14.1 Wycieczka
Lucy
- Ale zabrałaś wszystko?
- Tak mamo - zirytowana przewróciłam oczami.
Razem z moją walizką stałam przed domem a moja rodzicelka zadawała kolejne pytania czy aby na pewno wszystko mam. To był tylko wyjazd klasowy na trzy dni a ona panikowała jak nie wiem.
- Masz kartę?
- Mamo - machnęłam jej kawałkiem plastiku przed oczami - Mam. Plus tata ją doładował.
- To chyba wszystko - zamknęła mnie w żelaznym uścisku - Uważaj na siebie.
Zmierzyłam mamę wzrokiem. Brązowe włosy oraz rysy twarzy odziedziczyłam po niej. Tak naprawdę byłam młodszą wersją niej. Jedyne co nas różniło to barwa tęczówek. Moje były szmaragdowe tak jak taty a jej niebieskie. Nie będę jej widzieć przez trzy dni. Będę trochę tęsknić.
- Pa mamo - wyszeptałam. Po czym ruszyłam w kierunku szkoły.
Pod szkołą tłoczyli się uczniowie. Nie byli nawet poustawiani klasami więc raz widziałam kogoś ze swojej, raz kogoś od Luke'a, a jeszcze innym uczniów jeszcze innych klas. Zaczęłam się rozglądać za znajomymi czuprynami którego kolwiek z chłopaków z którymi spędzam czas czyli, Ayato Mito Eiji oraz Shiba. Jednak nie do końca dało się zobaczyć kogokolwiek. Po ciągłych próbach w końcu dojrzałam szarookiego. Szybkim krokiem udałam się do niego:
- Mito! - wykrzyknęłam
- Lucy! - odkrzyknął mi.
- W końcu znalazłam kogokolwiek - położyłam czoło na jego ramieniu, ziewając.
- Poczekaj z pół godziny i potem mi tu idź spać -Blondyn zaśmiał się podnosząc moją głowę. Ustaliliśmy esemesem że jedziemy razem w autokarze. Bo muszę dzielić czas między nimi. Musiałam tylko ich poinformować.
Okazja trafiła się dużo szybciej niż tego oczekiwałam... Nagle w naszą stronę zaczął iść Brązowozielonooki, szybko odsunęłam się od Mito by pogadać z nim na spokojnie.
- Cześć - uśmiechnęłam się niewinnie.
- To co jedziesz ze mną? - z jego ust szybko padło pytanie.
- No wiesz... - zerknęłam ukradkiem na szarookiego - Mito chciał żebym...
- No tak - w jego głosie pojawiła się złość a ja posłałam mu przepraszające spojrzenie. - Mito był pierwszy.
- Nie złość się na mnie - poprosiłam. - To nie moja wina...
- Daruj sobie Lucy - mruknął i mnie wyminął.
Czy to właśnie była kolejna kłótnia? O to z kim siedzę w autokarze? Byłam w takim szoku, że łzy cisnęły mi się same oczu. Naprawdę o coś takiego? Nagle z nikąd wyskoczyła Asumi i rzuciła się na szyję mojego przyjaciela.
- Ayatusiu - na dźwięk jej przesłodzonego głosiku, zacisnęłam dłonie w pięści. - Usiądziesz ze mną prawda?
No ona se chyba żartowała. Ma mi molestować mojego Ayato przez całą trasę?! No chyba nie. Mito zrozumie.
- Asumi - zdjęłam jej ręce z szyi chłopaka i sama chwyciłam go za łokieć odciągając lekko do tyłu. - To nie wypali. Ayato będzie siedział ze mną.
- A nie możesz usiąść z Mito? - wymarudziła.
- Nie nie mogę - jasnowłosa tak mnie irytowała że nawet nie zauważyłam że ściskam za mocno rękę bruneta. Posłałam jej wkurzone spojrzenie. - Ja z nim usiądę i koniec.
Dziewczyna fuknęła i odeszła do swoich przyjaciółek. Pewnie obgadać na mnie plan zemsty.
- Chcesz mi złamać tą rękę? - dobiegł mnie głos Ayato. Szybko ją puściłam - Chciałaś jechać z Mito, to czemu okłamałaś Asumi?
- Zamknij się - warknęłam - Idę po rzeczy.
Ruszyłam w kierunku Mito który pilnował mojej walizki.
- Zmiana planów - podniosł brew do góry - Asumi, przepraszam.
- Jeśli tak sprawy wyglądają - odparł - to ci wyjątkowo odpuszczę
- Dzięki, Mito - przytuliłam chłopaka i wróciłam do mojego obiektu westchnień.
~*~
Wyruszyliśmy. Trasa będzie trwać cztery godziny. Odrazu włożyłam słuchawki do uszu, by uniknąć rozmowy. Byłam trochę zła na Ayato za to że się na mnie obraził za to, że początkowo chciałam pojechać z blondynem. Naprawdę przesadza. Ziewnęłam zamykając na chwilę oczy. Potem nie pamiętam co się stało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top