14. Bójka

*Tev*

Przechadzałam się korytarzami po rezydenci, gdy ujrzałam Subaru schodzącego z parapetu na którym wcześniej siedział.

- Subaru, czekaj! - zawołałam chłopaka, który odwrócił się słysząc mój głos, a ja do niego podbiegłam. Czekał w ciszy na to co mam do powiedzenia. - Słuchaj... jeszcze ci nie podziękowałam za uratowanie Suni, a w sumie zgodziłam się na coś w zamian...

- Głupia byłaś - mruknął przybliżając się. - Lepiej nie wspominaj o tym, zwłaszcza przy trojaczkach. - To już szepnął mi do ucha.

- To... c-co chcesz? - spytałam niepewnie.

- Jeszcze głupsze pytanie. - Przechylił głowę chwilę się zastanawiając i lekko uśmiechnął się popychając mnie na ścianę. Od uderzenia straciłam na chwilę oddech. Od razu znalazł się przy mnie wspierając ręce na ścianie po bokach mojej głowy. Uśmiechnął się na moją reakcję: głęboko oddychałam, zacisnęłam powieki przechylając głowę na bok nieświadomie robiąc mu lepszy dostęp, a serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Gdy poczułam jego ciepły oddech na szyi spięłam się, a moje ciało przeszły dreszcze, na co zachichotał.

- Po prostu nie chcę mieć u ciebie długu... - jakoś wydukałam podczas tej niezręcznej sytuacji, przynajmniej dla mnie. Nabrałam gwałtownie powietrza gdy białowłosy dotknął mojego obojczyka, zjeżdżając ręką niżej i odchylając lekko bluzkę.

- Kto ci to zrobił? Ayato? Zabrał cię do pokoju tortur? - Wytrzeszczyłam oczy. P-pokój t-tortur..? - Jeszcze gdzieś cię zranił?

- Nie...

- Wiem że kłamiesz. - Podciągnął moją koszulkę do góry odsłaniając cały tułów i wciągnął powietrze przez zęby. - Chyba że... Shu?

- N-nie. - Unikałam kontaktu wzrokowego oraz starałam się opuścić koszulkę, co uniemożliwiała mi ręka chłopaka badająca ślady. I tak znał już prawdę. Albinos zabrał dłoń opuszczając bluzkę oraz zaciągnął się wonią mojej krwi przy szyi.

- Pachniesz kusząco. - Lekko odsunął się. - Wybierz jak wolisz, teraz i mieć to z głowy czy może po jakimś czasie dopiero jak rany się zagoją, chyba że masz lepszy pomysł. - Lekko przekrzywił głowę w bok przyglądając mi się z zaciekawieniem.

- He, he, najlepiej to w ogóle. - Uśmiechnęłam się.

- O nie, nie, nie. Tak to nie ma. Skoro już mi przypomniałaś to tym bardziej, prędzej czy później upomnę się o nagrodę - również odpowiedział z uśmiechem.

- Chyba wolę mieć to za sobą, ale nie jestem pewna swojej decyzji... - Spuściłam głowę przyglądając się jakże ciekawej podłodze która wyglądała jak parkiet, tyle że była cała ciemnoszara, z parkietu miała tyle że się błyszczała.

- Eh, trojaczki idą... - powiedziawszy to teleportował nas do ogrodu pod drzewo. - Chcę ci uświadomić, że nigdy nie będziesz miała z Sunią od nas spokoju. Zawsze któryś będzie chętny do uprzykrzania wam życia. Ode mnie w większości będziesz miała spokój, no chyba że mi podpadniesz... jak ostatnio... - Uciekł myślami do tamtego zdarzenia. - Zresztą, mniejsza z tym. Zapomnijmy o tym, daję ci czystą kartę.

Ledwo zdążyłam odetchnąć a Subaru uwięził mnie w uścisku opierając o drzewo, by po chwili odgarnąć moje włosy. Polizał upatrzone miejsce na szyi po czym gwałtownie wgryzł się powoli wsuwając kły pod skórę, dzięki czemu bardziej bolało. Pewnie zrobił to specjalnie. Przecież to sadyści. Zacisnęłam zęby oraz złapałam koszulkę chłopaka i ścisnęłam na niej dłonie w pięści. Białowłosy przestał pić moją krew na co się rozluźniłam, ale po jego uśmiechu mogłam wywnioskować że jeszcze nie skończył.

- Na razie zadowolę się twoją krwią, później będziesz miała o jednego kandydata do ciebie mniej. - szepnął i ponownie się wgryzł, na co mocniej zacisnęłam ręce i dodatkowo cała spięta wydałam jęk. Albinos dłonią bardziej przechylił moją głowę na bok, głębiej wbijając kły, co myślałam że bardziej się już nie da. Tym razem wyłam z bólu. Gdy skończył złapałam się ręką za ranę. Dziwnie jest widzieć swoją krew na czyiś ustach.

- Czyli co, zamierzasz napastować moją przyjaciółkę? - Chłopak musiał mnie podtrzymać abym nie upadła.

- Tak - odpowiedział poważnie, patrząc prosto w oczy - pragnę aby była tylko moja.

- Takie przywłaszczanie w większości po jakimś czasie zamienia się w uczucie - stwierdziłam jak psycholog od spraw nastolatków.

- Jakie uczucie!? - uniósł się puszczając mnie.

- Zakochałeś się - znowu stwierdziłam.

- Że ja? Wcale nie! - krzyknął rumieniąc się.

- Czyli jednak.

- Jakie znowu jednak!?

- Sunia ci nie ulegnie. - Trzymałam się drzewa.

- Nie to co ty przed chwilą... - Przybliżył swoją twarz do mojej.

- Tamto to było co innego! - wybuchłam.

- Ah, tak? Ale z natury jesteś uległa*.

- Uległa!? Ja po prostu wiem na co se pozwolić w danej sytuacji, nie wywołuj wilka z lasu. - Stanęłam o własnych siłach naprzeciw niego, mrożąc go spojrzeniem.

Nagle kopnęłam go w piszczel na co tylko syknął, po czym wypuściłam pięść w kierunku jego twarzy którą zablokował ręką. Wyszarpnęłam dłoń i skierowałam łokciem z jego ramię, ale złapał moje przedramię, więc drugą ręką w tym czasie przywaliłam mu w twarz. Wkurzył się. Próbowałam jeszcze kilka razy go uderzyć albo chociaż kopnąć, ale wszystko blokował. W końcu zaszedł mnie od tyłu i ścisnął za plecami moje ręce. Jakoś udało mi się uwolić, jadnak po chwili leżałam przygnieciona na ziemi.

- Widzę że trenowałaś. - Uwięził moje ręce w stalowym uścisku a nogami wszedł (?) między moje nogi (proszę bez skojarzeń mi tu XD) abym nie mogłam go kopnąć w czułe miejsce. - No wiesz ty co? Pięć minut wcześniej dałem ci czystą kartę, a ty już ją ubrudziłaś - mruknął pochylając się.

- Weź spadaj! - Chciał ugryźć ale przechyliłam głowę nie dając mu dostępu. Jednak ugryzł mnie w nadgarstek, przez co znieruchomiałam odchylając głowę do tyłu. W tym czasie przeniósł się kłami na moją szyję i zacisnął mocno szczęki, na co zaczęłam krzyczeć.

- Teavy? Tev! Subaru! Złaź z niej debilu! - Sunia zaczęła biec w naszym kierunku, a ja coraz słabiej widziałam.

*Subaru*

Oderwałem się od Teavy i zarazem podniosłem, spoglądając na Sunię.

- Zabiłeś ją! Ty debilu, zabiłeś ją! - wrzeszczała przez łzy, szarpiąc mną.

- Nie zabiłem tylko straciła przytomność! - Podniosłem głos i uwolniłem się od niej. Biorąc nieprzytomną dziewczynę na ręce teleportowałem się do jej pokoju, zostawiając Sunię samą w ogrodzie.

*Su*

Wstałam z ziemi na dygoczących nogach i zaczęłam iść w stronę rezydencji. Gdy otworzyłam drzwi powitał mnie najstarszy z trojaczków.

- Jak już tu jesteś, zabawimy się suczko? - przemówił z typowym uśmieszkiem.

- Nie nazywaj mnie tak!

- Dlaczego? Tak słodko brzmi. - Zarumienił się.

- Pieprz się!

- Wolałbym ciebie. - Oblizał się i bardziej zarumienił.

- Spierdalaj! - Zdziwiony w końcu odpuścił.

Po kilki minutach weszłam do swojego pokoju, urządzonego w stylu gotyckim z łososiowymi ścianami i białą podłogą. Miałam gościa.

Subaru od razu przyparł mnie do ściany. Zaczęłam bić pięściami jego tors, gdy ten uderzył w ścianę robiąc dziurę wielkości głowy przynajmniej. Znieruchomiałam.

- Radzę ci po tym co zobaczyłaś ze mną nie zadzierać. - Uniósł lekko mój podbródek i zniknął.

Usiadłam na skórzanym ciemnobrązowym fotelu przy biurku, kładąc się na nim, a głowę ukryłam między ramionami, gdy usłyszałam głos:

- Sunio...

~*~

...zapraszam na dział mięsny XD

Ohayo! :*

Nie wierzę że tak szybko napisałam kolejny rozdział!^^ (to chyba lepiej dla Was, prawda? :D)

*czy tylko mi się "uległa" kojarzy z Grey'em? XD

Podzielcie się swoimi przemyśleniami, a teraz pora na pytanko :D

Jak myślicie kto odwiedził naszą wspaniałą (XD) Sunię Beeek?

Do następnego ;)

2 fujary XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top