#2

HACHE

-52!53!Travolto odpada!

Spojrzałem w lewo, rzeczywiście brunet się poddał i upadł na ziemię.Punkt dla mnie, mam coraz mniej przeciwników i wygraną tak jakby w kieszeni.

BABI

Patrzę na Katinę jak szaleje na parkiecie i kręce głową z rozbawienia.Kieruje się na świeże powietrze.Gdy już wyszłam z zatłoczonego miejsca, odetchnęłam z ulgą.

Potrzebowałam tego od chwili, kiedy weszłam do domu Roberty.

Zatrzymałam się i uśmiechnęłam lekko.

HACHE

Tłum odliczał, a ja zobaczyłem jak jeden z przeciwników odpadł.Uśmiechnąłem się zadziornie i przyspieszyłem.

-Ostatnia 10-ątka!

-Chino! - krzyknąłem jak zobaczyłem, że zatrzymał się.

Szatyn upadł na ziemię, a ja już wygraną miałem w kieszeni.Wypuściłem powietrze i poprawiłem się.

-10! - podciągnąłem się i krzyknąłem.

Upadłem na ziemie i podbiegłem do Pollo.

Wszyscy rzucili się na mnie i zaczęli mi gratulować.Kiedy odsunęli się ode mnie spojrzałem w stronę China.Oddychał ciężko i patrzył na mnie wściekle.Zawsze wygrywałem, dlatego był zły.

Pokazałem na niego palcem i uśmiechnąłem się.

-W bogatej dzielnicy jest impreza!-krzyknął jakiś chłopak, kiedy ja zakładałem swoją białą koszulkę.

-Wpuszczą nas? - zapytał Pollo.

-Mam zaproszenia!

-Idziesz? - zapytałem i podeszłem do Mary.

-Nie lubię snobów - mruknęła.

Wzruszyłem ramionami i założyłem swoją czarną skórzaną kurtkę.Zszedłem z muru i uśmiechnąłem się.Chłopaki za mną byli strasznie zadowoleni, tak ja, ale bez przesady.Zasunąłem swoją kurtkę i zaśmiałem się.

BABI

Opieram się łokciami o barierę mostku i patrzę na małe jeziorko.Wzdycham i słyszę jakiś szelest za mną, a potem zauważam dłoń obok mnie.

-Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? - usłyszałam.

-Nie potrafie ci wybaczyć - uśmiechnęłam się.

-Typowa kobieta.

-Typowa? - spojrzałam na Chico.

-Pięknie dziś wyglądasz - uśmiechnął się.

Odwróciłam się w jego stronę i także się uśmiechnęłam.

-Tylko dzisiaj?

-Zawsze.

Pokręciłam głową i zaśmiałam się.

HACHE

Gdy już byliśmy w środku gadałem z chłopakami.Przyznam, że dom jest niczego sobie, a dziewczyny w nim jeszcze lepsze.Spojrzałem za szybę i zobaczyłem w niej pewną osobę.Odszedłem od chłopaków i gdy upewniłem się, że stoi na zewnątrz tamta szatynka, zmarszczyłem brwi.Stała z jakimś chłopakiem i z nim rozmawiała.Gdy odeszli z tamtego miejsca i szli do środka, zaśmiałem się.

KATINA

Wpadam do pokoju, gdzie zostawiłam swoją torebkę i kiedy zauważam jakiegoś chłopaka, który stoi przy łóżku i grzebie w jakieś z nich, patrzę na niego zaskoczona.

-Zamknij drzwi - szepcze.

Ze zmarszczonymi brwiami robię to.Podchodzę do łóżka i zauważam, jak chłopak cicho śmieje się, a potem ja także.

-Czego szukasz? - pyta.

-Torebki - odpowiadam i patrzę jak grzebie w bardzo znajomej mi torebce.

-To ją weź - mówi beznamiętnym tonem, nawet na mnie nie patrząc.

Kiedy orientuje się, że chłopak trzyma moją torebkę, wściekam się.

-Ktoś już ją wziął.

Spogląda na mnie, a następnie na torebkę.Prycha i rzuca ją w moją stronę.Łapie moją własność i dostrzegam, że chłopak wziął mój portfel.Sama wkładam dłoń do wnętrza torebki i szukam tampona.

-Mama ci nie mówiła, że nie grzebie się w cudzych torebkach? - pytam.

-Nie znam matki - spogląda na mnie, bezczelnie wybierając pieniądze z mojego portfela. - Ale mam radę dla twojej.

-Ach, tak? - podnoszę swoją jedną brew.

-50 euro to za mało - rzuca portfelem w moją stronę, a ja go łapie.

Kiedy nie dostrzegam pieniędzy w portfelu patrzę na niego z wyrzutem.

-To moje kieszonkowe!

-Już nie - uśmiecha się.

-Będę głodna - rzucam portfel na łóżko i odwracam się plecami do niego.

Łapie mnie za ramiona i znajduje się przede mną.

-Zaproszę cię na obiad.

Prycham.

-Sama wybieram towarzystwo.

Ciskam w jego klatkę piersiową torebkę, a on spogląda na moją zaciśniętą dłoń.

-Co tam masz?

-Nic.

Chłopak bierze mnie za ręke i próbuje ją otworzyć, ale ja się nie poddaje.Ale kiedy wykręca mi ręke, niestety wyciąga z mojej dłoni tampona.Patrzy na mnie i wybucha śmiechem.

-Cofam zaproszenie.

Będąc maksymalnie wściekła i wyprowadzona z równowagi, krzyczę w jego stronę:

-To nie jest śmieszne! - zabieram mu mojego tampona. - Jesteś nienormalny!Idiota!

Szybko odchodzę od niego i otwieram drzwi, zostawiając go tam.Niech nadal okrada dziewczyny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top