D w a d z i e ś c i a d z i e w i ę ć
Godzinę później, Ami siedziała na blacie w kuchni, a ja stałem między jej nogami. Całowaliśmy się.
Dziewczyna miała na sobie moją bluzkę i nie miała majtek. A to tylko dlatego, że wczoraj je schowałem i dziewczyna nie wie gdzie są. Ja natomiast miałem tylko szare dresy.
- Powinniśmy robić śniadanie - powiedziałem.
I już chciałem się odsunąć, ale dziewczyna złapała mnie za moje dłonie. Umieściła je pod koszulką, przez co nie mogłem się oprzeć i dotknąłem jej piersi. Amethyst wykorzystując moją słabość (którą są cycki), ponownie połączyła nasze usta w pocałunku.
- Ami - powiedziałem między pocałunkami.
- Jezu, znowu się podnieciłam - otarła się o mnie.
Nie, nie, nie.
Tak, tak, tak.
Muszę to szybko przerwać.
Nie, tak, nie, tak.
- Ami - powiedziałem znowu. - Dość.
I albo dziewczyna mnie niedosłyszała, albo nie wie co to znaczy, bo zjechała pocałunkami teraz na moją szyję. Chciałem cofnąć swoje dłonie z jej piersi, ale starannie mi to uniemożliwiła.
- Dość - warknąłem do dziewczyny, ale dalej zachowywała się jakby była w amoku. - Powiedziałem dość, Amethyst!
W cale szybko się nie denerwuję.
Odsunąłem się od dziewczyny na dwa kroki, oddychając szybko, tak samo jak dziewczyna.
- Nie rozumiem cię, Zayn. Jesteś czasami taki czuły, a czasami jesteś po prostu chujem. O co ci chodzi?
- O co mi chodzi? O to, że Coco może wpaść nagle do kuchni i zobaczyć nas w jednoznacznej sytuacji.
- Daj spokój. Przecież, Coco jest jeszcze mała i niczego nie zrozumie.
- Zdziwiłabyś się - pociągnąłem dresy lekko do góry i zajrzałem do lodówki.
- Będziesz mnie teraz ignorował, kiedy siedzę na tym blacie praktycznie naga i chętna? - spojrzałem na nią kontem oka, a następnie mój wzrok znowu znalazła się na wnętrzu lodówki.
Po chwili zastanowienie wyciągnąłem masło orzechowe. Zamknąłem drzwi lodówki, a słoiczek położyłem na blacie obok Ami.
- Chcesz mnie teraz wysmarować tym masłem orzechowym i mnie całą wylizać? Albo ja ciebie? - zatrzepotała rzęsami i przygryzła wargę, patrząc w moje oczy.
- Kusząca propozycja, ale nie - wyciągnąłem z chlebaka chleb, a z szafki dolnej nóż. Zaś z górnej szafki wyciągnąłem trzy talerze.
- No weź - jęknęła. - Nie rób mi tego. Mam na ciebie ochotę, Zee - przejechała językiem po górnej wardze.
-Zee? To już nie 'panie komisarzu'? - parsknąłem śmiechem, bo jest pierwszą osobą, która powiedziała do mnie 'Zee'.
- Jak chcesz, to mogę do ciebie mówić nawet 'tatusiu', tylko mnie przeleć, błagam - znowu jęknęła.
- Nie przepadam za tym fetyszem, Amethyst, więc sory, babe - cmoknąłem i wziąłem się za przygotowywanie dla nas śniadania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top