𝟏.𝟓. 𝐬𝐭𝐚𝐥𝐤𝐞𝐫

stalker – osoba uporczywie śledząca kogoś, naruszająca czyjąś prywatność.

╳ ╳ ╳

Izuku zatrzasnął pospiesznie drzwi, zamykając je dodatkowo na zamek. Wsłuchiwał się w szybkie bicie swojego serca, próbując wyrównać oddech. Osunął się na podłogę i przytulił kolana do klatki piersiowej.

Wciąż śnił? W końcu tylko w snach doświadczał takich rozmów z Ground Zero. Od razu złapał się za rozgrzane policzki, zaraz potem, klepiąc się po nich. 

To nie był sen. 

Dosłownie kilka minut temu rozmawiał ze swoim idolem. Katsuki powiedział mu wiele sprośnych rzeczy, używając przy tym swojego niesamowicie pociągającego głosu. Miał wrażenie, że skacze pomiędzy Niebem, a Piekłem. 

Izuku nie może zbliżać się do tego mężczyzny. Jak tak dalej pójdzie, dostanie zawału lub umrze z frustracji. Podniecenie kogoś, a później porzucenie w takim stanie, powinno być zakazane. Midoriya czuł niewielki dyskomfort w bieliźnie, jednak przeczuwał, że zaraz się uspokoi. 

Miał ochotę płakać, a jednocześnie skakać ze szczęścia. Przecież będzie mógł codziennie podziwiać swojego idola. Obserwować, jak układają się jego włosy, słuchać jego nieziemskiego głosu, oglądać go podczas walki! To wszystko brzmiało, jak marzenie. Z drugiej strony, jeśli Katsuki będzie się nad nim tak dalej znęcał, w końcu nie wytrzyma i zrobi coś głupiego. 

Nastolatek wstał. Rozejrzał się po pokoju, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Miał jeszcze trochę czasu, a nie odważyłby się zejść teraz na dół. Nie chciał wpaść na wychowawcę. 

Usiadł przy biurku, kładąc na nie głowę. Musiał się opanować i przede wszystkim nie dać się ponieść emocjom w pobliżu czerwonookiego. Ground Zero był celebrytą, który posiadał tysiące fanów takich jak on, a może i gorszych. Zapewne tylko się nim zabawiał, co wcale nie powinno go dziwić. 

Wyjął telefon z kieszeni, sprawdzając godzinę. Powinien zacząć powoli szykować się do szkoły. Wciąż musiał wziąć prysznic i zjeść śniadanie. Chłopak napisał szybkiego sms-a do Ochaco, aby zeszła razem z nim na dół. W tej chwili tylko ona potrafiła go zrozumieć, skoro była to jedyna osoba znająca jego sekret. 

×××

Już pierwsza lekcja miała być dla Izuku prawdziwym wyzwaniem. Była to lekcja wychowawcza. Nie był pewny czy dziwne zachowanie jego żołądka było wywołane ekscytacją, czy może stresem. W końcu przez całe czterdzieści pięć minut będzie w zasięgu wzroku Bakugo. 

— Spokojnie — powiedziała dziewczyna, śmiejąc się cicho pod nosem. — Nie zacznie cię podrywać w czasie lekcji. 

— On wcale mnie nie podrywał — wymamrotał pod nosem. Delikatny rumieniec wkradł się na jego policzki. 

— Bawił się tobą — mruknęła Uraraka. — Jednak nie sądziłam, że ktoś taki, jak on, może być gejem. Wygląda na kobieciarza. 

Izuku westchnął cicho, zgadzając się z przyjaciółką. Znał Ground Zero na wylot, jednak w wywiadach nigdy nie poruszał swoich miłosnych podbojów. Unikał pytań na temat partnerów lub tych związanych z dziećmi. Zawsze odpowiadał, że życie ma zamiar poświęcić pracy. 

— Lepiej nie rozmawiajmy o nim w szkole… — powiedział, rozglądając się po korytarzu.

— Patrz, siedzi już w klasie — szepnęła, szturchając go w ramię. 

Weszli do sali minutę przed dzwonkiem. Blondyn siedział niechlujnie na krześle, przeglądając coś w telefonie. Nawet na nich nie spojrzał, przez co Izuku doznał dziwnego uczucia rozczarowania. Usiadł szybko na swoim miejscu. W klasie panowała cisza, a wszystko dzięki obecności agresora. Zwykle, przed lekcją, wszyscy ze sobą rozmawiali i śmiali się dopóki w drzwiach nie pojawił się ziewający Aizawa. Natomiast teraz każdy wolał siedzieć cicho, aby nie nabić sobie guza. 

Dzwonek zabrzmiał na korytarzu, co dla uczniów było dźwiękiem ogłaszającym wyrok. Większość wlepiała wzrok w swoje ławki lub rysowała coś w zeszycie. Wszystko byleby nie patrzeć na wychowawcę. Midoriya wpatrywał się w chmury na niebie, udając, że wcale się nie stresuje. 

— Dobra — usłyszał donośny głos blondyna, który wstał z miejsca. Izuku nie potrafił się powstrzymać przed zerknięciem na niego. Miał na sobie swój bohaterski kostium, jednak bez granatów u rąk oraz maski. Piegowaty miał tylko zerknąć, a skończyło się na wpatrywaniu się w odsłonięte bicepsy mężczyzny. — Co zwykle robicie na wychowawczej? Czy może Aizawa wciąż praktykuje odsypianie na lekcji? — zapytał krzyżując ręce na piersi. 

— Śpi, jak zabity — odezwał się nieśmiało Denki, na co klasa zareagowała cichym śmiechem. 

— Często włączał nam filmy uczące taktyki lub coś tego typu — dodał Kirishima.

— Oh, albo o najgroźniejszych złoczyńcach na świecie i w jaki sposób ich pojmano! — wypalił ponownie Kaminari, zerkając na swojego czerwonowłosego przyjaciela. 

Dzięki nim, atmosfera w klasie nieco się rozluźniła. Wszyscy byli im za to dozgonnie wdzięczni. 

— Odpowiada wam taka forma spędzenia lekcji wychowawczej? — zapytał Ground Zero, podchodząc do biurka. 

Klasa zgodziła się chórem. Izuku widział, jak ich twarze nagle się zrelaksowały. W klasie nie będzie panowała niezręczna cisza, czego woleliby uniknąć w towarzystwie młodego bohatera. W takim układzie, każdy skupi się na filmie lub ewentualnie się zdrzemnie. 

— Cholera, zabrał wszystkie płyty — usłyszeli uczniowie. Wszyscy zaczęli spoglądać na siebie z niepokojem. Bakugo podparł się rękoma o biodra i spojrzał na młodzież z wyraźnym rozczarowaniem. — W takim razie omówimy podstawy stworzenia idealnej strategii — westchnął ciężko, siadając okrakiem na biurku. 

Wszyscy słuchali uważnie wykładu mężczyzny. Posługiwał się wyszukanymi słowami, których rzadko używał na co dzień. Prezentował wszystkim swoje umiejętności strategicznego myślenia, co było dość imponujące. Katsuki był znany z kurwienia na wszystko i komunikowania się prostymi, niewyczerpującymi słowami. Nie należał do najbardziej rozmównych osób. 

Szczególnie pochłonięty był Midoriya, który słuchał jego wykładu z rozwartymi ustami. Co jakiś czas notował jego słowa, które z całą pewnością przydadzą mu się w pracy bohatera. Akurat Izuku doskonale radził sobie z szybkim obmyślaniem planu działania, jednak nie byłby sobą, gdyby nie zapisał porad swojego idola. 

Katsuki mówił ze wspaniałą pasją i zaangażowaniem w głosie. Nie było osoby, która nie zainteresowałaby się przykładami, których użył. Wszystkie były na temat jego własnych doświadczeń, sukcesów i błędów, których oni mieli okazję nie popełnić. 

Ground Zero mówił w niesamowity sposób, który bardzo wpłynął na jego fana. Midoriya nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo się rumieni, wsłuchując się w mądrości, którymi dzielił się z nimi blondyn. Od zawsze uważał Bakugo za mądrego faceta, czego nie dostrzegali inni. Była to jedna z rzeczy, które kochał w nim najbardziej. Mężczyzna zaskakiwał swoimi nagłymi decyzjami, które okazywały się być genialne. 

Piegowaty całkowicie się rozluźnił. Udało mu się zapomnieć o sytuacji, która miała miejsce rano. Teraz pozostało mu skupić całą uwagę na Katsukim, nie ważąc się, ani na chwilę, spuścić z niego wzroku. 

×××

— Oh, hej, Todoroki-kun — powiedział z uśmiechem Izuku, wchodząc na siłownię, jak to miał w zwyczaju robić w środy. Zwykle towarzyszyli mu jego przyjaciele, jednak tym razem zatrzymała ich nauka. — Rzadko cię tutaj widuję. 

Shoto siedział na rowerze stacjonarnym, leniwie pedałując. Zauważając Midoriye, wyjął słuchawki z uszu, aby się z nim przywitać.

— Zwykle przychodzę rano, kiedy nie ma ludzi — mruknął, zaciskając dłonie na kierownicy. 

— Teraz też jest całkiem pusto — rzucił, rozglądając się dookoła. — W sumie, jesteśmy sami. 

— Oh — szepnął Todoroki — faktycznie. Nie zauważyłem. 

Midoriya uśmiechnął się lekko w odpowiedzi. Wziął do rąk pięciokilogramowe hantle, aby trochę rozgrzać mięśnie. Już wcześniej zrobił małą rozgrzewkę, jednak z racji tego, że musiał dbać o swoje ręce, wolał nie przesadzać. Zaczął w ciszy ćwiczyć, skupiając się na pracy ciała. Lubił przyglądać się, jak jego mięśnie napinają się i rozluźniają. Czasami potrafił się w nie zapatrzeć, zapominając o wszystkim dookoła. 

— Midoriya — odezwał się nagle drugi chłopak, który dotąd cicho siedział na sprzęcie. 

— Ah, tak? 

Shoto spojrzał na niego z powagą. Nie odezwał się od razu. Izuku odłożył hantle na bok, sądząc, że ma mu coś ważnego do powiedzenia. Zaczął się lekko denerwować z racji tego, że mijały sekundy, a Todoroki w dalszym ciągu się mu przypatrywał. 

Nagle zszedł z roweru i zbliżył się do zielonowłosego, który spojrzał nerwowo w jego oczy. 

— Czy ja przypominam... tch — syknął z obrzydzeniem. — Jestem podobny do Endeavora? 

Piegowaty odsunął się odrobinę, będąc przytłoczonym powagą kolegi. Nigdy nie wspominał o swoim ojcu, do którego najlepiej by się nie przyznawał. Zaskoczył go tym pytaniem, przez co niższy chłopak zaczął się denerwować. 

— Nie, skąd! — odparł, drapiąc się odruchowo z tyłu głowy. — Ani trochę, naprawdę. Skąd to pytanie? — zaśmiał się cicho. 

— Ground Zero podszedł do mnie i powiedział, że "wyglądam jak mój stary" — odparł, na co Izuku otworzył szeroko oczy. —  ...Nie mogę przestać o tym myśleć — wymamrotał. 

— Ground Zero… powiedział…? Kiedy? Gdzie go spotkałeś? — dopytywał z wyraźnym ożywieniem w głosie. — N – nie żeby mnie to interesowało! Jestem ciekawy… co… co robi…  Znaczy się, uhm… — mówił, bawiąc się palcami. 

Midoriya odchrząknął, chcąc oczyścić swój głos. Spojrzał wyczekująco na kolegę z klasy, który tylko czekał aż niższy da mu dojść do słowa. 

— Ćwiczył tutaj — odparł. — Zaczepił mnie, gdy szedł do szatni. Ah, pytał gdzie jest basen. 

— Basen… — wymamrotał, przygryzając kciuk. — Jest na basenie? 

Zielonowłosy zerknął w kierunku dużych drzwi prowadzących na basen. Zawiesił na nich wzrok przez dłuższą chwilę, kompletnie zapominając o Todorokim. 

— Chyba tak. Nie widziałem, żeby wychodził. Midoriya — powiedział, a piegowaty od razu na niego spojrzał — muszę już wracać — rzekł, spoglądając na godzinę w telefonie. — Późno już. Nie przemęczaj się, jutro cały dzień trenujemy z Ground Zero. Może być ciężko. 

— Masz rację! — wypalił, śmiejąc się cicho. Bez zastanowienia chwycił za hantle, a następnie zaczął powoli ćwiczyć. — Jeszcze chwilę poćwiczę i wracam. Do jutra! 

Obserwował niecierpliwie Shoto, któremu chwilę zajęło wyjście z budynku. Gdy to nastąpiło, a Izuku został sam ze sobą – przełknął głośno ślinę. Coś w jego ciele zadrżało, jednak nie był pewien, co to było. Kusiło go, aby chociaż zerknąć, czy mężczyzna wciąż tam jest.  

Był po prostu ciekawy. Nic więcej. Czysta ciekawość, w której nie było absolutnie nic złego. Zaczął iść w stronę drzwi przy czym jego nogi był, jak z waty. 

W końcu nawet Ground Zero mógł zrobić sobie krzywdę, prawda? Kto inny pływałby w basenie o tak późnej porze? Na pewno był tam sam, a wypadki chodzą po ludziach. Najprawdopodobniej Izuku był w tej chwili jedyną osobą, która mogłaby go uratować. Poślizgnięcie, zachłyśnięcie, utonięcie. Midoriya musiał się upewnić, czy nic się nie stało. 

Tak też zrobił. Wszedł przez duże drzwi i od razu znalazł się w szatni, w której uczniowie mogli zostawić rzeczy, przebrać się lub wziąć prysznic. Musiał tylko przejść przez jedno pomieszczenie, a później skręcić w lewo, aby wejść bezpośrednio na basen. 

Chłopak zatrzymał się nagle w przejściu. Spojrzał na migającą lampę, zastanawiając się nad czymś. 

Nie miał nawet stroju do pływania. Czy wejście na basen nie byłoby dziwne? Potrzebował wymówki. Czegoś niewinnego, co nie wydawałoby się być podejrzane. Katsuki nie był głupi. 

Nagle w przebieralni rozległ się głośny trzask drzwi. Midoriya podskoczył w panice. Rozejrzał się dookoła, jednak mógł jedynie schować się za ścianą, co od razu zrobił. Wstrzymał oddech, nie wiedząc, co robić. Gdyby ewentualnie zawrócił, Katsuki usłyszałby jego kroki. Bo to Katsuki wszedł do szatni, prawda? 

Wychylił się, tak cicho i powoli, jak tylko mógł. Gdy już zerknął, nie mógł odkleić wzroku. Ground Zero stał przed otwartą szafką. Woda wciąż spływała po jego skórze. Nastolatek zaczerwienił się, gdy blondyn złapał za gumkę kąpielówek.

Nie powinien patrzeć. Właśnie podglądał swojego idola, podczas gdy ten się rozbiera. Wychylił się jeszcze odrobinę, dociskając policzek do zimnych kafelek ściany. Mężczyzna zdjął całkowicie kąpielówki, jednak sprawnie się odwrócił, kierując się w stronę natrysku. Izuku już myślał, że zachłyśnie się śliną, widząc nagi tyłek bohatera. 

— O mój Boże — wyszeptał cicho, zasłaniając usta ręką. 

Zero zniknął z jego pola widzenia, wchodząc pod prysznic. Włączył natrysk, a w pomieszczeniu zaczęła unosić się gorąca para. Serce Izuku biło tak głośno i szaleńczo, że nie potrafił się skupić na innych odgłosach. Dlaczego stał, jak ostatni idiota, wpatrując się w nagą, niewyraźną sylwetkę swojego idola? Powinien stąd uciekać, zanim pewna część jego ciała postanowi się odezwać. Zobaczył wystarczająco dużo, więc czemu wciąż było mu mało? 

Zacisnął usta, przygryzając dolną wargę. Szum wody, obijającej się o kabinę prysznicową, nigdy nie wydawał mu się być tak bardzo podniecający. Jego myśli były kompletnie zamroczone. Tuląc się do chłodnego kafelka, zastanawiał się, jakby to było być tam razem z nim. Nago. Ta myśl była bardzo zła, a zarazem niesamowicie przyjemna. 

Bakugo wyłączył natrysk, jednak wciąż stał w kabinie. Zdrowy rozsądek piegowatego w końcu zdołał do niego przemówić. Puścił niechętnie framugę, ostatni raz zerkając w stronę prysznica. 

 — Podaj mi ręcznik, Izuku. 

Szesnastolatek zamarł. Stanął w miejscu, kilkanaście metrów, przed prysznicem. W szatni panowała cisza, co jakiś czas zakłócana przez kapiącą wodę. Po chwili, Midoriya zrobił krok w stronę wyjścia. Na pewno się przesłyszał. 

— Mam go sobie sam wziąć? — usłyszał głośniejszy głos Bakugo, który sprawił, że zielonowłosy wstrzymał oddech. — W porządku. 

Izuku nie potrafił nie spojrzeć w stronę kabiny, której drzwi powoli się otworzyły. Wyszedł z nich Ground Zero goły, jak go Pan Bóg stworzył. Chłopak skupił się wyłącznie na jednej części jego ciała, którą swobodnie przed nim eksponował. Ta część Katsukiego była równie niesamowita, jak on sam. 

Jasnowłosy podszedł do ławki, zabierając z niej ręcznik. Powoli się nim owinął, następnie odwracając się w stronę nastolatka. Midoriya przełknął nerwowo ślinę, wlepiając wzrok w podłogę. Miał poważne kłopoty. 

— Myślałeś, że nie zauważę napalonego dzieciaka, który desperacko próbuje mnie podglądać? — zapytał, po chwili zatrzaskując z hukiem szafkę. 

— J – ja…

— Co? — wtrącił, niemal krzycząc na mniejszego. — Chciałeś zobaczyć mój tyłek? A może zrobiłeś mi zdjęcia? 

— Co- Nie! — odparł natychmiast, patrząc Zero prosto w oczy. 

Płonęła w nich złość, jednak z twarzy wyglądał na opanowanego. Mężczyzna podparł się rękoma o biodra, mrużąc oczy. 

— Podejdź do mnie — powiedział stanowczo. Uczeń nie poruszył się. Miał pełno obaw, mimo iż wiedział, że Bakugo należą się wyjaśnienia. — Przecież cię nie zamorduję. — Nie mając innego wyboru, podszedł do niego, stając na bezpieczną odległość. — A teraz powiedz mi, co tutaj robisz. 

— ...Pływam — mruknął chrypliwie przez co zaraz musiał odchrząknąć. — …Znaczy, chciałem pływać.

— W dresach i koszulce? 

— Właśnie chciałem...się przebrać — skłamał. 

— Więc śmiało — powiedział, krzyżując ręce na piersi. 

Izuku spojrzał na niego zdezorientowanym wzrokiem. Blondyn uśmiechał się delikatnie, cierpliwie czekając. 

— … N – nie rozumiem — odezwał się po chwili, czerwieniąc się. 

— Przebieraj się. Zobaczymy, kto szybciej pływa. 

Midoriya przeklął w myślach, dopiero teraz widząc, jak bardzo głęboki jest dół, który pod sobą wykopał. 

— Nie jestem najlepszy w sportach wodnych — mruknął, uciekając wzrokiem gdzieś w kąt szatni. 

— Ja też, ale lubię rywalizację. 

— Hah, jasne… — zaśmiał się słabo. Bakugo wciąż czekał aż ten wykona jakikolwiek ruch. Nie miał innej opcji – musiał powiedzieć prawdę. Oczywiście nie całą. Chciał jeszcze trochę pożyć. — Ja-... Tak naprawdę...to był przypadek, że się spotkaliśmy… Nie mam też stroju kąpielowego. 

— Czyli przez przypadek wlazłeś za mną do szatni? — zapytał, w dalszym ciągu, dręcząc chłopaka. 

— Tak — odparł natychmiast. — Tak, nie wiedziałem, że pan- ...że tu jesteś. 

Ground Zero westchnął głośno. Zmarszczył brwi, wbijając wzrok w twarz mniejszego. Patrzyli na siebie przez chwilę, nie odzywając się przy tym. Izuku był kłębkiem nerwów, a jednocześnie nie przestawał myśleć o tym, co dane mu było zobaczyć kilka minut temu. Zarumienił się nagle, uświadamiając sobie, że jest sam z Ground Zero, który był kompletnie nagi pod ręcznikiem. 

Wzdrygnął się, widząc, jak blondyn zbliża się do niego. W mgnieniu oka złapał za jego koszulkę, przyciągając go gwałtownie w swoją stronę. 

— To twoje drugie ostrzeżenie, chłopczyku — warknął. Piegowaty poczuł jego gorący oddech na swoim policzku. — Jeszcze jedno, a inaczej sobie porozmawiamy. Dotarło? — zapytał, odpychając go agresywnie od siebie. Zrobił to jednak na tyle słabo, aby uczeń nie upadł. Midoriya wymamrotał coś, kiwając energicznie głową. — Wynoś się stąd. 

Izuku od razu wyszedł, już nie obracając się za siebie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top