Rozdział 6 - Świniobicie czas zacząć!
(Nie umiem opisywać takich walk. To ostrzeżenie)
Uśmiechnęła się pod nosem szkaradnie. Nie mogła powstrzymać tego narastającego obłędu, gdy tylko dowiedziała się, że miała odegrać rolę bohatera. Zamierzała pokazać wszystkim wszem i wobec, jak w jej głowie wyglądała ta pożądana przez wszystkich profesja.
Wiadome powszechnie było, że wśród tych szczytnych ludzi, którzy muszą przy okazji obwieścić światu, jacy to dobroduszni nie są, znajdą się jednostki, dla których liczyć się będzie jedynie sława i pieniądze. Ba! Niemało osób zdawało sobie sprawę, że społeczność bohaterów składa się w głównej mierze z takich ludzi. Więc czemu nikt nic z tym nie robił? Odpowiedź była oczywista — po co? W końcu bronią cywili, zapewniają względne bezpieczeństwo i stali się podporą psychiczną dla ludności, a w dodatku i rząd mógł promować swój kraj ich wizerunkiem. Nie było powodu, by ruszać ich choćby palcem i zniwelować w ten sposób liczbę korzyści płynących z ich jestestwa, więc trwano nieruchomo przez cały ten czas, wierząc bądź chcąc uwierzyć w te wszystkie kłamstwa na temat ich dobroci.
I choć była w dość niewygodnej sytuacji, a w dodatku nie miała większego pomysłu na efektowne natarcie, to wcale się tym nie przejmowała, co mogło doprowadzić do jej przegranej. Lecz nie postrzegała swych przeciwników jako wybitne osoby, które byłyby w stanie realnie jej zagrozić. Na ogół obrażenia mogły jej zadać jedynie ataki fizyczne — najczęściej ostrza bądź prawdziwa siła mięśniowa — ale istniały pewne wyjątki, w tym przedmioty niewytworzone za pomocą quirk oraz co poniektóre ze wzmacniających ciało darów. Dlatego też nie obawiała się tej walki.
Absorpcja była umiejętnością z ostrzami po obu stronach kija, choć nie znając jej wad, ciężko było ją kontrować. Sam dar polegał zgoła na czymś innym, niż nazwa wskazywała: wytwory cudzych talentów topiły się w krwi Hiniku i zamieniały w posoko-podobną ciecz. Problem polegał na tym, że w niezwykłym tempie płyn dokonywał dyfuzji z właściwą osoką organizmu, na wskutek czego w mieszance zanikała hemoglobina, więc nie mogła już transportować tlenu, a co za tym idzie — była praktycznie bezużyteczna dla ciała. Z tego też powodu w protezach rąk białowłosej znajdowało się wiele pustego miejsca, w którym kolekcjonowała taką nieprzydatną krew, by w razie czego móc z niej skorzystać w ewentualnej walce.
Mieszanie ze sobą różnych niezdatnych posok nie sprawiało problemu i nie było niebezpieczne, więc nie było potrzeby na rozdzielanie ich do osobnych pojemników. Co prawda odtworzenie tego, co zaabsorbowały trwało dłużej, lecz była to największa niedogodność w takim rozwiązaniu. Ilość krwi, którą mogła przechować w swych obecnych protezach, wynosiła nieco ponad litr. Z kolei, by móc coś odtworzyć potrzebowała zaledwie parę kropel mieszaniny oraz nieokreśloną ilość krwi, która zależała od wielkości oraz złożoności wytworu. Rozwiązanie niemalże idealne, prawda? Lecz wiązało się z nim wiele pomniejszych powikłań, w tym powstrzymywanie krwawego szału — niepohamowanej żądzy krwi. Sama nauka kontroli nad tym quirk wymagała serii prób i błędów, które mogły skończyć się tragicznie dla posiadacza daru, a w dodatku mogło sprowadzić niebezpieczeństwo na osoby wokół.
Spojrzała uważnie na plan budynku. Choć w grach szczyciła się mianem naczelnego taktyka, który potrafił znaleźć wyjście z niemalże każdej sytuacji, tak teraz miała w głowie jedną, wielką pustkę. Usilnie mówiła do siebie, by skojarzyła obecną walkę z jakąś, którą już przeżyła online. No i niestety było to trudniejsze, niż sądziła, ponieważ rzadko kiedy zdarzyło jej się prowadzić natarcie w zamkniętej przestrzeni.
Sytuacja była gorsza niż myślała, a rozkład pomieszczeń dobitnie ją w tym utwierdzał. Uśmiech, zwiastujący obłęd duszy, powiększał się z każdą sekundą, aż w końcu zaczął przypominać bardziej pękniętą szczelinę w twarzy niż samo skrzywienie ust. Została ustawiona na tak złej pozycji, że aż zachciało jej się śmiać. Lecz pomimo tego żaden chichot nie opuścił jej paszczy, a jedynie oczy białowłosej się ściemniały.
- Spodziewają się, że będę grać uczciwie. Nie gramy nawet w tę samą grę!- Nie patyczkowała się ze ściszaniem głosu, bo inni uczniowie i tak by jej nie dosłyszeli. Co najwyżej All Might mógłby słuchać jej słów przez słuchawkę, ale nie zawracała sobie nim głowy.
Polowanie z betą? spytała cicho Bestia, może nawet i pokornie.
- Miałam zamiar dać ci się pobawić, gdy coś pójdzie nie tak. Ale wiesz, samo wylosowanie tej jebanej strony bohaterów pokazuje, jak bardzo mamy przejebane... Ale kto by zwracał uwagę na uczciwość w takiej zabawie? Musimy po prostu przedrzeć się do środka, bo czekają tam na nas dwie świeże zabawki- szeptała do samej siebie, nie potrafiąc skoncentrować się na tych sensowniejszych myślach.
Ale była to tylko zabawa — utwierdzała się w tym przekonaniu — a nikt nie zwraca uwagi w zabawie na to, że ktoś oszukuje. Tak też kto by się użalał nad tym, że wyciągnęła którąś z kart ze swego rękawa.
- Mimo to poczekasz sobie chwilkę z zabawą- warknęła do Bestii, powoli wiedząc, co poczynić w zaistniałej sytuacji.
Zdarzyło jej się zagrać w wiele gier, w których zmuszona była wykorzystać najróżniejsze mechaniki, by wygrać. Tym razem było podobnie, lecz dotychczasowe sposoby nie zapewnią jej pewnego zwycięstwa. Musiała kierować się zasadami, jakie panowały w rzeczywistym świecie, jednak nie znała ich wszystkich. Nie mogła nawet zaufać swojemu ciału, a co dopiero swej wiedzy o Ziemi.
Uśmiech spełzł z jej twarzy, ustępując bezruchowi i zamyśleniu.
Przyjrzała się jeszcze raz planowi budynku. Zakładając, że Yaoyorozu ponownie zabarykaduje drzwi i okna, pozostawało jej albo przebicie się przez ściany lub podłogę, albo wyciągnięcie ich z kryjówki, albo pokonanie ich bez wchodzenia do pomieszczenia z atrapą bomby. Oczywiście, było jeszcze wiele innych rozwiązań, jednak tylko te wydały się Hiniku na tyle osiągalne oraz sensowne.
Najbezpieczniejsze wydawało się wyciągnięcie ich na korytarz, gdyż w ten sposób mogła łatwo wygrać za pomocą samej absorpcji. Z drugiej strony zburzenie fragmentu budynku było o wiele szybszą opcją, lecz w tym celu musiałaby pokazać dar swej matki — kontrolę krwi. Ostatnia opcja pozostawiłaby za duży niedosyt zarówno dla Bestii, jak i dla białowłosej. A przecież miały to potraktować jako zabawę, więc zamierzały się zabawić.
Oczy na nowo zabłysły szkarłatną barwą — dopadła ją żądza krwi. Uczucie to było na tyle intensywne, że podrzuciło do zaćmionego umysłu pewną myśl: a czemu by nie skorzystać z wszystkich tych pomysłów? Przy zdrowych zmysłach najpewniej od razu odepchnęłaby taki pomysł, lecz teraz przyjęła go wyjątkowo ciepło.
Polowanie?
Uśmiechnęła się drwiąco, a nawet oblizała instynktownie usta, czego nigdy nie robiła. Posiadanie w jednym ciele duszy łowcy działało nieświadomie na drugą, tą ludzką.
Bestia doskonale wiedziała, co oznaczał trans dziewczyny. W końcu przeżywała to zawsze, gdy chęć powtórzenia rzezi dopadał Hiniku. One nie szły na zwyczajne polowanie, one szły na ubój świń, niczym za dawnych lat, gdy traktowano to wydarzenie jako rzadką atrakcję.
Osoby — a właściwie rodziny — które brały udział w świniobiciu, wstawały przed słońcem, bo dzień w tamtej porze roku przychodził bardzo późno. Kobiety sparzyły garnki, z kolei barczyści chłopi przycisnęli zwierzę swym ciężarem do ziemi. Świnia kwiczała i kwiczała, rozdzierającą uszy agonią przytrzymanego do ziemi przerażenia, tylne racice wierzgały, a ona piszczała ostatnim tchnieniem paniki, nawet wtedy, gdy nożem przebijali jej skórę. Wtedy kwik zabulgotał i ucichł. Któraś z kobiet trzymała garnek i łapała jasny potok krwi tryskający z rozcięcia. Ciepła posoka spływała do zimnej kamionki i parowała. Krew powoli gęstniała, ostygała i ściemniała się. Prawda, że widowiskowe?
W skrócie ujmując — na Hiniku nie czekała walka, lecz egzekucja, na której to ona będzie katem.
Przejechała sztucznymi dłońmi po swojej twarzy, chcąc się nieco opanować. Chciała pozostać przy zdrowych zmysłach tak długo, jak to było możliwe. Wnet w powietrzu rozbrzmiał dźwięk, który informował drużynę bohaterów o tym, że może już wkraczać do budynku. Tuż po nim z niechęcią powlokła się do środka.
Wiedziała aż za dobrze, że musiała oszczędzać swoje ciało. Przy większym wysiłku, który dla normalnych osób wydawałby się błahy, dość łatwo mogła zemdleć, dlatego z góry odpadało jakiekolwiek bieganie czy szarżowanie. Zanik mięśni, spowodowany niemalże zerowym ruchem, był kłopotliwy w obecnej sytuacji.
Zdawało jej się, że puste ściany, która otaczały ją z dwóch stron, są jej dziwnie znajome. Zignorowała to odczucie, gdyż czuła się tak w niemalże każdym zaciemnionym, zamkniętym pomieszczeniu.
Na samym dotarciu do swego celu straciła minutę, jednak jakoś nieszczególnie nad tym ubolewała. Chyba nawet nie zwróciła na to uwagi. Czując, jak bardzo Hiniku wczuła się w walkę, Bestia również chciała zapolować na poważnie. Ale było dla niej jeszcze za szybko. W końcu iluzjonista nie pokaże komuś sekretów swych sztuczek na początku ich relacji.
Znajdowała się pod pomieszczeniem, w którym umieszczono atrapę. Musiała ją po prostu dotknąć, ale jakoś ta wizja nie napawała jej ekscytacją. Sięgnęła powolnie, jakby wyczekująco, do swego płaszcza, a konkretnie to do pasa, jaki przewiązany miała przez biodra.
I choć były tam jedynie fiolki ze zwierzęcą krwią — świeżutką, prosto z rzeźni — to właśnie posoki teraz potrzebowała. Odkorkowała dwa szklane pojemniczki, a następnie wprowadziła parę kropel niezdatnej do niczego krwawej cieczy z protez do każdej z nich. Wnet, spoglądając na świat szkarłatnymi oczyma, wyciągnęła swe dwie dłonie spod płaszcza, a na nich spoczywały dwie, zupełnie niepozorne, czerwone kule wielkości dorodnych jabłek.
- Walka zostanie przerwana, jeśli zaczniesz się wykrwawiać.- ostrzegł ją głos nauczyciela, który zaskoczył nie tylko Hiniku, ale też i pozostałych uczniów.
Przełożyła wytwór z jednej dłoni do drugiej, by następnie wystawić w stronę kamery środkowy palec. Całą jej dłoń, a właściwie to i całe ciało pod płaszczem, otaczała szkarłatna tkanina.
- Zdaję sobie z tego sprawę.- Jej słowa były zgoła odmienne od tych, które wyobrażali sobie nastolatkowie. Jednak nijak mogli je usłyszeć, więc prawdziwe ich znaczenie znał jedynie All Might.
Będą uciekać?
- Dowiedzmy się- odparła na pytanie Bestii, po czym wyrzuciła jedną z kul ku górze.
Zgodnie z założeniami Hiniku, skumulowana krew, której atrybutem było bycie silnie żrącą, trafiła w sufit i zaczęła go powoli roztapiać. I choć przez paręnaście sekund powstała co najwyżej dziura wielkości pomarańczy, to był to iście zadowalający efekt.
Fakt, iż mogła nadać danemu wytworze krwi atrybut, wiązał się ściśle z tym, że często przyjmowała ją jako pokarm. Było to zwyczajne podporządkowanie jednej posoki do drugiej, w tym wypadku zwierzęca ustępowała tej ludzkiej, którą kolekcjonowała w protezach. Najprostszą formą wykorzystania tej umiejętności, było nadanie określonego kształtu krwi, a następnie jej utwardzenie. Można było również zmieszać wiele atrybutów, jednak wymagało to dłuższego czasu, jeśli chciało się osiągnąć określony efekt.
Wyrzuciła również drugą kulę, choć wspomogła się kontrolą krwi, by móc trafić w szczelinę w suficie. Palcem odchyliła nieco kołnierz płaszcza, by następnie ukazać do kamery swój najpiękniejszy uśmiech.
Walnęła się dwa rasy w klatkę piersiową, chcąc w ten sposób przygotować się do krótkiej przemowy i nadać sobie nieco więcej odwagi, o ile jeszcze jej potrzebowała. Przez dziurę zaczął powoli wylatywać gaz, jednak zakleiła dziurę pozostałą krwią z drugiej bomby.
- Ehem, ehem!- starała się zwrócić na siebie uwagę.- Niestety maski przeciwgazowe nie powstrzymają raczej tego gazu... Dlatego radzę wam wyjść z kryjówki, bo przecież jesteście jeszcze tacy młodzi i tyle życia macie przed sobą!- krzyczała niezbyt głośno, lecz mimo to jej głos dotarł do drużyny złoczyńców.
Nie musiała długo czekać, a dobiegły ją krzyki małego chłystka, które zaczęły rozpaczać nad tym, że muszą się jak najszybciej stamtąd wydostać, bo nastolatek nie zdążył jeszcze zrobić wszystkich swych fantazji z Momo. Kyoki Niemalże czuła, będąc piętro pod nimi, że i czarnowłosa zaczyna panikować (choć mogło być to spowodowane zachowaniem Minety, a nie zaistniałą sytuacją). Po chwili albinoska usłyszała dźwięk wystrzeliwanego pocisku z mosiężnej armaty.
- Karzecie mi za sobą łazić...?- spytała powietrze, podczas gdy jej konsternacja sięgała zenitu.- Ach, pierdolę to.- Żądza krwi opuściła ją równie szybko, co ją nawiedziła.
Podekscytowana beta zaczęła dźgać szponami jej duszę, domagając się zajęcia miejsca alfy. Nie rozumiała, jak białowłosa mogła tak po prostu puścić ofiarę wolno.
- Wiesz, Bestio, tak teraz sobie myślę, że zawsze chciałam być piekarzem. No wiesz... wstajesz rano, pieczesz chleb, bułki, rogale, jakieś inne pieczywo, po czym pieczesz dalej... To chyba ciekawsze od polowania, nie sądzisz?
Alfa pojebana. Czas wrócić na polowanie! charczała w obłędzie. Pierwsza ofiara od dawna!
Przypomnij mi, Owieczko, w czym mogę zanurzyć swoje kły?!
Hiniku uśmiechnęła się lekko. Minęło sporo czasu, odkąd Bestia ostatni raz nazwała ją Owieczką. Parsknęła śmiechem, ukazując w ten sposób, iż zgadza się na dalszą walkę.
- We wszystkim, drogi Wilku.- Wyprostowała swoje plecy, co zdarza się nikle, a następnie się rozciągnęła.- Nie wiemy, gdzie są... to trochę utrudni polowanie.
Parę lat temu, chwilę po przeniesieniu do ciała Hiniku drugiej duszy, Bestia zaczęła nazywać ją Owieczką. Głównym tego powodem był fakt, iż dziewczynka stroniła od jakiejkolwiek przemocy i nie przepadała, gdy beta mówiła jej o polowaniu. Drugim powód był nieco mniej wyraźny — Bestia nie mogła spamiętać jej imienia. Z kolei Kyoki zaczęła nazywać Bestię Wilkiem, ponieważ była to jej malutka zemsta za przezwisko. Nie wiedziała wtedy, że miano Wilka aż nadto pasowało do drugiej duszy i wręcz podobało jej się, że została tak nazwana.
Ruszyła powolnie przed siebie — prędzej czy później ich znajdą, to tylko kwestia czasu, którego de facto nie miała za dużo. Aż chciała mieć w takiej sytuacji quirk Bakugou lub Todorokiego, by móc albo szybko rozpierdolić ściany, albo zamrozić przeciwnika nim ten zorientuje się, co się dzieje.
Nie chciała tropić ich za pomocą zapachu krwi, który dała radę wyczuć, nawet gdy nie krwawią. W końcu tego dnia miała ograniczyć się do absorpcji i do zabawy bety.
Nie traktowała ich teraz jak ludzi, a jako ofiary, więc jej strach przed spotkaniem ich był zerowy. Najprawdopodobniej byli pierwszymi osobami od dawna, przed którymi przestała się wstydzić. Przerażenie, jakie dotychczas odczuwała na samą myśl o kontakcie z innymi, pękło niczym bańka mydlana. Kto by się obawiał zwykłej zwierzyny?
Wyczuwam szybko bijące serca. powiedziała w pewnym momencie Bestia, gdy mijały któreś z kolei drzwi.
- Zauważyli nas...- westchnęła pod nosem.- Gdzie są dokładnie?
Drzwi, lewo, przy samej ziemi.
- Hmmm.
Położyła dłoń na klamce i zaczęła powolnie otwierać drzwi. Beta udostępniła jej swoje zmysły, by dziewczyna mogła w pełni poczuć się jak drapieżnik, przez co słyszała, jak rytm bicia jednego z serc wzrasta nieprzerwanie. Otworzyła wrota na tyle, by mogła wejść do środka, a następnie wysunęła zza nie swą głowę.
- Witam.- wyszeptała z uśmiechem, gdy jej oczy spotkały się z odpowiednikami przerażonego Minety i, względnie spokojnej, Yaoyorozu.- Powietrze nie jest za gorące, a przy tym i mniej wilgotne niż zazwyczaj...- Spojrzeli na nią, jak na debila.- Idealny dzień na zamordowanie kogoś w ramach obowiązków bohatera.
Ten jeden komentarz wystarczył, by wzbudzić w nich panikę.
Chłopak zaczął rzucać w nią bez opamiętania kulkami, które rosły na jego głowie. Kule przyczepiały się do płaszcza i nie spadały — dość łatwo było wywnioskować, że mają niezwykle przylepną powierzchnię.
Hiniku mlasnęła zniesmaczona, widząc jak wytwory jego quirk pokrywają niemalże całe jej ubranie. Bestia podsunęła jej widok wierzgającej tylnymi raciczkami świni, która starała się uchronić własne życie.
- Zaczynałam lubić ten płaszcz... Był taki tajemniczy i stylowy. Ale nie będzie mi go szkoda.- Zdarła z siebie, a właściwie to zsunęła, narzutkę za jednym pociągnięciem.
Wtem uczniom i All Might'owi ukazał się prawdziwy strój bohatera Kyoki. Była to szkarłatna szata, która przywierała do niemalże całego jej ciała, począwszy od stóp aż do szyi. Przypominała lateks, ze względu na błyszczenie się materiału i jego strukturę, jednak wykonana była z krwi, gdyż to wokół posoki obracały się umiejętności dziewczyny. Jedyną częścią, która odznaczała się na jednolitym kolorze, był skórzany pasek i przypięte do niego fiolki.
Zdawało się, że widzi się przed sobą aktorkę filmów dla dorosłych, a nie nastolatkę, za co winna była jej europejska budowa ciała oraz kostium. Lecz wystarczyła tylko chwila, by zdać sobie sprawę, jak błędne było to założenie. W końcu żaden aktor nie byłby w stanie tak doskonale odgrywać roli krwiożercy i nie miał w oczach tak obrzydliwej oraz chorej satysfakcji.
Mineta nie zaprzestał swego ataku nawet na moment, lecz tym razem kule jedynie wnikały w kostium Kyoki i nie przynosiły większego efektu. Jego wytwory zostawały jedynie na pasku dziewczyny, lecz ta najzwyczajniej w świecie strzepywała je dłonią.
Zostało niewiele czasu, co najwyżej dwie minuty, z czego Momo doskonale zdawała sobie sprawę. Jednak nie miała żadnej drogi ucieczki, a przynajmniej tak jej się wydawało. W końcu zabronione były śmiertelne ataki, a nie da rady niezauważenie wykreować czegoś, co mogłoby rozwalić ścianę bądź podłogę. Pozostało jej stawić czoła z Hiniku, ale nie chciała tego robić. Nie krył się za tym jakiś szczególny powód, po prostu bała się dziewczyny, jej obłędnego uśmiechu, niezaprzeczalnej odwagi oraz śmiałości w walce, jej umiejętności. Białowłosa przypominała jej bardziej drapieżcę aniżeli człowieka.
Nie miała możliwości do konkurowania z nią, a wszystkie użyteczne pomysły poszły w diabli, więc to chyba oczywiste, że przerażała ją myśl o stanięciu jej naprzeciw.
Widząc, że wytwory jego quirk nie robią na dziewce żadnego wrażenia, zaprzestał w końcu ataku. Krew ciurkiem spływała po jego czole, a łzy gromadziły się w oczach, lecz pomimo tego nie chciał się poddać. Byli w tym samym wieku — tłumaczył sobie- to niemożliwe, by ich umiejętności dzieliła tak wielka przepaść!
Gdy dziewczyna zaczęła iść powolnie w ich stronę, niemalże ciągnąc swoimi nogami po ziemi, strach narastał w nim coraz bardziej. Spojrzał w jej oczy i od razu wiedział, jak wielki błąd popełnił — spoglądał prosto na śmierć, która już za chwilę miała go dosięgnąć. Gdy spoglądamy nieco za długo w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Nie liczyło się to, że nie mogła ich tam zabić, bo było to wbrew zasadą. Ludzki instynkt informował go, że to Shinigami kroczy dumnie w jego stronę, choć bez kosy i w niecodziennym wdzianku.
Hiniku doskonale zdawała sobie sprawę, że nie ma już nad sobą kontroli, że kieruje nią czyste pragnienie. Ale nie potrafiła temu zapobiec, sprzeciwić się tej cząstce niej, która krzyczała w kółko i w kółko, że to rozlew krwi jest największą chlubą. Mięśnie na jej nogach raz za razem wysyłały jej sygnały, że są na skraju swej wytrzymałości, ale adrenalina nie pozwalała się teraz zatrzymać. Najprawdopodobniej za niedługą chwilę zemdleje, lecz pomimo tego, że to wiedziała, nie mogła przestać.
Bestia zamruczała głośno, niczym zadowolone kocię, wiedząc już, że właśnie nastał moment zabawy. Naparła całą swą świadomością na białowłosą, chcąc w ten sposób uzyskać choć trochę kontroli nad ciałem. Ku jej zaskoczeniu, dziewczyna oddała jej niemalże całą władzę, wycofując się do roli bety.
Szkarłatne tęczówki zabłysnęły gdzieniegdzie złotymi odpryskami, a źrenice nienaturalnie się zwęziły, jak u kota. Przez czerwony materiał przebiły się metalowe pazury, które były jednym z mechanizmów w protezach rąk. Sylwetka dziewczyny również uległa zmianie, choć nieznacznej, bo po prostu była jeszcze bardziej zgarbiona i kiwała się na boki, bo Bestia nie mogła złapać równowagi na dwóch nogach.
- Widzę wodę!- wycharczała głośno zachrypniętym, głębokim głosem, który nijak przypominał ten, którym normalnie mówiła Hiniku.
To łzy, drogi Wilku. odparła beta, którą teraz była dusza dziewczyny. Pobaw się z nimi, jeśli tak bardzo chcesz, ale nie pozwól im umrzeć.
- Jak tam chcesz.
Zrobiła parę chwiejnych kroków w ich stronę, a następnie kucnęła przy czarnowłosej, którą sparaliżował poniekąd strach. Wysunęła jeszcze bardziej swoje pazury, które zabłysnęły złowieszczo przez swą wypolerowaną powierzchnie. Dzielił ją maksymalnie metr, może dwa, od celu.
Chciała zanurzyć swe szpony w jej skórę, a następnie szarpnąć nimi i zedrzeć ją z przedramion Yaoyorozu. Potem powoli wbiłaby je w mięśnie, a potem uszkodziłaby kości, a na koniec zlizałaby wszechobecną krew ze swego futra i zaczęłaby konsumować mięso swej ofiary... Niestety, było to zbyt nierealne w tym ciele.
Sylwetka dziewczyny robiła się coraz większa i większa, a wraz z tym rosło poczucie niebezpieczeństwa. Jednak Momo zauważyła zmianę w jej zachowaniu — poruszała się, jakby nie była sobą, nawet roztaczała wokół siebie inną aurę niż przedtem.
I tak znalazła się tuż przed czarnowłosą, a następnie schyliła się ku niej. Lecz w pomieszczeniu nie rozległ się krzyk wywołany z bólu, a inny dźwięk, który nijak pasował do tej sytuacji. Bowiem białowłose dziewczę opadło głucho na posadzkę; jej mięśnie nie wytrzymały, zemdlała.
Wnet w powietrzu rozbrzmiał odgłos, który informował o końcu walki.
***
Hi-chan w tym ff jest postacią inną niż w reszcie moich prac. Teraz nie zwraca praktycznie żadnej uwagi na swoje otoczenie, a jej charakter ma w chuj wiele wad, o czym ona zdaje sobie sprawę. W końcu jest hipokrytką, która pozwoliła przejąć Bestii rolę alfy, by móc potem usprawiedliwiać się przed samą sobą, że te krzywdy, które miała zrobić Yao i Minecie, były winą Bestii, a nie tego, że straciła nad sobą kontrolę. Lol?
Ogólnie to myślę, że warto zaznaczyć jaki miał być największy kontrast między Bestią a Hiniku. Hiniku miała mieć wiedzę o świecie, z kolei Bestia o uczuciach - będzie to czasem pokazywane w dialogach.
Zauważyłam, że każda moja kolejna książka na wattpadzie osiąga coraz to lepsze wyniki... Dlatego jestem teraz codziennnnie atakowana gwiazdkami. Chciałam się po prostu tym pochwalić, bo nie wiem, co jeszcze mogę napisać w notatce pod rozdziałem. Chciałam Wam też za to podziękować, bo szczerze nie wiedziałam, że moje prace tak się przyjmą. Jak dotąd zdarzył mi się tylko jeden hejter i z parę osób, które faktycznie chciały jakoś ocenić moje ff (z czego jedna osoba napisała, że szaleją mi przecinki, a reszta praktycznie w ogóle nie krytykowała, tylko wychwalała coś).
Walki wręcz są łatwe do napisania, tak jak walki na magię. Ale kurwa mać nigdy, ale to nigdy nie potrafię napisać o walce, która polega na grze w kotka i myszkę. Ghhhhhhh. To naprawdę irytujące!
Pytanie na dziś: Macie jakieś ulubione seriale? Osobiście rzadko kiedy zdarza mi się oglądać jakiś serial, więc polecić mogę co najwyżej Stranger Things.
W kolejnym rozdziale przywitam wam w scenie rodzinnej, a później skoncentrujemy się na ewakuacji i może zaczniemy wątek z tą inwazją przymierza złoczyńców. Nie będzie to raczej jakiś ciekawy rozdział, ale pewnie umieszczę w nim dość sporo informacji o tym, jak wygląda drzewo geneo-coś-tam Hi-chan.
Rozpisałam się, ehhh
Bye Bye-bi!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top