021 Aby, zdobyć serducho Alice.

Minęły już 2 miesiące od jesiennego balu. Aktualnie jest po świętach, a dziś jest sylwester. Spędzam je z przyjaciółmi, moje włosy już odrosły do obojczyków.

Max powiedział mi, że bardzo ładnie mi w krótkich włosach, a ja powiedziałam, że wolę dłuższe.

Połowa szkoły już minęła, a jesteśmy już w ostatniej klasie. Bardzo mnie ciekawi, jaka jest moja przyszłości.

Zasługą jestem ja do mojej przyszłości. Jak wybiorę drogę odpowiednią to przyszłość nadejdzie.

Aktualnie przygotowujemy się sylwestra. Spędzimy je w domu Phoebe i Max'a, a ich rodzice idą do naszych rodziców.

Ja i Max przygotowujemy 2 placki. Jedną snikers i brownie. Rose i Adam załatwiają jakiś słodycze i tym podobne. Phoebe i Cherry pojechali do sklepu, aby załatwić alkohol. Oczywiście z tatą Cherry, bo alkohol sprzedają od 21 lat. Amy i Tobias też coś gotują, ale nie pamiętam już co.

Phoebe postanowiła, że zaprosi Linka i przy okazji nas ze sobą pozna. Po niej widzę, że oba lubi go.

Siedzę z Max'em w kuchni jego domu robiąc placki. Przygotowaliśmy składniki i postanowiliśmy zacząć od brownie.

Sprawdzając przepis zrobiliśmy już połowę. Wzięłam mąkę, a Max szybko złapał garść i w rzucił w moje włosy.

- Ej! - krzyknęłam na niego zdenerwowana.

Złapałam trochę do ręki i wrzuciłam w jego stronę, ale zasłonił się rakami, gdzie obrudziłam mu tylko rękawy. Max się uśmiechnął i złapałam opakowanie, gdzie było tylko trochę mąki.

Wziął nad moją głowę i zaczął pochylać, ale szybkim ruchem zakryłam głowę dłońmi, gdzie na ręce mi sypnął.

- Ty... ty... - chciałam jakoś go pocisnąć, ale nie przychodzili mi nic do głowy. Więc, wzięłam ręce nad niego i z trzepnęłam się z mąki.

Max miał całe włosy w mące. Max złapał miskę i z siłą jaką pociągnął do siebie, że aż potknął się, co sprawiło, że ja również.

Upadliśmy razem z miską na ziemie. Ja wylądowałam na ziemię, a Max na mnie, a miska wylała za wartość na podłogę.

- Co ty narobiłeś?! Musimy od nowa robić. Przez ciebie nie zdążymy! - nakrzyczałam na niego. Chciałam go walnąc w klatkę piersiowa, ale złapała za moje nadgarstki trzymając mocno do podłogi, gdzie nie mogłam je wyrwać. - Jesteś okropny!

- Nie prawda. Jestem zajebisty. - uśmiechnął się cwaniacko.

- Puść mnie ty deklu. - próbowałam wyrwać ręce z jego uścisku.

- Nie puszczę cię  dopóki nie przeprosisz mnie, że nazwałaś mnie okropnym. - spojrzał na mnie, gdzie uśmiechnął się i podniósł brew.

Przez niego nie zdążymy, więc musiłam go przeprosić, żeby szybko skończyć robić te ciasta.

- Dobra, dobra. Przepraszam. - po chwili zaczęłam się śmiać.

Max wstał ze mnie i pomógł mi wstać. Od trzepałam się z brudu i Max tak samo zrobił oraz poprawił swoje włosy.

- Musimy się szybko ogarnąć, bo nie zdążymy. - zaczęłam barć składniki i ze sobą mieszkać. - Wiesz co. Mam lepszy pomysł. Zacznij robić snikersa.

- Ale ja nie umiem gotować. - spojrzałam na niego groźne, a on wziął przepis i zaczął robić.

Wreszcie skończyliśmy. Od razy pokroiliśmy ciasto i ogarnęliśmy ze stołu. Położyłam ciasto na paterze i położyłam na środku stołu.

Wzięłam telefon, żeby sprawdzić która godzina. Dochodziła powoli 18, czyli już musiłam iść do domu przebrać na sylwestra.

Usłyszałam dzwonek ze strony drzwi. Max skierował się i otworzył. Pheobe i Cherry, gdzie niosły piwa.

- Dobra, ja już lece się ubierać. Nie długo wracam. - powiedziała do Phoebe i szybko pobiegła w stronę drzwi.

- I nie czekam. - spojrzał Max na Cherry z swoim uśmieszkiem, a Cherry spojrzała na niego obrażona.

- Żegnaj. - zamknęła za sobą drzwi.

- Ja też już idę. Zaraz wrócę. - pobiegłam do kuchni, bo stanowiłam, że pójdę przez taras, bo będzie szybciej.

- Nie ciebie już czekam! - krzyknął do mnie Max.

- Wal się.

Ubrałam się już w cichy, które przygotowałam sobie wcześniej. Outfit składał się z czarnego topu z długimi rękawami, czarne spodnie obcisłe i czarnej ramoneski.

Podeszłam do toaletki i zrobiłam sobie szybki makijaż. Jeszcze pokręciłam włosy lokówką. Gdy się ogarnęłam to podeszłam do szafy i wyjęłam czarne sneakarsy z FILA.

Złapałam za klamkę, ale przypomniałam sobie, że nie psiknęłam się perfumami. Złapałam pierwsze leprze i psiknęłam się wszędzie. Nawet włosy.

Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie, gdzie założyłam buty. Spojrzałam w stronę kuchni i byli tam moi rodzice oraz Max'a i Phoebe z dziećmi. Przygotowywali sobie stół.

Wstałam z kanapę i poszłam w stronę kuchni, aby przejść znowu przez taras.

- Czemu jeszcze nie poszłaś? Już słychać muzykę z domu siąsiadów. Pewnie się już zebrali. - powiedziała moja mama kładząc jedzenie na stół.

Jak mama powiedziała zadzwonił mój telefon. Wyjęłam z kieszeni, a była to Amy. Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.

- Przychodź, bo już zaczynamy imprezę.

- Już, już. Idę.

- Czekamy. - rozłączyła się.

Schowałam telefon i wyszłam z domu na taras. Przeskoczyłam przez małe tuje, gdzie aż potknęłam się o coś wpadając.

Po chwili otworzyły drzwi i wyszedł Adam. Wstałam z ziemi, a on tylko zaśmiał się.

- Co ty robisz? - śmiał się. Za nim zaraz pojawił się Tobias.

- Co się dzieje. - wyszedł z piwem.

- Potknęłam się o coś. - spojrzałam do tyłu i zobaczyłam piłkę.

- To tylko piłka. - po chwili się napił.

- To tylko piłka. - powiedziałam sarkastycznie.

- Dobra, wchodź.

Weszłam i zamknęłam za sobą. Wszyscy już siedzieli przy stole. Dziewczyny o czymś sobie rozmawiały.

- Alice! Chodź, przedstawię cię komuś. - machnęła do mnie.

Usiadłam koło niej, a na przeciw nas siedział Link. Znałam Linka historii Phoebe, a pierwszy raz na oczy widziałam go na balu.

- Link to jest Alice, Alice to jest Link. - miło się uśmiechała po chwili do Linka. Podaliśmy sobie ręce na przywitanie.

Muzyka grała głośno po całym domu. Max coś robił przy telewizorze, bo się wychyliłam. Adam rozmawiał z Tobias'em o czymś. Nie wiem czemu, ale chciałabym wiedzieć co oni plotkują.

- Alice kojarzę cie skądś, ale nie wiem skąd. - odwróciłam głowę i spojrzałam na Linka.

- Może z balu? - powiedziałam głośniej, bo muzyka zrobiła się głośniejsza.

- Max przycisz to! - krzyknęła Phoebe.

- Już!

- Nie, jak wtedy cię zobaczyłem to wtedy miałem ten moment, że kojarzę cię. - odpowiedział na moje pytanie.

- Może z YouTube? Bo kiedyś robiła cover. - powiedziała Amy zajadać chipsy.

- Amy! Mówiłam ci dawno, żebyś o tym nigdy nie wspominała. - spojrzałam na nią m.

- I tak kiedyś by się dowiedzieli. - ruszyła ramionami.

- Serio?! Czemu nic nie mówiłaś? Jestem taka podekscytowana! - krzyknęła w moją stronę Rose.

- Bo się wstydziłam. Ogólnie zapomniałam o tym.

- Jaka nazwa? - zapytała Phoebe zaciekawiona.

- Nie powiem. - odpowiedziałam.

- Alice Wolf. - powiedział za mną Adam i się uśmiechnął złowrogo.

- Adam! - walnęłam go w ramię.

- Nawet to nie bolało. - usiadł na rogu stołu koło mnie.

- Ej włączmy jakiś cover. - wstała szybko Phoebe i pobiegła do salonu.

- Co? Nie!! - wstałam pobiegłam za nią.

Phoebe wpisywała coś w telefonie. Pewnie szukała mój kanał. Podbiegłam do niej i chciałam jej zabrać telefon. W biegu złapał mnie Adam w objęcia. Próbowałam się wyrwać, ale nie mogłam.

Po chwili włączył się mój cover na telewizorze. Od razu wiedziałam, co to jest za cover. Jest to 7 years - Lukasa Grahama. Gram tu na gitarze.

Tobias jak usłyszał brzemię gitary to spojrzał na telewizor. W słuchał się uważnie w nagranie. 
Po chwili cover się skończył.

- Czemu tylko jeden cover? - powiedziała smutno Phoebe. - Chciałam więcej posłuchać.

- Głos anioła. - powiedziała Rose, gdzie złapała się za ręce i przyłożyła do klatki piersiowej.

- Piękny głos. - powiedział Max przykładając rękę do szczęki. Spojrzałam na niego, a on spojrzał na mnie cwaniacko i mrugnął mi.

- Widziałaś ile masz wyświetleń? - zobaczyłam w jej oczkach szok.

- Nie. Nie wchodziłam na kanał odkąd opublikowałam cover.

- Masz... 248 tys... - to co powiedziała zszokowało mnie. Nie wchodziłam na kanał z półtora roku.

- Co? Ile? - powiedziałam z niedowierzeniem

- Uuu mamy tu sławną przyjaciółkę. - powiedziała Cherry i podeszła do mnie tańcząc.

- Haha, „sławną przyjaciółkę". - powtórzyłam po niej. Szczerze nie wiem co mam myśleć o tym co powiedziała.

- To nie miało tak zabrzmieć. Po prostu ważne, żebyś ty była szczęśliwa i robiła to co kochasz. - powiedziała do mnie Cherry, gdzie powoli podeszła do mnie i przytuliła mnie. - Powinnyśmy ciebie wspierać. - powiedziała głośno, a reszta podeszła do nas i aktualnie byliśmy jak teletubisie.

- Dobra, kończmy te przytulanki. Chodźmy do stołu. - powiedziałam ledwo wymawiając słowa.

Siedzimy przy stole już prawie na bani. Bardziej chłopaki, a ja nie, bo biorę jeszcze leki. Nie wiadomo, czy chłopcy wytrzymają do północy, bo już jest 23:35

Siedziałam z dziewczynami przy stole, gdzie rozmawialiśmy o wszystkim, a chłopcy w salonie się wygłupiali. Wychyliłam głowę i bili się poduszkami.

- Alice jak twoje rozstanie z Tobias'em? - zapytała Phoebe.

- Yh, jest dobrze. Pogodziłam się już tym. Nawet już nie tęsknie za nim i przestałam już go kochać. - uśmiechnęłam się nie śmiało miło.

- Może pójdziemy do salonu usiąść, żeby popatrzeć co robią chłopaki. Kocham jak oni się wygłupiają. - powiedziała Rose podekscytowana.

- Musisz być zawsze taka podekscytowana? - zapytała zażenowana Amy, gdzie ruszyła oczami.

- A ty musisz być taka nie miła? - zapytała Rose.

Amy tylko lekko się wkurzyła. Wziął miskę chipsów, gdzie wstała i poszła do salonu usiąść. Wszystkie wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę kanapy.

- Chłopaki zejdzie i bijcie się na ziemi, a nie na kanapie. - powiedziała wkurzona Phoebe.

- Nie. - powiedział Max.

Phoebe spojrzała na niego jakby chciała go zabić, ale w końcu się posłuchał i zszedł oraz reszta tak samo. Gdy usiadłam dostałam dwoma poduszkami od Max'a i Adama.

- Ej. - obroniłam się rękami.

- Bierzmy ją. - powiedział Max.

- Ja biorę Rose. Weź, to kazirodztwo. - podszedł do Rose trochę się chwiejąc. Rose tylko cofnęła się do tyłu na kanapie. Adam wziął ja na ręce i potem ją jakoś przeniósł na barana, jak worek.

Zaraz po chwili podbiegał do mnie Max, gdzie złapał mnie w pasie. Próbowałam się obronić, żeby nie brał mnie na ręce, ale nie udało mi się i wziął mnie tak samo jak Rose.

- Puść mnie! - powiedziałam głośno.

- Yeyyyyyyyy! - krzyczała Rose, gdzie Adam się kręcił.

- Uważaj, bo ją zaraz puścisz. - powiedziała Amy zajadając chipsy.

Po chwili Max mnie puścił. Chciałam pójść usiąść, ale złapał mnie za rękę i zaczął mnie gilgotać. Zaczęłam się śmiać i wiercić się. Próbowałam się wyrwać, ale ruszyłam tak ręką, że uderzyłam aż go w twarz.

- Ała. - złapał się za twarz i przywrócił się na ziemie.

- Ej już jest 23:48. Chodźmy nalewać szampana. - powiedziała Amy, gdzie nas nagrywała.

- Właśnie! - krzyknęła Cherry, gdzie pobiegła do kuchni. Poszliśmy za nią, a ona już zaczynała nalewać.

- Ja pójdę przełączyć na jakiś kanał. Gdzie odliczają. - pobiegła Phoebe z swoją szklanką szampana.

Wszyscy poszliśmy do salonu i czekaliśmy, jak będzie 10 sekund do nowego roku.

- Jakie macie nowe postanowienie? - zapytał Adam za ciekawiony.

- Żeby schudnąć. - spojrzała na nas Cherry.

- Jesteś szczupła. - powiedziałam.

- Mam 5 kg nadwagi. - powiedziała niskim głosem, a ja zaśmiałam się.

- Aby, zdobyć serducho Alice. - usiadł koło mnie Max, gdzie przytulił się do mnie i wylał na siebie trochę szampan, a ja przekręciłam oczami.

Reszta nic nie powiedziała, a co raz bliżej jesteśmy północy, bo jeszcze 15 sekund. Nagle wbiła 10-siątka i zaczęliśmy liczyć.

- 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1! - krzyknęliśmy na jedynce.

- ZERO! - krzyknął Adam, jak opętany. Spojrzał na Rose i pocałował ją. Uśmiechnęłam się. Spojrzałam na resztę i stawali.

- Chodźmy na zewnątrz, bo będą zaraz strzelać fajerwerki. - powiedział Max stając, gdzie się chwiał trochę.

Wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy w stronę drogę. Nasi rodzice też wyszli z fajerwerkami. Spojrzałam w stronę Amy i Tobias'a jak rozmawiali. Po czym Tobias powili pochylił się do niej i pocałował ją. Automatycznie zrobili mi się smutno, więc spojrzał w dół moich butów.

- Jak chcesz też mogę cie pocałować. - uśmiechnął się cwaniacko Max, który pojawił się za mną.

- Nie, dzięki. - powiedziałam sarkastycznie.

Nagle fajerwerki zaczęły strzelać. Wyjęłam telefon, gdzie weszłam na snapa i nagrałam, oraz napisałam „szczęśliwego nowego roku!🎉" i wysłałam.

- Ale ja mówię poważnie. - spojrzał prosto w moje oczy. Podszedł bliżej mnie i patrzyliśmy się na siebie. Złapał za mój policzek i pocałował mnie w usta. Usłyszałam jak Adam i gwiżdże.

- Gorzko, gorzko, gorzko! - krzyknął Adam. Spojrzałam na niego i zarumieniłam się. Fajerwerki cały czas strzelały.

- Chodźcie zrobimy sobie selfi. Wszyscy razem! - krzyknęła Phoebe. Uśmiechnęłam, więc podbiegłam do niej, gdzie stanęłam koło niej i reszta tak samo. - Robimy dziwną minę.

Zrobiłam zeza wywaliłam język. Pheobe kliknęłam kilka razy w aparat. Nagle fajerwerki ucichły.

- Dzieciaki chodźcie na chwile do domu. Chcemy wam o czymś po informować! - krzyknął mój tata zbierając puste fajerwerki.

Cała nasza ekipa poszła do naszego domu. Weszliśmy, gdzie tata stanął koło mamy.

- Amy, Alice i Adam. Chcemy wam coś powiedzieć. - uśmiechnęła się mama i spojrzała na Tate.

- Co takiego? - dopytał Adam.

- Będziecie mieć brata lub siostrzyczkę! - powiedział głośno tata i złapał mamę za rękę.

- Oby to był chłopczyk. Bo nie chce być sam. - powiedział smutno, a wszyscy się za śmieli

- W którym w tygodniu już jesteś mama? - zapytałam. - i na kiedy termin?

- W drugim. - uśmiechnęła się mama. - Na 5 wrzesień.

Resztę sylwestra spędziłem u nas w domu. Razem z rodziną, gdzie o wszystkim rozmawialiśmy. Jedno mnie zastanawia, bo Max mnie pocałował. Kim jesteśmy?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top