Późny special

Wszyscy zebrali się w pokoju gier do podzielenia obowiązków przy przygotowaniu do świąt. 

- Dobra, wszyscy są? - Rozejrzałam się i sama usiadłam. - No więc chłopcy... podzielimy obowiązki. - Wyszczerzyłam się widząc miny braci Sakamaki i ten entuzjazm.

- Daj mi spokój. Zlituj się, kobieto... Że co proszę?! Pozdro... Jeszcze tego brakowało. Mam się zniżać do tego poziomu?! - Tak dziwnym trafem wszyscy naraz zaczęli protestować, a ja niby niczego nie słysząc kontynuowałam gdy się uciszyli.

- Ayato i Laito udekorują dom, Reiji przygotuje stół, Subaru pójdzie po choinkę, Kanato zajmie się ciastami i ogólnie słodyczami, Shu ogarnie muzykę i nagłośnienie. - Zakończyłam swój jakże długi monolog z uśmiechem.

- Wiesz co, jedyne o co się martwię to Laito i Ayato, a dokładniej ozdoby... - Stwierdziła Sunia.

- Taa, wiem. Też o tym myślałam ale musiałam im coś przydzielić bo by tylko przeszkadzali.

 Wszyscy rozeszliśmy się do pokoi. 


~*~

- To co robimy? - Zapytała Su.

- Zakupy oczywiście! Prezenty! A potem myślę żeby pomóc chłopakom. Ja pewnie ubiorę choinkę przy czym Subaru trochę po męczę, żeby mu się nie nudziło. - Pomarańczowowłosa zaczęła się śmiać. 

- Hahahah, dobra. Ja pewnie pomogę Reiji'emu w przygotowaniu potraw.

- Łoo, tylko wyjdź z kuchni żywa. - Poklepałam przyjaciółkę i wstałam. - To co lecim do centrum! 


~*~ 

Wpakowałyśmy prezenty do szaf i pod łóżka, a na koniec zakluczyłyśmy drzwi od pokoi żeby chłopaki nie próbowali dobierać się do prezentów.

- Dobra to ja idę Subaru zaciągnąć do ubierania choinki o ile w ogóle już ją przyniósł.

- Ok, ja pójdę zobaczyć jak idą dekoracje i do kuchni. - Jak powiedziałyśmy tak i zrobiłyśmy.


~*~

Subaru nie było nigdzie w domu... O, może ten leń będzie wiedział czy poszedł po choinkę czy schował się. 

- Shu, wiesz gdzie Subaru? 

- Nie. - Oh, na pewno wie tylko mu się nie chce gadać. - Wyszedł. 

- Gdzie?

- Po choinkę... W końcu sama kaza... - Obrzuciłam blondyna spojrzeniem spod byka.

- Tak, tak, wiem. Ale gdzie?

- Do lasu. - Ach, te konkrety... 

- A las jest wielki... - I jeszcze ten bezczelnie się śmieje... Ja mu dam!

Podeszłam do Shu w celu, którego ja sama nie znałam. A po chwili znalazłam się na podłodze... A Shu nade mną z chytrym uśmieszkiem. 

- Ekhem, nie to mamy robić...

- Tak? - No i masz babo placek... Jak ja się wydostanę teraz spod niego? 

Przybliżył się do mojego biustu... PO CHOLERĘ ZAKŁADAŁAM BLUZKĘ Z DEKOLTEM! I zaczął robić malinkę... BAKA! BAKA! BAKA! No cóż, jednak spełnię moją wcześniejszą zachciankę. Uwolniłam jedną nogę i rękę. Kopnęłam go w brzuch i odepchnęłam. Korzystając z chwili zaskoczenia skoczyłam na równe nogi i pognałam do wyjścia...  

A po chwili się wróciłam...

- O, nawet jednej sekundy beze mnie nie potrafisz wytrzymać? - Ja mu dam... 

- Haahaha. A ty ruszaj ten swój tyłek i do roboty! Gilu samotny!? - Co ja bredzę? No cóż, tak się zrymowało... Teraz to już zwiewałam na ten dwór.


~*~ 

Gdzie on może być... Błądziłam po lesie szukając albinosa. Usłyszałam jakiś huk. Podążyłam za dźwiękiem i zobaczyłam Subaru ścinającego wielką choinę... Przerzucił ją sobie i już chciał wracać do rezydencji. 

- Myślę, że ta choinka nie zmieści się do salonu... - Po usłyszeniu mojego głosu, odwrócił się... A ja dostałam z drzewa. - Phi, dzięki. - Nawet nie próbował mi pomóc, tylko stał i się gapił. O, przypomniała mi się ta reklama... - Ty to masz rozmach, Plush. 

- Co?

- Nieważne. 

- Aha. - Zrobił kilka kroków. 

- A mi już wstać nie pomożesz, co? - Ten się uśmiechnął. Kolejny! Bo się pożegnacie z prezentami! W odpowiedzi posłałam mu śnieżką w twarz. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni! Albo i nie... 

Teraz to ja dostałam śnieżką w twarz. Kilka minut bombardowaliśmy siebie nawzajem śnieżkami. Ja urządziłam sobie z Subaru bramkę i celowałam same gole, a potem stałam się bałwanem. 

Po skończonej bitwie dwa bałwany z choinką wróciły do salonu, o mało nie wszczynając nowej wojny tym razem bombkami.


~*~

Zaczęłam krążyć po domu sprawdzając dekoracje, a raczej ich brak... O teraz będzie starcie z Oreo.

- Gdzie te dekoracje, bo ich nie widzę?

- Ślepa jesteś, desko. Chociaż... - Zaczął się przyglądać moim piersiom. Kolejny... Zaraz go zdziele... 

Dostał w policzek. 

- Auu. - Jęknął o dziwo nie wkurzony ani urażony. A to do niego nie podobne. 

Dopiero po chwili ogarnęłam że w rękach trzyma miskę z bielizną... damską bielizną...

- Dobra "jednak cycata" idę stroić! - Wyszczerzył się i mnie ominął.

- Że niby czym?

- Tym co widać. - Poruszył brwiami.

- No chyba nie!

- No chyba tak! - Zaczęliśmy się szarpać o miskę. 

- To mają być ozdoby świąteczne!

- Oh, naprawdę? - Skończyło się na tym że oboje leżeliśmy na podłodze, obsypani bielizną, i śmialiśmy się.

- Wiesz co, to ja już ci pomogę z tymi ozdobami...


*Su*

Stałam jak wryta. No nie... Chwila, chwila... To moja i Tev... CO?  NIE! Nasze staniki i majtki robiły za dekoracje. Byli w naszych pokojach... Skąd? Mam nadzieje że dobrali się tylko do szuflad... 

- I jak suczko, podoba Ci się wystrój?  - Laito stał za mną. Objął mnie od tyłu.

- Nie. - Odsunął się i tym razem patrzył mi prosto w oczy.

- A co ci się nie podoba, Suniu? - Popchnął mnie na ścianę.

- Jak weszliście do pokoi? - Przysunął się i przygryzł płatek mojego ucha.

- Jak to jak? - Zrobił krótką pauzę. - Przez drzwi... - Ehh, co za idiota... Nie wróć, to ja jestem idiotką, bo co za idiota zadaje takie głupie pytanie... 

- Dobra! Dość przymilania się, dupa w troki i do roboty! 

- Dobra. To idę po męskie, bo waszych nie starczyło... - Gdy się odsunął rzuciłam w go wcześniej zabranym stanikiem z barierki. Odwrócił się i złapał go w locie, a na koniec powąchał. - Dzięki! 

~*~

Stanęłam przy drzwiach prowadzących do środka kuchni przysłuchując się.

- Kanato, dawaj mi tą mąkę...

- Mi jest bardziej potrzebna!

- To że nie robię ciasta to nie znaczy że mi nie jest potrzebna...

- Mowy nie ma!

- Dawaj!

To ja chyba pójdę po tą mąkę, jak Reiji straci cierpliwość to niestety ja poniosę straty a nie Kanato...


~

- Poproszę mąkę.

- Ile?

- 5

- Ile?!

- 5

- ... 

- No co? 

- Nic, nic.

~

- Przyniosłam mąkę! - Wpadłam do kuchni szczerząc się. Po chwili uśmiech zniknął z mojej twarzy. 

Cała kuchnia była biała, jedno ciasto było wyciągnięte na blat, bigos kipiał, a Kanato z Reijim siedzieli obrażeni po dwóch stronach pomieszczenia. A to zabawny widok, biały Reiji.^^

Jak mnie zobaczyli, na raz pojawili się obok znowu kłócąc  się o mąkę. 

- Żeby było sprawiedliwie, obaj dostaniecie po 2 paczki.

- Ale jest ich pięć, co z tą? 

- Wow, umiesz liczyć! Ta pójdzie sobię na półeczkę.^^ 

- To komu po... - Nieskończyłam, bo psychopata mnie zaciągnął do robienia kolejnego ciasta.

Po 1,5 godzinie wszystkie ciasta były upieczone i włożone do lodówki. 

- Reiji...

- Nie.

- I tak ci pomogę... Co mam zrobić? 

- Całuj mi stopy... Możesz zrobić te sałatki. - Dał mi kartkę ze składnikami.

- Oh, jak dobrze że już tu nie ma tego psychopaty. - Zaczęłam kroić jajko.

- Wyrażaj się. To nadal mój brat.

- I tak go nie lubisz... - To spojrzenie...

- No co, źle mowie? No przyznaj.

- Masz rację.

- Nie wierzę! 

- W co?

- Przyznałeś mi rację!^^ - Niepotrzebnie go klepnęłam w plecy, bo akurat próbował bigosu i rozlał na siebie całą zawartość wielkiej łyżki. 

Obdarzył mnie spojrzeniem po którym stałam się mała. Odebrał mi nóż i stanął na przeciwko mnie przypierając do blatu. Nie chce szczególnie dzisiaj być pogryziona, a co dopiero pocięta. 

- Reiji, kipi...

- To niech kipi, jestem zajęty. - Przybliżył nóż. Mój wzrok zatrzymał się na mokrej koszuli opinajacej jego mięśnie...

- Interesujące... - Speszona podniosłem wzrok na twarz. - W sytuacji zagrażającej życiu, ty myślisz o mojej klacie... 

- Ja wcale nie...

- Jasne. Dobra, odpuszczę ci dzisiaj. I nie przyzwyczajaj się do tego. - Uff...

Udało nam się przygotować wszystkie potrawy na czas.

Wszyscy podzieliliśmy się opłatkiem,  zasiedlismy do stołu, zjedliśmy i nawet rozmawialiśmy, aż w końcu nadszedł czas na prezenty...


~*~
Resztę zostawiam dla Waszej wyobraźni ;)

Tak, wiem. Dawno mnie nie było, ale nie mogłam się zebrać żeby skończyć pisać.  
Sorry :(

Za to mogę wam zapowiedzieć:

1. Że kiedyś zmienię okładkę, ale to w dalekiej przyszłości XD
2. Nowy rozdział pojawi się najpóźniej pod koniec następnego tygodnia, ale postaram się wcześniej.

Oczywiście gwiazdkujcie i piszcie jak wam się podoba ;)

See you...
2 fujary XD







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top