Rozdział 13

Postanowiłam, że zrobię tak jak poradził mi Edward zostanę w domu do końca tygodnia. Nie ubłaganie zbliżała się sobota i tym samym wyjazd chłopaków do tego nie wiem jak spojrzę Edwardowi w oczy po tym co mu wczoraj powiedziałam. Boje się, że się w tobie zakocham, no nie totalna kretynka to co było wczoraj to musiało być zatrucie, bo dziś czuje się już dobrze. Dziś z chłopakami się zobaczę, dopiero wieczorem, bo postanowili jechać i pogadać z Kubą, on mieszkał jakieś 30 minut drogi ode mnie, wiec zaplanowałam sobie ze pójdę na zakupy. Robię pyszne jedzonko i zaproszę przyjaciół, bo dawno się z nimi nie widziałam napisałam do nich sms i potwierdzili przybycie po szkole. Wstałam ubrałam się w to:

 Włosy zaplotłam w dwa warkocze i wyszłam z domu. Dotarłam na miasto i zamarłam po drugiej stronie drogi szedł Marcin, miał słuchawki na uszach, a w ręku trzymał najnowszy model IPhona to to nie może być prawda. Jakim niby cudem nie to nie on, odwróciłam się by pójść dalej, ale znowu się obejrzałam, tak to był on Marcin Piekarski mój były chłopak, ale jak przecież on powinien być jeszcze w poprawczaku za to co wtedy zrobił, jeszcze co najmniej rok jeśli by miał bardzo dobre zachowanie, a gdyby nie to wyszedł by dopiero za 7 lat. 

TRZY LATA WCZEŚNIEJ

 Szykowałam się na imprezę, bo otworzyli nowy klub i mój chłopak z  którym chodzę do klasy zabiera mnie tam. Założyłam już seksi ubranka i teraz robię ostry mej kap zadzwonił Marcin

- Hej bejbe gotowa? Bo czekam pod domem

- No hej przystojniaku, już wychodzę - no i udaliśmy się na imprezę. Jak zwykle się upiliśmy na maksa i wypaliłyśmy mnóstwo fajek, więcej niż zazwyczaj. Mieliśmy ochotę zrobić jakiś odpał zawsze po imprezach, gdy byliśmy niezłe wstawieni, robiliśmy odpały, np. wchodziliśmy przez ogrodzenia do ludzi na posesje i ich straszyliśmy potem uciekaliśmy ze śmiechem albo wchodziliśmy na dachy bloków lub wieżowców i rzucaliśmy jajkami, kamykami albo po prostu śpiewaliśmy tak głośno, że ludzie dzwonili po policje, ale nigdy nas nie złapano. Schodziliśmy wtedy na dół i udawaliśmy oburzonych zachowaniem tych gówniarzy. Nikt nigdy nie domyślił się, że to my wracaliśmy ciesząc się jak wariaci i drwiliśmy z tych ludzi, którzy uważali, że nasze oburzenie jest prawdziwe, ale nie tamtej nocy gdy wyszliśmy z klubu wtedy tez mieliśmy ochotę zrobić jakiś żart. Z budynku wyszła jakaś para nie wiele starsza od nas, było widać ze są zakochani. Nachyliłam się do chłopaka i szepnęłam mu coś na ucho, on się zaśmiał i zrealizował mój dowcip tylko zamiast dowcipu stała się tragedia Marcin wziął kamień i żucił w stronę pary. Cel miał być taki by kamień upadł przed nimi i by uwierzyli, że istnieją samo latające kamienie, miało być śmiesznie, a tym razem nie było ponieważ kamień uderzył w plecy chłopaka i upadł. Uciekliśmy, słyszeliśmy tylko krzyk i płacz dziewczyny jak wola o pomoc. Myślałyśmy, że i tym razem nam się upiecze, ale nic z tego. Jeszcze tej nocy nas aresztowano, podobno calą sytuacje widział ochroniarz i to on na nas doniósł. Marcin na przesłuchaniu zeznał, że to on wymyślił wszystko i że to on rzucił. Chciałam się przyznać, przecież to ja wymyśliłam, a on rzucił, ale nie dal mi dojść do słowa i tak jego zamknęli, a mnie puścili wolno. Ten chłopak przeżył, ale podobno jest na wózku. Mi ludzie jeszcze współczuli. "biedna dziewczyna trafiła na takiego drania"  nie wiedzieli, że nie jestem biedna tylko tak samo zła jak on. Tak twierdzili wszyscy, ale ja wiedziałam ze on nie jest zły tylko niegrzeczny tak samo jak ja. Mama przepisała mnie do innej klasy, byłam zadowolona tęskniłam za nim, miałam z nim kontakt pisaliśmy do siebie listy po kryjomu. Paula tez się przepisała do mojej nowej klasy bym nie była sama, ona tez nie zdała tylko dlatego, że miała dużo jedynek. Potem do klasy przyszedł Kuba i wszystko się zmieniło, znowu po mału wracałam do życia. Zmieniłam się już, nie piłam, raz na jakiś czas zapaliłam, nie chodziłam na imprezy tylko z moja nowa paczka chodziliśmy na maka, lody, pizze, zapiekanki nad zalew i nieraz na jedno góra dwa piwa. Uczyłam się dobrze, potem była ta wycieczka i poznałam chłopaków, miałam nowe życie i nowych przyjaciół. Z Marcinem przestałam pisać i wcale o nim już prawie nie myślałam, prawdę o tym co wtedy się stało zna tylko rodzina i Paulina, oczywiście nie dziewczynki w tamtym czasie bały się nawet jak wracałam do domu, bo zawsze były awantury.

a teraz on jest po drugiej stronie drogi i idzie sobie jak by nigdy nic w markowych ciuchach butach i z najmodniejszą fryzurom w tym sezonie dla chłopaków, teraz jest jeszcze przystojniejszy niż wtedy, nagle zakręciło mi się w głowie, przed oczami zrobiło ciemno i zemdlałam. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top