Rozdział 23
Jak tylko piosenka się skończyła wróciły wszystkie dobre wspomnienia związane z Lucasem spojrzałam na niego, on pewnie pomyślał o tym samym. Nim się obejrzałam jego twarz znalazła się tuż obok mojej, nie cofnęłam się. Lucas nachylił się i mnie pocałował najpierw delikatnie, jak tylko oddałam pocałunek. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował już mocniej bardziej zdecydowanie. Ludzie wokół nas zaczęli być brawa i gwizdać. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na zespół który się do nas uśmiechał i wskazywał na coś ręką. Okazało się że wskazywali na ekran na którym było pokazane przez chwilę jak się z Lucasem pocałowaliśmy, kilka sekund później obraz się zmienił, była pokazana publiczność która biła nam brawa wśród tych ludzi zauważyłam jedną dobrze znaną mi osobę. Która wyglądała na zaskoczoną tym wydarzeniem. To był Liam , nie wiedziałam co on tu robił. Odwróciłam się w tamtą stronę próbując go znaleźć. Zauważyłam go obok wyjścia. Jego twarz wyrażała ból i smutek. Nim zdążyłam zareagować. Opuścił salę i zniknął za drzwiami. I w tym momencie zrozumiałam że chyba właśnie go straciłam.
Przez głowę zaczęły mi przelatywać różne myśli, nie mogłam przestać o tym myśleć. O wyrazie twarzy Liama i tym co zobaczyłam w jego oczach, o tym co one wyrażały, jakie uczucia przekazywały. Mówią że oczy są zwierciadłem duszy i można z nich odczytać wszystko. W tym momencie wolała bym chyba tego nie wiedzieć. Miałam wrażenie że wszystkie uczucia ze mnie uleciały jakby za jednym pstryknięciem. Nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie zupełnie jakbym stała nad przepaścią, i robiąc krok w przód spadnę na sam dół. Z tego roztargnienia wyrwał mnie Lucas, który zaczął mnie szturchać. Koncert powoli dobiegał końca a ja wciąz myślałam o Liamie, o tym co widział i czół. Jak mogłam być tak głupia. Jak mogłam go tak zranić. Zespół zakończył koncert piosenką Lullaby. Piosenka która oddaje to co czasem czuję, zupełnie jakby zespół śpiewał ją z myślą dla mnie i ze specjalnym przesłaniem. Nie mogę się poddać, uciec od problemu. Muszę zapomnieć o najprostszej drodze wyjścia, ponieważ mam tyle jeszcze do zrobienia. Ta piosenka trochę podniosła mnie na duchu, śpiewałam ją wraz z zespołem.
Please let me take you out of the darkness and into the light
'Cause I have faith in you that you're gonna make it through another night
Stop thinking about the easy way out
There's no need to go and blow the candle out
Because you're not done, you're far too young
And the best is yet to come
So just give it one more try to a lullaby
And turn this up on the radio
If you can hear me now, I'm reaching out
To let you know that you're not alone
And if you can't tell; I'm scared as hell
'Cause I can't get you on the telephone
So just close your eyes (Close your eyes)
Well honey here comes a lullaby
Your very own lullaby .
Wszyscy bili brawa, to był niesamowity koncert. A za chwilę będę miała możliwość z nimi porozmawiać. Z jednej strony byłam bardzo podekscytowana lecz z drugiej wciąż myślałam o Liamie. Jutro będę musiała z nim porozmawiać, wiem że jutro jest sobota, ale muszę to zrobić.
Wraz z Lucasem udaliśmy się za kulisy, by móc porozmawiać z członkami zespołu.
Przez chwilę nie mogłam w to uwierzyć że przede mną stoją Chad Kroeger, Ryan Peake, Mike Kroeger i Daniel Adair. Wzięłam głęboki wdech i się uszczypnęłam chłopaki na to tylko się uśmiechnęli. Muszę przyznać że rozmawiało się z nimi bardzo przyjemnie, nawet otrzymałam propozycję by zaśpiewać z nimi na ich następnym koncercie który odbędzie się za kilka dni. Bez zastanowienia zgodziłam się. Koncert ma się odbyć w dniu balu. Jak się okazało mają oni zagrać w naszej szkole kilka kawałów. Wprost nie mogłam w to uwierzyć. Trochę jeszcze porozmawialiśmy i uzgodniliśmy że jesteśmy w kontakcie. Na pamiątkę zrobiliśmy razem parę zdjęć. Wraz z Lucasem pożegnaliśmy się z zespołem i opuściliśmy budek. By wrócić do domu. Jak tylko dojechaliśmy do domu, pożegnałam się z Lucasem i podziękowałam mu za dzisiejszy koncert. W domu było spokojnie, po cichu udałam się do swojego pokoju. Rozmyślając nad tym co powiem jutro Liamowi, szybko udało mi się zasnąć. Rano obudził mnie Alfa, przytuliłam mojego kochanego psiaka i ruszyłam w stronę łazienki by się jakoś ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, wykonałam poranne czynność. Ubrałam się w jeansowe szorty do tego zwykły czarny top. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. gotowa zeszłam na dół. By przygotować śniadanie dla siebie i Alfy. Dereka nie było, zostawił na lodówce kartkę że niedługo wróci. Wsypałam karmę do miski Alfy i mu ją podałam. Sobie postanowiłam zrobić kanapki. Po skończonym posiłku. Postanowiłam trochę posprzątać. Jakiś czas później usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam mopa i poszłam otworzyć. W drzwiach stał Liam. Muszę przyznać że naprawdę się zdziwiłam.
- Możemy pogadać? Spytał mnie Liam.
- Jasne, wejdź do środka.
Jak tylko wszedł, zamknęłam za nim drzwi. Usiedliśmy razem na kanapie.
- Chciałem z tobą porozmawiać o wczorajszym koncercie.
- Liam posłuchaj, ja chciałam cię przeprosić. To nie powinno było się w ogóle zdarzyć.
- Katie nie musisz mi się tłumaczyć. Ciężko mi z tym że czujesz coś do nas obu, chciał bym cię nie kochać ale to jest ciężkie.Ponieważ starając się Ciebie nie kochać Tylko bardziej się pogrążam. Staranie się by Cię nie potrzebować. Rozrywa mnie na strzępy. Nie widzę światełka w tunelu nadal leżę tu na podłodze i wciąż próbuję. Sam nie wiem po co, Ponieważ to, że staram się Ciebie nie kochać Tylko sprawia, że kocham Cię jeszcze bardziej.
- Liam ja....
- Nic nie mów, Kocham cię i chcę byś o tym wiedziała. Mam nadzieję że kiedy ten koszmar się skończy, będziemy mogli być razem ze sobą szczęśliwi. Wiesz muszę się zbierać Scott mnie dziś potrzebuje, mam mu w czymś pomóc.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Liam wstał i powoli ruszył w stronę drzwi. Szłam za nim, zatrzymał się przy drzwiach i odwrócił w moją stronę. Nachylił się w moją stronę i mnie pocałował.
- Do zobaczenia niedługo.
-Do zobaczenia.
Po wysprzątaniu całego domu, wymyśliłam by zrobić zakupy. Ponieważ lodówka była już prawie pusta. Szybko się przebrałam, gotowa zeszłam na dół. Gdzie spotkałam Dereka.
- Jadę na zakupy coś potrzebujesz ze sklepu?
- Nie dzięki, kup co uważasz za słuszne.
Do miasta pojechałam autem Dereka. Szybko kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy. I wraz zakupami ruszyłam do auta. Obok auta zauważyłam jakiegoś mężczyznę. Którego w ogóle nie znałam.
- Przepraszam znamy się?
- Ależ oczywiście moja droga, znam cię odkąd byłaś dzieckiem.
- Naprawdę, a jak się pan nazywa jeśli mogę spytać?
-Deucalion.
Myślałam że się przesłyszałam, to nie możliwe. Deucalion uśmiechnął się do mnie.
- Nie masz się czego obawiać Katie, nic ci cie zrobię. Mam dla ciebie tylko jedną małą radę nie próbuj kombinować z przyjaciółmi, jak obejść małżeństwo z moim synem, nic nie możecie zrobić. Inaczej poniesiecie konsekwencje swych działań.
- Czy to jest groźba? Spytałam z nutką zdenerwowania w głosie.
- Ależ skąd, to tylko ostrzeżenie. Uśmiechnął się założył swoje okulary i odszedł.
Jak najszybciej zapakowałam zakupy do auta i jechałam w stronę domu by wszystko powiedzieć Derekowi. Pośpiesznie zaparkowałam auto i wraz z zakupami ruszyłam w stronę domu. Gdy stałam już pod domem miałam wrażenie że coś jest nie tak. Z lekkim niepokojem ruszyłam w stronę drzwi,które były lekko uchylone. Na środku pokoju zauważyłam rannego Dereka całego we krwi. Zakupy wyleciały mi z rąk.Nie mogłam w to uwierzyć. Bez wahania pobiegłam w jego stronę by mu pomóc.
- Derek co tu się stało? Derek słyszysz mnie, odpowiedz mi?
Nic nie odpowiedział podniósł tylko lekko rękę i wskazał coś co znajdowało się za mną. Odwróciłam się lecz nic tam nie zauważyłam. Cały był we krwi. Postanowiłam szybko opatrzyć ranny, które nie zaczęły się goić. Pobiegłam w stronę kuchni po apteczkę. Klękając przy Dereku podjęłam kolejną próbę nawiązania z nim kontaktu.
- Derek co tu się stało? Mówiłam już lekko przerażona. Jednocześnie czyszcząc jego ranny.
Derek wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, więc nachyliłam się nad nim by mógł mi to przekazać.
- Za tobą. I zamknął oczy, wciąż wyczuwałam że oddycha.
Automatycznie obróciłam się, nim zdążyłam zrobić jakiś dodatkowy ruch postać przed mną dmuchnęła mi jakimś proszkiem w twarz. Obraz zaczął się rozmazywać, traciłam powoli kontrolę nad własnym ciałem, moje zmysły zaczęły stopniowo się wyłączać, lecz nim zupełnie straciłam przytomność. Rozpoznałam kto mnie zaatakował to był Peter.W duchu obiecałam sobie że jeżeli to on zaatakował Dereka to tego pożałuje.Nie rozumiałam tylko czemu. Później nastała już tylko ciemność.
======================================
Witajcie moi Drodzy :) Oto kolejny rozdział, wiem że miał się on ukazać już dawno temu ale w wakacje miałam sporo zakuwania. Gdyż w październiku czeka mnie ważny egzamin. Mam nadzieję że mi to wybaczycie. Następne rozdziały będą pojawiać się szybciej gdyż teraz mam trochę więcej czasu. Dziękuję wam za to że czytacie.
I jak myślicie czy to Peter zaatakował Dereka a może ktoś inny?
Bal już wkrótce i to już w następnym rozdziale rozpocznie się bal. Nie będzie to opowieść na 1 rozdział :D Już niedługo dowiecie się kto jest tajemniczym ~S. I kogo Katie wybierze . Liama a może Lucasa? Jak uważacie, podzielcie się swoją opinią w komentarzu.
P.S jeżeli możesz zostaw coś po sobie ;) Jest to bardzo duża motywacja dla mnie. Dziękuję
Rozdział dedykuję również baeangiee :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top