6.
Obawiałam się że Marie naprawdę chce mnie wykończyć. Po wizycie lekarskiej wybrałyśmy się na zakupy. Kobieta twierdziła że jako żona Ronaldo muszę jakoś wyglądać. Nie byłam chętna na zmianę garderoby, ale nie chciałam aby ktoś wytykał mnie palcami. Obładowana torbami weszłam do domu i postawiłam jej w korytarzu. Miałam jedyną godzinę aby odpocząć i jechać po chłopca. Szybko wniosłam zakupy do kuchni i zaczęłam szykować obiad. Gotowy posiłek przykryłam świeżą ścierką. Popatrzyłam na zegarek i przeklęłam w duchu. Wybiegłam z domu i pojechałam po Crisa. Na szczęście nie dałam plamy i się nie spóźniłam. Malec bardzo ucieszył się na mój widok.
- Hej, obiecałam że będę. Byłeś grzeczny ? - zapytałam na co twierdząco pokiwał głową. Smutek w jego oczach mocno mnie zaniepokoił.
- Cris co się stało? - zapytałam kucając naprzeciwko niego.*
- Chłopcy mi dokuczają. - mruknął a ja poczułam jak krew gotuje moje żyły. Tylko dla niego opanowałam się i wstałam.
- Pokaż mi którzy. - szepnęłam na co wskazał mi dwóch opryszków. Ujęłam juniora za dłoń i podeszłam do nich i ich tatusiów. Zauważyłam że zrobiłam na nich wrażenie.
- Witam panów. Chciałabym abyście porozmawiali z synami, aby przestali dręczyć mojego syna. Jeśli to nie poskutkuje zgłoszę sprawę do władz przedszkola. - rzekłam patrząc na nich twardo. Ojcowie rozrabiaków przysięgli poważnie rozmówić się z synami. Dumna poprowadziłam Crisa do auta.
- Widzisz już nie będą ci dokuczać. - mruknęłam czochrając jego włosy.
- Tesso naprawdę mogę mówić że jesteś moją mamą? - zapytał a w moich oczach zaszkliły się łzy. Już rozumiałam dlaczego malec tak do mnie lgnął. Brakowało mu matki a i ojca bardzo często nie było w domu.
- Jeśli tylko chcesz to tak, dla mnie będzie to nieoceniony zaszczyt. - mruknęłam patrząc w jego oczy. Przytuliliśmy się mocno po czym pojechaliśmy do domu.
Mecz skończył się naszą wygraną. Zastanawiałem się jak Tessa radzi sobie z juniorem. Jej bracia pocieszali mnie że odpowiedzialna z niej kobieta, a ja nie miałem prawa w to wątpić. Spojrzałem na zegarek. Było za trzy dwudziesta. Wszyscy usiedliśmy w ogromnym salonie aby obejrzeć wiadomości. Reporterka kolejny raz zachwycała się moją zmianą statusu.
- Nie martw się Cris w końcu się uciszą. - mruknął Sergio widząc moją minę. Nagle kobieta z telewizora zapowiedziała wywiad z panią Tessą Aveiro. Nie wiedząc co o tym sądzić kazałem pogłośnić telewizor. Byłem ciekawy co oni takiego wymyślili. Nie tylko ja byłem ciekawy. Sergi i Rene omal nie weszli ekran telewizora.
Odbierałam chłopca z treningu gdy nagle dopadła nas dziennikarka. Była bardzo natarczywa. Patrzyła zachwycona na rączkę chłopca w mojej dłoni. Lekko wystraszony malec spojrzał na mnie.
- Mamo czego ta pani od nas chce? - zapytał a moje serce się zmroziło. Nie chciałam aby ta hiena żerowała na łatwowierności dziecka.
- Jak widzę chłopiec jest bardzo z panią zżyty. - powiedziała a ja ujęłam Crisa na ręce. Wtulił się we mnie ufnie a ja go do siebie przytuliłam.
- Proszę pani nie życzę sobie aby zaczepiała mnie pani gdy odbieram syna z treningu. Mój mąż będzie bardzo niepocieszony wiadomością że nastajecie na naszego syna. - rzekłam twardym głosem.
- No właśnie gdzie jest pan Ronaldo? - zapytała a ja ruszyłam z chłopcem do auta. Zapięłam go w fotelik, zamknęłam drzwi auta by nie musiał być narażony na kamerę i odwróciłam się do reporterki przodem.
- To nie jest tajemnica że mój małżonek wyleciał do Manchesteru na mecz towarzyski. Gdyby była pani lepszą dziennikarką to zapewne by o tym wiedziała. Tak jak powiedział Cristiano proszę dać nam święty spokój. Niedługo pojawi się oświadczenie. - rzuciłam chcąc odejść.
- Czy nie jest pani smutno że nie macie jak inni miesiąca miodowego ? - zapytała idąc za mną.
- Mój mąż jest zapracowanym mężczyzną i zdawałam sobie sprawę, że ma mało wolnego czasu, ale niech się pani nie zamartwia jak wróci to sobie wszystko odbijemy z nawiązką. - rzuciłam otwierając drzwi auta.
- Cristiano junior to śliczny chłopiec. - rzekła a ja zamknęłam drzwi i podeszłam do niej.*
- Może pani maglować mnie czy mojego męża ale nie pozwolę aby wypytywała pani naszego syna o cokolwiek. Jeśli dowiem się że nastaje pani na jego wolność osobistą nie ręczę za siebie. - syknęłam i wsiadłam do auta trzaskając drzwiami.
Na ekranie pojawiła się Tessa ubrana w śliczną krwistą sukienką z juniorem trzymającym ją za rękę. Zaskoczył mnie fakt że powiedział do niej mamo. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Nawet chłopaki się uśmiechnęli. Znali doskonale mojego syna. Słuchając niby wywiadu z Tessą byłem z niej cholernie dumny, z tego że chroniła Cristiano. Zaśmiałem się na słowa jakie padały na mój temat. Moja żona umiała podgrzać temperaturę i rozkręcić wyobraźnię. Kobieta na ekranie podziwiała ją za opiekuńczość do dziecka, którego matką nie była. Ja też ją za to podziwiałem. Postanowiłem jej za to podziękować jak tylko wrócę do domu.
Od wyjazdu Cristiano minęły trzy dni. Myślałam że dziś wróci ale był już wieczór i nadal go nie było. Junior dziś został u moich rodziców. Bardzo go polubili a jako że w perspektywie nie było widoku na własne wnuki zaczęli go rozpieszczać. Nie chciał ich dziś opuścić i po wielu prośbach pozwoliłam mu zostać. Spodziewałam się że jego ojciec wróci jutro rano. Ubrana w skąpy strój kąpielowy postanowiłam odprężyć się i popływać. Słysząc stukot drzwi mokra pobiegłam sprawdzić co się dzieje. W salonie moim oczom ukazał się Cristiano. Zamarł widząc mnie w takim seksownym stroju, który podkreślał każdy mój atut. Nie zdążyłam nic powiedzieć gdy do pomieszczenia wparowała reszta jego drużyny. Czując ich wzrok na swoim ciele pisnęłam i pobiegłam na górę niczym wystraszona nastolatka. Czerwone rumieńce oblały moje policzki. Ubrałam na siebie pierwszą lepszą sukienkę i zeszłam na dół. Chłopaki śmiali się z mojego powitania a ja zaplotłam dłonie na piersiach.
- Mogłeś mnie uprzedzić że nie wrócisz sam. - rzuciłam patrząc na niego wyzywająco.
- Jak chcesz my możemy iść nie chcemy w niczym przeszkadzać. - rzucił rozbawiony Marcelo a ja wypuściłam powietrze z płuc i zdzieliłam go ręką w ramię.
- W niczym nie będziecie mi przeszkadzać. Tak w ogóle gratuluje wygranej. Razem z młodym wam kibicowaliśmy. - mruknęłam i poczułam usta Sergio na policzku.
- To zapewne tylko dzięki wam. Co tam u ciebie siostra słychać? Tęskniłaś? - zapytał a ja się zaśmiałam.
- Miałam bardzo pracowite dni. Na początku zmierzyłam się z rodzicami chłopców którzy dokuczali juniorowi. Na szczęście ojcowie sobie z nimi poważnie porozmawiali. Potem jakaś głupia dziennikarka mnie dopadła. - rzekłam a Sergio zaśmiał się.
- Wiemy widzieliśmy ten jakże pouczający wywiad. - mruknął a wszyscy wybuchli śmiechem.
- Dziękuję za słowa uznania a potem dostałam burdę od rodziców za was no i za siebie.- dodałam patrząc na swoich braci.
- Za nas? Przecież nas nie było. - rzucił Rene.
- Zabrałam do nich Cristiano i zaczęli mi suszyć głowę że mi do twarzy. Powiedziałam im że wy jesteście starsi więc najpierw wasza kolej. Mama już na was czeka z poważną rozmową - rzekłam i widząc ich minę wybuchłam śmiechem.
- Masakra trzeba nie pokazywać się w domu. Ty też ich przez jakiś czas unikaj siostra. - powiedział rozbawiony Sergio.
- Niestety nie da rady. Jutro muszę jechać do nich i odbić juniora. Nie chcieli go oddać a on nie chciał wracać. Nasz ojciec stał na bramce i pozwalał mu strzelać karne chyba tym go do siebie przekupił. Ja niestety trafiałam w poprzeczkę, dostałam od nich czerwoną kartkę, musiałam zejść z boiska nazwana beztalenciem totalnym. Dacie wiarę jak mnie ostro potraktowali. - mruknęłam patrząc na ich rozbawione buzie.
- Chłopaki zbieramy się jak mają pustą chatę. Niech ją dobrze wykorzystają. - rzucił Marcelo a ja ponownie tego wieczora uderzyłam go dłonią w ramię.
- Jesteś niepoprawnym romantykiem. - syknęłam mu nad uchem po czym je ugryzłam.
- To kara za głupie teksty. - mruknęłam przynosząc im po drinku.
- A ty pijesz? - zapytał Naymar patrząc w moje oczy.*
- O nie dziękuję ostatnio jak się napiłam to wyszłam za mąż, boje się co bym zrobiła dziś pijąc z wami tequile. - rzuciłam rozbawiona i nieświadoma swego gestu usiadłam na kolanach swojego męża, który opiekuńczo objął mnie w tali. Słysząc niezrozumiały śmiech Marcelo trzepnęłam go otwartą dłonią w tył głowy. Dopiero po chwili gdy dłoń Cristiano wylądowała na moim odkrytym udzie zrozumiałam powód radości Marcelo i wiedziałam że nie mogę zrobić nic więcej, aby zetrzeć ten uśmieszek z jego męskiej, opalonej twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top