13. Mała tajemnica

Lucy

Czułam, że się czerwienię. Ayato trzymał mnie w stylu panny młodej i ewidentnie gdzieś przenosił. Dlaczego tak zrobił? Co chciał uzyskać?
- Co robisz - spytałam.
- Nie chciałaś wstać - zaczął - A ja musiałem zacząć się ogarniać i poprostu chciałem cię przenieść do łóżka by - teraz on sam się zarumienił - byś nie spadła z kanapy.
- Rycerz się znalazł - mruknęłam pod nosem. W moim tonie brzmiało to bardzo oschle.
- A potem byś marudziła że masz guza. - stwierdził.
- Odstawiłbyś mnie? - spytałam.
- Nie. - moje brwi na tę odpowiedź poszły szeroko do góry - Fajnie się ciebie tak nosi.
- Ayato puść mnie.
- Jesteś tego pewna?
- Tak jestem - powoli zaczynałam się irytować.
- Jak sobie życzysz.
Przechylił mnie tak abym spadła na podłogę. Z piskiem objęłam jego szyję by nie spotkać się z parkietem. Brązowozielonooki widząc taki przebieg spraw znowu złapał mnie stabilnie. Lekko się śmiejąc.
- Czyli jednak chcesz tutaj zostać?
- Nienawidzę cię - odparłam ze złością w głosie.
- Spoko ja ciebie też lubię marudo.
Zerknęłam na niego a z łazienki wybiegł Luke z wiatrem napełnionym wodą.
Spojrzał na nas z rozczarowaniem, kręcąc głową.
- Słyszałem piski więc myślałem że postanowiłeś ją obudzić wodą - uśmiechnął się na wspomnienie mojej pobudki w wannie. - Jeszcze chciałem pomóc.
- Ale z ciebie brat - warknęłam. Nawet on był przeciw mnie.
- No najlepszy - na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech poczym poszedł do swojego pokoju.

~*~

Po jakże nudnych lekcjach dalej byłam myślami do dzisiejszej nocki. Cudem udało nam się wyjść z domu zanim pojawił się Jace. Plus nie było nas na pierwszej lekcji i mieliśmy mały ochrzan, ale co tam. Ogólnie to było ciekawe doświadczenie. Miałam nie spać z Ayato a i tak to zrobiłam. Ale i tak uważam że lepiej potoczyć się nie mogło. Po lekcjach postanowiliśmy się gdzieś przejść, tak jak zawsze zresztą. Za parę dni miała się odbyć trzydniowa wycieczka do Tokyo. Mojego brata na niej nie będzie bo razem z Jace'm wyjeżdżają dzień przed wycieczką. Trochę szkoda ale przynajmniej nie narobi mi wstydu. Jako cel włóczenia się obraliśmy nowe centrum handlowe, które otworzyło się w weekend. Postanowiliśmy kupić kilka potrzebnych rzeczy na wyjazd, na przykład nowe słuchawki i bluzę dla mnie.
- Muszę iść przez dom - odparłam - Nie mam żadnej kasy przy sobie i nie mam zamiaru taszczyć tej ciężkiej Torby.
- okej marudo - Ayato wzruszył ramionami poczym ruszył w kierunku mojego domu. Eiji i Shiba zrobili to samo.

Kiedy dotarliśmy zamarłam z kluczem włożonym w drzwi. Tam będą Luke i Jace a ja przecież nie chciałam by chłopacy ich widzieli. Będą czuli się niezręcznie przy moim bracie i jego chłopaku. Ale no mówi się trudno.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, za mną gęsiego szli chłopacy. Kiedy przechodziliśmy przez salon moje przypuszczenia się sprawdziły. Całowali się nie zwracając na nas uwagi. Zapowiadało się ciekawie.
Podążający za mną Ayato stanął jak wryty, patrząc na tę scenę. Eiji i Shiba wpadli na niego również patrząc się z ogromnym szokiem. Nie rozumiałam trochę dlaczego, przecież im mówiłam o orientacji mojego brata. Napewno. Spojrzałam na chłopaków jak na idiotów i pociągnęłam Ayato by dalej szedł. Reszta ruszyła za nami.
- Cześć Luke - przywitałam się z bratem.
Chłopak nawet nie zwrócił na mnie uwagi i jedyne co zrobił to podniósł jedną dłoń, dalej zajmując się blondynem. Nic nie mówiłam póki nie zamknęły się drzwi mojego pokoju. W tym momencie chłopacy wybuchli:
- Co to było?! - przekrzykiwali się - Dlaczego nam nie powiedziałaś?!
Ja tylko dałam się im wykrzyczeć stojąc bez wyrazu. Zachowują się tak, jakby nigdy nie widzieli w życiu pary geji. Kiedy skończyli na spokojnie mogłam zacząć mówić.
- Tam Luke jest Gejem - wzruszyłam ramionami - No i co z tego? Przecież wam mówiłam.
- Nic nie mówiłaś! - odkrzykneli zgodnym synchronem.
- No to teraz już wiecie - mruknęłam zbierając rzeczy do wyjścia.
Miałam wszystko poza kartą kredytową. Warknęłam pod nosem pewna kto ją ma. W tym momencie złodziej moich rzeczy wbił mi do pokoju. Zmierzyłam mojego brata ze złością.
- No proszę - odrzekł z głupim uśmiechem - Siostrzyczka przyniosła mi do domu kolegów. I to całkiem niezłych.
- Są nieźli - warknęłam - Bo są moi. Wywalaj Luke.
- Ale nie podzielisz się? - zrobił minkę słodkiego szczeniaczka - bo mi się nie wydaje że należą do ciebie.
Wiedziałam że mnie podpuszczał, lecz byłam też świadoma że nie odpuści jeśli mu nie udowodnię. Najbliżej mnie stał Ayato więc szybko podeszłam i pocałowałam go w policzek. Kiedy to robiłam stałam tyłem do Luke'a i posłałam Brązowozielonookiemu przepraszające spojrzenie.
Spojrzałam na brata, lecz jego wzrok dalej pokazywał że jest nie przekonany. Chciałam dopiec bratu by moi przyjaciele mieli spokój, lecz musiałam zrobić coś co nie do końca by się spodobało Ayato. Muszę go pocałować w usta. Dla mnie osobiście to spełnienie marzeń, ale tak? Nie powinnam chyba.
- Serio mam się całować na twoich oczach - westchnęłam.
Na moje policzki wtargnął się lekki rumieniec, który mógł zobaczyć tylko brunet. Zaczęłam zbliżać swoją twarz do jego, po drodze szeptając przeprosiny by tylko on je usłyszał. Odruchowo zamknęłam oczy..
Kiedy nasze usta miały się zetknąć usłyszałam protesty mojego brata. Stwierdził że nie będzie oglądać jak się całuje bo robię to zapewne źle itp. Kiedy miał wrócić do Jase'a zażądałam mojej karty kredytowej. Bardzo nie chętnie mi ją zwrócił.
Kiedy drzwi się za nim zamknęły zaczęłam przepraszać Brązowozielonookiego, omal nie rozklejając się.
Kiedy uzyskałam przebaczenie ruszyliśmy do centrum handlowego na zakupy. Rzeczy do Tokio się same nie kupią!

______________

Cześć bla bla bla. Kolejny rozdział itp plus drugi semestr rozpoczęty. Powiem że masakra.... Same problemy ostatnio. Rozdział miał 869 słów więc nie macie na co marudzić.
Do kolejnego do zobaczenia itp!
Julia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top