P i ę t n a ś c i e
Weszliśmy do mojej sypialni, a Amethyst stanęła na jej środku. Wszedłem do garderoby i z najwyższej półki wyciągnąłem czystą pościel, koc i poduszkę. Z półki naprzeciwko siebie wyciągnąłem zwykłą czarną koszulkę.
Ze wszystkimi rzeczami wróciłem się do sypialni gdzie rzuciłem je na podłogę.
- Chcesz się wykąpać? - posłała mi mały uśmiech.
- Byłabym wdzięczna - kiwnąłem głową i podałem jej koszulkę.
Kiedy znaleźliśmy się w łazience, wytłumaczyłem jej wszystko co i jak. Pokazałem też gdzie znajdują się ręczniki, aby mogła się później wytrzeć.
- To ja cię zostawiam samą - wyszedłem z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Znowu pokierowałem się do sypialni, tym razem zmienić pościel.
I w sumie zmieniłem pościel w rekordowym czasie. Brudną pościel zawinąłem do worka i wyniosłem na dwór, a koc i poduszkę zniosłem na dół do salonu. Wszystko sobie szybko przygotowałem i wróciłem na górę.
Przy okazji zahaczyłem o pokój Coco, która smacznie sobie spała, przytulona do swojego ukochanego misia.
Wyszedłem z jej pokoju, zamykając za sobą drzwi i ponownie udałem się do sypialni. Szybko się rozebrałem do naga i założyłem czyste bokserki. Usiadłem na skraju łóżka i oglądając zdjęcia w telefonie, czekałem na dziewczynę.
Po jakimś czasie usłyszałem otwieranie się drzwi łazienki, a następnie postać Amethyst pojawiła się w drzwiach sypialni. Miała na sobie tylko moją koszulkę i majtki. Stanika nie miała, ponieważ sutki jej się odznaczały.
- Poradziłaś sobie? - dziewczyna przejechała ręką po mokrych włosach i przytaknęła.
Usiadła obok mnie na łóżku i spojrzała na swoje stopy.
- Dziękuję, że chcesz mnie przenocować dzisiaj.
- Spoko - czy ja właśnie odpowiedziałem najgłupszą odpowiedź? Tak, właśnie tak zrobiłem. - W takim razie, dobranoc.
Wstałem z łóżka i udałem się w stronę drzwi.
- Um, Zayn? - przystanąłem i spojrzałem na dziewczynę przez ramię. - Czy zanim zasnę. Mógłbyś się ze mną poprzytulać?
- A będziesz próbowała się do mnie dobierać, albo coś?
- Nie, nie - zaprzeczyła szybko. - Nie dzisiaj. Może jutro - przygryzła dolną wargę.
- Okej.
Błysk w jej oczach był by widziany nawet z kosmosu.
Powaga.
Zgasiłem lampę i wróciłem się do łóżka. Położyłem się obok dziewczyny, która szybko do mnie przylgnęła. Objąłem ją tak, że nasze ciała maksymalnie do siebie przylegały.
Kiedy miałem już odpływać, usłyszałem jej głos.
- Jesteś gejem?
Natychmiastowo się rozbudziłem.
- Co? Nie. W żadnym razie. Wolę kobiety. Cycki i te sprawy. Dlaczego pomyślałaś, że jestem gejem?
- Odtrącasz moje ciało. Mandy też odtrąciłeś. Dlatego się pytam. Przepraszam, nie powinnam.
Westchnąłem.
- To nie tak, że nie chcę się z tobą czy z Mandy pieprzyć. Po prostu płaciłem Mandy za bycie opiekunką mojego dziecka, a nie za spanie ze mną, czy cokolwiek innego.
- A ja? - dopytywała.
- Ty masz lekkie problemy z prawem. Byłaś kilka razy notowana u nas na komisariacie. Kumplujesz się z Lou, a to już coś znaczy. Oczywiście, masz piękne ciało i w ogóle, ale nie wiem czy to przejdzie.
- Czyli umawiasz się z dziewczynami, które nie mają problemów z prawem, narkotykami i tego typu?
- Yup.
Dziewczyna nawet nie kiwnęła głową. Ale za to wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top