Gwiazdy
Nastał drugi dzień co oznacza drugi list. Jestem pewien gdzie on się znajduje jednak po raz kolejny przeczytałem wskazówkę -"Pierwszy jest tam gdzie wspomnienia przelane są na kartkę, a kartki są zebrane w całość..."
Poszedłem do szafki w salonie i wyciągnąłem album z naszymi wspólnymi zdjęciami. Dostałem go od niego na rocznicę naszego związku. Otworzyłem pierwszą stronę, a listu nie było. Zdziwiłem się lekko jednak po chwili przypomniałem sobie jego ulubione nasze wspólne zdjęcie. To na tej stronie znajdował się list.
Ponieważ była już noc pozwoliłem sobie odczytać wiadomość. Wziąłem album i wszedłem na parapet w sypialni. To dla mnie miejsce zamyślenia, nostalgi i skupienia. Zupełnie tak jak balkon. Czasem gdy coś mnie trapiło siadałem tu i patrzyłem na widok za oknem, zwykle będąc ubranym w koszulkę mojego ukochanego. Chcąc znów "przywołać" chłopaka podszedłem szybkim krokiem do szafy z której wyciągnąłem koszulkę. Jak zwykle była na mnie za duża, ale także pachniała nim. Uwielbiałem zakładać je do spania jako piżamy. Nie czekając dłużej otworzyłem list znów przy nikłym świetle lampki.
Czasem w moim umyśle toczy się prawdziwa wojna myśli tak jak teraz. Wszystko piszę dla ciebie chaotycznie, bo tak naprawdę nie wiem czy jutro nie będę już przekraczał progu niebiańskiego świata.
Zawsze marzyłem, aby po śmierci zostać ptaszkiem. Byłbym takim rajskim słowikiem, który mógłby latać nocą, bo nikt nie przyziemniałby mnie w legowisku. Wiem, że życie postawiło mi warunek nad którym w zasadzie nigdy się nie zastanawiałem. Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Mogłem żyć własnym życiem lub też grać w czyjejś grze. I skutkiem własnego życia był koniec mojej egzystencji. Ale nie żałuję, bo mogłem poznać ciebie. Kocham cię i nigdy nie przestanę.
Uśmiechnąłem się czytając ostatnie zdanie. Uwielbiał mówić mi te słowa. Niby dwa małe słówka które miały ogromne znaczenie.
Zorientowałem się, że na moich kolanach spoczywa album ze zdjęciami. Otworzyłem go na przypadkowej stronie...
Była to nasza przedostatnia sesja zdjęciowa. Wspominam ją bardzo dobrze po za tym, że pod sam koniec mój ukochany zażartował sobie ze mnie sztucznie mdlejąc. Teraz sam się z tego śmieję, ale wtedy obraziłem się na niego na cały dzień. Sięgnąłem znów po list.
Dzieliłem z tobą wszystko co miałem: ciało, życie, umysł, ale teraz wszystko jest przeszłością, którą będę miło wspominać.
Zawsze byliśmy szaleńcami, wariatami. Na imprezach wlewałeś w siebie Bourbon i stawałeś się dziki i taki wolny. Uwielbiałem to w tobie. Bezczelnie kręciłeś się wokół mnie będąc podnieconym i chcącym zwrócić moją uwagę, a także posiąść moje ciało. Pozwalałem ci na to za każdym razem.
Od zawsze byłeś dla mnie kurewsko szalony.
Uspokójmy się trochę. Trzeba napisać rzeczy, o których nie wiedziałeś, a które są trochę smutne. Od zawsze chcieli mną kierować. Mówili mi, że nie wiem czego mi było potrzeba. Ale ja wiedziałem. Zastygałem niczym lód pochłaniając tomy książek. Tak mi mówiłeś i pewnie tak było. Lecz ja po prostu kochałem uciekać od prawdziwego życia. Tego potrzebowałem w życiu. Odcięcia się. Przykro mi to pisać, ale byłeś chyba zbyt chłodny, aby to zrozumieć.
Mówili, że jestem zbyt młody by cię kochać albo że jestem zbyt głupi by śpiewać. Oceniali mnie jak książkę tylko że, chyba patrzyli tylko na obrazki zapominając o tekście. Mówiłem im wtedy, że ty grasz na gitarze i jesteś całkiem fajny, a ja mam unikalną kolekcję jazzową. Innymi słowy pisząc olewałem to jak najbardziej się tylko dało.
On miał jakiś wrogów. Dostawał od ludzi przykre wiadomości, a ja nawet o tym nie wiedziałem. Jednak jak mogłem to wiedzieć skoro jak sam on pisze: olewał to.
Chcąc oderwać się trochę przerzuciłem strony albumu natrafiając na kolejne zdjęcie...
Rysunek. W pewnym sensie chłopak miał świra na punkcie rysunków. Ten jest wykonany przez naszego przyjaciela. Przyszedł wtedy do nas w odwiedziny i chyba tradycją się stało, że nas narysował.
Potrzebowałem chwili przerwy. Podszedłem do mojej szafki nocnej i sięgnąłem po paczkę papierosów. Otworzyłem okno i zapaliłem jednego mocno się zaciągając. Popatrzyłem się w ciemne niebo wydmuchując dym.
-Mówiłeś żebym nie palił. Bo śmierdzi, bo truje, bo szkodzi cerze.
Znów się zaciągnąłem patrząc na księżyc, który był w pełni. Odchyliłem głowę opierając ją o ścianę. Noc była dzisiaj lekko chłodna. Nie przeszkadzało mi to. Dopaliłem papierosa odczuwając chęć po drugiego. Czemu nie?-pomyślałem.
Odpaliłem zapalniczkę i już miałem odpalać tytoń gdy nagle zerwał się wiatr który zdmuchnął ogień. Spróbowałem drugi raz i sytuacja powtórzyła się. Przykryłem się koszulką jednak nawet wtedy wiatr zgasił mały płomień.
-Pilnujesz mnie jak widzę. To dobrze chociaż nie zrobię jakiejś głupoty. Już nie będę palił okej?- odpowiedział mi delikatny podmuch wiatru. Zamknąłem okno i czytałem dalej...
Jesteśmy jak ogień i woda. Jesteśmy niczym wiatr i morze. Czujesz go? No właśnie, bo to ja. Twoje ciało pewnie teraz płonie z nadmiaru informacji i wspomnień. A moje teraz stygnie w zabitej śrubami trumnie.
Przepraszam nie powinienem tego pisać.
Może nie uwierzysz, ale uwielbiałem się tobą chwalić. Kiedy koledzy opowiadali o swoich dziewczynach ja mówiłem: Nie widzieliście mojego chłopaka, to prawdziwy mężczyzna. Ma w sobie ogień którym przemawia. A jestem jego niegrzecznym i zwariowanym chłopcem. I uważaj co do mnie mówisz i z kim rozmawiasz, bo jak powiadomię o tym mojego chłopaka to zobaczysz.
Kochany. I tylko mój. Mój smutny chłopiec. Czemu smutny? Bo czasem miał takie smutne, a zarazem słodkie oczka.
Wspominałem, że od zawsze gustowałem w starszych panach? Takich jak ty. Żartuję nie jesteś taki stary. Masz tyle lat ile powinieneś. A kiedy jesteśmy już przy tobie to Cię opiszę, a czemu nie?
Zawsze grasujesz nocą jak nietoperz. To w nocy masz najwięcej do powiedzenia. Nigdy nie byłeś wredny ani zazdrosny po prostu chcesz być dostrzegany i adorowany. Na parkiecie jesteś dziki, ale to w porządku, bo nie szkodzi ci to w żaden sposób. Ogólnie jesteś trochę w stylu Art deco. Czasem jesteś zimny na przykład wtedy gdy ktoś mówi ci "cześć", a ty go ignorujesz. Jeżeli chodzi o partnerów to zawsze chciałeś czegoś więcej, aż w końcu znalazłeś mnie. I chyba warto było co?
Czy było warto? Oczywiście, że tak. Poczułem potrzebę zobaczenia kolejnego zdjęcia, więc los znów mi go podał...
Kolejny rysunek. Ten był akurat specjalny, ponieważ zaplanowaliśmy go. Tęsknię za tą dominacją. Uwielbiałem to z nim robić. Nigdy nam się to nie nudziło. Zawsze było intensywnie, ale też w miarę delikatnie.
Z nikim nie będę tego tak czuł, jak czułem to z nim.
Trzeba jakoś to zakończyć, chociaż wcale nie chcę. To zabrzmiało dwuznacznie, prawda? Pamiętaj o trzecim liście.
Oby u ciebie było wszystko w porządku. Bądźmy w tym razem, aby być. Tak po prostu by istnieć. Nie musisz nic mówić, bo ja wszystko widzę i wiem.
Kocham cię xxx
P.S.:Jeszcze raz przepraszam za to, że nie ma to ani ładu, ani składu ale chcę wszystko Ci napisać, a przynajmniej większość...
2/3
><><><><><><><><
Jest godzina 3, nie śpię bo mi się nie chcę.
All the love xx
J.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top