Rozdział 8
- Skarbie wstawaj jest już prawie 8, a ty masz na 9.30 do szkoły
- Eh mamo, nie chce mi się. Mogę zostać w domu? Chłopaki przyjechali, nie widziałam się z nimi tyle czasu. Plis... - mama się zamyśliła i powiedziała
- No dobrze, zostań i naciesz się nimi. Tylko niech Paulina poda ci lekcje byś nie miała zaległości, ja jadę z Edytką na zakupy, nie wiem kiedy wrócimy. To zrób sobie i chłopakom śniadanie, Zuzia i Gabi jeszcze śpią, więc jak wstaną to im też daj coś do jedzenia
- Dziękuję mamuś, dam wszystkim jeść. Do Pauli napisze o te lekcje
- W porządku - i wyszła. Po jakiś 15 minutach do mojego pokoju zajrzał Kuba.
- Hej, mogę wejść?
- Jasne - chłopak wszedł i położył się obok mnie, cudnie pachniał, pewnie wziął poranną kąpiel. Wtuliłam się w niego i przymknęłam oczy. On mnie obiął i pocałował. Nie wiem kiedy nawet, ale zasnęliśmy tak wtuleni w siebie. Obudził nas krzyk.
- Co to było? - zapytał chłopak
- Nie wiem, ale chyba Zuzia - wstaliśmy, wyszliśmy na korytarz. Na schodach stała Zulka i piszczała, a przy schodach na dole stali chłopcy i wpatrywali się w nią ze śmiechem.
- Hej młoda, co tak krzyczysz? - dziewczyna odwróciła się i gdy zobaczyła kto do niej mówi, zamilkła na chwile po czym na nowo zaczęła piszczeć. Kuba zszedł do reszty, coś do nich powiedział po czym wszyscy czterech zaśpiewali ''nigdy nie mów, że nie spełni się sekret który znam'' po czym wybuchnęli szczerym śmiechem i każdy z kolej potrzedł i się przedstawił, potem to samo zrobili gdy Gabi przyszła do nas do kuchni.
- Daria nie idziesz do szkoły? - zapytała Zuzia
- Nie, nie idę. Mama pozwoliła mi zostać
- Ekstra, to co robimy? - wykrzykną Mateusz
- No nie wiem, może pokażę wam moje miasto
- Super - ucieszyli się wszyscy
- To poczekajcie, pójdę się ubrać - i poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam, że założę to:
Włosy związałam w kitkę.
- Daria twój Romeo przyjechał w srebrnym volvo - powiedziała Zula
- O nie co on tu robi? - zeszłam na dół i otworzyłam drzwi
- Hej Darcia, przyjechałem po ciebie byśmy razem pojechali do szkoły i pogadali po drodze- uśmiechnął się promiennie
- Hej Edward, to bardzo miło z twojej strony i chętnie bym z tobą pojechała tylko, że ja nie idę dziś do szkoły
- Eee jesteś chora? - zapytał z czułością w głosie
- Nie, jestem zdrowa tylko w sobotę przyjechali do mnie przyjaciele z daleka. Dawno się z nimi nie widziałam i zostaje w domu by spędzić z nimi trochę czasu w sobotę znów wracają do domu, więc sam rozumiesz
- No okej, rozumiem - powiedział zawiedzionym głosem - a lekcje - zapytał jeszcze
- Powiem Pauli by mi podrzuciła
- Ja mogę Ci je podać jak będę wracał do domu
- Nie chce robić Ci problemu
- To żaden problem, przywiozę Ci je po szkole
- Dzięki
- Nie ma za co, miłego dnia
- Dziękuję i nawzajem - uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie. "Kurde, czemu akurat dziś?" Westchnęłam i weszłam do kuchni, to co tam zobaczyłam. Kuba siedział wkurzony, Tomek rozmawiał zawzięcie o czymś z Zuzią, Maks jadł nitelle palcami ze słoika, rysował sobie nią rożne rzeczy na twarzy i rozśmieszał tym Gabrysie, a Mateusz trzymał ją na kolanach i mówił co Maks ma sobie rysować. To był piękny widok, tylko Kuba nie pasował do niego. Szarpnęłam jego za rękę i poprowadziłam za sobą. Zatrzymaliśmy się obok mojego pokoju i zapytałam:
- O co Ci chodzi?
- Mi? O nic, wszystko jest okej
'' Eh, czy wszyscy chłopaki o imieniu Kuba są tacy sami?'' przebiegło mi przez myśl
- Chodzi Ci o tego chłopaka co tu był?
- Nie no, skąd - odpowiedział
- Już drugi chłopak o tym samym imieniu jest oto zazdrosny, to tylko mój kolega z klasy - powiedziałam zrezygnowanym głosem - zresztą jak ty, ty też jesteś moim kolegom - po czym popchnęłam go na ścianie i zaczęłam całować. Obią mnie i pociągnął do mojego pokoju, padliśmy na łózko i zostaliśmy tam już dłużej.
- Ej, idziemy na to miasto czy nie? Musisz pokazać mi jakie masz tu sklepy, nie po to tu przyjechałem by teraz do nich nie iść - po czym usłyszeliśmy głośny śmiech tych osób które zostały na dole.
- Ju idziemy - zbiegliśmy ze śmiechem i wyszliśmy w miasto.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top