116. ᴘᴏʀóᴅ ᴊᴜᴍɪ

Jumi: *Poczuła jak coś ją zabolało*
*Otworzyła szerzej oczy*
*Spojrzała na swoje spodnie gdzie była plama*

Kook coś się ze mnie wylało...
*Poczuła skurcz*
J-JUNGKOOK JA CHYBA RODZE
*Patrzy na niego przerażona* 

JK: *Mdleje*
*Wstaje*

PO KARETKE! TAK! EEE... ĆWICZYŁEM TO Z JIMINEM! TAK! PO KARETKE!
*Dzwoni* 

Jumi: *Dostaje coraz mocniejsze skurcze*
 Ałaa Jungkoook... Czuje jak się coś powoli przesuwa w brzuchu! Zostaw ten telefon i mi pomóż!

JK: BOŻE DOBRA JUŻ EEE... ĆWICZYŁEM TO Z JIMINEM... nie pytaj jak. POŁÓŻ SIE ROZBIERZ CZY COŚ I DALEJ SIE ZOBACZY... NIE SĄDZIŁEM ŻE TO NADEJDZIE

Jumi: Ja też... termin miałam na za tydzień...
*Powoli ściąga spodnie*
Nie miałam rodzić w domu... boje sie...
*Skurcz*
Ała! znowu się przesuneło... boje sieee!!

JK: *Zaczyna odbierać poród*
Ej... bo jakaś kluska wypadła... taka różowa... i płacze...

Jumi: JUNGKOOK TO TWOJE DZIECKO! WEŹ JE I WYTRZYJ A NIE SIĘ PATRZYSZ! i przynieś mi jakiś ręcznik

JK: FUJ A JAK TO JAKIŚ POTWÓR?! TY JE WEŹ A JA IDE PO JINKA I RĘCZNIK
*Podaje Jumi dziecko i leci po Jina*

Jumi: Czemu on musi być taki głupi w takiej chwili...
*Zdejmuje z siebie bluzkę i wyciera nią dziecko*
Moja mała Mimi, w końcu cie mogę zobaczyć
*Kładzie sobie ją na klatce i przykrywa ich kołdrą*

Jk: JIN BO Z JUMI JAKIŚ POTWÓR WYSZEDŁ! BOJE SIE GO

Nabi *Słyszy jak JK sie drze*
 YOONGI JAKIŚ POTWÓR WYSZEDŁ Z TWOJEJ CÓRKI.... ONA CHYBA URODZIŁA...

Jin: JUMI URODZIŁA!?!?!?!?! GDZIE KIEDY JAK!???? SZYBKO, TRZEBA WODĘ, RĘCZNIK, UBRANKO, JEDZIENIE, MELISE

Yoon: KTO URODZIŁ CO!????????
*Zemdlał*

JK: ONA COŚ WYPLUŁA Z DUPY BOJE SIE TEGO POTWORA MAŁEGO JIN ZRÓB COŚ Z TYYYM

Jimin: Yoongi chyba nie żyje... DOBRA WYRĄBANE!

Jin: TAKI ODPOWIEDZIALNY Z CIEBIE OJCIEC!? TO TWOJE DZIECKO JEST IDIOTO! SAM JE ZROBIŁEŚ!!! TO TWÓJ POTWÓR! POWINIENEŚ SIĘ NIM ZAJĄĆ!
*Szybko zbiera potrzebne rzeczy*
*Idzie do pokoju Jumi*

GDZIE TO DZIECKO!?

Jumi: Jin cicho, nie krzycz tak...śpi sobie

Jin: Płakało!??

Jumi: Nie

Jin: NIE ODDYCHA!!!
*Bierze dziecko i je stuka po plecach*

Jumi: Jin! Nie bij mojego dziecka!!!!!!

Jin: MUSZĘ BO NIE ODDYCHA!

Mimi: *Płacze*

Jin: Już oddycha
*Owija je w kocyk i oddaje Jumi*
Daj jej teraz jeść a ja idę przyszykować kąpiel

Jumi: Ale co ja mam jej dać do jedzenia?

Jin: Mleko

Jumi: A zrobisz?

Jin: Twoje mleko

Jumi: Ale mi zawsze kipi....

Jin: Twoje mleko które produkujesz w tej chwili, do czegoś w końcu masz te baloniki, no ja za ciebie tego zrobić nie mogę
*Wychodzi*

Jumi: Aaa..n-no tak....
*Karmi Mimi*

JK: ZAMKNIJCIE WSZYSCY MORDY BO SIE POCHWALIĆ MUSZE

Nabi: Oho..

Jim: Nie teraz szczurze ja tu sie kłóce z moją przyszłą żoną

JK: A JA ZOSTAŁEM OJCEM

Jim: GARTULACJE Yoonji mylisz sie w ch0l3re... ja myśle o tobie cały czas a to że ty nie odróżniasz miłości od przemocy to już twój problem

Yoongi: *Ożywa*
CZYM ZOSTAŁEŚ!????
*Znowu zemdlał*

Yoonji: Cieszę się twoim szczęściem Jeon. TO UDOWODNIJ MI ŻE O MNIE MYŚLISZ, POKAZ TO W KOŃCU!!

Nabi: Jungkook musisz zawieźć dzidzie do szpitala żeby je przebadali

JK: Wyglądało normalnie takie szarawe było i ciche bo spało

Nabi: No czyli nie żyła

Jin: SPOKOJNA WASZA GŁÓWKA MIMI ŻYJE I AKTUALNE JE

Jim: CO MAM CI UDOWADNIAĆ?! TO ŻE CIE KOCHAM?! TY SIE ZASTANÓW CZY TY MI TO OKAZUJESZ A DOPIERO POTEM ZAPYTAJ MNIE

Hobi: Eee JK, może ty lepiej idź tam do Jumi, zostawiłeś ją samą, obolałą, z dzieckiem...

Yoongi: Z DZIECKIEM!?
*Zemdlał*

Yoonji: CAŁY CZAS CI TO OKAZUJE, CAŁUJE CIĘ, PRZYTULAM, ZABIERAM NA RANDKI, SPRAWDZAM CZY WSZYSTKO MASZ CZY CZEGOŚ POTRZEBUJESZ!!!
*Ma łzy już w oczach *

Tae: *Szturcha łokciem Nabi*
Ej ty czaisz że właśnie mi się dziecko urodziło?

JK: A CO MIAŁEM ZROBIĆ?! NIE UCZYLI MNIE TEGO NA WDŹ

Nam: Pójde obudzić Yoongiego...

Jimin: JA TEŻ CI TO OKAZUJE NA SWÓJ SPOSÓB WIĘC SIE NIE ZESRAJ PRZYPADKIEM

JK: Tobie? chyba mi ale tobie

Nabi: Uznajmy że wasze

Hobi: Współczuję Jumi że ty jesteś ojcem jej dziecka... Tae weź ty idź.

Tae: Ja umywam rączki od tego dziecka

Hobi: BOŻE CZY TYLKO JA SIĘ TYM PRZEJMUJE!?!?!

Tae: Tak

Yoonji: *Dała Jiminowi z liścia w twarz*
NIENAWIDZĘ CIĘ!
*Ucieka z płaczem*

JK: Jinek jej pomaga zaraz zobaczymy naszą córke

Tae: Naszą?

JK: No ty jesteś jej plemnikowym tatą a ja biologicznym

Nabi: To ma sens...
*Szeptem do Hobiego*
To nie ma sensu

Jimin: idź sie wypłacz i będzie po sprawie
*Podchodzi do Tae*
Co mnie omineło?

Tae: Dziecko Jumi...

Jim: ALE TO JUŻ?!

Jin: Tak już
*Przepuszcza w drzwiach Jumi z dzieckiem na rękach*
Tylko cicho być!

Jumi: Przywitajcie Jungmi

Yoongi: Zostałem dziadkiem?
*Zemdlał*

Hobi: *Podchodzi i patrzy na dziecko*
No no, teraz ciekawe czyje to

Jin: Trzeba zrobić testy!

Tae: Założe sie że moje

JK: Nie odzywaj sie

Jim: A może moje

Nabi: CO?!

Jim: żartuje... żartuje?

Jin: ŻARTUJESZ!

Jim: Żartuje

Nabi: Boże ale ja już stara jestem... moje dziecko ma dziecko

Tae: Idziemy robić testy
*Wychodzi*
*Wraca*

Jak robi sie testy?

Jin: Ja to zrobię bo ty nie umiesz
*Idzie do łazienki*
*Bierze 3 patyczki to uszu*
*Wraca*

Pokaż wujkowi Jinkowi buzieee
*Ściska policzki Jungmi i moczy patyczek w ślinie*
*Zabezpiecza go*

*Bierze resztę i podchodzi do Tae i Kooka*
Bierzcie to i liżcie te patyczki

Jumi: *Zakrywa oczy Jungmi*
Nie patrz na to to nie dla dzieci...

Yoongi: *Ożył*
*Zakrywa oczy Jumi*
Nie patrz na to, to nie dla dzieci...


_____________________
890 słów


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top