rozdział 6

-naifu jest zdenerwowana, będzie się działo- szepł adrien do aiku której przez głowę przelatywało teraz pizdylion myśli.

już po chwili, gdy adrien zaparkował z piskiem opon na parkingu komisariatu, wszyscy łowcy wraz z policjantką byli pod komisariatem policji w tokio. yuriko szybko poprawiła swoje gogle i czarną pelerynę z kapturem, kaptur naciągnęła na swoje krwawe włosy i weszła na komisariat policji. jeszcze nie zauwarzona, po wejściu od razu wyjęła jeden z sztyletów z kieszeni i zastukała głośno ostrzem w metalowe drzwi, każdy kto był w tedy w środku komisariatu zamarł w bezruchu gdy zauważyli dobrze im znaną łowczynię. -dobra- mrukła prześmiewczo -gdzie jest wasz marny porucznik John, gadajcie albo...- wycelowała sztyletem w jednego z policjantów, -skończy się to źle, bardzo źle... ja nie pudłuję- rzekła stanowczo, -wiemy...- wydukał policjant w którego stronę była wycelowana broń nożowniczki. -idźcie po niego..- szepł ktoś z tyłu.

minęło kilka chwil niepewności, nim drzwi otworzyły się, w których można było zauważyć przerażonego owego porucznika. -my się już znamy- wydukał -w czym mogę pomóc?- wyjąkał porucznik. yuriko machnęła sztyletem w dół na znak że mają opuścić bronie, policjanci spojrzeli po sobie I opuścili je. po tym ona zrobiła to samo chowając szybkim ruchem sztylet do kieszeni, - ścigacie nas, chcę znać powód dlaczego to robicie. rządam odpowiedzi, poruczniku johns - mrukła, - emm, nie ścigamy was - stwierdził porucznik -przed wczoraj na konędę wpadł zamaskowany mężczyzna,włamał się do magazynu i wziął z niego kilka rzeczy, w tym drona - rzekł pewny siebie lecz nadal lekko przestraszony porucznik. - a gdzie pan w tedy był? hm? - mrukła naifu pewna już jego odpowiedzi. - w domu - wypiszczał - ja pierdole kto cię mianował porucznikiem?! - wysyczała, -już kuroshi był by lepszy niż pożal się boże ty! - wybuchła kobieta. - yuuur... znaczy się.. naifu! - wykrzyczał kuroshi wpadając jak poparzony na komędę, poprawił kaptur i okulary przeciw słoneczne chwytając szybko yuriko za przed ramię i wyciągając ją do innego pokoju. -mamy sygnał, no już, tup tup idziemy! nóżka za nóżką bro! - wypchnął ją z komędy i odwrócił się chwytając za drzwi, - miło było! - rzekł i zatrzasnął drzwi, następnie wpadł ponownie jak poparzony do auta, wrzucił yuriko do aiku na tylne siedzenia a on jechał wraz z miiną z przodu. po czym ruszył z piskiem opon.

ludzie na komendzie odetchnęli z ulgą, niektórzy pomdleli wachlując się rękami. - numi znowu nie przyszła do pracy? - westchnęła jedna z policjantek przed komputerem, - ominęło ją całe widowisko - mrukł inny policjant wachlując się ręką.

no cóż... gdyby tylko wiedzieli...

☆☆☆

aiku w tym czasie siedziała w aucie próbując nie wyrwać pasów, z szaleńczą jazdą no kogo że innego niż adriena za kierownicą. miina i yuriko sobie spokojnie siedziały, jakby ta cała grawitacja ich w ogóle nie dotyczyła - AAA! - wrzasła nagle różowooka i wpadła na yuu przytrzymując się jej. gdy adrien zwolnił, niepewnie aiku podniosła głowę na czerwonowłosą. - nie za wygodnie ci może? - spytała z rozbawieniem miina, aiku - adrien! przestań jeździć jak walony pirat drogowy! - skarciła go aiku - odezwała się! - prychnął minom - zachowaj energię na najebanie storm - stwierdziła yuriko, aiku mrukła coś pod nosem jeszcze i usiadła prosto. - wszystko w porządku? - szepła z troską w głosie yuriko. fioletowowłosa spojrzała na nią i lekko kiwnęła głową - jasne... - szepła z powrotem, czerwonowłosa lekko uśmiechnęła się i chwyciła ją za rękę, -wszystko będzie dobrze- szepła spowrotem czerwonowłosa. wtedy właśnie samochód zachamował, niepewnie rozejrzeli się po ciemnym lesie w którym się aktualnie znajdowali. -no to w drogę...- szepła yuu puszczając ją. łowcy wraz z policjantką wyszli z auta i weszli do lasu rozglądając się za czymś podejrzanym. nagle, miina potknęła się, i z krzykiem poleciała do przodu -mam cię- mrukł snajper stawiając ją do pionu. -uważaj naai- poradził idąc dalej. czarnowłosa uśmiechnęła się lekko i ruszyła dalej za nim. -chyba mamy nasz cel- mrukła yuriko wskazując na stary schron w oddali, aiku zsunęła się i spojrzała w dół. -to prędzej miejsce spotkań miejscowych żuli niż kryjówka seryjnego mordercy yuu- mrukła aiku.

czerwonowłosa zmrużyła oczy pod goglami zamyślając się, weszła jednak do środka patrząc w ciemność. -yuu nie opłaca się tam iść- westchnęła miina -szukajmy dalej...

-nie jestem tego taka pewna- mrukła yuriko -czujecie to?- zapytał się zaniepokojony adrien, -uciekajcie- szepła goglooka, -co?- zdziwiła się policjantka, a miina pociągnęła ją szybko w bok. -biegnij idiotko!- krzykła do niej. yuriko ruszyła biegiem do wyjścia, gdy poczuła pieczenie w całej lewej ręce. spojrzała w bok, i ujrzała wystającą z niej strzałę.

-cholera...- szepła

ruszyła do przodu i chwytając aiku za przed ramię pchnęła ją za pobliską skarpę, cała czwórka zamilkła tylko policjantka wierciła się cały czas. -o co chodzi?- mrukła policjant. -w takich miejscach pachnie raczej stęchlizną...- szepła yuu -środki chemiczne byłh za bardzo wyczuwalne- kiwnął głową adrien.

po chwili usłyszeli ogłuszający huk, a cały podziemny budynek się zawalił. trochę ziemi spadło na nich ale oni sami odetchnęli z ulgą. -o mały włos..- mrukła asai -czyli to była pułapka, widać w tej grze nie ma zasad..

yuriko pchyliła się do przodu i zakaszlała lekko. -wszystko okej?- zapytała się miina. aiku zdjęła jej gogle i zmarszczyła brwi widząc zamglone oczy kobiety. -no nie do końca...- wyszeptała kobieta której zdjęto gogle i złapała się za głowę, adroen oparł ją o skarpę i z wściekłością zauważyła strzałkę w ramieniu. wyjął ją powoli i podał ją szybko miinie, -co to?- zapytała z strachem lawendowłosa, -trucizna, ale spokojnie nie jest mocna- stwierdził nie pewnie, -powinno przejść po kilku godzinach

-widocznie storm chcę się pozbyć chociaż jednego z nas- prychła miina. yuriko wywróciła oczami i wstała powoli, -czemu wszystko się rusza?- mrukła. -no to pięknie- westchnął miinom i wzięła nożowniczkę pod rękę,

aiku spojrzała na kobietę z zmartwieniem, coraz mniej podobała jej się ta gra...

♡♡♡

gdy zjechali pod dom łowców, od razu rzucił im się w oczy uszkodzony skaner siatkówki oka który pozwalał na wejście na posesję domu. -ktoś chciał nam złożyć ewidentnie wizytę- mruknął kuroshi, yuriko wysiadła z auta i omal nie upadła na ziemię nim aiku jej nie złapała, -pieprzona trucizna- mrukła zażenowana nożowniczka. -jesteś urocza taka bezbronna- zaśmiała się cicho różowooka podając jej dłoń, -uważaj aiku!- krzykł adrien. miina skończyła uruchamiać skaner i kiwnęła głową. -ona wciąż może cię zabić!- dokończył mężczyzna, -dokładnie... mogę- stwierdziła dumnie krwawo włosa. aiku westchnęła i uniósła kącik ust, prowadząc dziewczynę do domu. no cóż, trafiła jej się partnerka uparta jak osioł... i groźna jak lew, o czym musiała pamiętać...

-te drzwi- podpowiedziała yuriko wskazując na czarne drzwi po prawo. gdy podeszli do łóżka, ta rzuciła się na nie twarzą w dół i westchnęła głośno w pościel.

-dooooom!

aiku zaśmiała się cicho kładąc się obok niej. naifu z trudem obróciła się na plecy patrząc się na lawendowłosom.

-naifu... obiecasz mi coś?- mrukła aiku. -zależy o co poprosisz...- stwierdziła -jutro, pojedziemy tam i wrócimy wszyscy, bez żadnych wyjątków-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top