T r z y d z i e ś c i d z i e w i ę ć
Po półgodzinie siedzenia w gabinecie lekarza, doktorek dał nam salę i od razu zaczął ją badać. Kiedy spytał ją, gdzie dokładnie boli, najpierw spojrzała na mnie zagubionym wzrokiem. Mimo wszystko kiwnąłem zachęcająco głową, aby powiedziała. Wyznała lekarzowi, gdzie ją boli, a po chwili poprosił mnie na rozmowę za drzwiami jej sali.
- Bądźmy szczerzy. Dziewczyna została zgwałcona. Muszę zawiadomić policję, żeby zajęli się tą sprawą..
- Spokojnie, jestem z policji, komisarz Zayn Malik i zaraz się tym zajmę - pokazałem mu szybko odznakę,a następnie równie szybko schowałem. - Chciałem tylko się dowiedzieć od specjalisty czy faktycznie została, właśnie, zgwałcona - powiedziałem niepewnie. - A czy coś jeszcze jest poważnego z jej stanem zdrowia?
- Złamane dwa żebra, ale to spokojnie, bo same się zrosną. Do podbitego oka pielęgniarka przyniesie lód i zszyje rozcięcie na lewej nodze. Siniaki zejdą same za kilka dni. Nic innego się nie dzieje. Wezwać psychologa?
- Nie, dziękuję doktorze - powiedziałem, na co lekarz kiwnął głową.
- Taka moja praca. Gdyby policja się chciała czegoś dowiedzieć, jestem w swoim gabinecie - zniknął gdzieś za rogiem.
Spojrzałem przez szybę na Amethyst, która ze spokojem spoglądała w moją stronę. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do szefa.
- Słucham, Malik? Co tym razem?
- Wezwij mi patrol do szpitala.
- Co? Po co? Za bardzo zabalowałeś i utknąłeś na segregacji, czy coś? - parsknął śmiechem.
- Na sali, przy której stoję leży moja koleżanka, która została zgwałcona. Lekarz patrzył na mnie dość krzywo dlatego potrzebuję tu kogoś, kto jest teraz dostępny.
- Malik? - spytał po chwili ciszy.
- Tak.
- Zrobiłeś jej coś? - co to za pytanie?
- Co? Nie! Sama do mnie przybiegła dzisiaj rano. Zająłem się nią jak tylko mogłem i przywiozłem do szpitala. Z resztą przyjedź, szefie. Sam się przekonasz - rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
Usiadłem na plastikowym krzesełku przed salą, bo nie miałem ochoty jak i odwagi wejść do niej. Po chwili jednak jakaś pielęgniarka weszła do jej sali. Wyszła po dwudziestu minutach i podeszła do mnie.
- Proszę pana. Pani z sali prosi, aby pan do niej wszedł. Powiedziała, że pana potrzebuje - starsza kobieta posłała mi uśmiech i odeszła.
Wejść, czy nie wejść do jej sali?
***
Wejdzie czy nie?
Komentujcie i gwiazdkujcie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top