Epilog
Wstałam o 7 rano byłam nie wyspana, ale Edward miał przyjechać po mnie o 8 więc wzięłam gorący prysznic po czym wybrałam najlepsze ubrania z szafy, w tym nowe spodnie i nowe buty, włosy pokarbowałam. Zeszłam do kuchni wszyscy jeszcze spali, a ja zjadłam śniadanie, wypiłam kawę inke, zostawiłam wiadomość dla domowników "jadę z kolegą na wycieczkę, nie wiem o której wrócę. Daria" wyszłam przed dom, pogłaskałam mojego psa po czym Edward podjechał. Wsiadłam.
- Hej Daruś, ślicznie wyglądaszn- o rany jaki on jest przystojny
- Hej EDWARD DZIĘKUJE TY RóWNIESZ - ZAŚMIAŁ SIĘ RADOŚNIE, A JAK SIĘ CZUJECIE?
- COO?
- NO, Paulina się wygadała - no nie zamorduje ją. Czy on już wie? Nie nie odbiera telefonu ani nie odpisuje na sms, przytulił mnie - nie martw się, nie jesteś sama
- Dzięki i jeszcze jeden przyjaciel po mojej stronie po drodze - opowiedziałam mu o Tomku, Marcinie i rodzicach. Wysłuchał mnie po czym uśmiechnął się i powiedział
- Nie jest tak źle, zawsze może być gorzej - mimo wszystko wybuchnęłam śmiechem gdy po jakiś 3 godzinach dojechaliśmy moim oczom ukazał się prześliczny krajobraz, las pełno kolorowych kwiatów, piękna zielona trawa, woda która była piękniejsza niż za granicą. Edward tu jest jak w bajce, chłopak wziął w rękę koszyk z jedzeniem, a drugą ręką chwycił mnie za dłoń i z perlistym śmiechem poprowadził na polane. Usiadłam na trawie, a on obok mnie siedzieliśmy tam i rozmawialiśmy, śmieliśmy się aż w pewnym momencie chłopak pochylił się i pocałował mnie w usta, wtedy to poczułam oderwałam się od niego.
- Hej co jest aż tak kiepsko całuje?
- Nie, nie o to chodzi gdy to zrobiłeś poczułam...
- To co poczułaś?
- To że na 100 procent kocham Kubę - on spuścił wzrok, a ja ujrzałam sylwetkę Kuby oddalającego się między drzewami. Wstałam i pobiegłam za nim.
- Kuba poczekaj proszę, tym razem nie pozwolę ci uciec - on zatrzymał się, a ja do niego podbiegłam
- Po co karzesz mi czekać wszystko widziałem
- Źle zrozumiałeś
- naprawdę? - zapytał kpiąco
- on jest moim przyjacielem, pocałował mnie ale ja nie chciałam bo cie kocham Kuba
- Coo? Naprawdę mnie kochasz?
- Tak kocham cie od dnia w którym cie poznałam - przyciągnął mnie do siebie po czym pocałował i powiedział
- Ja też cię kocham bardzo, Kuba jest jeszcze coś, tak jestem w ciąży
- Coo? Czyli będę tatą?
- Tak kochanie
- Boże ludzie będę ojcem, juhu, skarbie mój to cudownie
- gratuluje - powiedział Edward
- dzięki
- chodźcie zawiozę was do domu
W przyszłą niedziele byli wszyscy. Rodzice, siostra Kuby, moja rodzina i oczywiście Maks, Mateusz nawet Tomek
- Hej Daria przepraszam za wszystko
- Już dobrze Tomek
Za rok urodziły się nam córka i syn, Dominika i Dominik, a za dwa lata pobraliśmy się. Było huczne wesele, zamieszkaliśmy na wsi bo Kuba o tym marzył, mamy kury i traktor. Tomek związał się z Zuzią, Maks z Gabi, a Mateusz z Pauliną. Ona zmieniła swój styl i zapuściła włosy, Marcin z tego co wiem wyjechał za granice, a z Edwardem miałam kontakt tylko telefoniczny i przez internet, bo po skończeniu liceum wyjechał z rodziną do miasteczka Forks. Podobno ma dziewczynę Belle, moim zdaniem pasują do siebie idealnie. Z Pawłem, Kubom i Sylwiom mam nadal kontakt.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top