27. Nagość..?
Pomimo że w towarzystwie Kanato nic jej się nie śniło, postanowiła wziąć gorąca kąpiel żeby oczyścić umysł po nadal tkwiącym koszmarze.
Teavy napełniła wannę gorąca wodą i dolała aromatyczny płyn o zapachu śmietankowym.
Pozbyła się ubrań i zanurzyła w pianę przymykając powieki. Pomyślała, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Ale jak zwykle coś musiało przeszkodzić w chwili błogości.
Spojrzała w lewo i jeszcze bardziej zanurzyła się w pianie, ponieważ przy drzwiach stał Ayato z białą miską. Zaczął podchodzić do dziewczyny w oczach której malowała się niepewność.
- To do prania, Big Cycu?
Zapytał wskazując na rozrzucone na płytkach ubrania.
Nadal nie wiedząc o co chodzi tylko przytaknęła. Wolała nie narzekać kiedy jest z nim sam na sam.
Schylił się i wrzucił je do miski po czym spojrzał nastolatce głęboko w oczy. Zaczął niebezpieczne się zbliżać. Jedną ręką ujął jej podbródek i musnął jej wargi swoimi. Po chwili zaczął pogłębiać pocałunek.
Kiedy zabrakło powietrza odsunął się z chytrym uśmieszkiem i wrzucił wszystkie ręczniki z grzejnika do miski, po czym teleportował się.
Teavy dopiero po chwili zamrugała odnajdując się w sytuacji.
Ona brała kąpiel, a Ayato zabrał jej wszystkie ręczniki oraz ciuchy pod pretekstem prania.
Świetnie.
Rozejrzała się czy w lazience zostało coś co mogłoby posłużyć za okrycie, okazało się że nie.
Chciała dalej rozkoszować się kąpielą jednak tylko biała piana została jej pomocą.
- Najwyżej Reiji mnie zabije... - mruknęła do siebie.
Wyszła z wanny cała w pianie, dodatkowo dołożyła więcej piany aby zakryć pewne miejsca, oraz starając się cicho, powoli zaczęła otwierać drzwi, które niestety były otwierane do środka. Pomimo tego, że chowała się za drzwiami, musiała wyjżeć. Na jej nieszczęście stał tam najstarszy z braci.
Szybko popchnęła drzwi, jednak ten zatrzymał je ręką.
- Już skończyłaś? Też chce się wykąpać. - Słychać było lekko przygłuszony głos.
- Masz inne łazienki.
- Mój dom, sam wybieram gdzie się kąpię. Teraz moja kolej. - Ton jego głosu wskazywał że się niecierpliwił.
Przestraszona, powoli otwierającymi się drzwiami, dziewczyna nie wiedziała co zrobić.
Kiedy wszedł do środka Teavy odruchowo cofnęła się, przez co również poślizgnęła. W ostatniej chwili została złapana za rękę, dzięki czemu bardzo się nie obiła.
Gdy Shu z większą uwagą spojrzał na dziewczynę, od razu zamknął drzwi, a na twarzy wykwitł mu lenny face.
Cóż się dziwić. W końcu przed nim, na płytkach łazienkowych, leżała naga przedstawicielka płci pięknej gdzieniegdzie okryta białą pianą.
Kucnął nad nią i wsparł się na rekach.
- Daj mi powód dla którego miałbym ciebie tutaj nie wsiąść - mruknął przystawiając się do jej obojczyka.
- Shu-u-u - zajęczała przedłużając imię chłopaka.
- Mmm? - mruknął pokazując że słucha i w tym czasie lizał upatrzone miejsce.
- Może mały układ? Ty teleportujesz mnie do mojego pokoju, a ja z własnej woli oddam ci krew, co myślisz? - Złożyła propozycję, na co chłopak spojrzał jej w oczy.
- A czy aby na pewno muszę mieć zgodę na picie waszej krwi? Mieszkacie tutaj, więc należycie do nas. Ponieważ żadna z was nie wybrała osoby która może pić waszą krew, wszyscy mamy do niej prawo. Lecz podoba mi się obecna sytuacja, nawet bardzo, dlatego przystanę na twoją propozycję.
Zdziwiona dziewczyna rozgadaniem małomównego chłopaka, została wzięta na ramiona. Czuła jak jego bluzka przesiąka od niej wodą. Natomiast chłopak nie sprawiał wrażenia tym zmartwionego, nawet wręcz przeciwnie.
~*~
Jej!
Po tak długim czasie w końcu dokończyłam ten rozdział.
Reszta pojawi się w next :p
See you...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top