𝟐.𝟏𝟏. 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐧𝐞𝐫
partner – osoba, którą ktoś traktuje jak równą sobie.
╳ ╳ ╳
Izuku przebrał się w swoje cywilne ubrania. Nim wyszedł z szatni wysmarował jeszcze twarz kremem z filtrem. Zaczęła się druga połowa czerwca, słońce w najbliższych dniach wyjątkowo grzało, na co delikatna skóra chłopaka musiała być dobrze przygotowana.
Uśmiechnął się do telefonu, widząc wiadomość, która właśnie wyskoczyła z cichym dźwiękiem. Katsuki wysłał mu smsa o treści: "Czekam na ciebie w samochodzie". Piegowaty zaczerwienił się słodko, serce zabiło szybciej, a na twarzy pojawił się duży uśmiech. Chwycił torbę i czym prędzej ruszył w stronę windy.
Minęły dwa tygodnie odkąd został chłopakiem Ground Zero, Bohatera Numer Jeden, co nadal wydawało się dla niego nierealne. Nie był pewny kiedy przyzwyczai się do tej sytuacji. Czekał na nią lata, a raczej marzył o niej, bo nie wierzył, że ta fantazja kiedykolwiek się ziści. A jednak udało się i właśnie zjeżdżał na dół, na parking podziemny, gdzie wejdzie do samochodu swojego chłopaka i ucałuje go w usta na powitanie.
Te dwa tygodnie nie były jednak łaskawe dla pary bohaterów. Pracy było dużo, za dużo. Ground Zero był zabiegany, wracał do domu tylko dla kilku godzin snu. Deku również był zajęty – stawał się coraz bardziej popularny i to w tak szybkim tempie, że czasami było to dla niego przytłaczające. Jego pierwszy merch właśnie się wyprzedał, a All Might truł mu głowę, żeby zaczął zastanawiać się już nad drugą edycją. Jego mentor czasami przesadzał, zapominając że cała ta sytuacja jest nowa dla tegorocznego debiutanta. Emerytowany Symbol Pokoju próbował znaleźć dla Izuku najlepszego menadżera, na którego w życiu nie byłoby stać młodego bohatera, ale All Might był w stanie go spłacić i zrobi to, pomimo sprzeciwów swojego następcy.
Powoli piął się na szczyty rankingu – powoli, ale skutecznie. Bohaterstwo było mu odgórnie przeznaczone, co społeczeństwo od razu zauważyło. Pracował często z Camie i z innymi bohaterami podlegającymi agencji Ground Zero.
Bakugo często na niego wrzeszczał, że się przepracowuje, samemu przy okazji zarywając nocki w biurze. Deku nazwał go raz hipokrytą, na co szef zagroził mu wzięciem przymusowego urlopu. Izuku od razu przestał podskakiwać.
Praca dawała mu możliwość oglądania swojego chłopaka; co z tego, że się do siebie nie odzywali, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Młodszemu w zupełności wystarczały poranne sesje obściskiwania się na umywalce w łazience, która, dzięki Bogu, była pojedyncza. Czasami Deku odwiedzał go w biurze, niosąc pod pretekstem raporty (zaprzyjaźnił się z sekretarką Katsukiego i zaczął dosłownie wykonywać jej robotę z czego ona była zadowolona, zmęczona ciągłym użeraniem się z opryskliwym, gburowatym szefem). Był ostrożny, chociaż miłość zaślepiała go.
Założył kaptur, gdy winda zatrzymała się na minusowym piętrze. Zaczął kierować się do miejsca parkingowego Katsukiego i tam też zastał jego samochód. Rozejrzał się dookoła, nikogo nie było z nimi, jedynie kamery miały na nich oko, ale były one zarządzane przez Zero i miał on do nich swobodny dostęp. Bakugo włączył silnik, zauważając piegowatego. Od razu uśmiechnęli się na swój widok. Izuku wszedł, a pierwszym co zrobił było pocałowanie blondyna.
— Zatęskniłeś za mną?
— Zawsze tęsknię.
— Jak chcesz to zrobić?
— Co takiego?
— Uprawiać seks w samochodzie.
Bakugo zmarszczył brwi i zastanowił się przez chwilę, czy aby nie zapomniał o czymś na co, być może, się umawiali, ale na pewno nie zapomniałby o niczym związanym z seksem i z Izuku.
— Dlaczego myślisz, że będziemy to robić?
— A po co innego napisałeś mi, że mam przyjść do twojego samochodu? — przekrzywił słodko głowę. — Nigdy nie wracamy razem, tak się umawialiśmy.
Blondyna zaśmiał się krótko.
— Chcę cię zabrać na randkę, zboczeńcu, a nie ruchać się w aucie na parkingu.
Deku poczerwieniał, aż uszy zaczęły go parzyć.
— R-randkę? — wydusił w końcu z siebie, nadal ganiąc się w myślach.
Jego chłopak przytaknął.
— Może później się zabawimy, skoro jesteś taki niewyżyty — mruknął, puszczając do niego oko.
— Nie jestem niewyżyty, tylko nie spodziewałem się czego możesz chcieć ode mnie! — zaoponował, gdy Katsuki ledwo skończył mówić.
— Chce zebrać mojego chłopaka na randkę. Zapnij pasy, skarbie.
Ruszyli. Izuku postanowił więcej nie mówić, żeby bardziej się nie pogrążyć. Wciąż było mu wstyd za to co palnął na dzień dobry. Seks w aucie, na dodatek na podziemnym parkingu jego miejsca pracy z jego szefem. Naprawdę jego myśli krążyły ostatnio tylko i wyłącznie wokół Katsukiego i tego co ma w spodniach.
Stanęli na pobliskiej stacji benzynowej gdzieś na uboczu. Było już popołudnie – wpół do osiemnastej. Słońce grzało coraz słabiej, a im bliżej wieczoru robiło się chłodniej. Katsuki sięgnął po torbę na tylnym siedzeniu, a zielonowłosy przyglądał się z ciekawością, co jest w środku.
— Co to?
— Wychodzimy do ludzi, musimy się przygotować?
— W sensie?
Patrzył jak Katsuki zakłada cielisty czepek na głowę, chowając swoje blond włosy i już w tym momencie odjęło mu mowę. Nie wiedział nawet jak to skomentować. Zaraz potem zaczął zakładać perukę o krótkich, czarnych włosach, którą poprawił grzebieniem. Peruka wyglądała bardzo naturalnie – musiała być wykonana z prawdziwych włosów.
— Kim ty jesteś? — powiedział w końcu z dużymi oczami.
— Od teraz mogę być Kacchanem — rzucił, zakładając okrągłe okulary zerówki w cienkiej oprawce. — Z tobą też trzeba coś zrobić. Mam twój ulubiony kamuflaż. — Wyciągnął z torby czarną czapkę z daszkiem po czym założył mu ją na głowę. — Myślę, że jest w porządku, ale to za mało.
— Nie jestem tak rozpoznawalny jak ty, to na pewno wystarczy.
— Czy ja wiem, mam ochotę dać inny outfit twojej drugiej osobowości.
— Co jest nie tak z tym?
— Wyglądasz jak typowy Deku — spojrzał na jego czerwone adidasy, czarne luźne jeansy i zwyczajną bluzę. — Na pewno pozbywamy się tych butów. Zakładaj te. — podał mu czarne conversy. — I to — Rzucił mu na kolana jakąś koszulkę.
— Po co ci buty w moim rozmiarze?
— Właśnie po to.
Westchnął teatralnie i zaczął się przebierać, choćby tylko dla odrobiny zabawy. Przebranie się i udawanie, że nie jesteś sobą brzmiało jak niezła rozrywka. Założył polecone buty i czarną oversized koszulkę Katsukiego z fioletowym nadrukiem zespołu Black Sabbath. Pachniała nim. Izuku totalnie się rozpuścił.
— Odwróć się w moją stronę.
Zapiął mu na szyi srebrny łańcuch. Był przyjemnie zimny. Chwycił go za brodę i uśmiechnął się tak słodko, że Deku poczuł motylki w brzuchu. Złożył na jego ustach szybkiego całusa, którego młodszy chciał przedłużyć, ale ten stanowczo się oderwał. Założył mu na dolną wargę coś zimnego i zacisnął.
— Hm, nie przemyślałem tego. Z tym będzie cię niewygodnie całować.
— Co to ma być? — zapytał. Zero odsunął mu lusterko na osłonach przeciwsłonecznych, więc drugi od razu na siebie spojrzał. Tak jak podejrzewał, założył mu jakiś fake'owy kolczyk w srebrnym kolorze. — Moja mama dostałaby zawału.
Katsuki w tym czasie zapinał guziki białej koszuli z krótkim rękawem. Na wierzch ubrał jeszcze beżową bawełnianą kamizelkę.
— Nikt nawet przez chwilę nie pomyśli, że ty to ten grzeczny, nerdowaty debiutant Deku.
— Ty wyglądasz zwyczajnie, chociaż… nigdy bym nie powiedział, że jesteś Ground Zero.
— Wyglądamy inaczej i to się liczy. Dobra, ruszamy.
— Gdzie tak właściwie jedziemy?
— Niespodzianka.
Zaparkował przy centrum handlowym, w środku którego roiło się od ludzi. Deku rozglądał się niepewnie po sklepach, wyraźnie zmartwiony czy aby na pewno nikt nie rozpoznał Katsukiego (sobą się nie martwił). Sprawdził nerwowo, która godzina na swoim zegarku, a już za chwilę poczuł jak blondyn (teraz brunet) chwyta go za dłoń. Izuku podskoczył, zarumienił się i próbował puścić jego rękę, lecz nie miał szans.
— Kacchan, c-co ty robisz?! — Bakugo, jak na złość, splótł ich palce razem, żeby mu nie uciekł — Tu są ludzie!
— Trzymam mojego chłopaka za rękę, co w tym dziwnego?
— Ale… — czerwienił się mocno. Wiedział, że prawdopodobnie nikt ich nie rozpozna, wiedział że teraz byli kimś innym w oczach ludzi, ale i tak trzymanie go za rękę w miejscu publicznym sprawiało, że zaraz popłacze się ze szczęścia, a serce wystrzeli mu z klatki piersiowej.
— Przestań być tak uroczy, bo zaraz cię tu pocałuję w taki sposób, że każdy homofob się zrzyga.
Jeszcze bardziej się zawstydził. Przytaknął nieśmiało, a jego postawa skuliła się. Ich palce splotły się mocno ze sobą – te należące do piegowatego nie zamierzały już ani na chwilę luzować uścisku. Szli tak przez galerię handlową, czując się przewspaniale.
Byli w sklepie z bohaterami i przesiedzieli tam godzinę, pokazując sobie nawzajem różny merch i komentując go. Wymieniali między sobą jakieś plotki o bohaterach lub agencjach, wywiązała się z tego typowa konwersacja osób interesujących się bohaterstwem. Zahaczyli o sklep meblowy, w którym Katsuki zaczął mówić o swoim nowym mieszkaniu, do którego wprowadził się niespełna tydzień temu, jednak brak czasu na rozpakowanie się i jakiekolwiek ogarnięcie nie pozwoliło mu jeszcze zaprosić Izuku. Po wspólnym powąchaniu i ocenieniu wszystkich świeczek Bakugo kupił swojej sympatii świece sojową o zapachu zielonej herbaty, a następnie udali się do kina.
— Idziemy na film? — zapytał podekscytowany.
— Mhm — mruknął miło dla ucha. Pomachał biletami na premierę filmu biograficznego o All Mightcie. — Ostatnio wspominałeś, że chciałbyś się wybrać.
— Jesteś najlepszy!
Bakugo stuknął palcem o swój policzek. Młodszy zawstydził się, jednak ochoczo się rozejrzał, a gdy zobaczył że są sami, złożył na jego skórze całusa.
Usiedli na wybranych miejscach. Midoriya był ucieszony jak dziecko z popcornu, który kupił mu chłopak. Na sali było dużo osób w różnym przedziale wiekowym – od rodziców z dziećmi po starsze osoby. Zero uśmiechał się zadowolony. Wszystko się udało i przebiegło zgodnie z planem.
Na reklamach rozmawiali między sobą o rzeczach głównie związanych z filmem. Izuku relacjonował, co powiedział mu All Might, gdy był na planie filmowym. Ten słuchał go z uśmiechem, wpatrując się w niego jak w obrazek.
— Słodki jesteś — powiedział w końcu, podsumowując długi wywód Izuku. Deku się zawstydził i skulił na siedzeniu. Na tą rozkoszną reakcję czerwonooki chwycił go za brodę i pocałował. — Uwielbiam cię słuchać.
Film się zaczął. Starszy złapał swojego chłopaka za rękę i nie puścił jej do końca trwania seansu.
×××
— Był fenomenalny! Muszę zadzwonić do All Mighta i opowiedzieć mu o wszystkim, i pogratulować mu, i go pochwalić!
— Jeszcze jesteś na randce ze mną, więc skup się na mnie — wtrącił, dociskając daszek czapki na oczy chłopaka. Deku czym prędzej ją poprawił.
— Najlepsze w tym filmie było to, że obejrzałem go razem z tobą — powiedział słodko zielonowłosy. Chwycił go za rękę, pierwszy raz z własnej inicjatywy wśród ludzi, którzy wciąż mijali ich na ulicy. — Dziękuję ci.
Było już ciemno. Miasto zrobiło się spokojniejsze tylko ze względu na to, że był środek tygodnia. Witryny sklepów, szyldy i wszelkiego rodzaju światełka migotały pięknymi kolorami. Towarzysząca im noc była miła i przyjemna. Wrócili do samochodu, a później udali się na spokojną przejażdżkę okrężną drogą. Przez większość drogi milczeli, wsłuchując się w piosenki. Katsuki gładził swojego chłopaka po udzie, gdy trasa nie wymagała redukcji biegów. Nie wiedział, że przez te na pozór niewinne dotyki tylko nakręcał nastolatka, a jednocześnie rozkochiwał go w sobie coraz bardziej.
Dotarli do mieszkania Izuku około dwudziestej drugiej. Bakugo zaparkował na uboczu, na jego stałym miejscu parkingowym, które było idealnie schowane. Zgasił silnik, z radia wciąż wybrzmiewała muzyka wprost stworzona do nocnej przejażdżki samochodem (i nie tylko do tego). Była spokojna, ale sensualna. Momentami bardziej ostra. W aucie było ciemno nie licząc czerwonych ledów, które wprowadzały w intymny nastrój. Piegowatemu zaczęło robić się gorąco. Tylko zerkał na starszego, który posyłał mu zabójcze uśmiechy.
— Była świetna… ta randka. — Zerknął na niego, ale szybko uciekł wzrokiem. Zdjął czapkę z głowy, przeczesał włosy palcami, zaciskając mimowolnie kolana. Chciałby się na niego rzucić, myślał o tym podczas całej drogi powrotnej. — Naprawdę mi się podobało. Było zabawnie.
Katsuki oparł łokieć o oparcie, patrząc na niego zagadkowo. W szkarłatnych oczach pojawiła się figlarna iskierka.
— Deku — zaczął mocnym głosem. Zbliżył się, poprawił jego zielone loki, które wciąż były uroczo roztrzepane. — Myślisz o czymś, o czym powinieneś się ze mną podzielić?
Drugi przełknął ślinę. Milczał.
— Dalej chodzi ci po główce seks w aucie? — Izuku wzdrygnął się, słysząc to. Nie sądził, że ten temat zostanie ponownie przywrócony do życia. Jego policzki obeszły rumieńcami, był rozpalony. Bakugo położył dłoń na wewnętrznej stronie jego uda. — Jak zawsze niegrzeczny z ciebie chłopiec, ani trochę się nie zmieniłeś i kocham to — mruknął, zaciskając rękę na ów udzie. Kierował powoli palce w stronę krocza. — To jak będzie, Izuku?
To była kwestia kilku sekund. Izuku przyciągnął go do siebie, całując łapczywie. Smukłe palce owinęły się wokół szyi Zero, który z kolei swoje wplótł w włosy chłopaka. Deku zdjął z jego głowy perukę razem z tym idiotycznym czepkiem. Szarpnął go mocno za blond włosy, roztrzepując je na wszystkie strony. Zerówki Bakugo zaczęły wchodzić w drogę. Izuku zdjął je już delikatniej. Spojrzeli sobie w oczy, zakochani w sobie po uszy. Katsuki uśmiechnął się, po czym wysunął językiem z ust fake'owy kolczyk Izuku, który najwyraźniej zdążył zdjąć podczas pocałunku. Młodszy się zaśmiał.
Czerwonooki odsunął fotel kierowcy do tyłu tak bardzo jak tylko było to możliwe.
— Chodź tu.
Usiadł mu na kolanach. Całowali się długo, lecz niecierpliwie. Chcieli tego samego, ale żaden nie robił kolejnego kroku. Bakugo pewnie zabawiał się z nim – uwielbiał, gdy przejmował inicjatywę. Młodszy w końcu się podniósł. Spojrzał na swojego faceta z góry. Złote włosy w nieładzie, spierzchnięte usta i te oczy diabła, którym poddawał się za każdym razem. Podniecił się jeszcze bardziej.
Katsuki zsunął mu spodnie, razem z bielizną, do kolan. Posadził stanowczo jego tyłek na swoim kroczu. Chwycił za rękę Deku, wkładając dwa jego palce do swoich ust, śliniąc je.
— Bierz się do roboty.
Izuku grzecznie posłuchał, zataczając palcem małe kółeczko przy swoim wrażliwym miejscu, zaraz powolnie zanurzając się w nim. Rozluźniał się tak z głową zadartą do góry, podczas gdy starszy sadził pocałunki wzdłuż odsłoniętej szyi. Zielonowłosy jęknął, gdy ten uszczypnął go w sutek z zadowolonym uśmiechem.
Dał mu chwilę. Obserwował uważnie swojego ukochanego, który zdążył zapragnąć czegoś większego. Jasnowłosy sięgnął do schowka po prezerwatywę.
— Podnieś dupę — powiedział, klepiąc go w pośladek.
Od razu się uniósł. Pomógł rozpiąć Bakugo spodnie. Wymienili między sobą kilka spragnionych pocałunków. Ground Zero wepchnął niepostrzeżenie palec do wnętrza Izuku, chcąc nieco dopomóc chłopakowi. Nastolatek usiadł na jego palcach z jękiem.
Wsłuchując się w to, nie mógł dłużej czekać. Otworzył gumkę zębami i próbował ją założyć jedną ręką. Drugi pospieszył mu z pomocą, a gdy wszystko było gotowe, złapał go mocno za barki i zaczął powoli siadać na nim. Blondyn przeklął w międzyczasie. Położył dłonie na jego biodrach, pomagając mu w poruszaniu się. Robili to wolno, chcąc żeby trwało to dłużej. Ciągle posyłali sobie słodkie uśmiechy i jeszcze słodsze pocałunki.
Szyby w samochodzie zaparowały od szybkich nierównych oddechów. Katsuki ścisnął go za pośladki, na co ten wzdychał rozkosznie. Zaczynał ruszać się szybciej, a razem z nim biodra jego chłopaka drżały niecierpliwie, chcąc dogonić tempo. Przygryzł go w usta, żeby się opamiętał.
— Zwolnij trochę — syknął.
— Wytrzymaj. Jeszcze chwilę — jęknął, czując ten przyjemny punkt, który potrzebował coraz szybciej stymulować.
Katsuki przygryzł wargę, próbował się powstrzymać, ale będąc ujeżdżanym przez takiego chłopaka graniczyło się to z cudem. Doszedł, a Deku zaraz po nim.
— Zrobiliśmy to w aucie — westchnął, próbując wyrównać oddech.
Bakugo dał mu buziaka w usta.
— Fajnie, co?
Zaśmiał się. Wciąż w nim był, a Izuku za bardzo trzęsły się nogi, żeby podnieść się.
— Kocham cię — mruknął, a następnie rozejrzał się po bałaganie, który zrobili. — Pomożesz?
Pomógł mu się powycierać, a później ubrać. Trwało to dłuższą chwilę, bo Katsuki robił wszystko powoli, w końcu mieli mnóstwo czasu. Młodszy wtulił się w swojego chłopaka. Wciąż siedział mu na kolanach, pomimo tego, że było cholernie niewygodnie.
— Trochę tu niewygodnie, nie sądzisz? — zagadnął piegowaty. — Może wejdziesz do środka?
— Czytasz mi w myślach.
×××
Leżeli w łóżku Izuku już gotowi do snu, jednak nie potrafili zasnąć w swoim towarzystwie – chcieli się sobą nacieszyć. Dawno nie było im dane tak razem poleżeć, poczuć ciepło ciała ukochanego, jego zapach i miękką skórę. Długo rozmawiali ze sobą, tuląc się jeden do drugiego. Izuku uwielbiał przymilać się do Katsukiego, droczyć się z nim i wygłupiać. Pierwszy raz słyszał, żeby blondyn tak dużo się śmiał. Słuchał tego z uśmiechem na ustach. Kochał jego śmiech, ponieważ był rzadki i wyjątkowy.
Młodszy leżał na piersi blondyna. Chodził palcami wzdłuż mostka, bawiąc się jak dziecko. Trwali w ciszy już od dłuższego czasu. Chyba w końcu uspokoili się na tyle, żeby próbować zasnąć.
Izuku mógł zasypiać właśnie tak jak teraz – wsłuchując się w serce osoby, którą kocha, która z kolei w tym samym czasie masuje go z czułością po głowie, bawiąc się włosami. Było idealnie, jak ze snów, jak z najskrytszych marzeń. Chciał tylko tego, tylko jego.
— Deku? — szepnął tuż nad nim. Ciepły głos jego chłopaka sprawił, że delikatnie się uśmiechnął.
— Tak, Kacchan?
Prychnął cicho z rozbawienia. Nadal myślał, że Izuku drażni się z nim, mówiąc w ten sposób do niego. Prawda była zaś taka, że szczerze mu się to spodobało. Miał dla niego coś własnego – przezwisko, którego używał tylko on i nikt inny.
— Jest coś o czym chciałem ci powiedzieć.
Zielonowłosy uniósł się na łokciach i spojrzał na niego. Pomimo ciemności panującej w pokoju i tak dostrzegał rysy jego twarzy. Serce zabiło mu szybciej.
— Co takiego?
— Myślałem o tym, żebyśmy mieli razem patrole. Mam nadzieję, że pamiętasz co obiecałem ci, gdy byłeś jeszcze w liceum?
Deku zawiesił się przez tę nowo przyswojoną informację. Oczywiście, że pamiętał. Jak mógłby zapomnieć? Obiecał mu, że zostanie jego partnerem, ale nie wierzył, że to kiedykolwiek się ziści. Był w szoku. Próbował coś powiedzieć, ale nie wiedział co. Bakugo uciszył jego starania, kładąc kciuk na miękkich ustach.
— Chcesz zostać moim partnerem? Na razie nieoficjalnie, ale tak cholernie za tobą tęsknie, że chcę już teraz z tobą współpracować. Normalnie nie powinienem tego robić… ale umówmy się, że to jeden jedyny raz, kiedy cię faworyzuję jako twój szef — mówił z ręką na piegowatym policzku.
— Nie żartujesz?
— W życiu. Przecież obiecałem.
— Robisz to tylko ze względu na obietnicę?
— Robię to, bo jesteś świetnym bohaterem i chcę z tobą pracować.
— To byłby zaszczyt, to byłoby niesamowite!
Katsuki złożył niespodziewanie krótki pocałunek na ustach drugiego. Był uciszający, bo właśnie tak podziałał na rozentuzjazmowanego nastolatka, który poczuł się, jakby wygrał główną nagrodę.
— Postanowione? — zapytał cicho.
Izuku przytaknął i mruknął potwierdzająco w ciemności. Zaśmiał się cicho, tuląc się do niego z całych sił.
— Teraz cię nie puszczę.
Katsuki oddał uścisk równie mocno.
— Nawet nie próbuj.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top