Butelka(13)
*per Macgajster*
Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się. Wyjrzałem przez okno. Chłopaki sprzątali po tym, co się działo wczoraj. Widziałem, że Zaha rozmawia z Bremem. Poszedłem do łazienki i ogarnąłem się. Zmieniłem opatrunek i umyłem zęby. Było dość ciepło, więc ubrałem jasne jeansy z dziurami i białą koszulkę. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie płatki z mlekiem. Zjadłem je dość szybko i wyszedłem z domku. Spotkałem kilka osób po drodze do Zahy. Byli mocno zkacowani. Chciało mi się z nich śmiać, ale zachowałem kamienną twarz. Podeszłem do Chłopaków i zaczęliśmy gadać. Po chwili Marcin musiał iść.
-Kuba, o czym gadaliście wcześniej?
-A tak w sumie to o niczym ważnym Magiś.
-Zaha, nie kręć. Widzę, że to było ważne, szczególnie dla Marcina.
-Dobra powiem, tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz. -przytaknąłem -Marcin się zakochał.
-O, to wspaniale. W kim?
-I tu jest jeden problem. Zakochał się w Dawidzie, a on ma dziewczynę.
-A. Rozumiem, będzie trzeba im jakoś pomóc.
-No chyba tak, ale nie jestem pewny.
-Hej chłopaki, o czym rozmawiacie? -przerwał nam głos Floriana.
-A o niczym specjalnym. -Odezwał się Kuba.
-Ok. Dziś robimy ognisko, ale tym razem bez chlania.
-Ok. Jak coś będziesz potrzebował Florianie to mów. Z chęcią ci pomogę.-na koniec dodałem.
I odszedł. Po chwili również poszedł Kuba. Poszedłem wtedy nad jezioro, w miejsce w którym miałem ten wypadek. Przysiadłem się nad brzegiem i patrząc w taflę wody zamyśliłem się. Zaczęły nękać mnie wspomnienia z przeszłości. Wrócił we mnie stary, wredny Magister. Siedząc tak doszedłem do wniosku, że Kuba mocno wpłynął na moje życie, i nie mogę be niego żyć. To była miłość na całe życie. Nie zauważyłem jak długo mnie nie było, jednak gdy wróciłem do domków już rozpalali ognisko. Zaha jeszcze nie przyszedł. Zacząłem mu smażyć kiełbasę. Była gotowa akurat gdy dotarł. Na początku normalnie gadaliśmy, jednak zaczęło się robić nudno, więc rozpoczęliśmy grać w butelkę. Pierwszy kręcił Kamil. Wypadło na Karola.
-Wyzwanie. Chcę wyzwanie.
-Dobra. A więc tak. Zadzwoń do jakiejś pizzeri i powiedz, że jesteś z zakładu pogrzebowego i zacznij im wciskać jakieś trumny.
Brzmiało to bardzo śmiesznie. Tak graliśmy z 2 godziny. Gdy butelka wskazała na Grafa dostał jakiegoś smsa. Najpierw go odczytał, a potem się zasmucił. Bez słowa wstał i poszedł do domku. Nikt nic nie mówił. Po cichu powiedziałem.
-Bremu, idź za nim. Szybko.
Wykonał moje polecenie i poszedł. Po tym graliśmy dalej. Padało mnóstwo kreatywnych pytań i wyzwań. Było dużo śmiechu. Byłem naprawdę zdziwiony tym, że cubix nie chciał się upić. Tak mniej więcej po dwóch godzinach zgasiliśmy ogień i poszliśmy do pokoi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top