Try again

Przedmioty, które były ustawione na jego biurku poleciały z hukiem na ziemię, a porcelanowy kubek rozbił się na kilka mniejszych części. Wszystko poszło nie tak jak zakładał, wszystko poszło zupełnie nie po jego myśli. Nie sądził żeby dzieciak był w stanie jakkolwiek się uratować z zagrażającemu mu zagrożenia, a tym bardziej, że zdołałby znaleźć rozwiązanie nad którym sam Scrooge głowił się naprawdę wiele i nie znajdując w końcu żadnego postanowił posunąć się do tego by zamknąć ściągającą go kreaturę na oddzielonej od świata wyspie. Mógł podziałać nieco wolniej, mógł nieco trochę bardziej poczekać i to byłoby całkowicie w porządku. Zamiast tego wykorzystał to dostrzegając pierwszą lepszą okazję i skończyło się na tym, że wszystkie pieniądze wróciły z powrotem do McDucka, a jego czekało tylko więcej papierkowej roboty.

Wtedy kiedy chłopiec w zielonym był właścicielem całej tej kwoty mógł zwyczajnie nim zmanipulować, a przynajmniej byłoby to łatwiejsze niż wtedy kiedy to jego wuj dysponował wszystkimi pieniędzmi. To dziecko było mądre i nie zamierzał się kryć z tym, że był tego świadom, przynajmniej przed sobą. Zostało bez żadnej osoby, która żyła w rezydencji i z tego co zdołał się dowiedzieć był całkowicie uwięziony w swoim pokoju przez robota stworzonego przez jednego z naukowców z laboratorium firmy. Zdołał z niego wyjść tylko dzięki temu, że wrogowi Scrooge'a go zniszczyli. Najpewniej postanowiliby normalnie wziąć dziecko na zakładnika lub kogoś tego typu, jednak on zdołał zręcznie się z tego wyminąć jednocześnie przekonując ich do tego, że miał plan, który bezproblemowo zdołała pomóc im się zemścić.

I naprawdę miał ten plan, tyle, że był ukryty w nim mały haczyk który każdy zdawał się nie zauważyć oprócz niego samego co oczywiście postanowił wykorzystać na swoją korzyść. Z jednego dnia od zwykłego dziecka, które dopuszczało się różnego rodzaju oszustw dla własnych małych korzyści stało się najmłodszą i najbogatszą kaczką na świecie, a ta wiadomość zdawała się okrążyć cały świat w kilka minut mimo iż nie upłynęło wcale tak dużo czasu. Zacisnął pięści uderzając jedną z nich o blat. Mimo iż w pewien sposób działało to na jego korzyść nigdy nie powinno się to stać. Dążył do stworzenia świata bez żadnych wad, a nieodpowiedzialne dziecko na samym szczycie wcale nie było czymś co byłoby pomocne.

Postanowił się więc go pozbyć mówiąc mu o wyspie i licząc, że już z niej nie wróci. Tak się jednak nie stało co tylko mocniej grało mu na nerwach. Miał nadzieję na to, że uda mu się ponownie podzielić rodzinę, ale najwyraźniej się przeliczył. Nie mógł jednak zaprzeczyć, chłopak z lekka mu zaimponował tym wszystkim. Gdyby chciał mógłby rozważać nawet zwerbowanie go do siebie widząc w nim potencjał. I faktycznie mógłby to zrobić, jednak byłoby to zwyczajnie aż nazbyt ryzykowne i nie miał gwarancji czy faktycznie by się to wszystko opłaciło. Nie miał również ręki do dzieci więc tylko by go bardziej od siebie odstraszył niż coś faktycznie zdziałał. Pozostawał więc naprawdę ograniczony zasób możliwości, a jedną z nich było zwyczajne uciszenie chłopca co i tak już raz mu nie wyszło.

Przeszedł w stronę dużego okna wyglądając z niego na zewnątrz z szczerą obojętnością na twarzy. Zawsze zależnie od okoliczności mógł spróbować zrobić to jeszcze raz, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top