15. Tunel

Biegnę, przede mną ciemność.

Za mną ciemność, słyszę dziwne dźwięki.

Muszę trzymać tempo.

Muszę uciec z tych żniw.

Czują moją krew.

Tak się sączy po podłodze.

Taki męczący jest bieg.

Tak szybko uciekł dzień.

Cały pochłonięty przez ciemność.

Jestem przez tyle zła goniony.

Czy mogę zaufać drzwiom?

Może za nimi jest zły byt.

Gdy nie otworzę, to zostanę pożarty.

Rozszarpany przez zło.

Nie będą mogli mnie zszyć.

Od braku krwi czuję już mdłość.

Uciekam coraz bardziej chwiejnym krokiem.

Upadek jest bliski.

Chyba nie zobaczę, jaki będzie następny dzień.

Nie przeżyję tych niedostępnych chwil.

Czuję wbijające się kły.

Słychać moje krzyki.

Czuję, jakby mi oczy gasły.

Jakby mnie dopadła dzicz.

Piekielna siła.

Nie widzę śmierci.

Spada na mnie jak głaz.

Już mnie na listę wpisz.

Tam wypisane same ofiary.

Powód śmierci nieznany.

Chcą już krew zmyć.

Jakby nie widzieli krzywd.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top