C z t e r d z i e ś c i p i ę ć
Było już koło dwudziestej drugiej. Policja pojechała spod mojego domu dopiero kilka minut temu. A ja teraz jechałem do Nialla. Wyjaśniłem mu wszystko i powiedział, że z chęcią da mi u siebie pomieszkać razem z Ami, dopóki mój dom nie będzie posprzątany.
Szef załatwił mi już firmę porządkową i już od jutra mogą zacząć działać.
- Siemka, stary. Trzymaj się - odezwał się chłopak, kiedy tylko otworzył nam drzwi od swojego mieszkania. Zrobiliśmy razem niedźwiadka i się odsunęliśmy od siebie.
- Nie wiem, czy dam radę wytrzymać do piątku - przyznałem szczerze.
- Amethyst? - spojrzał na dziewczynę zdziwiony.
- Hej - powiedziała niepewnie.
- Też nie ma gdzie mieszkać, więc pomyślałem, że wiesz.. Kumpel poratuje kumpla..
- Taa, nie ma sprawy wchodźcie - powiedział i wpuścił nas do środka. Położyłem torbę z moimi i Ami ciuchami na podłodze i ściągnąłem kurtkę i buty. - Mogłeś mnie uprzedzić, że nie będziesz sam.
- Sory, Niall. Przez ten natłok wszystkiego, kompletnie zapomniałem.
- Okej. Chcecie coś jeść? Kuchnia jest tam - wskazał ręką na pomieszczenie. - Idę wam przygotować sypialnię..
- Nie trzeba. Wystarczy kanapa - powiedziałem i podniosłem torbę z ziemi i rzuciłem pod nogi kanapy.
- Na pewno? - podniósł jedną brew.
- Na pewno - kiwnąłem głową, a Ami do nas dołączyła i wtuliła się w mój bok.
- Chcecie się wykąpać? - spytał.
- Chcesz? - kiwnęła głową.
- Chodź pokarzę ci gdzie co jest - spojrzała na mnie. Kiwnąłem głową w stronę chłopaka, ciągle patrząc jej w oczy. Odsunęła się ode mnie i udała się za Niall'em.
Ja w tym czasie rozłożyłem kanapę i udałem się do kuchni zapalić.Otworzyłem okno i wyciągnąłem jednego papierosa z paczki. Podpaliłem go zapalniczką i zaciągnąłem się nikotyną, patrząc w okno.
***
Trzy godziny później, Amethyst już spała na kanapie, a ja gadałem z Niall'em. Właśnie skończyłem mu opowiadać historię moją i Ami.
Jego wyraz twarzy zmieniał się za każdym razem, ale nic nie mówił. Pozwolił mi skończyć, a kiedy skończyłem, poklepał mnie po ramieniu i spytał?
- Dobra w łóżku? - typowe pytanie z jego strony, na które przewróciłem oczami.
- Zajebista - powiedziałem pod nosem.
- Co tam gadasz? - podniósł jedną brew do góry.
- Nie interesuj się.
- Doprawdy? Chyba usłyszałem 'zajebista' - zrobił cudzysłów w powietrzy i parsknął śmiechem, kiedy trzepnąłem go w tył głowy.
- Cicho bądź idioto, bo ją obudzisz.
- Aw, martwisz się o nią, panie pantoflarzu - znowu się zaśmiał, a ja znowu go uderzyłem.
- Przestań, nie jestem pantoflarzem.
- Przede mną nie musisz udawać, Zayn - puścił mi oczko i wyszedł z kuchni, zapewne kierując się w stronę swojej sypialni.
***
Jak wam poszły dzisiejsze i wczorajsze egzaminy? Mi dzisiaj z przyrody poszły okropnie i czuje, że jakieś 50 będę miała :/
Komentujcie i gwiazdkujcie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top