14.2 Wycieczka
Ayato
Ruszyliśmy spod szkoły. Spojrzałem na siedząca obok mnie Lucy. Uparcie gapiła się w obraz za szybą. Chciałem zacząć jakiś temat do rozmowy jednak założyła na uszy słuchawki sprawdzając coś w komórce. Przynajmniej nie siedzi z Mito. Uratowała mnie chociaż od siedzenia z Asumi. Nie mam nic do jasnowłosej ale jestem pewien że pewnie przez całą trasę by mnie przytulała i nie dawała oddychać. A tak to miałem obok siebie zielonooką która chyba była na mnie trochę zła. Jednak pogadać z nią nie szło. Także wziąłem swoją komórkę i odpaliłem sobie grę.
~*~
W pewnym momencie trasy poczułem jak Lucy kładzie mi głowę na ramieniu.
- Lucy?
Odpowiedziało mi tylko ciche mruknięcie. Dotarło do mnie że ona zasnęła. No i jako zastępczą poduszkę obrała sobie moje ramię.
Jeszcze rok temu jakby tak zrobiła to pewnie jej głowa została by ułożona przy szybie. Jednak teraz jedną wolną dłonią ją objąłem by przypadkiem nie poleciała na siedzenia przed nami. Czułem na swoim ramieniu delikatny i spokojny oddech dziewczyny. Nagle usłyszałem cichy dźwięk robionego zdjęcia. Szybko odwróciłem się i spiorunowałem Eiji'ego wzrokiem. Ten tylko wzruszył ramionami.
- No co? Czymś muszę zasilać folder - mówił w obronie - i robić pamiątki.
P
rzewróciłem oczami. Ale potem poprosiłem by mi przesłał to zdjęcie. Nie wyszło najgorzej. Wróciłem do grania w gry.
Lucy
Nagle poczułam jak ktoś delikatnie potrząsa moim ramieniem, powtarzając moje imię. Twarz chyba miał nie daleko mojego ucha bo czułam na nim oddech plus słyszałam dokładnie każde słowo. Nie miałam ochoty wstawać dlatego mruknęłam.
- Lucy - potrząsanie trochę wzrosło - Zaniedługo wysiadamy, nie możesz tak długo spać.
Leniwie podniosłam głowę i spojrzałam na bruneta który mnie obudził. Ziewnęłam i wyjrzałam za okno. Właśnie wjeżdżaliśmy do stolicy Japonii. Uśmiechnęłam się myśląc ile atrakcji nas czeka. Mieliśmy zacząć od Tokio Tower, potem pozwiedzać parki i ogrody cesarskie. Czułam ekscytację na myśl co nas czeka przez te trzy dni. Kiedy trochę się ogarnęłam, zaczęłam się rozglądać po ludziach z Autokaru. Kiedy ujrzałam Asumi okazało się że morduje wzrokiem właśnie mnie. Spojrzałam się w jej oczy, uśmiechając wrednie. Ona miała prawo rzucać się na Ayato, to ja mogłam ją ładnie wkurzać. Położyłam znowu głowę na ramieniu Brązowozielonookiego. Jasnowłosa aż zzieleniała z zazdrości. Gdyby wzrok mógł zabijać to pewnie leżałabym trupem. No ale nie może.
- Czemu mnie molestujesz? - usłyszałam nad uchem - Naprawdę znowu idziesz spać?
- Nie - odparłam - wykorzystuję cię bo jesteś wygodną poduszką.
- i robię na złość głupiej krowie - dodałam w myślach.
~*~
- Jesteś niemożliwa - Mito spojrzał na mnie jak na idiotkę. - Ekscytujesz się jak mały dzieciak.
Byliśmy na szczycie wieży, którą na którą zawsze chciałam wejść. Takie spełnienie jednego z moich marzeń. Pozbyłam się Ayato, który pilnował mnie od kiedy zaczęliśmy wjeżdżać i od razu trafiłam na blondyna. Teraz staliśmy trochę dalej od grupy i ja oglądałam miasto z góry. Widok był piękny. Zaczęłam powoli podchodzić do szyby by zobaczyć więcej, ale ramiona szarookiego przyciągnęły mnie do siebie. Przez co przytulił mnie od tyłu. W takiej pozycji oglądaliśmy sobie spokojnie. Póki jakaś dziewczyna z klasy nam tego nie popsuła:
- Cześć Lucy - kiedy podeszła Mito od razu mnie puścił - Tak to słodko wyglądało że musiałam zrobić zdjęcie. Przepraszam.
Wyciągnęła do mnie komórkę i pokazała mi zdjęcie. Zaczaiła się z tyłu i pstryknęła. Muszę przyznać że nieźle jej to wyszło.
- Nie będę się gniewać - uśmiechnęłam się lekko - jeśli mi to prześlesz.
Po chwili dostałam obrazek.
-
Ciebie to nie można nawet na chwilę z oka spuścić - nagle z nikąd obok mnie wyrósł Brązowozielonooki. - Lucy normalnie...
- Jak widzisz żyje - Mito spojrzał chłodno na Ayato - Nic jej się nie stało jak nie patrzałeś na nią przez pięć sekund.
- Chodź - brunet chwycił mnie za nadgarstek - Idziemy.
- Ale... - zaczęłam protestować a uścisk się zmocnił. Chciałam coś dodać ale Mito był szybszy:
- Ty może Asumi ściskaj rękę tak by powoli czerwieniała co? - czułam że powoli zaczynał tracić nad sobą panowanie - Lucy nie jest twoją własnością, więc może robić co chce.
Brunet go totalnie zignorował. Moje protesty też. Uścisk był tak silny że nie dałam rady się z niego uwolnić. Powoli zaczęłam mieć mroczki przed oczami.
- Ayato - odparłam jeszcze w miarę spokojnie - Puść rękę.
- Nie będziesz siedzieć z Mito.
- Ale to nie ty o tym decydujesz! - prawie krzyknęłam. - Puść mnie.
- Nie.
- To chociaż zluźnij uścisk - warknęłam czując że mroczki są coraz większe. - Bo jednak nie chcę mieć ogromnego czerwonego śladu.
Chłopak od razu spojrzał na moją dłoń i zluźnił. W jego oczach błysnęło coś w deseń strachu. Wykorzystałam to i wyrwałam rękę. Była bardzo czerwona.
- Zadowolony? - mruknęłam. - Nie mogę sobie z nikim gadać jak znikniesz do Asumi?
- Nie nie możesz.
Kiedy to tylko powiedział to spiorunowałam go wzrokiem. Jak to nie mogłam?! Od kiedy on rządził moim życiem co?! Teraz to zdenerwowałam się na maksa.
- Nie - odparłam sucho - Mogę rozmawiać z kim mi się żywnie podoba. - chciał coś powiedzieć ale nie pozwoliłam mu. - Nie będziesz rządził moim życiem rozumiesz?!
Posłałam mu jeszcze jedno wściekłe spojrzenie po czym odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Nie zważając na żadne protesty ani prośby Ayato bym została.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top