015 To w Skrytowicach są bohaterowie, ale fajnie

ALLERT: rozdział na końcu jest 18+ wiec uprzedzam.

Obudził mnie budzik i szybko wstałam, ale łapiąc za kołdrę, żeby sobie pościelić łóżko zabolał mi nadgarstek. Przypomniałam sobie wczorajszą sytuacje, spojrzałam na nadgarstek i miałam siniaka.

Wyszykowałam się i zeszłam na dół. Usiadłam obok brata i zaczęłam jeść śniadanie.

- Co ci się stało w rękę? - zapytał, mając cała zapchaną buzię.

- Wczoraj jak wracałam do domu to jakiś żul mnie zagadał i złapał mnie za nadgarstek...

- Nie mogłaś zadzwonić, przyszedł bym po ciebie. - przerwał mi brat

- No, ale daj mi dokończyć. - przewróciłam oczami

- No i pojawił się jakiś, superbohater. - powiedziałam i kończyłam śniadanie.

- To w Skrytowicach są bohaterowie, ale fajnie. - powiedziała Amy pijąc sok.

Jak zjedliśmy śniadanie. To wyszliśmy z domu i poszliśmy do szkoły. Jak doszliśmy do szkoły to przed budynkiem czekała Rose.

- Heeej! - krzyknęła biegnąc i skoczyła na Adam'a.

- Hejka. - powiedziałam i przytuliła się ze mną i Amy po chwili.

Gdy się przywitaliśmy z Rose to doszli do nas jeszcze Max i Phoebe.

- Jak tam minął wczoraj wieczór u Tobis'a? - zapytał Max, patrząc na mnie.

- Ymmm... a dobrze. - powiedziałam cicho.

- A jak tam z Lisa? - zapytała Amy i weszliśmy do szkoły.

- Zerwała ze mną i wyprowadziła się. - po smutniał.

- Ja tam się cieszę. - powiedziałam i oparłam się o ścianę.

Max tylko na mnie spojrzał smutno.

- Przykro mi, mogłeś nie wchodzić ten w związek. Ona jest okropna. - powiedział fak Phoebe.

- Racja.

Czekaliśmy na lekcje i zadzwonił dzwonek.

- Czemu ten Tobias się spóźnia? - zapytałam się samą siebie i weszłam do klasy.

Wyjęłam telefon i napisałam do mojego chłopaka.

Ja: Będziesz w szkole?

Wysłałam i nic nie odpisał. Usiadłam na swoje miejsce, gdzie pewnie będę sama siedziała. Tobias dalej nic nie odpisywał. Skoro nauczyciel jeszcze nie przyszedł, po stanowiłam zadzwonić do niego.

Odblokowałam ponownie telefon i wybrałam numer Tobias'a. Sygnał leciał i czekałam. Nagle Tobias odebrał.

- Co? - powiedział głosem zasypanym.

- Mogę usiąść z tobą, skoro Tobias'a nie ma. - podszedł do mnie Maxi i czekał na moja odpowiedź.

Chwilę myślałam, ale wyrwało mnie z myśli głos w telefonie Tobias'a.

- Halo? - powiedział głośno mój chłopak.

- Aaa... Ymm. Będziesz w szkole? Bo już jest ósma.

- Jasne, możesz usiąść. - odpowiedziałam, a Max usiadł koło mnie.

- Co? To już jest ósma? Japierdole. - powiedział i usłyszałam, jak coś zrzucił.

- Dobra, przyjdę na lekcje. Jeśli zdążę, bo muszę coś jeszcze załatwić. - powiedział i zaciekawiło mnie co musiał załatwić.

- A co takiego? - zapytałam i spojrzałam na nauczyciela, który wszedł do klasy. - Dobra, rozłączam się bo nauczyciel przyszedł. Do późnej misiek. - Rozłączyłam i rozpakowałam się.

- I co, będzie? - zapytał się Max.

- Tak, powinien zdążyć jeszcze na pierwszą lekcje.

- Ojć, to będę musiał się pewnie przesiąść. - powiedział i wyjął książki z plecaka i długopis.

- Nie wiem, pewnie tak...

- Proszę mi tam nie rozmawiać. Późnej sobie koleżankę zaprosić na randkę. - powiedział nauczyciel za biurka, a ja z Max'em zarumieniliśmy jak spojrzała na nas cała klasa.

Tobias jednak nie przyszedł na 2 pierwsze lekcje, a bez niego wolno mieniły mi. Jest przerwa obiadowa, więc z paczką poszliśmy na stołówkę.

Gdy wszyscy sobie wzięliśmy to poszliśmy zająć nasze miejsce. Jak uskładałam to dostałam wiadomość.

Tobi 🥰: Gdzie jesteście?

Ja: Siedzimy na stołówce

Tobi 🥰: Oki, idę do was

Zablokowałam telefon i położyłam na stole. Bardzo mnie zainteresowało co musiał załatwić mój chłopak. A co jeśli zdradza mnie? Czy coś?

Spojrzałam na swoje jedzenie i tak patrzyłam, bawiąc się widelcem w jedzeniu. Nagle podskoczyłam ze strachu, bo złapał mnie za ramiona Tobias.

- Hej wszystkim.

- Hej. - powiedziałam bez energii, a on dał mi całusa w policzek i usiadł koło mnie z prawej strony.

- Co taka smutna na buzi? - spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę, gdzie bawiłam widelcem w jedzeniu.

- Później, dobrze? - spojrzałam na niego.

- Mówcie coś, a nie zamulacie rozmowę. - powiedziała Phoebe obok mnie.

- Jak tam było wczoraj u Tobias'a? - zapytał ponownie.

- Pytałeś mnie już o to wcześniej.

- Co?! - krzyknęła Rose. - Było jakieś cimcimrimcim? - uśmiechnęła się i złapała się za swoje rude końcówki włosów.

- Co? Czemu takie pytanie? - powiedziałam i za śmiałam się nieśmiało, gdzie zaczęłam wreszcie jeść obiad.

- Oooo czyli było?! - krzyknęła radosna Rose.

- Rose, proszę. Przestań. - powiedział mój chłopak i spojrzał na moja rękę, gdzie zauważył siniak.

- Co ci się stało? - zapytał „zmartwiony gdzie kręci pewnie z inną.

- Um, wczoraj jak wracałam do domu od ciebie to jakiś żul mnie za atakował...

- Masakra, mogłem cie odprowadzić. - przytulił mnie i po całował w czoło, a Max tylko spojrzał zażenowany.

- Ale... - przerwał mi barat.

- I jej pomógł jakiś bohater. Jak on był ubrany? - spytał brat z ekscytacji.

Nagle Phoebe zakrztusiła się i klepała sobie ręka na klatce piersiowej.

- Jesu wszystko w porządku? - zapytała Amy, klepiąc po plecach.

- Tak, Max chodź musimy porozmawiać. - wstała i podeszła do niego ciągnąć go za bluzę.

- Przecież możecie tu porozmawiać. - wtrącił się Adam.

- Sprawy rodzinne. - dała mu do zrozumienia.

- To było dziwne. - powiedziała Amy, gdy odeszli.

Po chwili przyszli, ale wtedy skończyliśmy jeść i poszliśmy do klasy. Reszta lekcji minęła luźno. Oprócz fizyki. Max zaczął chałasować i pisaliśmy przez niego test. Na szczęście udało mi się ściągnąć. Miałyśmy próby, gdzie było dobrze. Oprócz sceny pocałunkiem.

Aktualnie jest 18 i siedzę przy biurku odrabiając lekcje, gdzie siedział ze mną Tobias.

- Dobra, skoro jesteśmy sami. Nawet w domu. To powiedz mi czemu byłaś smutna. - zapytał się, a ja się obróciłam na krzesełku w jego stronę. Leżał i bawił się kostką rubika.

- Yhh... No bo nie było cię na dwóch lekcjach, powiedziałeś, że musisz coś załatwić. Jak związek ma być szczery to myślałam, że mnie zdradzasz. - powiedziałam ostanie słowa nie śmiało.

Tobias wstał i podszedł do mnie, gdzie po chylił się opierając o moje uda.
- Misiek nigdy bym cie nie zdradził. - powiedział patrząc mi w oczy. - Nie, chce cię zranić. Dużo przeszłaś.

Patrzyliśmy sobie w oczy i szybko złączyłam nasze usta. Trzymałam jego policzki, a on bym zaskoczony tą sytuacją.

Odwzajemnił pocałunek i tak wymienialiśmy się nimi. Tobias złapał mnie za ręce, żebym wstała. Tak zrobiłam. Staliśmy całując się i po chwili odłączyliśmy nasze usta.

Staliśmy na przeciw siebie patrząc się w prosto nasze w oczy. Tobias szybko pocałował mnie i szliśmy do tyłu. Biurko, które było za mną zatrzymało mnie.

Tobias przestał całować mnie i spojrzał mi w oczy. W jego oczach było widać, że jest napalony. Chciał to zrobić. Szczerze był to idealny moment, bo byliśmy sami w domu.

Szybko zdjęłam z Tobias'a koszule i złączyłam ponownie nasze usta. On tylko szybko złapał mnie za talie i posadził mnie na biurku. Całowaliśmy się namiętnie. Zaczął całować mnie po szyi, wiec odchyliłam głowę, aby dać mu więcej przestrzeni.

Wzięłam ręce za jego głowę wplatając palce w jego włosy. Zaczął robić malinki, a jego ręce podróżowały po moich udach. Po chwili złapał mnie i przeniósł, gdzie rzucił mnie na łóżko, a on był na kolanach przed mną.

Zdjął mi szare dresy i czarną bluzę z adidasa. Byłam w samej bieliźnie i przeleciała mnie spojrzeniem od góry do dółu.

- Jesteś piękna. - na jego słowa za rumieniłam się.

Tobias chwycił za swoje spodnie i odpiął guzik, gdzie po chwili zrzucił siebie spodnie.

- Nie było by lepiej zgasił światło i za świecić lampkę nocną? - zapytałam

- Naprawdę? Zepsułaś moment. - zaśmiał się.

- No, ale będzie bardziej romantycznie. - powiedziałam nieśmiało.

- Już się robi. - zszedł łóżka i zgasił światło, a ja sięgnęłam za łapkę i za świeciłam.

Gdy chciałam wrócić do porządnej pozycji to nie udało mi się. Dlatego, że złapał mnie za nogi i przysunął mnie. Szybko wszedł na łóżko i był nad mną. Jego twarz była nad moją.

- To gdzie skończyliśmy? - zaśmiał się.

Chciałam odpowiedzieć, ale nie mogłam bo połączył nasze usta. Po chwili przeszedł znowu do szyi schodząc coraz niżej. Zaplątałam swoje palce w jego włosy. Jego pocałunki na moim brzuchu, sprawiło, że przeszła mi gęsia skórka i jęknęłam cicho.

Tobias przeszyła, a ja wstałam i zdjęłam stanik. Tobias złapał mnie za szyje i całował mnie w okol szyi. Po pchnął mnie do tyłu i zdjął majtki, także mi. Sięgnął po spodnie i wyciągnął kondoma, gdzie założył go na swoje przyrodzenie.

- Będę delikatny. - uprzedził mnie

- Dobrze.

Złapał za swoje przyrodzenie i wsadzał powoli we mnie. Po czułam ból i lekko jęknęłam. Tobias przestał to robić i przybliżył swoją twarz do mnie. Byliśmy tak w sobie. Pewnie po to, abym się przyzwyczaiła. Między czasie robiłam mu malinke na szyi.

Po chwili zaczął powoli pchać i co raz szybciej. Jęknęłam cicho, a to u niego sprawiło satysfakcję. Zaczął jeszcze szybciej, gdzie sam cicho jęknął.

Przebił się, szybko wyszedł ze mnie i zmieniliśmy pozycje. On leżał a ja na nim. Zaczęłam skakać, bo byłam blisko. Czułam się niesamowicie. Zaczęłam częściej jęczeć cicho, on też. Sprawiało mi to satysfakcję.

- Szybciej - mówił między jękami.

Tak zrobiłam. Po chwili jęknęłam głośno. Mam nadzieje, że nie było słychać to u siąsiadów. Złapał swoimi dłońmi za moja talie. Wyszłam z niego, a on szybko rzucił mnie do tyłu.

Dobrze, że łóżko jest wielkie.

Wszedł szybko i zaczął znowu mnie pchać szybko. Dochodzę. Złapał się za koc a on jękał. Po chwili wyszedł, a ja doszłam i on też.

Dopiero teraz było usłyszeć jak głośno oddychaliśmy. Położyliśmy się na łóżku i się przykryliśmy się. Przytuliłam się do niego i miział mnie po plecach.

- Jesteś za zajebista. - powiedział i mnie pocałował.

- Wzajemnie. - uśmiechnęłam się.

Nasze oddechy dalej nie opanowały się, ale po chwili przestaliśmy dyszeć i zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top