C z t e r d z i e ś c i j e d e n

Po tygodniu leżeniu w szpitalu, Amethyst może w końcu wyjść. Niektóre siniaki już prawie znikły, a rana na nodze się goi. Żebra się pomału zrastają, dlatego też ma zakaz wykonywania jakiś cięższych zadań, czy ćwiczeń.

- Tak się cieszę, że wychodzisz, Ami! - Coco była taka szczęśliwa, że Amethyst zamieszka przez jakiś czas u nas. Oczywiście, nie byłem za tym pomysłem, ale nie potrafię odmówić Coco.

Tydzień temu, kiedy to Amethyst opowiedziała mi o tym co jej zrobił chłopak (z tego co mi mówiła to były, ale miałem wywalone), szef dopytywał się mnie czy mnie i dziewczynę coś łączy. Oczywiście od razu zaprzeczyłem. Nie musi wiedzieć, że kiedyś coś może i było.

- Ja też - Amethyst uśmiechnęła się do mojej córki. Oczywiście trzymałem język za zębami.

Coco usiadła z tyłu, a Amethyst z przodu. Niechętnie również wsiadłem do samochodu i odjechałem spod szpitala.

(Były) Chłopak Amethyst nie został jeszcze złapany, ale policja ciągle go szuka. Obiecałem sobie, że kiedy tylko gościu będzie za kratkami, odcinam się od dziewczyny i tym razem serio (naprawdę serio) trzymam się zasady, iż nie umawiam się (i nie sypiam) z notowanymi dziewczynami.

O tak.

Tak właśnie zrobię.

W domu byliśmy niecałe czterdzieści minut później, bo Coco stwierdziła, że nie ma w domu żadnych słodyczy i trzeba jakieś kupić. W sumie to była dobra myśl, bo kupiłem sobie dwie paczki fajek.

Jestem ustawiony na dwa dni.

Zajebiście.

Zabrałem torbę Amethyst z tylnego siedzenia i zaniosłem do swojej sypialni. I kiedy zszedłem na dół po schodach, usłyszałem szum w kuchni

- Co knujecie? - spytałem.

Amethyst stała przy blacie ze szklanką soku, a Coco siedziała na blacie i również piła sok.

- Obgadujemy cię, tato - Coco posłała mi uśmiech. - A tak serio, to babskie spawy.

- Babskie sprawy? - spytałem, totalnie olewając Amethyst. Mam nadzieję, że moja niechęć do niej jest widoczna. - To już ze mną nie możesz porozmawiać, hę?

- Tato! Ale ty nie jesteś dziewczyną - przewróciła oczami i wyzerowała szklankę z sokiem. Zeskoczyła z blatu i złapała Amethyst za rękę. - Chodź, porozmawiamy gdzie indziej.

I tyle je widziałem.

***

Wogóle nie czuje tych świąt :/

Komentujcie i gwiazdkujcie ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top