26

Świeżo wypastowana podłoga mieniła się w blasku słońca. Brunet mijał służbę, która aktualnie zajmowała się sprzątaniem korytarza. Minął strażników, którzy nie próbowali go zatrzymywać i wszedł do środka.

Ciążąca cisza spowielała komnatę. Na brzegu łóżka siedział chłopak ze spuszczoną głową. Jego smutne oczy były utkwione w złączonych ze sobą dłoniach. Zdawało się, że nie zorientował się iż nie jest już sam.

Jungkook odchrząknął, żeby zwrócić mu uwagę. Hobi szybko rozejrzał się odnajdując przyjaciela. Puścił dłoń Eriki i wstał nie zapominając o ukłonie.

-Wypiła to? - patrzył na nieprzytomną dziewczynę.

-Tak, wczoraj wieczorem - przełknął ślinę.

-Dobrze - na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Podszedł do kufra i położył na nim list - Zajmij się tym - chwycił za sakwę pełną pieniędzy - a to - pomachał workiem - twoja zapłata - położył pieniądze obok listu.

-Nic jej nie będzie? - zapytał zmartwiony. Ta informacja była dla niego ważniejsza niż pieniądze, które dostał.

-Zobaczymy - ponownie jeden z kącików jego ust się uniósł.

Przeciskając się pomiędzy przyjacielem, a masą innych rzeczy dotarł do łóżka, na którym leżała nieprzytomna. Jego dłoń najpierw dotknęła jej gorącego czoła, a później rozpalonych policzków.

-Ma gorączkę, ale nie mogę zdobyć dla niej leków - odezwał się za nim zmartwiony Hobi - Nie jadła nic od wczoraj i nie mogę jej obudzić..

-Nie dawaj jej żadnych leków - zdjął dłonie z jej twarzy - Możesz zrobić jej zimny okład, ale żadnych leków - odsunął się i spojrzał na przyjaciela - Jeśli nagle gdzieś zniknie, od razu mi powiedz.

-Ona nie umrze, prawda?

Jungkook przewrócił oczami i poszedł do wyjścia.

-Nie zadawaj głupich pytań - powiedział z irytacją. Zostawił go bez odpowiedzi.

Jego kolejnym celem była komnata księcia. Ostatnim razem nie został wpuszczony, jednak teraz chciał pomówić z księciem na temat jego 'misji'. Jego oczy napotkały jego cel i szybko się do niego zbliżył.

-Otwórzcie - spojrzał ze złością na obie twarze.

-Nie możemy nikogo wpuszczać.

-Nie obchodzi mnie to, muszę z nim pomówić - ruszył do przodu, próbując wymusić przejście. Jednak został zatrzymany - powiedz mu, że przyszedłem.

Strażnicy wciąż stali w tym samym miejscu, co jeszcze bardziej działało mu na nerwy. Chciał już odejść, gdy nagle usłyszał drapanie w drzwi.

-Otwórz drzwi, ona chce wyjść - spojrzał na ich niewzruszone twarze - Już! - krzyknął.

Strażnicy popatrzyli na siebie zastanawiając się co robić.

-Sprzeciwicie się królowej? - zabijał ich wzrokiem.

Jeden ze strażników niepewnie uchylił drzwi, gdy drugi go zabezpieczał. Jungkook nie tracąc ani chwili odepchnął ich na boki i wszedł do środka.

W pomieszczeniu unosił się dym. Oczy Jungkooka poruszały się po całej komnacie poszukując księcia. Jednak nigdzie go nie widział.

-Panie Jun—

-Gdzie jest książę? - przerwał strażnikowi - wychodził gdzieś? - odwrócił się do mężczyzn.

-N-nie, od wczoraj nie wychodził - zająkał się jeden z nich.

Wtedy poczuł pazury, które ciągnęły jego nogawkę. Pochylił się i wziął kota na ręce.

-Nikt nie może się o tym dowiedzieć, zrozumiano? - spiorunował ich wzrokiem. Oboje szybko przytaknęli.

Jungkook zaniepokojony opuścił komnatę, od razu natrafiając na Soobina.

-Coś się stało? - zapytał zaciekawiony.

Jungkook zaprzeczył głową i podał mu kota.

-Zajmij się nią, później pogadamy.

Soobin patrzył się na niego, nie rozumiejąc co ma na myśli. Jungkook zostawił go bez żadnego wytłumaczenia. Szybko przechodząc do swojego biura.

-Boom - odezwał się, gdy tylko zobaczył znaną mu sylwetkę. Jasno włosy chłopak odwrócił się i ukłonił - Wziąłesz wszytko o co prosiłem?

-Tak - odpowiedział krótko.

-Świetnie - podszedł do biurka i wysunął szufladę. Wyciągnął małą szkatułkę. Korzystając z klucza, który zawsze znajduje się w jego marynarce otworzył ją i wyjął kolejny klucz spośród wielu. Odstawił wszystko na miejsce, gdy zdobył to czego potrzebował - Nie traćmy czasu - poszedł przodem kierując się na zewnątrz pałacu.

Jasno włosy chłopak podążał za nim. Miał w środku siebie odrobinę ekscytacji. To co miało się wydarzyć było ogromnym ułatwieniem dla niego i jego przyjaciela. Zastanawiał się w jakim stanie się znajduje, po tak długim czasie spędzonym w portalu.

Sam nie wiedział, dokąd zabrali jego dawnego towarzysza. Dlatego była to dla niego szansa na dowiedzenie się tego. W ciszy obserwował Jungkooka, który otwierał drzwi do starej rudery. Jednak były to tylko pozory, Boom od razu wyczuł obecność magii wokół niego.

Na pierwszy rzut oka wnętrze było puste, pozbawione kolorów i życia. Jungkook szedł nie zatrzymując się. Boom patrzył się na to jak przechodzi przez jedną ze ścian, czego się nie spodziewał.

Zaskoczenie wkradło się na jego twarz, gdy zobaczył dalszą część budynku. Jasne kryształy przykuły jego uwagę. Każdy z nich był przechowywany odzielnie. Do tej pory mało kto wiedział o istnieniu tego miejsca, dlatego tym bardziej ucieszył go ten widok.

-Nieźle, co? - głos Jungkooka, otrząsnął go. Jego wzrok skupił się teraz na nim.

-Nie wiedziałem, że to tu - przemieszczał się pomiędzy pułkami.

-Wnętrze jest większe niż się wydaje - zwrócił uwagę.

Boom rozejrzał się dookoła. Oboje weszli na schody, po których zaczęli się wspinać coraz wyżej.

-Iluzja? - zadał pytanie, żeby się czegoś dowiedzieć. W odpowiedzi dostał mały uśmieszek, który potwierdził jego słowa.

Obaj panowie dotarli do celu. Otwierając drzwi od celi, spotkali się z już dobrze znanym wcześniej portalem. Jungkook pokazał wzrokiem, żeby się tym zajął. Boom bez słowa podszedł bliżej i uruchomił portal.

-Wyciągnij go, ja przyszykuję celę - Jungkook poszedł dalej, pozostawiając wszystko na plecach towarzysza.

Wybral sobie łatwiejszą robotę. Gdy już pozostał sam wszedł do oddzielnej celi i chwycił za łańcuch. Podszedł do jednej ze ścian i przykuł jeden z końców. Zrobił tak samo z drugim.

Jego biurko nie było dość długo używane, ale to właśnie tutaj trzymał rzecz, z której był najbardziej dumny w całym swoim życiu. Nie mógł się doczekać momentu, w którym ponownie poczuje zapach świeżej krwi.

Wyciągnął dziennik, który tak uwielbiał i coś do pisania. Otworzył go na pustej kartce i rozejrzał się.

-Coś, czego jeszcze nie próbowałem - przygryzł wargę, gdy intensywnie rozmyślał. Narysował tabelę i podzielił na kilka części - Hm.. - mruknął. Przewrócił na poprzednią stronę - Nie udało się zrobić węża.. No trudno może ktoś inny będzie na to chętny - wrócił do poprzedniej strony - Spróbuję ze szczurami - zapisał swoje myśli.

Wkrótce usłyszał zmęczonego Booma. Zaraz po tym pojawił się i on we własnej osobie na plecach z Wilkiem. Zrzucił go z siebie na podłogę.

Jungkook wyciągnął fiolkę z miksturą i zbliżył się do ciała leżącego na podłodze. Wyjął korek i przechylił szkło, sprawiając że cała zawartość wylała się na leżącego Wilka.

-Dawno się nie widzieliśmy - kącik jego ust uniósł się.

Z ust Wilka wydobył się niezrozumiany pomruk.










To zdjęcie to tylko wyobrażenie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top