140. ᴊᴋ ɪᴅᴢɪᴇ ᴘᴏ ᴍʟᴇᴋᴏ ᴀ ᴊᴜᴍɪ ꜱɪę ᴡʏᴘʀᴏᴡᴀᴅᴢᴀ

JK: JUMI, MIMIŚ BECZYY CHODŹ TU I JĄ WEŹ

Jumi; No już idę! Ty sie nie umiesz w ogóle dzieckiem zająć!
*Zabiera mu dziecko*

JK: ZA MŁODY JESTEM NA BYCIE OJCEM CIESZ SIE ŻE NIE POSZEDŁEM PO MLEKO

Jumi: Mówiłeś mi, że będziesz mi pomagał więc nie krzycz na mnie
*Lula dzidzie*
Daj mi smoczka

JK: No przepraszam... ale to mnie przeraża, że mam dopiero 6 lat i już jestem tatem...
*Podaje smoczka*

Jumi: Chciałeś powiedzieć 26...
*Daje smoczka dzidzi*
*Siada na kolanach Jungkooka*
I już jest spokojna widzisz? Kookie, musimy się postarać z wychowaniem Jungmi... musimy udowodnić rodzicom, że jesteśmy odpowiedzialni, musimy zrobić wszystko żeby Mimi była szczęśliwa, może i masz umysłowo 6 lat ale prosze postaraj się Kookie

JK: Ale ja nie chce.. i chyba ide po mleko.. za młody jestem wróce za 15 lat
*Zrzuca Jumi*

Jumi: A-ale....
*Ma łzy w oczach*
A WIESZ CO!? IDŹ SOBIE! PORADZĘ SOBIE SAMA!
*Wstała i zaczęła pakować walizki*

Jin: A ty gdzie się wybierasz?

Jumi: Wyprowadzam się. Jungkook kiedyś był dla mnie taki czuły i kochany, tak bardzo pomagał mi jak byłam w ciąży, a teraz stwierdził, że nas nie chce. ROZUMIESZ!? ON MNIE NIE KOCHA, A CO GORSZE NIE KOCHA WŁASNEJ CÓRKI NA KTÓRĄ MIAŁ ZNIKOME SZANSE!
*Wzięła walizki i Jungmi*
Żegnajcie
*Wychodzi*

Nabi: Yoongi twoje dziecko sie usamodzielniło

Tae: Ku chwale ZAJMUJE JEJ POKÓJ

Jin: ONA SIE WYPROWADZIŁA BO JUNGKOOK STWIERDZIŁ ŻE NIE CHCE BYĆ TATEM

JK: ZA MŁODY JESTEM A ONA SAMA WYSZŁA Z DZIECKIEM

Nabi: Z DZIECKIEM?! PRZECIEŻ ONE NIE PRZEŻYJĄ

Jim: JA TUTAJ SIE ZASTANAWIAM CZY JESTEM DOBRYM TATEM A WY MI PRZESZKADZACIE IDE NA SPACER
*Bierze Eundae do wózka i wychodzi*

Jin: Już czworo mniej dobrze nam idzie

JK: PO PIERWSZE TO JA MIAŁEM WYJŚĆ A NIE ONA

Nabi: Po drugie idź jej szukać

JK: NAWET NIE WIEM GDZIE

Nabi: W domku na drzewie za domem

JK: Ide

Jumi: *W domku rozłożyła kocyk i poduszki*
 *Powiesiła łapki a na mini stoliczek położyła jedzenie*

Widzisz Mimi jaki śliczny dom mamy? Poradzimy sobie same
*Kładzie ją na kocyku i kładzie się obok*
*Przytula ją i całuje w policzek*

 Tak bardzo cię kocham

JK: *Wbombia do domku*
Kiczowato tu, kazali ci przynieść dziecko do domu, a my dziecko mamy do pogadania

Jumi: Ale ja nie chce z tobą gadać. Ja tu zostaje z Mimi
*Przytula się do niej bardziej*

JK: Jumi moja ty słodka idiotko zanieś Mimi Jinkowi i porozmawiamy jak dorośli ludzie

Jumi: Jinowi nie bo on mi jej już nie odda... mamie zaniosę...
*Wstała wzięła dziecko i wyszła z domku*
*Poszła do domu*

Masz mamo, tylko potem mi ją oddaj, ja muszę porozmawiać z Kookiem...

Nabi: Ej dostałam dzidzie

Jin: Boże wreszcie zmądrzeli

Nabi: Nie oddam jej dopóki nie dorosną

Jumi: *Patrzy na Kooka*
O czym ty chcesz rozmawiać?

JK: Co ty zrobiłaś powiedz mi? To ja miałem wyjść i po piętnastu minutach wrócić z mlekiem bananowym dla ciebie, a ty wyszłaś i poszłaś do kiczowatego domku na drzewie

Jumi: *Zdziwiła się*
Ale... ja myślałam że chcesz wyjść i nie wrócić... mówiłeś że nie chcesz być tatem przecież....

JK: Bo za młody jestem nie radze sobie

Jumi: W takim razie sama będę ją wychowywać. Oddać jej nie oddam to moje dziecko i ja się nią będę zajmować.

JK: Nie dasz rady sama dzieciaku będziesz potrzebowała pomocy

Jumi: *Westchnęła*
To poproszę mamę o pomoc...
*Jest jej przykro że JK nie może jej pomóc*
*idzie odebrać dziecko*

Mama już możesz oddać Mimi

Nabi: NIE ODDAM nie radzicie sobie, stary spierniczył po mleko, a ty jesteś nie stabilna emocjonalnie

JK: Oddasz mi moje dziecko?

Nabi: A wróciłeś z mlekiem?

JK: Tak

Nabi: A to masz
*Oddaje mu Mimi*

JK: I pacz jaką ty masz głupią mame
*Łaskocze ją i idzie do pokoju*
Twoja mama to taka boi dupa że ja nie moge, chciała cie wychowywać w domku na drzewie, czaisz jaka idiotka. Ale wiesz co króliczku ta twoja mama to jednak jest jedyna w swoim rodzaju, prawie was zostawiłem, a ona i tak mnie przyjęła, bo na tym polega miłość, a nie jak te stare dziady co jedną nogą w trumnie są, a dzieci im sie mnożą szybciej niż Jiminowi chromosomy

Jumi: *Słucha rozczulona Jungkooka*
*Podbiega i przytula go od tyłu*

Właśnie takiego kocham cie najbardziej
*Tuli go mocno*
To co, idziemy umyć Mimiś? A no i dziś mi się zaczął okres więc chyba znowu mogę mieć dzieci

JK: Może nie dziecko ale zrobie coś jak wszyscy będą spali ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jumi: Coś? A co takiego? Jaki masz plan?
*Ciągnie go do łazienki i nalewa do wanienki wodę i pachnące płyny*

JK: Coś, nie twój interes co ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jumi: Jesteś tak chamsko tajemniczy❤❤❤❤
*Rozbiera dzidzie i wsadza do wanienki*
 MUSZĘ SIKU!!! TRZYMAJ MIMI!!!
*Szybko siada na kiblu*
Jeju przez tego arbuza Taehyungna cały czas mnie cisnie...

JK: To po co go jadłaś? Ty nie wiesz, że po arbuzie lata sie jak kot z pęcherzem? Szybciej bo ta dzidzia jest ciężka, a ja jestem w nie wygodnej pozycji do trzymania

Jumi: Dobra no już więcej nie zjem, tylko mu nie mów że go zjadłam
*Wstaje, myje ręce i bierze Mimi*
Jeju ona ma takie śliczne oczka i policzki po tobiee
*Zaczyna ją myć*
Ona cała wygląda jak ty, po mnie to ma tylko... eee... płeć?

JK: Trzymajmy sie przy tym, że po tobie ma uśmiech

Jim: WSPÓŁCZUJE

JK: Dzięki, nie słuchaj pedała

Jumi: Ale on ma rację... ja mam okropny uśmiech... Mimi będzie przez to brzydka...

JK: KUŹWA TRZYMAJCIE MNIE BO ZARAZ ONA RAZEM Z TYM BOBASEM W ŚMIETNIKU WYLĄDUJE JAK ZADAZ NIE PRZESTANIESZ TAK MÓWIĆ TO WYŚLE CIE DO JIMINA I ON ZBUDUJE CI TAKIEGO EGO ŻE NAWET STARY BULDOŻEREM GO NIE ROZWALI

Jumi: *Przestraszyła się jego krzyku*
 P-przepraszam...ja... ja mam ładny uśmiech no


_______________________
965 słów
 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top