4

W komnacie było jedynie słychać pojedynczy oddech.

Mrok spowijał te miejsce, a w środku znajdowała się tylko jedna śpiąca osoba.

Drzwi otworzyły się, jednak nie obudziły dziewczyny.

-Ej, ty! Brzydulo wstawaj!

Podszedł do niej i zaczął ją szturchać.

Erika twardo spała i przez to nie słyszała tego co chłopak do niej mówił.

-No weź!  Nie rób problemu! Później się wyśpisz!

Próbował dalej, ale nie mógł nic zrobić.

-Przecież nie obleję ją wodą, skoro ma się spotkać z księciem... - nie chciał działać pochopnie.

Rozejrzał się po komnacie i już ułożył sobie plan w głowie.

Sięgnął po wielką poduszkę z końca łóżka i nacelował nią na twarz dziewczyny.

Docisnął ją.

-Dobra policzę do 20 sekund i ją zdejmę, chyba się tak szybko nie udusi? - nie był pewny swoich słów.

-Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, piętnaście, szesnaście, siedemnaście,  osiemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia.

Odsunął poduszkę.

-No śpi.

Zastanawiał się co może jeszcze zrobić, żeby z łaski swojej obudziła się.

-Nie powinienem, bo dziewczyn się nie bije, mam nawet taką zasadę - tłumaczył się samemu sobie. No wiesz.. gdy awansujesz mam nadzieję, że mi wybaczysz i nie zabijesz?  No w końcu mogłabyś oszczędzić swojego sługi.. Tylko nie oddawaj.. plis..

Przymierzył się i zamachnął.

Jego ręka wylądowała na jej policzku.

Dziewczyna od razu otworzyła oczy, a on odskoczył od niej na kilometr.

Usiadła i złapała się za policzek.

Dopiero wtedy zauważył jej zaszklone oczy i policzki po których spłynęły łzy.

Przestraszony wpatrywał się w nią.

-J-ja prze-przepraszam - jąkał się.

-Spierdalaj! - wykrzyczała z żalem w jego stronę.

Wstała i od razu poszła do toaletki w celu przejrzenia się w lusterku.

Jej cały policzek był czerwony.

-Jesteś nienormalny?! - była wściekła. Nie tylko z powodu bólu, ale także dlatego, że przerwał jej przyjemny sen. 

-Nie, to dlatego, że nie mogłem cię obudzić.

-Cham.

-No ej próbowałem inaczej..

-Zaraz ja spróbuje, chodź tu!

-No nie, przestań.

Zaczął od niej uciekać. Nie miała z nim szans. Prędzej wywaliłaby się niż dogoniłaby go w tej sukni.

-Otwórzcie drzwi! - obcy głos sprawił, że dwie połówki drzwi otworzyły się,a przez nie przeszła obca jej osoba.

Hoseok zatrzymał się, a ona wpadła na jego plecy. Oboje skierowali wzrok w jeden punkt.

Ta krótka zabawa mimo wszystko poprawiła jej humor.

-Już ją zabierałem.. - oznajmił w stronę nieznajomej osoby.

-Książę nie będzie czekał, jesteś gotowa? - zwróciła się do mnie.

-Tak, tylko coś naprawię.

Szybko podbiegła do miejsca w którym znalazła puder i użyła go po to, żeby zamaskować nim policzek.

-Co ci się stało w ten policzek? Dlaczego jest czerwony? - zapytała

Odwróciła twarz w jej stronę. Zobaczyła jak ciało chłopaka się spina.

Wiedziała, że jak powie prawdę to nic dobrego go nie spotka, więc postanowiła go kryć. Nie chciałaby mieć go później na sumieniu.

-Potarłam go i się zrobił czerwony, to nic takiego..

Spojrzała na nią przenikliwie, ale uwierzyła w jej kłamstwo.

-Rozumiem, jesteś już gotowa? - podkreśliła dwa ostatnie słowa.

-Chyba tak.

-Proszę za mną.

Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść przed siebie. Dziewczynie nie pozostało nic innego niż podążyć za nią.

Po paru minutach zauważyła, że chłopak idzie razem z nimi, zdziwiło ją to.

Była ciekawa tego kim jest.

-Powodzenia - szepnął do jej ucha i pozostał z tyłu.

Weszła za kobietą do sali.

-Panie? - ukłoniła się.

Erika stała za nią i szybko zrobiła to samo co ona.

Stały w ciszy przez chwilę. Zaciekawiona wychyliła się zza kobiety, żeby zobaczyć co się dzieje.

Ale nie działo się tam kompletnie nic.

Stał odwrócony tyłem. 

-Możesz wyjść - rozkazał.

Kobieta ukłoniła się i zmierzała ku wyjściu, dziewczyna zrobiła to samo.

Nie chciała zostawać z nim sama.

-Ty zostań - powiedział łagodnie.

Zatrzymała się i odprowadziła wzrokiem kobietę. Przełknęła ślinę, kiedy to została z nim sama i odwróciła się do niego.

Nadal stał do niej plecami.

Nagle odwrócił się, a ona aż podskoczyła.

Patrzyła wielkimi oczami na niego.

-Zbliż się - rzekł, a ona spuściła wzrok w dół, chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego.

Podeszła bliżej.

-Bliżej.

Zrobiła to co kazał.

-Jeszcze bliżej.

Zbliżyła się.

Swoimi oczami dostrzegała już jego buty.

-Podejdź bliżej.

-Nie podejdę..

-Podejdź.

-Nie, chcę mieć swoją przestrzeń osobistą.

Postanowiła na swoim.

Zbliżył się do niej na tyle, że stykali się butami.

Stała nieruchomo i czekała tylko na to co zrobi.

-Skąd jesteś?

-Z Łodzi

-Gdzie to jest?

-W Polsce

-Co to Polska?

Podniosła głowę do góry i spojrzała na jego twarz.

-To państwo - spuścił na nią wzrok - naprawdę nie wiesz gdzie to jest? - niedowierzała.

-Nie ma czegoś takiego.

Postanowiła się z nim nie spierać i odpuścić.

-Jak się tu znalazłaś?

-Nie wiem jak? Wiesz coś na ten temat? - próbowała się dowiedzieć.

-Gdybym wiedział to bym się nie pytał.

-Racja.

-Kto cię tu przysłał?

Jego wyraz twarzy zmienił się.

-Nikt mnie tu nie przysłał. Sama nie wiem jak się tu znalazłam, po prostu zemdlałam..

-Przyznaj się komu służysz.

-Co? Nikomu.

-Możesz przestać kłamać.

-Ale ja nie wiem o czym mówisz.

-Nie ruszaj się.

Przysunął się jeszcze bliżej niej.

Złapał za materiał sukienki, znajdujący się na jej obojczyku i mocno pociągnął.

Zanim zareagowała materiał był już rozerwany i swobodnie zwisał wzdłuż jej sylwetki.

-Co ty robisz?! - niemalże krzyknęła na niego. Rękami spróbowała go odepchnąć od siebie, jednak było to nieskuteczne.

On ignorując jej słowa położył jedną z dłoni na kawałku jej odsłoniętych pleców i zaczął coś szeptać.

-Co robisz?

Zaczęła się wiercić, jednak wtedy uniemożliwił jej to drugą ręką.

Po chwili odsunął się od niej.

-Możesz odejść - miał pusty wyraz twarzy.

Patrzyła chwilę na niego.

Złapała za zwisający materiał i niezgrabnie założyła go na siebie. Nie chciała, żeby inni widzieli coś, czego nie powinni.

Skierowała się do wyjścia.

Zapukała dwa razy w drzwi i wtedy się otworzyły, jednak usłyszała głos za sobą.

-Dzisiaj byłem dla ciebie łaskawy, ale następnym razem zostaniesz ukarana za nieposłuszeństwo.

Zatrzymała się.

-Dopóki się tego nie nauczysz, nie chcę cię widzieć.

Irytowało ją to co mówił.

-Skończyłeś? - powiedziała w złości i szybko stamtąd wyszła.

Kretyn

~*~

I jak tam pierwsze wrażenie po księciu? 

Wstawiam, bo nareszcie udało mi się napisać rozdział i jestem z siebie dumna xD

Chciałabym żeby ta książka mimo wszystko miała swój humor i była chociaż trochę zabawna (Smuty mnie prześladują)

Więc do zobaczenia później ❤

Ten rozdział wyjątkowo miał dużo dialogów 🤔

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top