Rozdział 12

Postanowiłam, że dziś też nie pójdę do szkoły, bo mimo, że wszyscy mnie pocieszali i mówili, że wszystko się ułoży i, że to Kuba jest dupkiem to szczerze mówiąc nie tylko on był winny. W szkole będą Paulina i Edward to i tak nie chciałam iść chce tylko leżeć i płakać, ale w sumie czemu nie wiem czy go kocham. Ale wiem, że mi go brakuje i, że za nim tęsknie. Do tego jest mi nie dobrze, boli mnie brzuch i mdli. Może zatrułam się czymś, ale bardziej prawdopodobne jest to, że za kilka dni mam dostać okres. Wstałam i zeszłam na dół, weszłam do salonu.

- O hej - przywitał się Mateusz

- Hej Mat, gdzie reszta?

- Maks jeszcze śpi, a Tomek pojechał z twoją mamą po zakupy - zaśmialiśmy się

- A dziewczyny w szkole?

- Reszta nie wiem

- A ty czemu już wstałeś?

- Chciałem zrobić śniadanie, ale okazało się, że nie ma produktów i w tym celu pojechali po nie. Słonko dobrze się czujesz, bo jesteś strasznie blada

- Nie bardzo Mat 

- Czemu? No wiesz, nadchodzi ten okres - i spojrzałam na niego wymownie

- Eh rozumiem... a raczej nie rozumiem, ale wiem co miałaś na myśli - uśmiechnęłam się do niego po czym pobiegłam do łazienki

- Ej Daria, okej?

 Wyszłam ledwo trzymając się na nogach, chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do łózka.

- Leż - rozkazał, przyniósł mi miskę, papier wrazie czego i wyszedł po 10 minutach. Wrócił przynosząc mi gorącą mięte.

- wiem, Że może nie pomoże, ale też nie zaszkodzi i wiesz co? Nie chciałbym być dziewczyną - uśmiechnęłam się słabo i podziękowałam za mięte, bo jeśli to zatrucie to powinno pomóc.

- Ej kucharzu, produkty gotowe 

- Zaraz zejdę - ale Tomek wszedł już do mojego pokoju, popatrzył na mnie i po chwili leżał koło mnie tak jak Mateusz.

- Co ci jest?

- Albo silne zatrucie albo okres przed 

- O nie kończ, wszystko już rozumiem

- A czemu wy leżycie be zemnie? - zapytał Maks,  

- bo spałeś - oznajmił Mateusz,  

- ale już nie

- To chodź do nas - zachęciłam go,  nie trzeba było powtarzać. Po chwili leżeliśmy już w trojkę.

- A co ci jest? Słabo wyglądasz

- Zatru... - nie dokończyłam, bo chłopaki zrobili to za mnie. Mama stanęła w progu i mnie dopadła. Skarbie co ci jest? Chciałam powiedzieć, ale i tym razem chłopaki mnie wyręczyli.

- No dobrze, to wy na dół na śniadanie, a ja przyniosę tabletkę przeciw bólową - gdy zostałam sama przypomniała mi się niedziela, wtedy też leżeliśmy razem. Z tym wyjątkiem ze czułam się dobrze i że był z nami Kuba. Po południu poczułam się lepiej i zjadłam coś lekkiego. Wyszłam na huśtawkę i grałam z chłopakami w planszówki.

- Daruniu masz gościa - do ogrodu wszedł Edward

- Hej Dareczka,  przywiozłem ci lekcje i chciałem zobaczyć jak się czujesz - o nie tylko nie to tu On jest ten boski chłopak, a ja jestem w piżamie i w rozwalającej się kitce. 

- Cześć jestem Mateusz, to Tomek, a to Maks jesteśmy Darci przyjaciółmi i fajnie, że przywiozłeś jej lekcje i wogóle, ale ona dziś nie ma na nic siły, to daj mi te lekcje - i już Edward popatrzył na niego po czym powiedział.

-  Ja jestem Edward Cullen i też jestem jej przyjacielem - podszedł do mnie usiadł z boku i mnie objął.

- Co się stało?- zapytał czule

- Hej Edward, zatrułam się czymś lub nadchodzi okres

- No o okej w porządku

 Tomek zawołał Zuzia, Maks i Mateusz zawołał Gabi. Chłopaki popatrzyli na mnie.

- No idźcie, ja chwile pogadam z Edwardem i przyjdę do domu

- Okej - powiedział Tomek i poszli

- Jak teraz się czujesz

- Lepiej, a psychicznie?

- Nie bardzo

- Może mógł bym coś na to poradzić

- Tak, a co to by była niespodzianka? Lubie niespodzianki

- Jeśli tak to musiała byś w niedziele być wolna

- Nie ma sprawy, to przyjadę po ciebie o 8 rano

- Cooo?

- No co taka zdziwiona? Dla niespodzianki nie wstaniesz? - zaśmiał się

- Wstanę - wykrzyknęłam radośnie, uśmiechnął się łobuzersko. Zostań w domu do końca tygodnia. Odpocznij i spędź czas z przyjaciółmi, ja będę podrzucał ci lekcje a w niedziele cie porwę. Powiedział groźnym głosem, przytuliłam się do niego.

- i tak się nie boje 

- Nie? A no to powinnaś

- Wiesz co jednak się boje - powiedziałam poważnym głosem

- No i prawidłowo

- Ale nie ciebie

- Nie? - zapytał

- Serio, poważnie. Nie boje się ciebie, boję się ze się w tobie zakocham i będzie problem, bo gdzie taki przystojniak jak ty by mógł pokochać taka zwykłą dziewczynę jak ja - nie odpowiedział, bo zadzwonił mu telefon i musiał jechać. Dał mi lekcje i odjechał chyba przesadziłam resztę dnia, spędziłam na mało ruchowych zabawach z chłopakami Zuzią i Gabi. W nocy śniły mi się na zmianę Kuba i Edward. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top