19. Wyznanie


Oddawałam pocałunki Shu. Było przyjemnie. Chłopak powoli schodził z pieszczotami w dół, przez żuchwę do szyi.

O nie! Nie dam kolejnemu dzisiaj na sobie żerować!

Próbowałam go odepchnąć, ale był za silny, więc z minimalnym skutkiem. Widziałam jego rozchylone usta, które odsłaniały ostre jak brzytwa kły.

Wtem rozległ się głos. Dzięki intonacji mogłam rozpoznać, że należy do kapelusznika.

- Nuf, nuf, mogę się przyłączyć? - Nie musiałam nic widzieć aby wiedzieć, że jest zarumieniony. Cholerny zboczeniec.

- Spierdalaj! - Zagroził błękitnooki.

- Oj, no Shuś-san, nie bądź taki agresywny. Ranisz moje serce.

Laito wyszedł z największego mroku. Jego tęczówki również żarzyły się w ciemności, tyle że na zielono.

- Ty nie masz serca - wtrąciłam się, i po chwili zamknęłam spotykając jego spojrzenie.

- Zgodzę się z Teavy.

Przez kilka dłużących się sekund bracia bili się spojrzeniami.

Laito podszedł do nas, i zabrał mnie spod blondyna. Chwycił moją talię i zaczął się kręcić w kółko wykrzykując:

- Jesteś moim życiem! Najpiękniejsza na świecie! Suczko, kocham cię! Tylko z tobą chce mieć dzieci!

Kręciliśmy się nadal a moja mina wyglądała tak:

- Wszyscy do salonu! - Usłyszeliśmy głos okularnika, dzięki czemu Laito mnie postawił, a sam zniknął. Spojrzałam do tyłu. Shu też nie było.

Super. Po prostu świetnie.

Zaczęłam iść przed siebie, nie pamiętając czy dobrą drogą. Nie obyło się bez potknięć i wpadnia na ściany. Szkoda że nie jestem kotem, to bym mogła zobaczyć na przykład czy idę w kierunku kolejnej ściany, albo czy drzwi są otwarte.

To u mnie w bloku nie ma aż takich ciemności, tu kompletnie nic nie widać.

Słyszę rozmowy, ale nie potrafię rozróżnić słów. Jestem blisko! Widzę światło. Nareszcie! Trafiłam! Oczywiście się potknęłam kolejny raz i wpadłam na drzwi, które się otworzyły, a ja wylądowałam liżąc panele. Wszystkie spojrzenia wylądowały na mnie, a co niektórzy zaczęli się śmiać.

Gdy uniosłam wzrok zauważyłam kipiące ze śmiechu trojaczki, a resztę z uśmiechami na twarzy.

Reiji podszedł i podał mi dłoń, którą chwyciłam, aby się podnieść.

Obolała usiadłam na jednej z kanap, a wzrok wszystkich, już poważnych, podążał za mną.

- O co chodzi? Aż taka ciekawa jestem, że się tak patrzycie? - zapytałam.

- Nawet figura woskowa nie odzwierciedliłaby jej piękności za życia, ne Teddy? - szepnął do misia, co i tak słyszałam.

Właśnie Kanato mnie skompletował. Nieźle.

- Nawet do żelaznej dziwicy bałbym się ciebie włożyć, jeszcze mógłbym zranić takie bóstwo - westchnął Ayato.

- Dobra. Chłopaki, to jest dziwne... - Zachowują się jakby nie byli sobą. - a tak w ogóle to czy przypadkiem Suni nie powinno tu być?

- A co boisz się nas? - zapytał Subaru.

Zaniemówiłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. W sumie aktualnie nie jestem w przychylnym położeniu, sam na sam z szóstką wampirów, nie za dobry pomysł... 

Wszyscy podeszli do mnie niebezpiecznie blisko.

- Eee.., no.., ta.., nie... czuję się komfortowo... - Czuję się zdezorientowana ich uśmieszkami. 

- A ja wyczuwam strach - powiedział swoje Ayato, chwytając lekko mój podbródek. 

Nie myli się...

- Strach powiadasz... raczej przerażenie, i nie boję się do tego przyznać, nawet jeśli daje to wam satysfakcję - poprawiłam pewnie buntownika.

- I powinnaś - stwierdził Kanato, jakby słysząc tylko pierwszą część.

~*~
Wiem, jestem zła XD

Jak się podoba?

Macie w kieszeni już jakieś oceny? Pochwalcie się lub ponarzekajcie XD

2 fujary XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top