T r z y d z i e ś c i s i e d e m
Odkręciłem wodę i kazałem jej wejść do dużego dwuosobowego prysznica. Sam ściągnąłem koszulkę, aby jej nie zmoczyć, a dziewczyna zrobiła duże oczy. Zauważyłem też jak przełyka ślinę.
- Umyj się - poleciłem.
Rzuciłem gdzieś koszulkę na bok i się odwróciłem. Sięgnąłem ręką do wnętrza szafki i wyciągnąłem z niej czysty różowy ręcznik (należał do Coco, nie do mnie) i położyłem go na desce klozetowej. Następnie wyszedłem z pokoju i udałem się do garderoby, z której wyciągnąłem czarne bokserki, skarpetki, dresy i bluzę. Zaniosłem te rzeczy do łazienki. Dziewczyna nadal stała pod strumieniem wody. Kiedy tylko na nią spojrzałem, jej smutne oczy były utkwione w moich.
- Nie dam rady - westchnąłem i wszedłem do przestronnej kabiny.
Zabrałem słuchawkę prysznicową i polałem jej ciało wodą. I miałem gdzieś to, że jestem już cały mokry, a moje spodnie wydają się cięższe i mniejsze.
Najpierw złapałem za gąbkę i starałem się zmyć z jej ciała plamy krwi. Widziałem ukradkiem, że czuła się skrępowana, kiedy moje ręce znalazły się blisko jej krocza. Cóż, w tamtym tygodniu skakałaby ze szczęścia.
Kiedy starłem już z niej krew, najdelikatniej jak potrafiłem, umyłem jej ciało czekoladowym płynem do kąpieli Coco. Następnie spłukałem pianę, która się utworzyła i zabrałem się za jej włosy. A kiedy była już cała umyta, wyłączyłem wodę i pomogłem jej wyjść spod prysznica. Podałem jej ręcznik, a sam ściągnąłem z siebie mokre rzeczy i rzuciłem pod prysznic. Następnie wytarłem szybko i założyłem dresy.
Amethyst dalej stała naga i trzęsła się z zimna, trzymając ręcznik w dłoniach. Westchnąłem i zabrałem jej ręcznik z dłoni, aby pomóc się jej wytrzeć. Następnie podałem jej bokserki i kazałem usiąść na pralce.
- Niestety nie mam żadnego stanika, więc musisz wytrzymać - powiedziałem i zacząłem szukać apteczki.
Kiedy ją znalazłem, położyłem obok Amethyst na pralce i przyjrzałem się jej ciału. W szkole policyjnej miałem edukacje dla bezpieczeństwa i widzę, że w końcu na coś się przydała.
- Gdzie cię najbardziej boli?
- Żebra - odetchnęła głęboko. Jak na moje oko wyglądają na połamane. - Głowa, nogi i tam - znowu wskazała na krocze. Kiwnąłem głową. - Zayn, porozmawiaj ze mną..
- Musimy jechać do szpitala - przerwałem jej i podałem bluzę oraz skarpetki.
- Z-zayn.
- Ubierz się - rzuciłem sucho i wyszedłem z łazienki.
Następnie pobiegłem do garderoby i wybrałem jakieś ciuchy dla siebie. Kiedy byłem już gotowy zajrzałem do łazienki, gdzie dziewczyna ubierała dopiero bluzę. Westchnąłem i pomogłem założyć jej skarpetki.
***
Zapomniałam wam dodać wczoraj drugi rozdział 😓
Komentujcie i gwiazdkujcie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top