Trust Me Piper #6

Od zaręczyn minęło kilka dni. Ślub miał odbyć się jutro, a przygotowania trwały pełną parą. Ja z Lokim byliśmy zajęci przez krawcowe. Trisha zajęła się zapraszaniem gości oraz dekoracjami. Właśnie stałam przed lustrem, a krawcowa spisywała moje rozmiary. Jeszcze nie miałam pojęcia jaką suknię wybiorę i jaką fryzurę.

-Ma pani jakiś pomysł na wygląd kreacji?- zapytała nagle.

-Nie za bardzo. Co pani proponuje?- zapytałam nie mając konkretnego pomysłu.

-Może podstawową sukienkę. Dopasowana góra i rozkloszowany dół?

-Dobrze niech tak będzie, tylko niech góra jest z koronki, a dół z tiulu.- odparłam.

-Dobrze.- oznajmiła, po czym zaczęła szkicować. Po kilku minutach pokazała mi projekt. Sukienka wyglądała jak z bajki, a ja nie mogłam się na nią napatrzeć.
-Do tego dodamy jeszcze długi welon ze zdobieniami i będzie pani wyglądała przepięknie.

-Dobrze.- powiedziałam zamyślona. Ona więcej nie czekając ukłoniła mi się, po czym wyszła z pomieszczenia. Ja powoli podeszłam do lustra i zaczęłam się przyglądać swojemu odbiciu. Po chwili wzięłam koszulę nocną i poszłam się kąpać.

(Loki)
Aktualnie stałem z rozłożonymi rękami ponieważ krawcowa obliczała długość rękawów koszuli.

-Długo jeszcze?-zapytałem ze zniecierpliwieniem.

-Jeszcze chwilkę.- powiedziała cicho na co ja wywróciłem oczami.

-A konkretnie?- warknąłem. Na co ona podskoczyła.

-P… Pięć minut, panie.- odparła cicho, a ja próbowałem wytrzymać ten czas…

Kiedy wszystkie wymiary zostały przez nią zapisane ukłoniła mi się, po czym wyszła z pomieszczenia. Ja nie mogąc doczekać się jutrzejszego dnia od razu poszłam się wykąpać, po czym poszedłem spać…

(Piper)
Rano obudziły mnie promienie słońca padające na twarz. Obróciłam się na drugi bok chcąc jeszcze chwilę pospać.

-Niech panienka wstaje. Dzisiaj jest wielki dzień.- powiedział damski głos na co powoli otworzyłam oczy.

-Jaki dzień?- powiedziałam zaspanym głosem.

-Ślub panienki.- usłyszałam, przez co od razu wstałam.

-To dziś?- zdziwiłam się i gwałtownie wstałam.
-Przyszykuj suknie, ja wezmę kąpiel i zaraz wrócę.-odparłam idąc do łazienki. Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Po piętnastu minutach wróciłam do pokoju. Dziewczyna nie czekając dłużej zaczęła mnie ubierać. Najpierw założyła mi gorset i go zawiązała, po czym zabrała się za ubieranie sukni. Po kilku minutach zaczęła mi robić włosy. Usiadłam przy toaletce, żeby nam obu było wygodniej. Kiedy skończyła robić mi włosy, wpięła w nie welon.
-Jaki kolor cieni chce panienka mieć?

-Myślę o odcieniach fioletu. Wolę mieć naturalny makijaż.- powiedziałam, a dziewczyna od razu wzięła się do roboty. Po chwili skończyła, a efekt jej pracy był wspaniały. Kiedy cienie były gotowe dziewczyna wytuszowała rzęsy, po czym na usta nałożyła mi fioletową pomadkę podobną do mojego naturalnego koloru ust. Następnie podkreśliła mi moje kości policzkowe i żuchwę.

-Gotowe.- powiedziała kiedy skończyła. Ja na jej słowa zaczęłam przeglądać się w lustrze. Wyglądałam przepięknie…

(Loki)
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłem gwałtownie oczy.

-Proszę.- powiedziałem zaspany. Na moje słowa do pokoju weszła służąca trzymając w rękach mój garnitur. Kiedy mnie zobaczyła ukłoniła się.

-Przygotuję kąpiel.- powiedziała, po czym moje ubrania położyła na rogu łóżka i udała się do łazienki. Po chwili wróciła.
-Kiedy pan się wykąpie pomogę panu się ubrać.- powiedziała patrząc na buty. Ja nie czekając dłużej poszedłem do łazienki wymijając przy tym kobietę…

Po kilku minutach wyszedłem wykąpany. Służąca od razu jak mnie zobaczyła pomogła mi się ubierać. Po chwili byłem już ubrany, a dziewczyna zabrała się za układanie moich włosów. Kiedy skończyła wyczarowałem sobie zieloną pelerynę i hełm z rogami. Przejrzałem się w lustrze. Wyglądałem jak ja, czyli skromnie mówiąc bardzo dobrze…

(Piper)
Stałam przed drzwiami i czekałam, aż strażnicy mi je otworzą. Mój ślub wyobrażałam sobie inaczej. Miałam nadzieję, że poślubię kogoś w moim wieku z własnej woli, a nie z przymusu. Loki nie dość, że był ode mnie dwa razy starszy to jeszcze nie kochałam go. Na dodatek do ołtarzu musiałam iść sama, ponieważ ojciec nie dożył tego dnia…

Nagle rozbrzmiały organy. Ja chwyciłam swój bukiet w dwie dłonie, po czym spojrzałam przed siebie. Poczułam ogromny stres gdy drzwi się otworzyły. Nabrałam powietrze, po czym ruszyłam przed siebie powolnym krokiem. Ujrzałam Lokiego stojącego przy ołtarzu. Wyglądał tak jak głosiły o nim plotki. Wysoki bożek z zieloną peleryną i rogatym hełmem. Kiedy doszłam do pierwszego stopnia bożek podszedł do mnie i podał mi rękę. Ja ją niepewnie przyjęłam i we dwójkę ruszyliśmy w stronę tronu mojej siostry, przy którym mieliśmy złożyć przysięgę i się pobrać. Zwyczaje mieliśmy trochę inne niż na Terranie. Na Przykład u nas nie składało się przysięgi małżeńskiej w kościele przy ołtarzu tylko w sali tronowej przed tronem, a nabożeństwa nie prowadził ksiądz tylko władca. Zatrzymaliśmy się przed Trishą.
Dziewczyna się do mnie delikatnie uśmiechnęła, po czym swój wzrok skierowała na bożka i do niego również się uśmiechnęła.

-Obiecaj, że będziesz dbać o moją siostrę.- powiedziała.

-Oczywiście.- odparł bożek, po czym spojrzał na mnie.

-W takim razie czy ty Loki Laufeysonie bierzesz moją siostrę Piper za żonę?- zapytała.

-Tak.- oznajmił twardo.

-Czy ty Piper bierzesz sobie Lokiego Laufeysona za męża?

-Tak.- odparłam niepewnie.

-W takim razie złóżcie ślubowanie.- oznajmiła.

-Ja Loki Laufeyson biorę ciebie Piper za żonę i  ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuszczę cię aż do śmierci.- powiedział.

-Ja Piper…- zatrzymałam się.

-Biorę ciebie Loki za męża.- szepnęła Trisha.

-Biorę ciebie Loki…

-Za męża i ślubuję ci…- powiedziała cicho królowa. Na co ja jedynie przełknęłam gulę, którą miałam w gardle.

-Za męża i ślubuję ci…

-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuszczę cię aż do śmierci.- podpowiedziała mi siostra.

-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci.- powtórzyłam.

-Na mocy nadanego mi prawa ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.- powiedziała z radością Trisha. Na jej słowa bożek do mnie podszedł, a ja znieruchomiałam. Loki chwycił mnie delikatnie obiema rękami za twarz, po czym zatopił się w moich ustach…

Kiedy chłopak mnie pocałował ludzie zaczęli bić brawo. Po chwili się ode mnie odsunął, a w jego oku ujrzałam błysk.

-Jutro odbędzie się koronacja na nowych władców Tytana.- powiedziała Trisha. Ja na jej słowa się zdziwiłam.

-Jak to na nowych władców, a co będzie z tobą?- zapytałam patrząc na siostrę.

-Obiecałam ojcu, że dopilnuję aby władcą została ta która z naszej dwójki się ożeni jako pierwsza. Po śmierci ojca ja zostałam królową, ponieważ ciebie nie było, a ja byłam jedynym dziedzicem tronu. Teraz jednak kiedy wróciłaś i się pierwsza ożeniłaś tron należy do ciebie.- odparła ja na jej słowa zaniemówiłam.
-Dobra jutro będzie koronacja, a teraz biesiada.- powiedziała…

Na biesiadzie na początku ludzie składali nam życzenia, po czym wznieśli za nas toast. Następnie zaczęliśmy jeść. Bal był bogaty, a ozdoby pięknie dobrane. Musiałam przyznać, że Trisha miała gust. Siedziałam obok Lokiego i jadłam z resztą tak samo jak inni. Nage piosenka ucichła, a moja siostra wyszła na środek sali.

-Zapraszam państwo młodych do rozpoczęńcia tanców.- powiedziała czarnowłosa. Loki na jej słowa wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Ja niepewnie ją przyjęłam i razem ruszyliśmy w stronę parkietu. Stanęliśmy na środku, a bożek położył swoją dłoń na mojej talii, a drugą ręką chwycił moją dłoń. Ja swoją wolną rękę położyłam na ramieniu czarnowłosego. Rozbrzmiała piosenka, a my zaczęliśmy tańczyć w rytm. Przez cały taniec patrzałam w głąb oczu kłamcy z nadzieją, że przeczytam jego plany co do mnie, ale niestety i tak nie rozszyfrowałam jego spojrzenia. Nagle piosenka się skończyła.

-Gorzko!- zaczęli krzyczeć goście. Sprowokowali bożka. Loki chwycił mnie obiema rękami w talii, po czym namiętnie pocałował. Kiedy bal się skończył, a goście poszli do domu ruszyłam z Lokim w kierunku pokoju. Nogi miałam jak z waty, bo wiedziałam jaka była tradycja. Pod drzwiami ogromnej sypialni loki wziął mnie na ręce, po czym przeniósł przez jej próg. Następnie chwycił mnie jedną ręką, a drugą zamknął drzwi, po czym na powrót chwycił mnie oburącz i ruszył w kierunku łóżka. Rzucił mnie na materac, a sam zawisł nade mną. Przegryzł wargę i przejechał po moim biuście
Następnie rozerwał moją sukienkę, a sam pozbył się ubrań poprzez magię.

-Loki ja…

-Shh..- uciszył mnie, po czym pocałował. Na początku całował delikatnie, lecz z czasem jego pocałunki stawały się coraz bardziej władcze. Bożek zjechał swoimi zimnymi wargami na biust. Czarnowłosy miejscami podgryzał moją skórę, przez co ja poczułam się niepewnie.
-Rozluźnij się.- szepnął mi do ucha przygryzając płatek. Widocznie musiał zauważyć, że jestem spięta. Po chwili wrócił do pieszczenia mojego brzucha. Zjeżdżał coraz niżej i niżej. Nagle poczułam jego wargi na mojej kobiecości przez co przeszedł mnie dreszcz. Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam. Bożek gwałtownie we mnie wszedł przez co poczułam ogromny ból, a do oczu napłynęły mi łzy. Zaczął się we mnie poruszać. Na początku powoli, a z czasem nabierał tempa potęgując przy tym ból. Modliłam się tylko o to aby to piekło się skończyło. Po trwających w nieskończoność kilkunastu minutach poczułam coś mokrego między nogami, a bożek położył się obok mnie na materacu. Po chwili mężczyzna zasnął, a ja korzystając z sytuacji wstałam z łóżka i owinęłam się w koc. Na prześcieradle ujrzałam krople krwi. Pomimo bólu wyszłam na balkon i zaczęłam płakać…

No cześć 😊

Mam nadzieję, że wam się podoba ta część. ❤️

Następna się pojawi w tygodniu, a teraz lecę do pisania "Zniewolonej"😅

Miłego dnia/wieczoru/nocy😘

Wasza Cat1Woman1 ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top