𝟏.𝟏𝟕. 𝐬𝐲𝐦𝐩𝐚𝐭𝐢𝐚
sympatia – osoba, którą się lubi lub kocha.
╳ ╳ ╳
Usta blondwłosego mężczyzny lekko się rozwarły. Uczucie, które wybuchło w jego klatce piersiowej nie można było nazwać przytłoczeniem. Strach był zbyt mocnym słowem na podsumowanie tych emocji. Jak miał się czuć Ground Zero, wchodząc do świątyni wzniesionej ku jego czci? Chociaż, może nie było aż tak źle, ale wciąż było źle. Cholernie źle.
Im dłużej wpatrywał się na całokształt pokoju chłopaka (który w głównej mierze skupiał się na jego osobie) zaczął się szybciej przyzwyczajać do tego widoku. Wciąż nic nie powiedział, a Izuku zdążył już zamknąć za sobą drzwi. Piegowaty też nie śmiał się odzywać. Przeżywał w tej chwili koniec świata w swojej głowie.
Pokój nie był duży, a sam wystrój nie był aż taki zły. Co prawda, Zero miał ochotę wybuchnąć śmiechem, jednocześnie zakrywając twarz z zażenowania, ale skoro Izuku potrafił funkcjonować w tym otoczeniu, on też się dostosuje.
Nie potrafił odciągnąć wzroku od całkiem sporego plakatu wiszącego nad łóżkiem. Oczywiście przedstawiał on Ground Zero. Starał się nie myśleć nad prawdziwym powodem zawieszenia go nad łóżkiem, ale i tak brudne myśli od razu przejęły pałeczkę. Dalej, wbił wzrok w pluszaki na łóżku, które przy okazji było ładnie pościelone. Maskotki były całkiem urocze. Nawet sam Ground Zero bardzo je lubił. Katsuki cieszył się, że Izuku nie posiadał tej wielkiej stu pięćdziesięcio centymetrowej poduszki. Gorzej jeśli gdzieś ją schował ze względu na jego biedną matkę, która musiałaby na to patrzeć. Co do wielkich poduch, Bakugo spotkał się w internecie z wersjami +18, które wypaliły mu oczy. Wtedy przekonał się po raz pierwszy, że bohaterstwo ma swoje wielkie minusy.
Nad biurkiem, na półce, stała kolekcja różnych figurek. Ground Zero, All Might, nawet ta suka Mirko, której Katsuki nienawidził. Dlaczego ona tam w ogóle stała? Mówią, że ten głupi zając to damska wersja Zero. Izuku ma pociąg do takich osób? Niech Bóg ma go w swojej opiece.
Na przeciwnej ścianie znalazło się jeszcze kilka plakatów, a na półkach stały mangi, książki i figurki nieznanych mu postaci. Najpewniej pochodziły z tych jego gierek, w które grał. Odkładając na bok dziwne kolekcje chłopaka, Zero zwrócił uwagę na róg pokoju. Zauważył tam hantle, gumę do rozciągania i złożoną matę do ćwiczeń.
— Powiesz coś? — usłyszał za sobą nieśmiały głosik zielonowłosego. Odwrócił się w jego stronę. Czerwone lica chłopca zdobiły jego uroczą twarzyczkę. Starszy tylko się w niego wpatrywał, a on stawał się przez to coraz bardziej zawstydzony. — Dlatego nie chciałem, żebyś tu wchodził… — burknął. Był zdenerwowany i nawet nie potrafił spojrzeć Zero prosto w oczy.
— Nie jest źle — odezwał się. Izuku uniósł wzrok z podłogi. — Na początku się wystraszyłem — westchnął, drapiąc się z tyłu głowy — ale wygląda całkiem spoko. Mogę cię nazwać moim fanem numer jeden — powiedział, puszczając oczko w jego stronę.
Serce Izuku Midoriyi właśnie przestało bić. Doskonale wiedział, że wygląda teraz jak pomidor, a jego usta idiotycznie się wykrzywiają, walcząc z uśmiechem. Zrobiło mu się przyjemnie ciepło, szczególnie w klatce piersiowej. Katsuki widział, co dzieje się z ciałem mniejszego. Wredna natura bohatera nakazywała mu brnąć w to dalej.
— U – um, już wszystko widziałeś — wyjąkał piegowaty — więc możemy wracać.
Nastolatek wycofał się do drzwi i – ku jego zdziwieniu – został przed nimi zatrzymany. Bakugo złapał go za kołnierz. Uśmiechnął się przebiegle, widząc, że ma go w garści. Nim Izuku zdołał zareagować, zderzył się plecami z umięśnionym ciałem blondyna.
— Nie tak prędko… — Głos Katsukiego sprawił, że coś w chłopcu zadrżało. Tak działo się za każdym razem, gdy słyszał ten zmysłowy szept tuż przy swoim uchu. — Kto jest twoim ulubionym bohaterem? — zapytał z delikatną, nieziemsko seksowną, chrypką w głosie. Znowu się z nim droczył, a ciało młodszego znowu pragnęło mu ulec.
Katsuki przyglądał się mu z góry. Uchylił się nieco, aby jak najbliżej przylgnąć do jego ciała. Biodra docisnął do swojego krocza, wiedząc, że Izuku doskonale zdaje sobie sprawę z położenia własnego tyłka.
Zielonowłosy zaniemówił. W jego głowie zaczęło się gotować, a serca biło jak oszalałe. Jego drobniejsze ciało zostało całkowicie pochłonięte przez Ground Zero. Tak wiele miało teraz z nim styczność. Ciepłe, duże ręce spoczywały na biodrach, a palce skierowane były w stronę krocza. Powietrze, wydychane przez Zero, muskało skórę na jego karku, powodując ciarki. Izuku tylko czekał na moment aż poczuje coś pomiędzy swoimi pośladkami.
— Zapomniałeś języka w gębie? — zapytał Katsuki, widząc brak reakcji ze strony nerda. Milczał jak grób, może nawet nie oddychał. — Twój ukochany bohater to…?
— A – All Might.
Bakugo mlasnął językiem, równocześnie opierając brodę na barku niższego.
— Jesteś pewny? — szepnął, wjeżdżając jedną ręką pod koszulkę piegowatego. Z usteczek Izuku wydobyło się ciche westchnięcie. — Nie ma go tutaj za dużo — zamruczał. Opuszkami palców kreślił koło w miejscu, w którym Midoriya miał łaskotki.
— Bo… no bo… — wydukał, wiercąc się na wszystkie strony — t – tak wyszło.
— Cóż, nawet jeśli… wierny fan zasługuje na wyjątkowe traktowanie.
Po wypowiedzeniu tych słów, Bakugo zaprzestał łaskotek tylko po to, aby złapać za podbródek nastolatka. Uśmiechnął się, patrząc równocześnie na słodkie wargi zarumienionego. Zanim zdecydował się ich skosztować, wbił czubki palców w non stop trzymane biodro chłopca. W końcu pocałował go i to dosyć głęboko jak na początek. Mniejszy mógł tylko słodko mruczeć, będąc pod wrażeniem tempa zarzuconego przez czerwonookiego. Czy oni kiedykolwiek całowali się w taki sposób? Nie miał okazji do zastanowienia się nad tym, bo gdy tylko poczuł dłoń na swoim kroczu, od razu przerwał pieszczotę.
— M – moja mama…
Blondyn zmarszczył brwi. Z ciężkim westchnięciem, zabrał ręce z ciała nastolatka. Jednak zanim zdecydował się odsunąć, pocałował go w szyję.
— Jest tak miło, że aż o niej zapomniałem. A zaczęło się robić ciekawie, prawda? — wyszeptał ostatni raz, upewniając się, że Izuku na długo zapamięta uczucie warg muskających jego ucho. Niechętnie odsunął się od niego, aby dać młodemu chwilę na odetchnięcie. — To z oficjalnego merchu? — zapytał od niechcenia. Duży plakat nad łóżkiem skutecznie odwrócił jego uwagę od piegowatego.
— Mhm — odmruknął, poprawiając nerwowo koszulkę. — Limitowana edycja. Ciężko było go zdobyć, ale dałem radę — dodał z nieśmiałym uśmiechem. Jego wciąż zarumienione policzki poczerwieniały jeszcze bardziej.
Katsuki zamruczał pod nosem, co miało być oznaką zainteresowania. Jego wzrok przykuła półka z figurkami, do której od razu podszedł. Posiadał wszystkie edycje All Mighta i te, które dotąd uzyskał on sam. Mirko stała na żałosnym końcu półki, więc, na szczęście, blondyn nie musiał na nią patrzeć.
— Widziałem je tylko na zdjęciach — odezwał się, widząc, że Izuku nie spuszczał z niego wzroku. — Większość decyzji, co do mojego merchu, podejmuje mój menadżer. O cholera — wymamrotał, podnosząc jedną z jego własnych figurek. Obejrzał ją dokładnie dookoła.
— To pierwsza, którą kupiłem. Co jest z nią nie tak?
— Nic — pokręcił głową. — Zapomniałem jak wyglądał mój pierwszy kostium. Ten jest jeszcze z czasów liceum.
— Naprawdę? — zainteresował się młodszy. Jego oczka zabłyszczały. — Ten jest pierwszy? Ale, że taki całkiem pierwszy?
— Wydaje mi się, że tak — powiedział, odstawiając figurkę na półkę. — Huh, trochę się zmienił od tamtego czasu.
— Gdy byłem mały, chciałem mieć pelerynę, tak jak All Might — zachichotał cicho.
Bakugo prychnął pod nosem na myśl o kostiumie Izuku z dodatkiem peleryny. Wyglądałby idiotycznie.
— Peleryna będzie ci zawadzała z twoim stylem walki. Potrzebujesz jak najwięcej swobody przy tak szybkich ruchach. ...Poza tym, peleryny są żałosne.
— Wcale nie! Są czadowe! — wypalił głośno. — Ale All Might mówił to samo… Peleryna będzie mi przeszkadzać.
Blondyn usiadł na łóżku, przez co Izuku spiął się w sobie. Zaczął go czujnie obserwować, podążając wzrokiem za jego dłońmi, które sunęły po prześcieradle. Zero zobaczył pluszowy granat i od razu go pochwycił. Nawet założył pluszaka na rękę przez co Izuku słodko się zaśmiał. Dla takich dźwięków Katsuki mógł robić z siebie głupka.
— Jesteście razem blisko.
— Kto?
— Ty i All Might.
Izuku zmusił się do delikatnego uśmiechu. Usiadł zaraz obok swojego idola, który w międzyczasie rzucił granat na swoje miejsce. Nastolatek obok niego stał się nienaturalnie nerwowy.
— To mój, uhmm… mentor? Chyba mogę go tak nazwać — wymamrotał sam do siebie. — Pomaga mi w treningu. Wiele dla mnie zrobił.
Czerwonooki dał ręce za siebie, aby podeprzeć się o materac.
— Zauważyłem, że oboje macie coś na wzór Daru Wzmacniającego.
— Ah, tak, hah — odezwał się po chwili. Zero zauważył, że zielonowłosy zaczął bawić się swoimi dłońmi, a jego wzrok poszybował na drugi koniec pokoju. — On też to zauważył, dlatego zaproponował swoją pomoc.
Blondwłosy mężczyzna wbił intensywny wzrok w młodszego. Był zbyt łatwy do przejrzenia. Denerwował się.
— Kłamiesz. — Słysząc to, Izuku spojrzał na niego. Jego wzrok panikował.
— Uhm, co?
— Nie potrafisz kłamać — wzruszył ramionami. — Dziennikarze od razu to wyłapią i nim się obejrzysz zostaniesz zapędzony w kozi róg.
— Oh… uhh-
— Jestem dobrym obserwatorem — wtrącił. — Radzę ci lepiej ukrywać swoją znajomość z All Mightem, bo ktoś w końcu odbierze to w zły sposób.
Izuku zacisnął dłonie na materacu. Trawił słowa powiedziane przez Katsukiego, a gdy w końcu je zrozumiał, spłonął głęboką czerwienią.
— Zły… sposób? — powtórzył powoli. Blondyn miał ochotę się zaśmiać, widząc wystraszony wzrok chłopaka. — O – o czym ty myślisz?! — Zasłonił czerwoną twarz rękoma. Sam się zawstydził, gdy jego wyobraźnia zaczęła działać. — O rany, nie… Jak możesz tak w ogóle myśleć?! Przecież to…
— Pokazuję ci tylko brutalny sposób w jaki media manipulują wszystkim wokół bohaterów. Myślisz, że ja nie miałem wpadek? Na mój temat krążyły różne, paskudne plotki. Musisz uważać.
Zielonowłosy już się uspokoił. Nie mógł jednak zignorować słów bohatera, który właśnie dał mu radę jak postępować z dziennikarzami. Myśląc o tym wszystkim raz jeszcze, nagle posmutniał.
— Nie potrafię kłamać…
— Tego można się nauczyć.
Izuku przysunął się bliżej drugiego mężczyzny.
— Co do All Mighta, on tylko mi pomaga. Nie musisz być zazdrosny — wymamrotał nieśmiało, a jednak kąciki jego ust odrobinę się podniosły. Myśl o zazdrosnym Katsukim bardzo mu się podobała.
Bakugo już dawno wygrał z All Mightem jeśli chodzi o fanowskie serce Izuku. Ten dzieciak podziwiał go przez kilka lat i nic nie jest w stanie zgasić tej fascynacji.
— Wiem, głupolu — powiedział, czochrając go po włosach. Młodszy z przyjemnością przyjął pieszczotę. Nawet schylił głowę na znak, żeby nie przestawał. — Dobra — westchnął, wstając z miejsca — gdzie chcesz autograf?
— Ah! — Izuku rozpromienił się, a jego oczka aż błyszczały. Znowu przełączył się na tryb fana Ground Zero. Chłopak doszedł na czworakach do ściany przy łóżku. Usiadł po turecku przed swoim dużym plakatem, a palcem pokazał miejsce, w którym chciałby autograf. — Tutaj!
Ekscytował się tym jak małe dziecko. Był zbyt uroczy.
— W porządku — powiedział, klękając na łóżku zaraz obok uśmiechniętego fana.
— Już daję ci marker!
Kiedy ostatnio ten dzieciak był tak bardzo energiczny w jego obecności? Nie wspominając o swobodzie między nimi. Do osiągnięcia tak fantastycznej relacji wystarczyło dać niegrzecznemu dziecku parę klapsów.
— Z dedykacją dla Izusia — wymamrotał, trzymając już marker w dłoni. Otworzył go zębami, a następnie ułożył wygodnie dłoń, aby złożyć ładny autograf.
— Ej, nie pisz tak! — jęknął. Midoriya próbował zerknąć na to, co Zero wypisuje na jego cennym plakacie z limitowanej edycji.
— Za późno — powiedział wrednie, dodając serduszko nad drugim "i".
Blodnyn odsunął się nieco, dając miejsce Izuku, który niecierpliwie spojrzał na podpis. Na początku bardzo się zawstydził. Zero naprawdę narysował serduszko. Teraz każdej nocy, gdy będzie się kładł spać, zobaczy serduszko tuż nad swoim zdrobnionym imieniem. Ten facet naprawdę planował wtrącić go do grobu. Samo patrzenie na to sprawiało, że jego serce biło nienaturalnie szybko. Sam autograf był nieco inny od tego złożonego w zeszycie chłopca. Został nakreślony bardzo starannie, nie tak jak tam, gdzie bohater machnął raz dłonią.
Przejechał ostrożnie po napisie. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak szeroko się uśmiecha. Katsuki wpatrywał się w jego reakcję, która sama w sobie była trochę zawstydzająca. To tylko głupi autograf, a jednak dla niego było to coś bardzo ważnego. Katsukiemu podobało się, gdy wywoływał w Izuku takie emocje. Jeden jego uśmiech wystarczył, aby i on się rozchmurzył.
— Dziękuję — powiedział, wracając wzrokiem do szkarłatnych oczu Bakugo.
Jeden wpatrywał się w drugiego. Wciąż byli bardzo blisko siebie, ale jeszcze nie zdali sobie z tego sprawy. W całym domu panowała głucha cisza, w której słychać było tylko ich oddechy. Blondyn przypatrywał się, gdzie błądzi wzrok mniejszego. Uwagę chłopaka przykuły najprawdopodobniej jego usta. Właśnie w tym momencie Bakugo uświadomił sobie, że to co w tej chwili robią jest swego rodzaju bardzo intymnym zjawiskiem.
Starszy wyciągnął rękę w stronę piegowatej buzi. Przysunął się bliżej, a ruch ten sprawił, że materac zaskrzypił. O ile wyobraźnia Zero została opętana przez kosmate myśli, Izuku od razu się onieśmielił. Nawet chciał się wycofać, ale przestał o tym myśleć w momencie złapania jego brody przez dłoń Bakugo. Zrobił dokładnie to, co doprowadzało ciało nastolatka do szaleństwa. Wystarczył jeden dotyk. Ciepły opuszek kciuka właśnie zetknął się z dolną wargą.
— Podziękuj mi w odpowiedni sposób. — Wyższy ścisnął za nią delikatnie, a zaraz potem przejechał leniwie wzdłuż miękkości.
Izuku bez wahania rozchylił usta. Czekał tylko na moment, w którym Katsuki postanowi się zbliżyć. Ten wciąż masował jego wargę, najwyraźniej świetnie się przy tym bawiąc. Zawsze musiał się z nim droczyć, a w tej chwili młodszy tak bardzo go pragnął, że aż miał ochotę się rozpłakać.
Szybko się zdenerwował i zabrał rękę ze swojej twarzy. Ground Zero postanowił zrobić z niej inny użytek. Położył ją na biodrze nastolatka, przyciągając go bliżej siebie. To był ten moment. Izuku w końcu mógł go pocałować. Oboje mogli to zrobić.
Z samego pocałunku czerpali o wiele za dużo przyjemności. Mokre dźwięki wydawane przez języki w zupełności wystarczyły im do wyładowania większości napięcia. Katsuki przejął dowodzenie nad niedoświadczonym, który robił wszystko zbyt zachłannie. Spróbował narzucić wolniejsze tempo, a przy okazji podotykał go w kilku ciekawych miejscach. Jednocześnie bacznie przysłuchiwał się odgłosom dookoła. Ciche westchnięcia piegowatego utrudniały mu pracę, ale wciąż najwięcej swojej uwagi skupił na drzwiach.
— Nie przestawaj — wyjąkał młodszy gdzieś pomiędzy wdechami. Chyba zapomniał o szczególe, że nie są sami.
Bakugo wsunął czubki palców pod materiał szortów nastolatka. Wiedział, że mogli poprzestać tylko na pocałunkach, ale nie widział problemu w małej eksploracji ciała Izuku. Ten robił w zasadzie to samo, jednak upodobał sobie okolice ramion i twarzy Katsukiego.
Chłopak naprawdę przyssał się do niego jak odkurzać. Wydobywał ze swoich ust ciche, ale cholernie nieprzyzwoite dźwięki, które zachęcały blondyna do czegoś więcej. Chciał go rozebrać i wydawało mu się, że Izuku mógł chcieć tego samego, widząc stan jego krocza.
Ground Zero pozwolił sobie wsunąć całe dłonie w spodnie mniejszego. Od razu otrzymał odzew w postaci stłumionego przez pocałunki jęku. Pieprzony zboczeniec właśnie wypiął swój tyłek, tylko po to, aby on mógł swobodnie go podotykać. Duże dłonie dorosłego od razu zaakceptowały zaproszenie i wręcz pożarły w całości oba pośladki nastolatka. Właśnie w tym momencie przerwał im dźwięk wyjątkowo głośnego powiadomienia. Midoriya przestraszył się nie na żarty. Natychmiast odepchnął od siebie blondyna, a to bardzo go wkurzyło.
— To tylko telefon, idioto!
— Oh — mruknął, sprawdzając otrzymaną wiadomość.
— Co jest?
— Mama wróci za dziesięć minut.
— Pierdolisz — warknął z niedowierzaniem w głosie. Wyrwał młodszemu telefon z ręki.
[Mama] Wracam za jakieś 10 minut :-) Pożegnaj ode mnie Ground Zero jeśli będzie się zbierał. I podziękuj! (◕,◕✿)
— Oddaj mi go… — jęknął Izuku.
Czerwonooki cisnął telefonem w poduszkę, a Izuku, widząc ten niespodziewany ruch, zmarszczył brwi. Patrząc mu prosto w oczy, poczuł jak dreszcze tańczą po jego skórze. Drapieżne spojrzenie Bakugo zawsze zwiastowało kłopoty.
— Dziesięć minut — powiedział, oblizując wargi — w zupełności wystarczy.
Tym razem to on wpił się w soczyste usteczka Izuku. Ssąc dolną wargę, odpiął agresywnie guzik w spodniach zielonowłosego. Tuż za nim poleciał zamek.
— C – co ty chcesz zrobić? — zapytał, odsuwając się. — Nie powinniśmy…
— Jesteśmy sami — przypomniał, słodko szepcząc do ucha drugiego. — Nie chcesz się zabawić ze swoim idolem?
— A – ale — wydukał nerwowo. Właśnie naciągnął koszulkę, aby zakryć swoje krocze. Kto by pomyślał, że jeszcze chwilkę temu domagał się od Zero pieszczot, a teraz powrócił zawstydzony, czerwony po uszy nerd.
— Za dużo myślisz, skarbie — wymruczał, a zaraz potem zaczął sadzić mokre, ale delikatne, pocałunki wzdłuż szyi mniejszego.
— M – mhh — wyjęczał, czując jak dłoń Bakugo zaciska się wokół jego wciąż wzrastającej erekcji.
— Usiądź mi na kolanach.
O dziwo polecenie to wypełnił bez chwili zwątpienia. Rozsiadł się, a Zero poprawił jego tyłek na swoich kolanach. Potrzebował go bliżej siebie. Pocałował go raz i drugi w usta. Wdychał łapczywie zapach chłopaka, który jak na razie siedział cicho, tuląc się mocno do jego pleców. Ręce Izuku były zarzucone za szyje Bakugo, na której po chwili zaczął sadzić pocałunki.
Nie chcąc tracić czasu, wyjął z bielizny nastolatka jego przyrodzenie. W momencie tym poczuł jak ciało, które trzymał w swoich objęciach, napięło się. Młodszy oparł się o barki blodnyna, aby powrócić do jego ust. Skradł szybkiego buziaka, a następnie zerknął na sytuację na dole.
— Nie myśl sobie, że zrobię wszystko za ciebie — powiedział, puszczając w pełni nabrzmiałą erekcję piegowatego. Oparł się rękoma o materac, podziwiając widok zawstydzonego chłopczyka.
— C – co mam zrobić? — wymamrotał z zakłopotaniem.
— Chcesz, żebym cię nauczył?
Przytaknął nieśmiało, co z jakiegoś powodu naniosło na usta Katsukiego złośliwy uśmieszek. Przyciągnął go na tyle blisko, że męskość Izuku napierała czubkiem na podbrzusze Zero. Młodszy chciał rozpiąć zawadzające spodnie blondyna, ale ten go wyprzedził. Jednym szybkim ruchem wyswobodził z nich swój wzwód, który zderzył się z tym należącym do zielonowłosego. Izuku nie spodziewał się, że Bakugo ujmie obydwa ich członki w garść, a ponadto zacznie pocierać je o siebie nawzajem. Midoriya zaczął wzdychać wraz z każdym, intensywniejym ruchem.
Nie dane mu było długo czerpać przyjemność z tej czynności. Katsuki przestał, aby wziąć go za rękę. Zachęcił go do owinięcia jej wokół ich drżących przyrodzeń. Nastolatek zaczął wstydliwie działać, ale to nie było to samo. Dołożył więc drugą dłoń, poruszając nią na równo z tą pierwszą.
— Załapałeś — usłyszał przy uchu. — Jest przyjemnie… Świetnie ci idzie.
Pochwała sprawiła, że dostał zastrzyku pewności siebie. Blondyn chciał, aby kontynuował, więc postarał się sprawić mu jeszcze więcej rozkoszy. Otrzymał kilka krótkich buziaków, które nakręcały go coraz bardziej.
Raz na jakiś czas, Katsuki odgarniał grzywkę, która opadała na oczy drugiego. Żeby utrudnić mu trochę zadanie, postanowił wjechać ręką pod koszulkę Izuku. Wspinał się w górę, a po drodze badał rysy mięśni brzucha nastolatka. Nareszcie jego palce spotkały się z już sterczącym sutkiem, którym zaczął się powoli bawić.
— Katsuki… — wyjęczał głosem tak seksownym, że blondyn mógł przysiąc, że poczuł jak tam na dole robi się odrobinę większy. Ich usta były blisko siebie, a oddechy mieszały się ze sobą razem z wszystkimi stękami i westchnięciami. Pieszczoty sutka przyczyniły się do zwolnienia pracy rąk piegowatego. Bakugo od razu chwycił za obydwie erekcje, które zaczął energicznie pocierać. Dla Izuku było to za wiele, bo właśnie wydał z siebie serie urywanych jęków rodem wyjętych z porno. Katsuki nie mógł prosić o piękniejszy widok. — Chyba zaraz-
Zero zamknął mu usta głębokim pocałunkiem, którego chłopak nie potrafił oddać. Był zbyt zajęty doznawaniem wszystkiego, co działo się teraz z jego ciałem. Starszy przyspieszył, widząc co dzieje się z jego fanem. Z członka Izuku wytrysnęła sperma, która ubrudziła jego wciąż ruszającą się dłoń.
— Kurwa. — Zero przygryzł swoją wargę, gdy sam poczuł, że szczytuje.
Midoriya wyczerpał swoje baterie w trakcie orgazmu Bakugo. Młody oparł głowę na ramieniu dorosłego, ciężko dysząc. Po ulżeniu sobie, blodnyn zabrał chusteczki ze stolika obok łóżka.
— Ja… — zaczął nastolatek, który wciąż próbował uspokoić swój nierówny oddech. — Ja chcę więcej.
— Na dzisiaj wystarczy, zboczeńcu — powiedział, wycierając dokładnie swoją dłoń.
Blondyn zapiął spodnie, a zaraz za nim, to samo postanowił zrobić zielonowłosy. Nastolatek wciąż na nim siedział i uśmiechał się delikatnie w jego stronę.
— Co? — zapytał w końcu.
Izuku umocnił uścisk na barkach Katsukiego. Jego policzki obeszły rumieńcem, a usta zadrżały. Próbował coś z siebie wydusić.
— Dlaczego nigdy nie… — zaczął nieśmiało — nie idziemy na całość?
— Jesteś taki niewyżyty — zaśmiał się, całując go w szyję.
Piegowaty odsunął się nieco od niego. Jego wzrok zrobił się nagle poważny, co i Bakugo zmusiło do powagi.
— Nie chodzi o to. Ja… uhm… lubię cię, Katsuki. — Na te słowa, oboje się zaczerwienili. — Nie chcę tego robić, bo chcę sobie ulżyć… Chcę to zrobić, bo to będzie z tobą. — powiedział cichutko, a wzrok wbił w koszulkę Zero, za którą uprzednio złapał. — Chcę się z tobą kochać — dodał, tym razem, patrząc mu prosto w oczy.
Dorosły odwrócił na chwilę wzrok. Zrobił się ciepły na twarzy i obawiał się, że było to spowodowane intensywnym rumieńcem.
Izuku powiedział, że go lubi. Powiedział, że chce się z nim kochać.
Obawy Zero sprawdziły się. Nastolatek zakochał się w nim.
— Już jestem!
Słysząc Inko w korytarzu, młodszy szybko zszedł z kolan starszego. Blondyn wyrzucił zużytą chusteczkę do kosza. Prostując się, poprawił ubranie i włosy. Coś było nie tak. Dlaczego teraz zaczęły go zjadać nerwy?
— Katsuki?
— Wrócimy do tej rozmowy. — Spojrzał na promienny uśmiech chłopaka, który patrzył na niego swoimi błyszczącymi oczkami. Nastolatek energicznie przytaknął.
Zero podszedł do Izuku i pogłaskał go po włosach, na co ten cichutko zamruczał pod nosem.
Serce Katsukiego waliło w dziwny, szalony sposób, a to jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top