013 Wy jesteście razem?!

Usłyszałam już 3 raz budzik, gdzie ponownie go wyłączyłam i poszłam dalej spać. Nawet nie spojrzałam, która jest godzina.

- Alice! Wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły... - nie dokończył tata.

- Jeszcze pięć minut - powiedział Adam wtulając się w kołdrę.

- Jest w pół do 8. - dopowiedział tata.

- Co?! Czemu nas nie budziłeś. - krzyknęłam i szybko wstałam, gdzie zleciałam na ziemie.

Szybko zwinęłam coś z szafy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Jak się ogarnęłam to zeszłam na dół zjeść śniadanie.

- Dzień dobry mamo! - wzięłam kanapkę z talerza, gdzie zjadłam i krzyknęłam do mamy.

Ruszyłam w stronę drzwi i poszłam do samochodu, gdzie siadłam na tyle z lewej strony samochodu.

- Uh, ale się zamachałam powiedziałam. - spojrzałam się na siebie żeby sprawdzić w co się ubrałam. Szczerze nie było źle.

Miałam na sobie bluzkę w paski różne kolory pastelowe z długimi rękawami, ciemno dżinsowe spodnie z dziurami i czarne trampki big Star.

Tata dojechał do szkoły i wysiadłam z rodzeństwem. Poszliśmy w stronę szkoły, gdy miałam wchodzić, od tyłu wystraszył mnie Tobias.

- Hej misiek! - powiedział szczęśliwy Tobias, dając mi całusa w policzek.

Co jest?

Jesu właśnie zapomniałam, że jestem z Tobias'em. Ale wstyd.

- Heji Tobi! - odpowiedziałam i tez dałam mu całusa.

- Co dzisiaj porabiasz? - zapytał i złapał mnie za moja rękę i się trzymaliśmy. Podeszliśmy pod klasę i spojrzała na nas Phoebe.

- Co?!... - krzyknęła i przerwała mi Phoebe - Wy jesteście razem?!

- Ymm... jak widać. - powiedziałam nieśmiało, a Tobias ścisnął moją rękę.

- Od kiedy? - zapytała już ciszej.

- Od wczoraj, dokładnej wieczór. - wyprzedził mnie Tobias.

Czekając na lekcje, pod szedł do nas Max, a za nią Lisa. Stojąc poczułam jak obejrzał mnie Max swoim wzrokiem od dołu do góry, a potem na moja rękę, gdzie trzymałam Tobias'a.

- Jesteście razem? - zapytał Max, udając satysfakcję.

- Są i to od wczoraj, dokładnej wieczór. - przerwała mi Phoebe.

- Nie musisz za mnie mówić. Bardziej za nas. - spojrzałam na Tobias'a, a on się uśmiechnął.

- Ale gołąbeczki. - powiedziała Lisa sarkastycznie, gdzie zrobiła fuck you biorąc do buzi i udaje, że rzyga.

- Mamy kolejną parę w paczce. - powiedział Max.

- Od kiedy Lisa jest w naszej paczce? - zapytałam wkurzona.

- Od wtedy kiedy jest ze mną. - odpowiedział i zrobił cwaniacki uśmieszek.

- Hejjjj!!! - usłyszałam z oddali krzycząca Rose, która przytuliła się do Adam'a, a on odwzajemnił.

Po chwili odezwał się dzwonek i weszliśmy do klas.

Lekcje miały, ale została ostania. Weszliśmy do klasy i usiadłam w ławce, a obok mnie mój chłopak, który spojrzał się na mnie i uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech.

- Przepraszam! Czy mogłabym zabrać tylko 3 osoby. Bo maja rolę do Romeo i Julia. - usłyszałam głos pani od sztuki.

- Jasne. - odpowiedział nauczyciel, robiąc coś przy szafce.

- Lisa, Max i Adam, proszę za mną. - powiedziała.

Zrobiło mi się smutni, bo myślałam ze dostanę rolę, przy najmniej małą. Tobias zauważył, ze posmutniałam.

- Ehh, innym razem się uda. - spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam.

Spojrzałam się w stronę brata i dwojga. Po chwili ich nie było w klasie. Lekcja miała, a to była ostatnia.

Dzwonek, oznaka koniec lekcji.

- Jeść mi się chce. - powiedziałam do Tobias'a, gdzie pakowałam rzeczy do plecaka.

- Jak chcesz mogę coś ci kupić. - powiedział i spojrzał w moje oczy.

- Nie, sama sobie kupie. - dałam mu zrozumieć.

- Nie marudź, chodź. - wstał z krzesełka i wyciągnął rękę, żebym podała mu.

Powoli znudzona podałam mu rękę, a on mnie pociągnął, gdzie powoli się potknęłam przez krzesełko.

Poszliśmy w stronę automatu obok hali, gdzie pewnie już zaczęli próby.

- Co chcesz? - zapytał Tobias.

- Batona

Tobias wyjął pieniądze, kliknął odpowiedni numerek i wsadził pieniądz, a po chwili wypadł baton.

- Masz. - podał mi Tobias batona.

- Dziękuje. - wzięłam go i uśmiechnęłam się do Tobias'a.

Otwierając batona, spojrzałam na kosz obok automatu, gdzie wystawał papier i pisało „uczestnicy Romeo i Julia".

Wsadziłam batona do buzi i przytrzymałam zębami, żeby mogła wyjąc kartkę. To co zobaczyłam mnie zszokowało. Było tam moje imię. Miałam być Julią? Ktoś właśnie sfałszował role i chyba wiem kto to zrobił. Wkurzona podeszłam do drzwi na hale i weszłam.

- Role są sfałszowane! - krzyknęłam i spojrzałam na Lise.

- Co jak to? - spytał Adam, stojąc obok jakiejś dziewczyny.

- Tu mam dowód. - spojrzałam na Lise, gdzie podniosłam lewą brew ze wściekłości.

- Proszę podaj mi kartkę, zaraz zobaczę. - powiedziała pani od sztuki.

- Potwierdzam. Tu jest narysowany kwiatek, jak zobaczyłam tamtą to coś mi nie pasowało. Ogólnie to nie ja ustalałam role, tylko pani Smith. - spojrzała na mnie trzymając okulary.

Nagle podeszła do mnie Lisa i mnie popchnęła. Po leciałam do tyłu na Tobias'a, gdzie stał za mną. Złapał mnie i powoli pomógł mi wstać. Lisa jeszcze raz podeszła i chciała mnie uderzyć, ale podbiegł Max i ja złapał.

- Do dyrektora! - krzyknęła pani, gdzie pokazywała ręką na drzwi.

Lisa wyrwała się z uścisku Max'a i ruszyła w stronę drzwi. Max poszedł za nią.

- O nie, nie, nie, ty zostajesz. Za chwile wrócę. - powiedziała pani.

Spojrzałam na Tobias'a, gdzie poszedł usiąść koło okien. Wypuściłam oddech i poszłam w stronę sceny.

- Masz tekst. - podał mi Adam.

- Dzięki - odpowiedziałam.

Usiadłam na boku sceny na krzesełku, czekając na nauczycielkę.

Minęło już trochę czasu, a nauczycielka jeszcze nie przyszła. Jeszcze wczesnej przyszedł do mnie Tobias, bo pani jeszcze nie przychodziła. Czuje cały czas na sobie wzrok, tylko czyj to nie wiem. Spojrzałam na wszystkich i spojrzałam na Max'a, który sobie siedział na ziemi i robiąc coś w telefonie.

- Kurwa! - przeklnął Max, gdzie wszyscy spojrzeli na niego.

- Co się stało? - zapytałam

- Lise wyrzucili, bo pisałem z nią przed chwilą. Muszę iść. - wstał i wyszedł z hali.

- Zaraz wrócę. - powiedziałam

- Gdzie idziesz? - spytał Tobias.

- Do łazienki. - skłamałam, postanowiłam pójść za Max'em, sprawdzić o co chodzi.

Stałam za ścianą, by podsłuchać rozmowę Max'a z Lisa. Wiedziałam, że do niej zmierzał. Wiem, że mi by nie powiedział co się stało, wiec postanowiłam podsłuchać rozmowę.

- Przez ta prukwę wyrzucili mnie ze szkoły! - powiedziała głośno wkurzona Lisa.

- Uspokój się!

- Jak mam się uspokoić, teraz będę musiał się przeprowadzić do taty, żeby mogła chodzić do szkoły...- przerwał jej Max

- No i co z tego? W czym problem?

- Będziemy musieli zerwać, bo mieszka w Włoszech. - powiedziała smutno.

- Mama mi powiedziała, że jak znowu wylecę ze szkoły to przeprowadzam się do taty.

- Kurwa! - walnął ręka w ścianę.

- Ja cie kocham, naprawdę. Nie chce cię stracić.

- Max. Muszę ci się przyznać. To chyba odpowiedni czas. Skoro się przeprowadzam. Naprawdę przepraszam.

- Co się stało? - zapytał zmieszany.

- Bo cie nie kocham. Od początku cie nie kocham. - mówiła nie pewnie

- Co kurwa?! - krzyknął Max.

- Przepraszam, zrobiłam to dlatego, że wkurwiała mnie Alice. A ona leci na ciebie, bo widać.

- Naprawdę!? A ja cie kocham. - krzyknął Max z łamliwym głosem.

- Zniszczyła mi życie, odkąd się pojawiła w szkole. Przez to teraz wyrzucili mnie ze szkoły! - powiedziała głośno.

Było mi przykro, to co zrobiłam. Patrząc oczami Lisy. Widać, że to prze ze mnie. Źle się z tym czuje.

- Nie obchodzi mnie już to! Nie chce cie znać. Żegnaj. - poszedł Max w stronę hali, lekko płacząc.

Prawie by mnie zauważył, wiec schowałam się bardziej za ścianą.

Gdy Lisa poszła, to wtedy ruszyłam w stronę łazienki. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Czemu w ogóle się winie. Powinnam o siebie martwić.

Odkręciłam wodę i zamoczyłam ręce, gdzie przemyłam sobie twarz. Po chwili otworzyły się drzwi i zobaczyłam Tobis'a.

- Co tak długo? Ogólnie na hale przyszedł po płakany Max... - przerwałam mu.

- Wiem, podsłuchałam rozmowę Max'a Lisy.

- I dlatego tak długo. - zaśmiał się. Rozejrzał się i wszedł do środka, gdzie podszedł do mnie.

- To przeze mnie Lise wyrzu... - przerwał mi szybko Tobias.

- Nie wiń się, karma wraca. Dużo razy cię skrzywdziła. - powiedział i przytulił mnie.

- Niech ci będzie. - powiedziałam w tulona w niego.

- I też wszyscy już poszli do domu, próby macie jutro. - powiedział i dalej byliśmy przytuleni do sobie.

Po chwili poszliśmy do mojego domu. Całe po południe spędziliśmy razem i Tobias wrócił o 23 do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top