24

-Po co on mnie wezwał? 

Zdziwiony Hobi, a jednocześnie bardzo ciekawy był teraz w gabinecie Jungkooka. Samotnie siedział przy biurku i niecierpliwie czekał na swojego przyjaciela. Co chwilę jedna z jego stóp tupała rytmiczny dźwięk. Rozglądał się po półkach pełnych różnych papierów, a nawet figurek. Zastanawiał się, kiedy zdążył ich tyle uzbierać.

Drzwi otworzyły się, zatem i przybyła oczekiwana osoba. Wysoki brunet wszedł do środka nucąc jakąś melodię.

-Sądziłem, że to ja się spóźnię, a jednak byłeś to ty - powiedział wesoło.

-Ta - przytaknął mu.

Hobi odwrócił się do tyłu po to żeby znaleźć Jungkooka. Jego wzrok podążał za jego sylwetką gdy ten okrążał biurko. Stanął naprzeciwko siedzącego Hobiasza i postawił przed nim małe szklane naczynie.

-Co to jest? - jego ciekawska ręka od razu złapała za przedmiot. Jasny płyn przelewał się z boku na bok gdy poruszał naczyniem.

-Dodaj to do jej picia.

Hoseok spojrzał na przyjaciela z powagą. Nigdy wcześniej nie dostał od niego żadnej misji. Przełknął ślinę, gdy do jego głowy dotarły nieprzyjemne myśli.

-Chcecie ją zabić? - zapytał z niepewnością w głosie.

-Nie twój interes - odpowiedział oschle - Poza tym powinieneś martwić się o siebie - odszedł od biurka.

Hoseok siedział w ciszy i rozmyślał. Nie mógł odrzucić rozkazu Jungkooka, ale jednocześnie nie chciał krzywdzić Eriki.

-Hyo doniosła na mnie? - przełknął ślinę i schował naczynie do kieszeni.

-A czego oczekiwałeś? - spojrzał na niego z pogardą.

-Nie wiedziałem kim jest i to dlatego—

-Nikogo to nie obchodzi - przerwał mu  - Tym razem miałeś szczęście, że przyszła z tym do mnie, ale następnym razem nie wiem co może się wydarzyć - mówił intensywnie - Nie będę ryzykował dla ciebie, rozumiesz? - patrzył na niego ze złością w oczach.

Hobi skinął głową. Jungkook nie był tą samą osobą co siedem lat temu, a Hoseok z przerażeniem patrzył na jego przemianę.

-Możesz wyjść.

Bez słowa wstał z krzesła bez odrywania oczu od sylwetki przyjaciela. Skinął na niego głową.

-Zrób to jak najszybciej - pogonił go.

Hoseok zmartwiony zostawił go samego. Nie miał pojęcia jak miałby to zrobić. Wydawało się to dla niego zbyt trudne.

Jego oczy dostrzegły służącą, która niosła tacę z filiżankami. Szybko podbiegł do niej i zatrzymał.

-Do kogo to niesiesz?

-Panienka Hyoyeon poprosiła o przygotowanie herbaty - wyjaśniła.

Hoseok patrzył przez chwilę na zawartość tacy. Wahał się czy powinien zrobić to już teraz. Przypuszczał że Hyo była razem z Eriką, więc mógłby od razu wypełnić rozkaz. Jednak obie mogłyby wypić miksturę, a to byłoby ryzykowne. Ostatecznie rozmyślił się i kazał służącej zanieść herbatę.

-Zrobię to wieczorem - powiedział sam do siebie. Często przesiadywał razem z Eriką wieczorami i plotkował. Dlatego sądził że będzie miał okazję jeszcze do tego.

Potrzasnął głową i poszedł do komnaty, w której miały znajdować się obie panie. Tak jak oczekiwał były tam. Minął się ze służącą, która wypełniła swój rozkaz i wszedł do środka.

Dyskretnie stanął przy ścianie i obserwował je. Siedziały przy niskim stoliku, obie po przeciwnych stronach. Hyo mówiła co młodsza ma robić, jednak było to dla niej utrudnione co nie umknęło mu. Kazała jej nalać herbatę, gdy ta kompletnie nic nie widziała. Przeczuwał że z ostrym językiem Hyo i wybuchowym temperamentem Eriki nie skończy się to dobrze.

Młodsza co chwilę obrywała od starszej po dłoniach, co nie było miłym widokiem. Wiedział i słyszał jak było to dla niej bolesne. Przyglądał jej się będąc jednocześnie w gotowości do reakcji.

Czuł się źle z tym co musiał zrobić. W jego głowie były same czarne scenariusze, o których nie potrafił przestać myśleć. Erika była jego przyjaciółką, dlatego ciężko było mu wykonać rozkaz. Na pewno nie chciał jej stracić, jednak nie miał żadnego innego wyboru. Jeśli nie wypełni rozkazu to zginie od razu. Zwłaszcza, że rozkaz mógł pochodzić od księcia.

Głośny krzyk obudził go, a ten w szoku potrząsnął głową.

-Erika! - krzyknął na dziewczynę.

Szybko rozdzielił obie dziewczyny, które zaczęły ciągać się za włosy i szarpać.

-Pff prostaczka - rozczochrana Hyo nie zamierzała się hamować.

Chwyciła za filiżankę pełną gorącej herbaty i wymierzyła nią w Erikę. Hoseok zdążył pociągnąć ją w tył zanim ją oblała.

-Wybacz odprowadzę ją - ukłonił się i nadal mocno trzymał Erikę, która protestowała. Był przekonany, że chciała jej oddać ale nie chciał żeby miała jeszcze większe problemy.

-Taka prostaczka jak ona niczego się nie nauczy. Jest za głupia na to! - wykrzyczała.

Hoseok powoli odciągnął ją.

-TY ZADUFANA W SOBIE KWOKO! ZO—

Zakrył jej usta zanim powiedziała coś gorszego.

-Erika uspokój się, ona nie jest tego warta.

Przestała się mu wyrywać, a on spokojnie ją puścił.

-Ona jest jakaś nienormalna! Patrz co mi zrobiła - wystawiła do niego ręce.

Hoseok zmarszczył czoło na widok kilku sinych śladów. Chwycił za jej dłoń i delikatnie pociągnął.

-Wracajmy do komnaty.

Erika chwyciła się mocniej jego przedramienia i delikatnie przytuliła. Hoseok wiedział, że to nieodpowiednie. Nie powinien być z nią tak blisko, ale nie mógł nic z tym zrobić. Teraz potrzebowała go, więc nie mógł jej odtrącić. Miał tylko nadzieję, że żaden wierny sługa księcia ich nie nakryje.

Nie wiedział, kiedy Erika stała się dla niego tak bliska. Stało się tak bez jego kontroli.

-Hoseok - jęknęła - nie chcę siedzieć już w tym pałacu.. nikt mnie tu nie chce i jest tak nudno..

-Nie możesz na razie wychodzić.. - wiedział jak bardzo chciała opuścić to miejsce, ale nie potrafił jej pomóc. W zamian postanowił zmienić temat - Napijemy się herbaty? - przełknął ślinę ze zdenerwowania. To było tak szybkie. Gdyby nie fakt że Erika była ślepa to już dawno by go rozgryzła. Pomimo tego że jeszcze nic nie zrobił, jego sumienie już dawało o sobie znać.

Przytaknęła na jego propozycję i lekko uśmiechnęła się.

-Zawsze poprawiasz mi humor, dziękuję.

Jego serce ścisnęło się jeszcze bardziej. Wspólnie dotarli do komnaty. Hoseok szepnął o herbacie dla strażnika, który od razu poszedł wykonać rozkaz.

Podczas ich herbacianych wieczorów, zwykle siedzieli razem gdzieś w kącie na poduszkach. Dlatego i tym razem nie było inaczej. Ostrożnie pomógł jej usiąść na miękkiej poduszce i sam zrobił to samo obok. Z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie.

-Bolą mnie ręce - mruknęła.

Hoseok nie mógł zaprzeczyć temu że były lekko poturbowane i wcale nie dziwił się że narzekała.

-Zapytam jutro o jakąś maść - oznajmił. Jego gardło zacisnęło się na chwilę. Co jeśli jutro nie będzie już jej? Co jeśli to ich ostatni wieczór? Coraz bardziej czuł się winny za to co musi zrobić.

-Wątpię, że dostaniesz. Przecież dla mnie mają zakaz - podkuliła nogi.

-Coś wymyślę, zaufaj mi.

Ich rozmowę przerwała służąca, która weszła z herbatą. Hoseok wstał i przejął od niej tacę. Postawił ją na stoliku i wypełnił filiżankę aromatyczną cieczą. Z kieszeni wyciągnął naczynie i je otworzył.

Przyglądał się herbacie, a później Erice. Jego serce bolało, gdy przechylił naczynie, a ciecz przelała się do herbaty. Zmieszał ze sobą ciecze, a gotowy napój podał jej do ręki.

-Dziękuję - uśmiechnęła się.

Nie mógł znieść tego widoku. Miał ochotę rozpłakać się. Nigdy nie chciał jej zdradzić i nigdy nie chciał zrobić jej krzywdy.

-Ostatnio myślałam o przeszłości..

Hoseok usiadł obok niej i przyglądał się z żalem.

-I czym więcej myślałam tym mniej wiedziałam..

-Jak to? - dopytał się.

-To coś dziwnego.. To tak jakby ktoś wycinał moje wspomnienia. Niektóre wydają się niekompletne.. Chociaż dziwnie mi to tak nazwać.. - popijała herbatę - często przypominam sobie ludzi, a nie znam nawet ich imion. Nie wiem czy zapomniałam o nich czy nigdy ich nie znałam..

Hoseok myślał przez chwilę o tym co powiedziała. Próbował znaleźć dobrą odpowiedź, ale nigdy się nie spotkał z niczym podobnym.

-Może to skutek uboczny, tego że tu jesteś? - powiedział to co przyszło mu na myśl.

-Może.. - ziewnęła.

Hoseok uważnie jej się przyglądał. Nie wiedział jakich objaw zażycia mikstury powinien oczekiwać. 

-Jesteś zmęczona? Powinnaś iść spać.. - wstał z wygodnego siedziska. 

-Może, ale.. - zmarszczyła brwi.

-Co? - spojrzał na nią zaskoczony. Nagle złapała się za głowę i skuliła -Erika?! - krzyknął przerażony - Co ci? - szybko znalazł się obok niej. Nie dostawał żadnej odpowiedzi, a ona zwijała się z bólu. Był przerażony tą sytuacją o wiele bardziej niż ona. Zacisnął zęby, bo bał się że za dużo powie.

Erika osunęła się. Po chwili jej oczy zamknęły się, a ona odpłynęła.

-Przepraszam - z jego ust wydobył się szloch.













Szczęśliwego nowego roku 💜🍾

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top