11. Mam dosyć ludzi
Już mam dosyć ludzi.
Najchętniej bym ich nie oglądał.
Mogę im powycinać kilka blizn.
Ktoś znów na mnie cięciwę naciągał.
Mógłbym Cię nią udusić.
Poczułbyś uciekające życie.
Ja bym zobaczył trochę krwi.
Tak jak byś zobaczył kilka lśnień.
Już cały świat przeciąłbym kataną.
Choć dalej leży schowana w szafie.
Dzisiaj widzę złych ludzi gąszcz.
Jakbym dotarł na piekła brzeg.
Choć w nim spokojnie, demony uciekły.
Wyszły na żer, muszę je powstrzymać.
Dzisiaj dobro to grzech.
Kolejny kwiat wyrwany jak chwast.
Otacza nas dziwny czas.
Nie podziwiaj, staniesz się jak czart.
Wypiłeś tę krew jak barszcz.
Podpisałeś pakt.
Teraz nie dziw się, że krew ci płonie.
Czas spłacić dar.
Udawałeś, że twój kolor to biel.
Dzisiaj widzisz mnie w swoich snach.
Czerwone oczy Cię prześladują.
Boisz się je zobaczyć w rzeczywistości.
Dalej w mroku błądź.
Będziesz oczy przed śmiercią szklić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top