12. Nocka
Lucy
- Ty, ja i kanapa? - spytałam.
Po chwili uświadomiłam sobie jak bardzo źle to brzmiało. Jednak brunet zaczął się śmiać zatwierdzając moją propozycję. Po cichu otworzyłam swoją szafę wyjmując z niej awaryjną pościel, czyli dwie poduszki i kołdrę z kocem. Po cichu wymknęłam się z Ayato z pokoju i udaliśmy się do salonu. Brązowozielonooki już miał rozłożyć kanapę ale szybko go powstrzymałam. Na myśl o tym co miałam powiedzieć się zarumieniłam lekko. Liczyłam że w słabym świetle lampy nie będzie tego widać.
- Nie możesz jej rozłożyć - szepnęłam - Zrobisz za duży hałas. Obudzisz wszystkich.
- Czyli musimy poradzić sobie tak jak jest?
Kiwnęłam lekko głową, po czym położyłam jedną z poduszek na kanapie.
Kiedy skończyliśmy położyłam się na brzegu kanapy. Wyzwanie spadnięcie z łóżka zostawiłam sobie.
- Posuń się grubasie.
- Uważasz że jestem gruba - zerknęłam na niego, zakładając ręce na piersi.
- No nie. Tylko ja zajmuję brzeg.
- No chyba nie.
-Lucy...
- Ayato - zaczęłam naśladować ton jego głosu.
Nie miałam zamiaru się przesuwać. Jednak on też nie miał zamiaru dać mi leżeć w tym miejscu. Poczułam że jestem przesuwana na brzeg.
Chciałam szybko wrócić na swoje miejsce ale Ayato szybko się na nim położył uniemożliwiając mi to.
Wydałam niezadowolone mruknięcie i odwróciłam się do niego plecami. Poczułam że jego dłonie oplatają mnie wokół mojej talii i przyciągają do siebie.
- A ty co robisz? - spytałam - przecież nie lubisz przytulania.
- Jak cię przytulę to nie spadniesz mi z kanapy i będę musiał to przeżyć.
Odwróciłam się do niego przodem mierząc wzrokiem. Coś mi w jego wypowiedzi nie pasowało, ale moje zmęczenie nie pozwalało mi trzeźwo myśleć. Ziewnęłam lekko.
- Lucy możesz iść spać - odparł widząc moją reakcję - A nawet musisz
- Ale przecież nie jestem zmęczona.
- To nie podlega żadnej dyskusji. - dostałam pstryczka w nos. - Dobranoc
Tia - przewróciłam oczami - kolorowych snów.
Postanowiłam nie walczyć już ze snem i szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Ayato
Lucy przed zaśnięciem zmierzyła mnie niezadowolonym spojrzeniem. Myślała że ukryje swoje zmęczenie, jednak znam ją tak dobrze, że nie uda się jej mnie nabrać. Plus to jak się delikatnie obraża jest urocze. Dla mnie cała jest urocza, nawet mimo jej skomplikowanego charakteru. Dla mnie jest idealna.
Kiedy kazałem jej pójść spać, to zrobiła to w kilka minut. O czym świadczył jej oddech. Czułem na swojej szyi że stał się dużo płytszy. Obserwowałem bardzo uważnie każde minimalne drgnienie na jej twarzy, chwytając jej drobną delikatną dłoń. Złączyłem nasze palce, a drugą ręką dalej ją obejmowałem. Nie lubiłem przytulać ludzi, ale dla Lucy za każdym razem robiłem wyjątek i to czy ona to robi czy nie sprawiało mi najmniejszej różnicy. Wiedziałem że ona czuje się w moich ramionach bezpiecznie i nie rzuca się w nie na siłę, tak jak to robi Asumi. Ta to tylko się na mnie rzuca przez co czuję się strasznie niezręcznie.
Zacząłem analizować różnice między obydwoma dziewczynami wyszukując się która ma więcej wad lub zalet w danych dziedzinach i całokształtem.
Rozmyślanie przerwało mi to że zielonooka ruszyła delikatnie głową przez co kosmyki jej brązowych włosów zakryły jej twarz, którą miałem zamiar obserwować. Puściłem jej dłoń, delikatnie odgarniając włosy. Żeby to zrobić przejechałem palcem przez jej policzek. Kiedy to zrobiłem i miałem na widoku całą jej twarz wydała mi się bardziej delikatna niż jest naprawdę. W tej chwili stała się dla jeszcze bardziej śliczniejsza niż była do tej pory. Przez to obserwowanie miałem ochotę ją pocałować. Wykorzystać tę okazję i poznać smak jej delikatnych ust. Przecież spała. Z kolejnymi sekundami zacząłem się rozmyślać, wracając na ten świat. Przecież na pewno nic do mnie nie czuje, a gdyby się dowiedziała to mógłbym stracić ją oraz jej przyjaźń na zawsze. Nie chcę tego, dlatego będę dalej udawać że jest dla mnie tylko przyjaciółką. Tak niestety musi być...
Brunetka znowu się lekko przesunęła. Tym razem jej głową lekko opadła do przodu przez co wylądowała prawie przy mojej twarzy. Odległość między nami była naprawdę nie wielka, a dziewczyna zaczęła coś mruczeć. Zarumieniłem się oraz objąłem ją bardziej postanawiając iść za jej przykładem i pójściem spać. Sen przyszedł naprawdę szybko.
Lucy
- Lucy obudź się - poczułam że ktoś lekko mną potrząsa - Wstań bo się spóźnimy.
- Ale ja nie chcę do szkoły - wymruczałam przez stan półsnu i schowałam oparłam głowę chyba o róg kanapy chowając się w niej.
Mój róg kanapy się najwidoczniej sam przesunął bo nie czułam jego obecności.
Poczułam że ktoś mnie podnosi i chyba gdzieś niesie. Moja podświadomość szybko przypomniała mi co było ostatnio i szybko kazała się obudzić. Nie chciałam by Luke znowu wrzucił mnie do wanny z zimną wodą na pobudkę. Szybko otworzyłam oczy z zamiarem ochrzanienia mojego brata, ale okazało się że to nie on mnie trzymał. Otworzyłam szerzej oczy rumieniąc się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top