51

Patrzyła wielkimi oczami na mężczyznę. Jego szczupła sylwetka i bystre spojrzenie nie pozwoliły jej pomylić go z nikim innym. W szoku myślała nad groźbami, które jej wysyłał i o tym jak wyobrażała sobie jego osobę.

-Boom? - powiedziała na głos, wciąż będąc w szoku.

-Tak to ja, pospiesz się - ponaglił ją ruchem ręki.

Erika wstała z twardej podłogi i do niego podeszła. Nie mogła odwrócić od niego wzroku. Zastanawiała się skąd wziął klucz i dlaczego ją uwolnił. Czy inni o tym wiedzieli?

-Zdobyłaś to co mówiłem? - powtórzył z niecierpliwością. Nie mógł się doczekać, aż dostanie sakwę w swoje ręce.

Sięgnęła ręką do kieszeni i podała mu jej zawartość. Czarnoksiężnik szybko chwycił sakiewkę i od razu ją otworzył by sprawdzić co jest w środku. Jego oczy mieniły się tak jakby co najmniej znajdowało się w niej złoto. Zadowolony zamknął ją i schował.

-Idziemy - rozkazał i od razu wyszedł.

Erika bez słowa sprzeciwu poszła za nim. Nawet gdyby spróbowała się z nim rozdzielić, zapewne daleko by nie uciekła. Miał plan, który chciała od razu poznać.

-Dokąd mnie prowadzisz? - zapytała szeptem.

-Mamy misję do wykonania - oznajmił i otworzył drzwi.

Jak się okazało w środku nie było nic innego niż sprzęt do walki. Miecze, zbroje, ochraniacze i inne takie. Mnóstwo gruzu, metalu i hałasu, gdyby przypadkiem się potknęli.

-Jaką misję? - dopytywała, bo nie miała pojęcia o czym mówi. Myślała, że teraz ucieknie, a nie będzie wykonywała misję.

-Zobaczysz, a teraz się odsuń - rozkazał jej. Wszystkie pytania zaczynały go męczyć.

Wyciągnął obie ręce przed siebie. Pusta ściana, przed którą stał nie wyróżniała się od innych niczym innym niż tym, że nie była zagracona. Jego usta lekko drgały, gdy po cichu wypowiadał zaklęcie.

Ściana w kilka sekund rozpłynęła się w powietrzu ukazując im przejście dalej. Opuścił ręce i od razu ruszył przed siebie bez czekania na nią. Erika była zdumiona całym widowiskiem. Widziała już kilka trików, ale mimo to nadal zachwycała się nimi w ten sam sposób.

Ciemne przejście nie było zbyt długie. Zaledwie kilka kroków wystarczyło, by wyjść do większej, jasnej sali. Niebieskie światło było bardziej drażliwe od słońca. Tysiące kryształów stało na drewnianych półkach. Pozamykane w słoikach, tak żeby jak najbezpieczniej je przechować.

Miejsce miało układ ogromnej biblioteki. Jednak zamiast książek na półkach znajdowały się słoiki. Jej usta otworzyły się same z siebie, na ten niezwykły widok.

-Gdybyśmy mieli więcej czasu pozwoliłbym Ci się rozejrzeć - stwierdził na widok jej miny - ale go nie mamy i nie przyszliśmy tutaj na wycieczkę - oznajmił i poszedł dalej.

Erika rzuciła okiem z daleka na jasne kryształy. Fascynowały ją i przykuwały uwagę. Miała ochotę zabrać jednego z nich by zaspokoić ciekawość.

Głośne chrząknięcie przypomniało jej o tym, że powinna się pospieszyć. Pobiegła pod długie schody, żeby odnaleźć tam Boom'a. Otworzył ogromne drewniane drzwi, gdy tylko znalazła się przy nim.

To pomieszczenie z kolei było ponure. Nie docierało tu ani światło, ani nie było żadnego z pięknych kryształów. Beomgyu podszedł do zgaszonej pochodni i jednym ruchem ręki ją rozpalił.

Małe płomienie zaczęły skakać od jednej pochodni do drugiej, aż całkowicie oświetliły pomieszczenie. Ku ich oczom ukazało się zwykłe biurko razem z książką. Nieco dalej kraty, te same które jeszcze przed chwilą przetrzymywały Erikę.

Jednak cela nie była pusta. Ktoś był w niej uwięziony. Łańcuchy przyczepione do ściany, utrzymywały ciało nad ziemią. Głowa zwisała bezwładnie i nie pozwalała jej na rozpoznanie tej osoby.

-Kto to? - zapytała, będąc nieświadomą.

-Jimin - oznajmił obojętnym głosem.

Zbliżył się do krat, które były chronione magią. Trzymany jak zwierze w klatce nadal był nieprzytomny.

-Jimin? - powtórzyła, bo pierwszy raz słyszała to imię.

-Prawdopodobnie przedstawił Ci się jako Wilk. Nieliczni znają jego prawdziwe imię - oznajmił spokojnie.

Nagle podskoczyła jej adrenalina. Wspomnienia jego, głosu gdy przybył ją uratować sprawiły, że zrobiło jej się gorąco. Nigdy nie traktował jej dobrze, aczkolwiek zaryzykował życie, żeby ją ocalić i przez to został pojmany.

Nagły impuls sprawił, że podbiegła do krat. Chciała chwycić za kłódkę, która go tu przetrzymywała. Jednakże szybko została powstrzymana przez Boom'a.

-Nie dotykaj krat - warknął i złapał ją za ręce - są pod zaklęciem.

-Co mu się stało? - zapytała zdenerwowanym głosem. Szukała jego twarzy, której nie widziała od miesięcy.

-Nie wiem, musimy najpierw do niego się dostać - rozglądał się w poszukiwaniu rozwiązania. Jego oczy szybko wypatrzyły mechanizm, który podtrzymywał magię. Niewielka gałka znajdowała się w rogu krat - Odsuń się - nakazał, co od razu zrobiła.

Jasna smuga światła wystrzeliła z jego ręki i zniszczyła mechanizm. Wyciągnął klucz, którego użył do otworzenia kłódki. Mocnym szarpnięciem otworzył lekko zardzewiałe drzwi.

Wszedł i od razu podszedł do uwięzionego Wilka. Erika ostrożnie poszła tuż za nim. Zbliżył się do jego głowy i przy niej przykucnął. Chwycił ją rękami i podniósł, by się mu przyjrzeć.

-Ma gorączkę, musi być ranny - stwierdził i zaczął przeglądać mu oczy.

Erika stała z boku, tak naprawdę bojąc się podejść. Obserwowała jego bladą twarz, na którą wkradły się ciemne smugi. Takie jakie ona teraz ukrywała. Stróżka krwi już dawno zaschnęła na jego policzku. Jego włosy były wilgotne. Był mokry z gorączki.

Boom wstał z podłogi i puścił jego twarz. Zaczął dotykać jego ciało, które miało na sobie tylko skrawki ubrań. Łańcuch jedynie obijał się o ścianę przyprawiając ją o ciarki. Skóra ciemna i twarda jak zbroja, nawet nie uginała się pod jego palcami.

-Łańcuch wbił mu się w brzuch. Pewnie zastosowali kolce - stwierdził i wyciągnął zakrwawioną rękę - musimy go jakoś wyciągnąć.

Skinęła niepewnie głową, bo nie była w pełni świadoma tego co się dzieje. Chciała pomóc, ale to co widziała wydawało jej się być surrealistyczne.

-Zniszczę łańcuch po obu stronach, ty spróbuj go z niego wyciągnąć - rozkazał i od razu poszedł zająć się łańcuchem.

Dziewczyna niepewnie zbliżyła się. Klęknęła na kolana, by móc zobaczyć ranę. Zagryzła zęby i ścisnęła brwi na widok zebranej krwi. Niepewnie chwyciła za łańcuch i za niego pociągnęła.

Tak jak przypuszczała był on zbyt mocno utkwiony w skórze, żeby była w stanie sama go wyciągnąć. Dwa końce łańcucha opadły na podłogę tuż przy niej, co dało jej znak o tym, że Boom skończył.

-Nie udało się? - podszedł z drugiej strony - Spróbujmy razem.

Bez chwili zawahania chwycił za łańcuch i zaczął za niego ciągnąć. Zaparł się nogami o ścianę by zyskać na sile. Wszystkie jego mięśnie były napięte. Zależało mu na uwolnieniu Wilka. Musieli znać się od jakiegoś czasu.

Z mocnym zgrzytem zębów, łańcuch w końcu odpuścił. Ciemny skrawek skóry upadł pod jego ciałem razem z łańcuchem, który Boom od razu odrzucił na bok.

Odsunęła się będąc przestraszoną rozlewu krwi. Niesmak w jej ustach, który nie pozwalał się jej temu przyglądać. Patrzyła na to jak Boom niszczy łańcuchy. Ciało Wilka upadło na podłogę z nieprzyjemnym dźwiękiem.

-Idź po książkę i przeczytaj ostatnie zapiski - rozkazał nawet na nią nie patrząc.

Erika otrząsnęła się i niezgrabnie wstała. Poszła po książkę, która leżała na biurku. Nie była ciekawa co w niej jest, bo jej myśli były skupione na tym co zobaczyła przed chwilą.

Gdy tylko otworzyła książkę zobaczyła imię tego, który teraz leżał nieprzytomny. Przełożyła kartkę i dotarła do pierwszych zapisków. Jak się okazało była w stanie przeczytać wszystko co było napisane.


*

Jimin mówi o tym, że traci pamięć. Nie wie nic o tym skąd się tu wziął. Nie zna żadnego z nas. Nie pamięta rodziny. Nie pamięta domu. Nie posiada żadnych dziwnych zdolności. Nie widzę nic dziwnego w jego zachowaniu mimo, że mam go na oku już od miesiąca. Nie dolega mu nic innego niż ulotna pamięć. Wie jak się nazywa, ale nie wie kto mu nadał imię. Pozostawię go pod dalszą obserwacją. Musi coś ukrywać. To zbyt przypadkowe.

*

Nadal nie przypomniał sobie niczego istotnego. Po kolejnych tygodniach podaliśmy mu miksturę, która miała obudzić mu wspomnienia. Problem może tkwić w jego głowie albo być to urok. Nie mogę zaprzeczyć temu, że może kłamać. Mikstura okazała się być bezużyteczna. Przynajmniej on tak twierdzi. Nie wiemy czy możemy mu ufać.

*

Jednym uderzeniem pięści rozwalił murowaną zabudowę. Sprawdziliśmy jego pochodzenie. Na plecach pojawiły się dwa inne tatuaże, których wcześniej nie miał. To niemożliwe, żeby mógł przebywać w trzech krainach na raz. W kolejnych dniach oprócz nadzwyczajnej siły zaczęły się pojawiać magiczne zdolności. Kimkolwiek jest nie możemy zostawić go w spokoju. To nienaturalne zjawisko. Musimy się dowiedzieć o nim wszystkiego.

*

Próbowałem nauczyć go łatwych zaklęć. Szybko się uczy. Ma dużo mocy i prawie się nie męczy. Złamał moją barierę, podczas próby sił. Jest silniejszy ode mnie. Nie może posiadać tak wielkiej mocy.

*

Dostaje gorączek przez ilość mocy. Jest zbyt duża. Książę próbował odebrać mu moce, ale to nie działa. Nie jest w stanie go tknąć. Wilk zupełnie jakby bronił się przed magią innych. Tłumaczy się, że nie panuje nad tym, ale to niemożliwe. Na pewno nie chce ich stracić. Jeśli książę nie jest wystarczająco silny by mu je odebrać to kto inny? Najsilniejszy nie jest już najsilniejszym. Musimy go osłabić, a wtedy uda nam się zabrać jego moc.

-Pośpiesz się, nie czytaj wszystkiego - ponaglił ją będąc zirytowanym.

Erika przygryzła wargę nie chcąc tak naprawdę kończyć. To o czym czytała bardzo przypominało to co działo się z nią. Zapomniała o swoim poprzednim życiu czy tego chciała czy nie. Były również tatuaże, które tylko ona posiadała w ilości aż trzech. W końcu spotkała kogoś podobnego do niej, choć była nieświadoma przez tak długi czas. Chciała dowiedzieć się więcej.

Przeżuciła kartki pamiętając o tym, że nie mają za dużo czasu. Teraz liczył się czas i pomoc, którą mieli do zaoferowania dla rannego Wilka.

Na kartkach znajdowały się teraz tabele, zupełnie nie przypominające poprzedni styl zapisu informacji. Wszystko było uporządkowane jak w dzienniku. Chwyciła za dwie ostatnie kartki i zaczęła je czytać.

*

Jad węża : niedokończone.
Powód: Ucieczka i przerwanie procesu.

*

Próba odetnięcia skóry : Udana. Skóra koloru czarnego wydaje się być wytrzymalsza.

Skutki: długotrwały krwotok, skóra potrzebuje większego czasu na regenerację

*

Rany zadawane nożem :
Rany wydzielają dużą ilość krwi, a ofiara szybko się leczy, jednak przy tym ma podwyższona temperaturę. To jest dla niego naturalny proces regeneracji. Po głębokich ranach pojawiają się czarne zabarwienia na skórze.

Ciekawostka: Nacinanie tej samej rany po każdym wygojeniu sprawia, że ofiara potrzebuje więcej czasu na regenerację. Nie jest możliwe cofnięcie procesu przemiany skóry.

*

Głód przez 2 tygodnie:
Odcień skóry zmienia się na jasny, razem z oczami, a ofiara traci siły.

*

Głód przez 3 miesiące :
Ofiara nie jest w stanie się poruszać, na jej ciele pojawiają się rany.

*

Głód przez 6 miesięcy :
Ofiara zaczyna się wykrwawiać i traci włosy, również przez większość czasu jest nieprzytomny. Oddech jest płytszy, jednak nadal wykazuje posiadanie magicznych zdolności. Kości stają się łamliwe, a ciało pokrywa się czarną powłoką.

*

Pijawki:
Ofiara zyskuje nowe rany i zabarwienie na nich. Nadal jest w pełni sił, a ból przestał go osłabiać. Wydaje się być niekończącym się paliwem dla pasożytów.

*

Próba zaakceptowania obcego ciała w organiźmie: Proces zachodzi powoli, jednak skóra zdaje się akceptować obce ciało. Części wbite głębiej w ciało szybciej się w nim zatapiają, choć niektóre części wypaliły się pod wpływem wysokiej temperatury.

-Sprawdzali czy jego ciało pochłonie ten łańcuch - oznajmiła z obrzydzeniem w głosie.

Nie wiedziała czy jest zła, czy bardziej obrzydzona tym co przeczytała. Jej spojrzenie było utkwione w książce, gdy zastanawiała się co tak właściwie przeczytała. Kto prowadził te zapiski? Jak mogło dochodzić do takiego barbarzyństwa tuż pod murami pałacu?

Soyeon miała rację, gdy mówiła, że Wilk jest gdzieś tutaj. Nikt po prostu nie wiedział gdzie, oprócz Booma i prawdopodobnie jeszcze jednej osoby. Nie rozumiała jak można pomyśleć o zrobieniu czegoś takiego.

Ile cierpienia i bezsennych nocy musiał znieść przez ten cały czas? Ale dlaczego go to spotkało? Zrobił coś złego? Wydawał się normalny. Zapiski mówiły o jego zdolnościach, czy tylko przez nie musiało go to spotkać?

Patrzenie nawet przez moment na jego nieprzytomną twarz przyprawiało ją o dreszcze. Nie chciała sobie wyobrażać wszystkiego o czym przeczytała. Czuła żal, gdy tylko spojrzała na to jak leży na podłodze. Boom, który próbował mu pomóc. To wszystko traumatyczne i tragiczne dla jej bezbronnej duszy i sumienia.

-Musisz mi pomóc go przenieść - oznajmił zimnym tonem.

Zostawiła książkę i jak najszybciej do niego podbiegła. Nie była silna, wiedziała, że będzie to trudne zadanie. Mimo to chciała zrobić co w jej mocy by pomóc Wilkowi dojść do siebie. Nawet jeśli miałby się później z niej naśmiewać. Jej serce było ściśnięte.

Boom chwycił go pod ramionami, ona natomiast za nogi. Myślała, że będzie niosła osiemdziesięcio kilowego człowieka, jednak okazał się być o wiele letszy.

Z jej oka ściekła łza na samą myśl o tym jak długo znajdował się w tym stanie. Jak długo nie jadł? Od jak dawna jest nieprzytomny? Jego głowa kiwała się na boki, gdy szli korytarzem.

Miała ochotę rozliczyć się z każdym, kto przyłożył do tego swoją rękę. Skrzywdzili go tak samo jak ją, a nawet gorzej.

-Połóżmy go na chwilę, muszę rzucić zaklęcie, żeby nas nie złapali - oznajmił.

Jimin znowu znalazł się na podłodze. Jego twarz była blada, jakby już stał się trupem. Chciała dostać szansę rozmowy z nim. Dowiedzieć się co się działo po tym, gdy się rozdzielili. Jednak teraz jedynie mogła patrzeć na to jak trzyma się na granicy życia i śmierci.

Mógł skrywać odpowiedzi na wszystkie jej pytania. Był jej jedyną szansą na zrozumienie tego kim była i dlaczego tu trafiła. Oboje niesłusznie oskarżeni o kłamstwo, miała nadzieję, że będą mogli sobie pomóc.

Jasne światło sprawiło, że oderwała wzrok od niego i spojrzała na Booma, który właśnie rzucał zaklęcie. Powietrze stało się gęste. Ściany stały się niewyraźne. Pojawiła się poświata, która wyglądała tak jakby nagle znaleźli się pod wodą.

Kropelki potu pojawiły się na jego czole, gdy w końcu oderwał ręce od podłogi. To musiało być trudne zaklęcie. Jednak bez zwlekania wrócił do Wilka i pomógł Erice ponownie go podnieść.

-Nawet, gdy kogoś zobaczysz, nie zatrzymuj się. Nie musimy się ich obawiać. Nie zobaczą nas tak czy inaczej - powiedział zmęczonym głosem.

W ciszy ruszyli na przód. Mieli spory kawałek do przejścia, bo kierowali się do laboratorium Booma. Otoczenie zdawało się falować jak asfalt podczas upału, choć temperatura się nie zmieniła. Strażnicy wyglądali jak białe zjawy czyhające na przebudzenie.

Nie miała odwagi im się przyjrzeć, gdyż w ciemnym korytarzu ich widok przyprawiał ją o ciarki. Panowała głucha cisza, która wprowadzała niepokój. Czuła się jakby trafiła do świata zmarłych, w którym na każdym kroku czyhało niebezpieczeństwo.

Boom nie zwalniał tempa. Nie oglądał się na to co znajdowało się wokół niego. W pewnym momencie przeszli przez białą poświatę przez co się wzdrygnęła. Przymknęła na chwilę oczy by nie wpadać w panikę i się uspokoić.

W przeciągu kilku minut znaleźli się na szczycie wieży. Położyli nieprzytomnego Wilka na niewielkim łóżku. Zmęczeni opadli na krzesła.

W ciszy odpoczywali po męczącej drodze. Wzrok Eriki znowu wziął na swój cel Wilka. Patrzyła się na jego rany. Jednak kolor jego skóry był dla niej najciekawszy.

Miała ochotę go dotknąć, bo jej oczy nie potrafiły zrozumieć tego co widziała. Jednak nadal siedziała w tym samym miejscu nie mając odwagi tego zrobić.

-Przyjrzyj mu się dokładnie - przerwał ciszę - To samo może spotkać ciebie - oznajmił, uważnie obserwując jej reakcje.

Czekał kilka sekund jednak nie obdarzyła go żadną szczególną reakcją. Wstał i podszedł do stołu, na którym stała miska z wodą. Umył ręce po czym wytarł je w suchy ręcznik.

Dopiero wtedy zauważyła, że jej dłonie również były we krwi. Zaschnięta nie obrzydzała jej. Sprawiała jedynie, że miała napływy myśli.

-Jesteście do siebie podobni - kolejny raz odezwał się i przerwał ciszę - Wyjątkowi - powiedział od razu na nią patrząc.

Zbliżył się do łóżka, na którym leżał ranny i położył na jego czole zmoczony ręcznik. Chciał mu pomóc i zbić gorączkę.

-Masz szczęście, że nie wyglądasz tak jak on - stwierdził i wrócił na krzesło.

-Dlaczego? - zapytała, bo intrygowało ją to co mówił.

-Ponieważ tobie da się jeszcze pomóc - podparł się na ręce i westchnął - On będzie wyglądał tak dopóki nie odrodzi się na nowo. Nie wróci już do pełni swoich sił przez to co przeszedł. Jego skóra jest zbyt skażona, stąd czarny odcień.

Przygryzła wargę zastanawiając się nad tym co powiedział. To był złożony cykl. Śmierć pomaga się odrodzić na nowo. Zyskać nowe życie, niczym feniks. Jednak myśl o śmierci budziła w niej niechęć. Nie chciała nawet o tym myśleć. Uważała, że ma dużo czasu, aż to się stanie. Normalni ludzie żyli nawet po osiemdziesiąt lat. To był daleki odstęp czasu. Przyszłość nad którą jeszcze teraz nie chciała się zastanawiać.

Mimo, że dzisiaj o mało go nie straciła, to nie było coś co chciała wspominać. Wolała wymazać z pamięci to zdarzenie, żeby już nigdy jej nie dręczyło.

-Co było w sakiewce? - zapytała przypominając sobie o przesyłce - Skoro już wiem kim jesteś, możesz mi powiedzieć.

Zapanowała chwila ciszy, w której jej się przyglądał. Rozważał nad tym czy obdarzyć ją tak wielkim zaufaniem i wtajemniczyć w swoje sprawy. Jednak był świadomy tego, że by zdobyć jej zaufanie musiał obdarzyć ją najpierw swoim.

Zaciskając usta wyciągnął sakiewkę i ją otworzył. Przechylił ją i wysypał całą zawartość we własne ręce. Czerwone jak jej się wydawało kamyki emanowały blaskiem zaraz obok leżącej fiolki. Wyglądały na wręcz idealnie żeby zrobić z nich biżuterię.

-To łuski smoka, są cenniejsze od złota i o wiele trudniej je zdobyć - nie odrywał wzroku od błyskotek, które trzymał w ręku - A to wyjątkowo silny rozpuszczalnik - wziął fiolkę do ręki i ją przechylił, pokazując biały proszek w środku.

-Są piękne - przyznała od razu czując głód na ich widok. Próbowała opanować swoją dziwną reakcję - Skoro są takie cenne dlaczego sam nie poszedłeś odebrać przesyłki? - była przekonana, że poradziłby sobie lepiej od niej.

Grymas wkradł się na jego twarz. Miał  zapewne wiele powodów dlaczego wybrał takie rozwiązanie. Jednak ten najprostszy był jedynym, którym chciałby się z nią podzielić.

-Ta parszywa kukułka wydałaby mnie gdybym tylko przekroczył próg - brzmiał na zirytowanego, gdy tylko wspomniał o zegarze - To nie tak, że chcieliby mnie zabić - zaczął wyjaśniać broniąc swojego honoru - Mam dobrą reputację, znają mnie doskonale, ale nie chciałem rozgłosu.

Jego emocje odbiły się od niej jak piłeczka pingpongowa. Teraz ona czuła się zirytowanana tym do czego się przyznał.

-I wysyłałeś mnie tam wiedząc o tym?! - uniosła głos w oburzeniu.

-Jesteś prawie nieśmiertelna, wiedziałem, że nic ci nie będzie - mówił lekceważącym tonem. Denerwowało ją to jak błahostkowo traktował jej życie i nie bał się go postawić na szali - Może odblokowałyby ci się moce - wspomniał z nadzieją, co wstrząsnęło nią.

-Wiesz jak je odblokować? - od razu zapytała. Jej złość nagle uleciała i została zastąpiona ciekawością.

-Nie, jeśli miałbym to określić dokładnie - westchnął ciężko zupełnie jakby na jego ramiona spadł ciężar.

Jego dłonie zgrabnie wsunęły łuski i fiolkę z powrotem do sakiewki. Schował ją przed jej spojrzeniem, którego nie odwracała nawet na moment. Zawiedzenie wisiało na nimi i czekało na dogodny moment by ich zmiażdżyć. Jednak Boom chciał podtrzymać ją na duchu. Nie mógł pozwolić by jej potencjał się zmarnował.

-Jednakże wielu czarnoksiężników odblokowuje swój potencjał poprzez praktykę i przekraczanie własnych granic - dodał z nutką ekscytacji - Ty musisz przekroczyć swoją - zwrócił się bezpośrednio do niej - Może znajdować się ona na tle emocjonalnym tak samo jak fizycznym. Może dokonanie czegoś nadzwyczajnego jest kluczem do wielkiej mocy. Nikt nie wie jak to dokładnie zrobić.

-To znaczy, że jestem czarownicą? - wspomniała nie mogąc zapomnieć o tym co usłyszała od człowieka z tawerny. Nie była pewna jaka odpowiedź by ją usatysfakcjonowała. Gdyby tylko potrafiła czarować, wszystko stałoby się łatwiejsze. Opowieści o wielkiej mocy nie mogły w pełni sprawić, że w to uwierzy. Jednak w głębi serca miała nadzieję, że to co mówi jest prawdą.

-Nie - odpowiedział podśmiechując się - Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?

-Usłyszałam to w tawernie - przyznała się czując przy nim zażenowanie, że tak szybko w to uwierzyła.

-Takich jak ty nazywają Dziećmi Trzech Światów lub zwyczajnie Chimerami ze względu na wierzenia waszego pochodzenia. Daleko ci do zwykłej czarownicy - wyjaśniał wciąż uśmiechając się ukradkiem - Jesteście wyjątkowi, stąd powód waszej zguby w tym świecie.

Spojrzała na swoje zakrwawione ręce, przypominając sobie to o czym przeczytała. Ból, przemoc czyhała na każdym kroku. Opanował ją smutek, bo nadal chciała zrozumieć dlaczego byli krzywdzeni.

-Dlaczego musimy cierpieć za naszą wyjątkowość? - brnęła w pytanie, na które mogła uzyskać miliony odpowiedzi, jednak żadna nie była w stanie zmienić jej uczuć. Nie zasługiwali na to co ich spotkało. Nie była gotowa zaakceptować żadnej odpowiedzi, bo wiedziała, że nie jest w stanie przyznać racji bytu przemocy.

-Ponieważ jesteście zbyt ciekawi. Zbyt potężni by móc was zignorować - wyjaśniał spokojnie - Każdy chciałby mieć kogoś takiego po swojej stronie. Nikt nie jest w stanie wam dorównać. Dlatego dla jednych jesteście zagrożeniem, a dla innych bronią.

-A dla ciebie kim jestem? - pytanie wyrwało się z jej ust.

Jeśli mogłaby to chciałaby zmienić to kim się stała. Chciała być zwykłym człowiekiem, by nie musieć przechodzić przez cierpienie jeszcze raz. Zmienić swoją przeszłość i przyszłość. Chciała odzyskać człowieczeństwo, które nagle zostało jej odebrane. Przestać być pionkiem w grze, której jeszcze nie rozumiała.

Jednak nie mogła tego dokonać. Liczyła teraz na to, że Wilk, a nawet Boom będą w stanie pokazać jej wszystko czego wcześniej nie dostrzegała. Pokazać, kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem. Choć dopiero zaczęła nabierać do nich zaufania, była pewna, że dowie się od nich wielu istotnych informacji. Wszyscy inni ukrywali przed nią swoje zamiary, nie pozwalali jej na poznanie tego świata i zrozumienie. Traktowała to jak wyjątkową szansę. Jednak wciąż potrzebowała potwierdzenia, że w ich oczach była normalna.

-Jesteś dla mnie ciekawa, nie mogę temu zaprzeczyć - wyznał uważnie ją obserwując. Zależało mu na tym by nie popełnić błędu - Jednak nie mam interesu w tym by cię więzić, żeby czegoś się dowiedzieć - wyjaśnił od razu.

Wstał z krzesła i powoli podszedł do tego, na którym siedziała ona. W jej oczach odbijało się wiele obaw. Niepewność, a nawet strach był widoczny na jej twarzy, gdy się zbliżył. Chciał to zmienić i ani chwili się nie wahał. Chwytając za jej podbródek spojrzał jej w oczy. Twarde, nieugięte serce i sumienie były pokazane w jego wyrazie twarzy. Musiała stać się silna, by stawić czoło przeciwnościom.

-Chodź z uniesioną głową, nie płaszcz się przed nimi - powiedział spokojnym, lecz stanowczym tonem - W końcu to ty zaczniesz im mówić co mają robić - był pewny swoich słów i chciał, by zyskała tę pewność siebie na własność - Wracaj do siebie i odpocznij. Będą ciekawi tego jak wyszłaś na wolność. Nie musisz zdradzać im swoich sekretów. W końcu nigdy ci nie zaufali, więc ty nie ufaj im.

Puścił jej podbródek i powoli się odsunął. Jej wzrok nadal był utkwiony w nim, przyswajała jego słowa niczym lekcję życiową.

-Stań się ich największym koszmarem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top