Bez sensu(19)
*per Macgajster*
Chwilę po tym jak Kuba wyszedł uświadomiłem sobie co właśnie zrobiłem. Zniszczyłem sobie udany związek i złamałem serce mojej miłości. Nie mogłem znieść tego uczucia. Starałem się żyć jak wcześniej. Zanim go pokochałem. Chciałem wrócić do tego Magistra z przed tego wyjazdu. Coś jednak mnie blokowało. Nie byłem w stanie tego wszystkiego w sobie trzymać. wieczorami często sprawdzałem, czy Zaha ma streama, jednak nigdy nie miał. Byłem załamany. Miałem trochę pieniędzy zaoszczędzonych więc mogłem sobie pozwolić na jakiś czas nie zarabiania. Całymi dniami oglądałem stare filmy Kuby, by go usłyszeć i zobaczyć. Mijały dni, a ja coraz bardziej zatracałem się w bólu i tęsknocie za ukochanym. W późniejszym czasie doszły również zwidy. Czasami widywałem Zahe w lustrze, jednak nigdy go za mną nie było. Po mniej więcej 2 tygodniach po rozstaniu posypałem się do reszty. Postanowiłem pójść do apteki i kupić jakieś ostrza. Usiadłem w kącie pokoju, wyciągnąłem żyletkę i ze łzami w oczach rozciąłem sobie ramię. Wyciąłem jedną długą kreskę przez całą długość. Pomogło mi to na chwilę złagodzić ból psychiczny. I tak było codziennie. Siedziałem w tamtym miejscu, wpatrywałem się w wyświetloną na telewizorze twarz Kuby i rozcinałem sobie ręce. Nigdy nie robiłem ran śmiertelnych i na razie nie planowałem takowych robić.
Miesiąc od rozstania rozcinanie skóry w ten sposób nie pomagało. Myślałem już o moim końcu. Te myśli były jeszcze silniejsze niż wtedy na tym wyjeździe. Wieczorem ponownie siedzałem w moim kącie, lecz tym razem miałem świadomość, że to koniec. Spojrzałem na zdjęcie Zahy i zacząłem płakać. Łzy skapywały na moje rany. W końcu byłem gotowy na koniec. Przycisnąłem ostry przedmiot do nadgarstka dość mocno i przejechałem prosto przez żyły. Krew zaczęła spływać ciurkiem z mojej dłoni. Wtedy ktoś wszedł do mieszkania. Usłyszałem głos, którego w życiu bym się już nie spodziewał. Głos Kuby.
-Magister. Jesteś tam?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top