18. Fobia

Znowu pojawia się fobia.

Cienie na ścianie takie rzeczywiste.

Od chorych wizji nie mogę spać.

Śmierć to już biznes.

Zresztą, sam zapytaj martwych artystów.

Ile ich twórczość wczoraj zarobiła.

Nie chcę wchodzić do tego teatrzyku.

Bo to chore jak nowy ład.

Witamy w świecie betonowym.

Zarabiasz, zabiją, żeby zarabiać na Tobie.

Myślałeś, że się wczytasz jak kody.

Mnie znowu przebiega dreszcz.

Znowu patrzyłem za długo na świat.

Czuję, jakbym widział za dużo zła.

Jakby już dawno był podpisany pakt.

Nie chcesz odwiedzin diabła.

Świat tak się prosi o wizytę.

Dalej udajesz, że nie widzisz kozła.

On Cię dopadnie jak zwierzynę.

Wzrok znowu skupiasz na kłach.

Spokojnie, zaraz je poczujesz.

Dzisiaj piekło jest wokół nas.

Ja jak horroru ostatni rdzeń.

Nie szukam szans.

Ja je po prostu biorę.

Nie ma co czekać.

Znowu rosnę.

To znowu zła przemarsz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top