Rozdział 17
Popłakałam się na tym...
Mam nadzieję, że się spodoba
Od razu wrzucam też epilog,
3 rozdziały napisane w 2 godziny ? Dlaczego nie
Miłego czytania
__________________
Shadow mierzył wzrokiem całą trójkę chłopaków, która z szokiem mu się przyglądała.
Mruknął coś pod nosem opierając się o drzwi i przymknął oczy.
Nagle usłyszał dziwne dźwięki zza nimi, i odwrócił głowę zdziwiony.
-Co to je...
Wtedy dało się słyszeć okrzyk, a po chwili drzwi z hukiem wyleciały z zawiasów i przygniotły mężczyznę do ziemi.
Afuro zakaszlał od chmary kurzu, i przetarł oczy. Midorikawa i Hiroto zajrzeli do środka, i ze zdziwieniem dostrzegli mordercę przygniecionego drzwiami
-O... Poszło szybciej niż myślałem - uniósł brew zielonowłosy
-Mido! - krzyknął Afuro rzucając się na niego
Ten przytulił go z uśmiechem, i odetchnął z ulgą.
-Dobrze, że nic ci nie jest...
-Zejdźcie z tych drzwi gamonie! - usłyszeli krzyk Shadow'a
-Ty się nie odzywaj! - krzyknął Hiroto podskakując na drzwiach
-Gadaj kim ty wogóle jesteś? - mruknął Mido kucając przy nim
Ten trzymał twarz przy ziemi, przygnieciony, więc Ryuuji westchnął.
-Podnieście to!
Nagumo i Suzuno spojrzeli po sobie, ale wzruszyli ramionami podchodząc do drzwi.
-Raz, dwa, do góry! - krzyknęli
Shadow szybko wyturlał się spod nich, i przystawił czarnookiemu lufę pistoletu do głowy.
-Mido! - krzyknął Hiroto
Pozostali odwrócili, i z wściekłością mierzyli mordercę wzrokiem.
-Rzućcie broń - wycedził - Albo wasz przyjaciel powie pa, pa...
Nagumo w ponurą miną rzucił na ziemię swój karabin i dwa pistolety, Hiroto rzucił swój stary pistolet, a ten od zielonowłosego miał schowany w kurtce.
Midorikawa z wściekłością patrzył na napastnika zza okularów.
-Powiem wam tak dzieciaki - zarechotał morderca - Jesteście jeszcze młodzi i nie znacie życia... Gdy byłem w waszym wieku też miałem tą iskrę do czynienia dobra... Robiłem to co wy... Działałem na własną rękę...
-Czy teraz będzie wspominał całe swoje życie? - mruknął Nagumo do Suzuno
-Chyba ta...
Shadow warknął na nich, i poprawił pistolet przy czole zielonowłosego.
-Miałem wszystko... Żonę... Dziecko... Wydawało się, że nie mogło być lepiej. Nie przestrzegałem jednak prawa, wolałem działać sam... Przez to straciłem wszystko...
-To, że straciłeś żonę nie upoważnia cię to do zabijania niewinnych ludzi - zaprotestował Afuro
Shadow naładował pistolet, więc ten ucichł nie chcąc narażać przyjaciela.
Mężczyzna zdjął kaptur i spojrzał na nich zmęczonym wzrokiem. Midorikawa wciągnął szybko powietrze, gdy ten spojrzał na niego.
-Jesteście jeszcze dziećmi... Nic do was nie mam, robicie to co ja za moich czasów... Dlaczego musieliście się napatoczyć, co?
-Bo my zabijamy tych mających coś na sumieniu - stwierdził Mido - Ty zabijasz ludzi niewinnych... Odbierasz im szansę na normalne życie!
-Milcz chłopczyku - wysyczał
-A co prawda boli?! - warknął dziwnie wściekły
Hiroto miał ochotę walnąć chłopaka, by w końcu zamilkł. Stwierdził, że jego ukochany chyba nie ma instynktu samozachowawczego...
-Moja żona umarła przez tych nędznych gliniarzy - warknął - Mój syn wychowywał się bez ojca!
-Nikt nie kazał ci ich zabijać! - krzyknął Afuro - Czasami trzeba myśleć o innych! Mogłeś odsiedzieć wyrok, wrócić do niego, dać mu szansę by Ci wybaczył!
-Nigdy by mi nie wybaczył! - krzyknął czarnowłosy mężczyzna
-Zrobiłby to... - mruknął Midorikawa - Każde dziecko potrzebuje rodziców...
-Skąd...
-Jesteśmy sierotami chyba wiemy o tym lepiej od ciebie - prychnął Nagumo
Mężczyzna zmierzył ich wzrokiem
-To i tak nic nie zmienia... Teraz pójdę do więzienia na dożywocie... Życie to nie bajka - syknął - A teraz wybaczcie, ale muszę się was pozbyć...
Przeładował pistolet i nacisnął za spust.
-NIEE! - krzyknęli wszyscy
Ryuuji jednak stał niewzruszony, Shadow zamrugał i potrząsnął pistoletem
-No co jest?!
Zielonowłosy prychnął i pokazał mu rękę pełną naboi
-Musisz być bardziej spostrzegawczy...
Wszyscy pozostali odetchnęli z ulgą.
Mido był nieprzewidywalny...
-Powiem Ci tak - mruknął Ryuuji podchodząc do mężczyzny - Tylko od nas zależy jakie wybory podejmujemy... Należy dać też innym, możliwość podjęcia decyzji... Gdybyś wrócił wtedy do syna gdy cię potrzebował, wybaczyłby ci...
-Skąd możesz wiedzieć?! - prychnął
Chłopak zdjął okulary, i spojrzał na niego błyszczącymi, czarnymi oczami... Identycznymi jak jego samego
-Jaki ten świat jest mały nieprawdaż? - szepnął z żalem - Poznajesz mnie chociaż po tych czternastu latach? Tato? - wycedził
Hiroto zamarł patrząc po reszcie chłopaków. Nie byli zaskoczeni, Afuro gdy tylko dostrzegł twarz mężczyzny wiedział, że już ją kiedyś widział...
-Ryuuji... - wydukał patrząc na niego
-WOW pamiętasz moje imię - mruknął - Midorikawa Nazuki we własnej, zaginionej osobie
Czarnowłosy wciąż z szokiem patrzył na swojego syna, który spoglądał na niego z taką nienawiścią, z jaką jeszcze nie patrzył na nikogo
-W ciągu paru dni odebrałeś mi trójkę jednych z najważniejszych dla mnie osób, już nie mówiąc o tym co robiłeś innym... - mruknął - Tylko od nas zależy kim się staniemy... Tylko tyle mam ci do powiedzenia - prychnął i ominął go kierując się do wyjścia
-Ryuuji... - wyszeptał - Moje słowa nic dla ciebie nie znaczą... To wszystko jest tak nierealne... Ale twoja matka byłaby z ciebie dumna... Bardzo dumna...
-Jesteście siebie warci... Była taka jak ty...
Zielonowłosy spuścił głowę, i zacisnął powieki nie pozwalając łzom wylecieć
-Jeśli mogę o coś prosić, to wyjdźcie stąd teraz.... Jak najszybciej... - wydukał Shadow z pustym wzrokiem
Suzuno prychnął chcąc do niego podejść ale ten tylko go odepchnął
-Idźcie! Przecież... Policjanci zaraz i tak mnie aresztują prawda?
Dajcie mi zrobić coś dobrego... Ostatni raz... Zaufajcie mi
Chłopcy wymienili między sobą zdziwione spojrzenia, zauważając, że Mido przytulany przez Hiroto i tak już stał przy drzwiach
-No... Niech Ci będzie - mruknął Nagumo ciągnąc Suzuno za sobą
Afuro popatrzył chwilę na mężczyznę, który zmierzył go wzrokiem
-Miejcie go na oku - szepnął czarnowłosy
-Robilibyśmy to i bez twojej prośby - mruknął, jednak zamilkł po chwili - Już cię nie zobaczy prawda?
Mężczyzna posłał mu pośpieszające spojrzenie
-Masz ostatnią szansę - westchnął Afuro kierując się do wyjścia
Nazuki wstał na drżących nogach i przyłożył ręce do ust
-PRZEPRASZAM!
Mido zatrzymał się, ale zaraz ruszył dalej zakładając okulary i mijając radiowóz
-Reize-san, proszę o głos...
-Wypchajcie się tą kamerą - mruknął
Po chwili usłyszał znajomy dźwięk...
Odwrócił się szybko, czując też dobrze znany zapach
-Uciekajcie, ta rudera zaraz wybuchnie! - krzyczeli ludzie odjeżdżając pośpiesznie
Hiroto złapał go za ramię ciągnąc do auta, ale on tylko patrzył blady na wejście do fabryki.
On naszykował pułapkę... A ocalił ich od niej... Dla niego....
Wyjął telefon i drżącą ręką napisał jedno słowo... Jedyne co mógł zrobić w tej chwili
Brzmiało ono - Wybaczam
Zobaczył tylko, że wiadomość została odczytana nim Hiroto wyrwał mu komórkę i wepchnął do auta, i przytulił do siebie
-Już dobrze...
Midorikawa zrzucił okulary, i wtulił się w niego słysząc huk, i wybuchy za nimi.
Nic nie było dobrze...
★ ★ ★ ★ ★ ★
-Nazuki... A, więc znów się spotykamy
-Kochana... Co ty tu...
-Ja też nie byłam święta, nasz syn wyrósł na lepszego człowieka niż nasza dwójka
Mężczyzna wciąż czuł otępiający ból, nim ten nagle całkowicie ustąpił, i zobaczył klęczącą obok siebie kobietę odzianą w łańcuchy.
Opary z piekieł unosiły się wokół nich, ale oni widzieli tylko siebie.
Już na zawsze pozostawieni w iluzji Piekła... W tym na co zasłużyli
_________________________
Zaraz wrzucam epilog😭
Tak smutno mi się to pisało...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top