Rozdział 22

  Jak tylko znaleźliśmy się w sklepie rozdzieliliśmy się ja poszłam na dział z owocami. Koszyk powili się już zapełniał owocami. Sięgałam właśnie po truskawki gdy, usłyszałam charakterystyczny dźwięk na moim telefonie że dostałam sms. Postanowiłam go odczytać. Tak jak się domyśliłam był on od nieznanego numeru czyli pewnie od ~S.  

Moja droga Katie czy mówił Ci ktoś że ślicznie dziś wyglądasz. Na twoim miejscu wziął bym jeszcze maliny ale zrobisz jak uważasz. Tylko uważaj na mieszankę żelek, którą kupił twój kolega Liam ponieważ jest tam Lukrecja za którą z tego co kojarzę nie przepadasz. Pozdrawiam ~S

Zdezorientowana i wystraszona zaczęłam rozglądać się po sklepie, lecz nic podejrzanego nie zauważyłam. Skąd on wie że tu jestem, może ma tu jakichś swoich szpiegów albo on sam tu gdzieś jest. Nie mogę w to uwierzyć czy on nie da mi spokoju. Pośpiesznie wzięłam jeszcze owoce i szybkim krokiem poszłam do kasy. Jak tylko przed nią stanęłam otrzymałam kolejny sms.

Moja Katie nie musisz się denerwować. Nic złego Ci się nie stanie. Po prostu chciałem mieć na ciebie oko. Byś przypadkiem nie zrobiła czegoś głupiego, mój aniele (podoba Ci się chyba zacznę się tak do ciebie zwracać ) . Pamiętaj przede mną nie uciekniesz. Twój na zawsze ~S.

Po raz pierwszy w życiu zaczęłam naprawdę się go bać. Przestraszona jak najszybciej chciałam opuścić ten sklep, zapłaciłam za zakupy i wybiegłam z niego jak najszybciej. Biegłam w stronę auta za sobą słyszałam nawoływanie Kiry i Liama bym się zatrzymała. Nie zwróciłam na nich uwagi aż nagle usłyszałam przed sobą klakson samochodu, zamknęłam oczy szykując się na najgorsze...... 

Może tylko w taki sposób uda mi się ocalić moich bliskich przed ~S. W ten sposób nie będzie on mógł nikogo skrzywdzić, a mnie nie zmusi do małżeństwa.  Przed oczami przeleciały mi wszystkie wspomnienia z mojego dotychczasowego życia. Nie tylko chwile radości ale również  te pełne łez i bólu.  Chwile wspólnie spędzone z przyjaciółmi, rodziną i tymi którzy podbili moje serce.  Będzie mi tego brakować ale jeżeli to jest jedyna szansa by ich ocalić jestem gotowa zapłacić taką cenę. Szykowałam się na mocne uderzenie czas zaczął się dłużyć, niespodziewanie poczułam jak ktoś na mnie wpadł z dużą siłą.  Leżałam na drodze auto przejechało dalej głośno trąbiąc, kierowca wyglądał na nieźle wkurzonego. Podniosłam wzrok by spojrzeć na osobę która mnie uratowała. Nad sobą ujrzałam wściekłą twarz Lucasa, Skąd on się tu wziął. Wyciągnął w moją stronę dłoń i pomógł mi wstać. Po chwili obok nas pojawiła się Kira i Liam. 

- Możesz mi powiedzieć co ty do jasnej cholery wyprawiasz, wiesz że mogłaś zginąć, czemu stałaś i nie próbowałaś uciec. 

Nie byłam w stanie mu nic odpowiedzieć wyglądał jakby naprawdę się przejął. Spojrzałam również na zmartwione twarze pozostałej dwójki. Lucas kontynuował swoją wypowiedź. 

- Czy masz pojęcie co by się stało gdyby mnie tutaj nie było, gdybym nie zareagował, Jeśli pomyślę że mogło by ci się coś stać, nie darował bym sobie tego do końca życia. 

 Spojrzałam w jego twarz która wyrażała teraz szczery ból zrozumiałam że naprawdę zrobiła bym im wielką krzywdę, myśląc tylko o sobie. 

- Katie posłuchaj mnie, nie mógł bym znieść że coś by ci się stało, że nie zobaczył bym cię nigdy więcej, masz pojęcie jak wszyscy byśmy się czuli. 

- Tu muszę się z nim zgodzić, gdzieś ty miała rozum, i co takiego się stało ze tak nagle wybiegłaś, ale najważniejsze że nic ci się nie stało. Powiedziała Kira i mnie przytuliła. 

Teraz zrozumiałam swoją głupotę, czemu myślałam tylko o sobie, nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Po raz pierwszy od dłuższego czasu. Emocje które się we mnie zbierały musiały wyjść na zewnątrz. 

- Ja przepraszam was, głupio zrobiłam myślałam tylko o sobie, że może by tak było lepiej.......

Nie zdążyłam dokończyć zdania gdy znalazłam się w ramionach Lucasa.

- Nie płacz już, dobrze najważniejsze że wszytko już w porządku. 

- Nic nie jest w porządku to wszystko przez ~S znów dostałam od niego wiadomość.  

I pokazałam im wiadomości z dzisiaj. Liam również mnie przytulił. 

- Jak to dobrze że nic ci nie jest gdyby nie Lucas, który pojawił się nie wiadomo skąd to...., no  właśnie a właściwie to  jak się tu znalazłeś. 

- Scott poprosił mnie bym pojechał za wami i wam pomógł.  Odpowiedział bardzo szybko i zdecydowanie. Może nawet za szybko.  Postanowiliśmy wrócić do naszych znajomych i nie wspominać nikomu o tym małym wypadku sprzed kilkunastu minut. W Aucie jechaliśmy w kompletnej ciszy. Do momentu w którym nie zagrano w radiu jednej z moich ulubionych piosenek. Postanowiłam dać trochę głośniej by rozluźnić atmosferę.  Domyślałam się że jak tylko ją usłyszą to poprawi im się humor. Jak tylko było słychać pierwsze słowa wszyscy się uśmiechnęli. Wspomnienia z nią związane zawsze będą nam pewnie przypominać o pewniej sytuacji. A dokładnie o naszym słynnym duecie Jackson i Scott. Więc jak na zawołanie zaczęliśmy razem śpiewać. 


There's a calm surrender

To the rush of day
When the heat of a rolling world
Can be turned away


An enchanted moment
And it sees me through
It's enough for this restless warrior
Just to be with you


And can you feel the love tonight?
It is where we are
It's enough for this wide-eyed wanderer
That we got this far


And can you feel the love tonight?
How it's laid to rest
It's enough to make kings and vagabonds
Believe the very best


There's a time for everyone
If they only learn
That the twisting kaleidoscope
Moves us all in turn


There's a rhyme and reason
To the wild outdoors
When the heart of this star-crossed voyager
Beats in time with yours


And can you feel the love tonight?
It is where we are
It's enough for this wide-eyed wanderer
That we got this far


And can you feel the love tonight,
How it's laid to rest
It's enough to make kings and vagabonds
Believe the very best


It's enough to make kings and vagabonds
Believe the very best. 


Po piosence wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Wspomnienie z nią związane zawsze będzie mi przypominać ten moment. A zwłaszcza film który nagrałam. Chyba jednak go wyślę by wszyscy mogli go ujrzeć podczas balu.  Mam tylko nadzieję że Jackson mnie nie zabije. W dobrym nastroju dojechaliśmy pod szkołę. 

Wspólnie wzięliśmy zakupy i ruszyliśmy w stronę boiska.  Tam czekała na nas już reszta, wszystko rozłożyliśmy i rozpakowaliśmy. Jackson puścił muzykę by była lepsza atmosfera. Wszyscy śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Graliśmy w różne zwariowane gry. To był naprawdę świetny czas. W dodatku pogoda nam dopisała. Umówiliśmy się że będziemy musieli jeszcze raz zorganizować piknik. Jednak nadszedł czas gdy musieliśmy się zbierać. 

Pożegnałam się ze wszystkimi i pojechałam do domu. Postanowiłam dziś szybciej się położyć gdyż jutro idę na koncert zespołu Nickelback wraz z Lucasem. Wzięłam szybki prysznic i dość szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza. Rano obudził mnie mój kochany psiak. Powoli wstałam z łóżka i w pidżamie zeszłam na dół, by przygotować dla Alfy i siebie jakieś śniadanie. Na lodówce zauważyłam karteczkę od Dereka. Pisało na niej że wróci wieczorem i że mam się dobrze bawić na koncercie. Kochany jest ten mój opiekun. Po zjedzonym posiłku udałam się na górę by trochę ogarnąć mój pokój i znaleźć jakieś ciuchy na dzisiejszy wieczór.  Nim się obejrzałam była 16 miałam tylko 2 godziny by się wyszykować. Pośpiesznie wbiegłam do łazienki by wziąć szybki prysznic. Włosy postanowiłam wyprostować. Postanowiłam ubrać czarne rurki z dziurami do tego czarno czerwoną koszulę w kratę z rękawem 3/4 oraz czarne trampki. Wyprostowane włosy zostawiłam rozpuszczone, do stylizacji dołożyłam jedynie bransoletkę i ulubiony naszyjnik. Nałożyłam jeszcze lekki makijaż, właśnie robiłam ostatnie poprawki kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Pośpiesznie wyszłam z pokoju, po drodze jednak spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Gotowa poszłam otworzyć drzwi. Tak jak się spodziewałam zobaczyłam przed sobą Lucasa. Zaprosiłam go do środka. 

- Poczekasz chwilę muszę jeszcze wziąć jedną rzecz i możemy jechać. Powiedziałam pośpiesznie.

- Jasne nie ma problemu. Odpowiedział Lucas i posłał ten swój zniewalający uśmiech. 

Szybko wbiegłam na górę po torebkę, wzięłam telefon i swoją skórzaną kurtkę. Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze i zeszłam na dół. Razem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi. Na zewnątrz Lucas powiedział mi że ładnie wyglądam i że już nie może się doczekać koncertu. Po około godzinie jazdy podczas której Lucas droczył się zemną i wygłupiał,  zaparkowaliśmy i weszliśmy do budynku ,zajęliśmy miejsca stojące tuż pod samą sceną. Spotkanie z zespołem ma się odbyć po koncercie. Ok 20 sala była już pełna. Jakiś czas później zespół wszedł na scenę i zaczął swój występ. Zagrali oni swoje najlepsze kawałki w końcu nadszedł czas na Far away zawsze kochałam tą piosenkę. Lucas objął mnie i przyciągnął do siebie.  

Ludzie za nami zapalili swoje telefony  i zaczęli nimi powolnie machać. Wszyscy wraz zespołem zaczęli śpiewać tą piosenkę. To była kiedyś piosenka moja i Lucasa. Spojrzałam na Lucasa a on uśmiechnął się do mnie. Słowa znałam na pamięć. 

  I wanted 
I wanted you to stay 
'Cause I needed 
I need to hear you say 
That I love you 
I have loved you all along 
And I forgive you 
For being away for far too long 
So keep breathing 
'Cause I'm not leaving you anymore
Believe it!
Hold on to me and 
never let me go


Keep breathing 
'Cause I'm not leaving you anymore
Believe it!
Hold on to me and 
never let me go  

Jak tylko piosenka się skończyła wróciły wszystkie dobre wspomnienia związane z Lucasem spojrzałam na niego, on pewnie pomyślał o tym samym. Nim się obejrzałam jego twarz znalazła się tuż obok mojej, nie cofnęłam się. Lucas nachylił się i mnie pocałował najpierw delikatnie, jak tylko oddałam pocałunek. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował już mocniej bardziej zdecydowanie. Ludzie wokół nas zaczęli być brawa i gwizdać. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na zespół który się do nas uśmiechał i wskazywał na coś ręką. Okazało się że wskazywali na ekran na którym było pokazane przez chwilę jak się z Lucasem pocałowaliśmy, kilka sekund później obraz się zmienił, była pokazana publiczność która biła nam brawa wśród tych ludzi zauważyłam jedną dobrze znaną mi osobę. Która wyglądała na zaskoczoną tym wydarzeniem. To był Liam , nie wiedziałam co on tu robił. Odwróciłam się w tamtą stronę próbując go znaleźć. Zauważyłam go obok wyjścia. Jego twarz wyrażała ból i smutek. Nim zdążyłam zareagować. Opuścił salę i zniknął za drzwiami. I w tym momencie zrozumiałam że chyba właśnie go straciłam. 

======================================================

Oto kolejny rozdział :) Przepraszam za tak długą nieobecność. Teraz następny rozdział pojawi się szybciej. Dziękuję za wasze komentarze które bardzo mnie wspierają i motywują do pisania. Dziękuję za to że jesteście i czytacie mojej opowiadanie. Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał i nie zepsułam go zbytnio. Jeszcze rozdział lub dwa i będzie bal. Ale raczej jeszcze tylko jeden :D Do zobaczenia niedługo. 

P.S Jeżeli możesz zostaw coś po sobie. Pozdrawiam 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top