37
Szybkie kroki ukazywały złość, która była w nim uciszana. Ciągnął za sobą czarnowłosą, która wyjątkowo pozwalała mu na takie traktowanie. Gdyby nie fakt, że nie widzieli się przez wiele lat w tym momencie jego ręka byłaby wykręcona o sto osiemdziesiąt stopni.
Z ponurą miną obserwowała jego ruchy. Wciąż nie wiedząc o co jest zły, nie pytała go o to w tym momencie tylko szła. Jego silne ręce otworzyły drzwi do miejsca, w którym przebywał najczęściej.
Ciemność, w której nie można było dostrzec niczego. Jego ręka puściła tą mniejszą, kobiecą. Po chwili światło wydobyło się z jego ręki i powędrowało ku świecom, które oświetliły jego sypialnię.
-Kim jesteś? - zapytał wciąż stojąc tyłem.
-Naprawdę muszę to powtarzać? - przewróciła oczami na jego zimną postawę - Twoją siostrą, o której nie chcesz nawet sobie przypomnieć.
-Nie mam żadnej siostry! - przebił się przez jej spokojny ton głosu.
-Nawet jeśli jeszcze raz to powtórzysz to nie zmieni tego, że tutaj stoję! - uniósła głos przez co odwrócił się i zwrócił na nią swoją uwagę.
Jego oczy lekko zasłonięte grzywką spotkały się z jej. Chciał wyprzeć się wszystkiego, gdy ta chciała mu przypomnieć. W niekończącej się ciszy, jego spojrzenie złagodniało.
-Soyeon? - głos pełen wzruszenia po raz pierwszy opuścił jego usta, gdy dopuścił tą możliwość do siebie.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, gdy ten jak wyrwany z transu wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. W rzeczywistości dzieliło ich kilka kroków od siebie, jednak wewnątrz ich dusz były to kilometry.
-Nie wiedziałam, że jeszcze się spotkamy - jej odpowiedź złagodziła jego gniew.
Zakłopotanie rosło, gdy stali w bezruchu. Przerwał to, gdy przetarł swoją twarz i poszedł w kierunku biurka. Nie wiedział co powiedzieć po tak długiej rozłące.
-Czemu tu wróciłaś? - zapytał chcąc poukładać myśli. Błądził od jednej osoby do drugiej, wszystko pogarszał wcześniej wypity trunek.
-Nie sądziłam, że pierwsza rzecz o którą zapytasz, będzie powód przybycia tutaj. Czy to nie jest mój dom? - skrzyżowała ręce, chcąc wymusić na nim inną postawę.
-Wiem, że bez przyczyny się tu nie pojawiłaś. Co masz dla niego zrobić? - oparł się rękami na blacie.
Dziewczyna spokojnie podeszła i usiadła na krześle przed biurkiem, na którym leżało kilka dokumentów. Kolejny już raz udało się jej złapać z nim kontakt wzrokowy.
Nie znali się zbyt dobrze pomimo, że łączyły ich więzy krwi. Wiedzieli kilka rzeczy o sobie, ale z pewnością nie było to wszystko. Nie mogła do końca rozgryźć co siedziało w jego głowie. Jednak nie była tutaj, żeby wyjawiać mu wszystkie swoje sekrety.
-Może mam przyczynę, a może nie. Wygląda na to, że jestem tu gościem - westchnęła - jak widać nie tęskniłeś za mną tak bardzo jak za Panną z korytarza - uniosła brew - Dlaczego nagle stałeś się taki zły? Słyszałam dużo plotek na Twój temat, a ty tak szybko udowodniłeś że były fałszywe. Skąd ta chęć mordu? - dokładnie go obserwowała. Chciała wycisnąć z niego jak najwięcej informacji.
-Zostaw Erikę w spokoju - warknął w jej kierunku. Jednak to wcale jej nie zachęciło do zaprzestania.
-Słyszałam, że bardzo się zmieniłeś. Upodobniłeś się do ojca i że stałeś się bezuczuciowy - uważnie słuchał tego co do niego mówiła - ale patrząc na sytuację z wcześniej zdaje się, że były to tylko bezpodstawne plotki. Nie sądziłam, że jedna dziewczyna doprowadzi cię do takiej furii.
-Przestań o niej gadać. Nie chcę słyszeć nawet jej imienia - jego mięśnie napięły się.
-Oj Taehyung wyluzuj - pchnęła nogą sąsiadujące krzesło - usiądź sobie. Przecież widzę, że trochę wypiłeś. Zawsze to robiłeś, gdy byłeś przygnębiony - jej ręka sięgnęła do najbliższej szuflady i ją otworzyła - nie rozmawialiśmy od lat - wyciągnęła butelkę pełną alkoholu - wiedziałam, że dalej chowasz pełne butelki po szufladach - powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
Lekko zdezorientowany książę usiadł obok niej. Nie przypuszczał, że ktoś może znać jego nawyki, a zwłaszcza ona. Dziewczyna bez dużego siłowania się otworzyła butelkę.
-Jak to możliwe, że nadal pamiętasz takie szczegóły? - zapytał cichym głosem, chociaż nie oczekiwał, że wyjaśni mu to wyjątkowo logicznie.
-Tak już mam - wzruszyła ramionami zanim przechyliła butelkę do swoich ust.
Jego ręka wystrzeliła w kierunku butelki. Szybko za nią złapał i przeszkodził młodszej przed na piciem się większej ilości.
-Nie pij - zabrał od niej butelkę i postawił przed sobą.
-Wiesz nie mam już pięciu lat - przekrzywiła głowę - Czemu jesteś smutny? - wbiła w niego ciekawskie oczy.
Wewnątrz niego narodziła się nie pewność. Była jego siostrą, ale nie wiedział do czego jest skłonna. Nie znał celu jej podróży, ani tego co chciała osiągnąć. Może miała dobre zamiary, ale myśl o tych złych powstrzymywała go przed ulegnięciem.
-Nie chcę o tym rozmawiać - jego głos był ledwo słyszalny. Próbował ją od siebie odepchnąć, ale ona nie zamierzała przestać.
-Słyszałam, że nie było cię przez jakiś czas w pałacu - podparła głowę na ręce - Co się wtedy stało?
Jego usta zaczęły lekko drgać, gdy zaczynał myśleć o tamtym czasie. Przygryzł wargę chcąc jakoś uspokoić wyjście na jaw myśli, które pojawiły się w jego głowie.
Czuł żal, którego chciał się pozbyć. Rozglądał się szukając odpowiedzi na jego wahania. Jego ręka spoczęła na butelce, której mocno się trzymał. Jego gardło zaciskało się gdy chciał coś powiedzieć. Jednak była ona jedyną osobą, której mógłby się wyżalić.
-Byłem u Dayeon - zatrzymał się na moment. Ciężko było mu to mówić na głos dlatego zajmowało mu to więcej czasu - Rozmawialiśmy - spojrzał na nią przestraszonym wzrokiem.
-O czym?
-O tym dlaczego opuściła mnie. Napisała do mnie, gdy była już u kresu życia żebym przyjechał. Dlatego nie było mnie te kilka dni w pałacu - wyjaśniał jej wszystko.
-Była chora?
-W pewnym sensie tak. Skróciłem jej cierpienie.
Jej brwi lekko się ugięły na jego słowa. Dziewczyna pamiętała wspomnianą kobietę, chociaż dobrze jej nie znała. Wiedziała również o bliskiej relacji tej dwójki. Jej również zrobiło się go żal.
-To musiało być dla ciebie trudne - przyznała chcąc go jakoś pocieszyć. Jednak to rozbudziło w nim żar.
-Nie wiem, Soyeon - utkwił wzrok we własnym odbiciu na szkle butelki - pod koniec nie byłem już pewny tego co czułem. Nie widziałem tego wcześniej dopiero po latach zdałem sobie sprawę jak samolubną osobą była. Nie wiem dlaczego ją kochałem i czemu wciąż mnie to boli - w jego oczach zebrały się łzy - Nie potrafiłem być nawet na nią zły za to co zrobiła za moimi plecami i za to czego ode mnie żądała.
-Utonęła przez sieci, które sama stworzyła - podsumowała za niego.
Jednak jego serce zaczęło boleć. Pojedyncze strużki łez spłynęły z jego oczu, gdy spojrzał na dziewczynę.
-Nie chcę się zakochać już nigdy więcej. Nie potrzebuję miłości. Chcę być wolny od tego uczucia. Byłem głupcem, który chciał mieć kogoś bliskiego.
-Więc czemu zaatakowałeś Erikę?
Skrzywił się na jej pytanie i poprawił na krześle.
-Jest taka irytująca. Denerwuje mnie najbardziej z nich wszystkich. Wiem, że każdy z was chce mi ją odebrać. Nie rozumiem tylko dlaczego. Nie oddam wam jej.
-Czy przed chwilą nie kazałeś jej zabić? - wytknęła mu - Gdy umrze, znajdzie się w kolejnym świecie.
-Nawet jeśli, to wróci do mnie - odpowiedział pewnym głosem - nie pozwolę wam wykorzystać jej.
Westchnięcie wydobyło się z jej ust. Wstała z krzesła przy tym wyprostowując swoje nogi.
-Postradałeś zmysły i zgubiłeś się we własnym planie - uniosła kącik ust - potrzebujesz jej, żeby przetrwać nawet jeśli jest denerwująca. Nie uwolnisz się od niej, tak samo jak ona od ciebie.
Skinęła do niego głową i poszła w stronę wyjścia. Zostawiła bałagan za sobą, jednak ten bałagan miał za zadanie wkrótce poukładać się i działać. Był to z pewnością początek walki na śmierć i życie.
-Jeśli będziesz próbował ją zabić, wiedz że się zjawię i ci ją odbiorę. Jest zbyt cenna, żeby móc pozwolić ci na to - obejrzała się przez ramię - Taehyung nie jesteś jedynym, który wie do czego jest zdolna. Zaczekam jeszcze trochę, ale jeśli przekroczysz granicę ja zrobię to samo.
Jej usta zamieniły się w płaską linię, zanim wyszła. Jej słowa odbijały się w jego głowie przez co zacisnął powieki. Z frustracją zepchnął wszystko z biurka na podłogę. Butelka rozbiła się na kawałki szkła.
Zaciskał zęby ze złości, chociaż z oczu ściekały łzy. Jego nerwy były zszargane, a on nie potrafił się kontrolować.
Tak bardzo chciał odczytać przyszłość, która go czekała. Jednak nawet będąc tak potężnym wciąż był zaskakiwany przez życie i przez nią.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top