011 Dokładnie, ten związek nie przeżyje długo.

Dziś jest casting do ról Romeo i Julia. Strasznie się stresuje, że nie wypali mi, a bardzo chciałabym dobrze wypaść i dostać role Julii.

Przez ostatnie 3 dni zmienił mi się mój styl ubierania. Wcześniej ubierałam się trochę jak taka chłopczyca, ale postanowiłam iść pod elegancko po mieszane tak z luźnym. I czasami dodam swój styl.

Ubrałam się w czarny top, beżowe eleganckie spodnie z długimi nogawkami z wysokim stanem i typowe czarne trzewiki zawiązywane.

Po śniadaniu wyszliśmy przed dom, gdzie czekała na nas Phoebe i Max. Podeszliśmy bliżej i się przytuliliśmy, oczywiście pominęłam uścisk z Max'em. Złapałam z nim kontakt wzrokowy, gdzie aż gęsia skorka mnie przeszła.

- Eee gąłąbiczi idziemy do szkoły, a nie stoimy jak głupie gołębie. - powiedziała Amy, gdzie ruszyła i ruszyliśmy za nią.

- Przecież wiesz, że jestem z Lisą. - powiedział Max oburzony.

- Nawet nie wiedziałam. - Przekręciła oczami Amy.

- A ile już jesteście? - zapytała lekko zazdrosna?

Nie wiem co tu się stało, ale widać, że Amy jest zazdrosna. Ostatnio dużo się dzieje w naszym życiu, ale to najbardziej szalona sytuacja, jaką widzę.

- Już 2 tygodnie wczoraj minęło, a co tak się wypytujesz?

- Życie. - odpowiedziała i potem zamilczała, gdzie po chwili spojrzała na mnie.

Dotarliśmy do szkoły i poszłyśmy w stronę klasy. Ciszę między nami przerwała Phoebe.

- Ej! Przyszedł mi dziś rano pomysł, żeby zorganizować wycieczkę, bardziej obóz.

- To nie jest zły pomysł, fajnie by było. - powiedział za moimi plecami Tobias, który dołączył razem z Rose.

- Ale fajnie!!! I będę piankiii jadłaaaa!! - skakała podekscytowana Rose.

- Cześć misiek!! - podbiegła Lisa i znowu pocałowała go. Nie nawidzę tego widoku, wiec odwróciłam wzrok i spojrzałam na Tobias'a

Tobias tylko na mnie spojrzał i zauważył, że jestem zazdrosna. Wiec, się zaśmiał lekko. Przed chwila właśnie przypomniała mi się sytuacja, jak pocałował mnie w czoło.

- Coś się stało? Bo taka zamyślona. - zapytał Tobias z troską.

- Amm, nic. - powiedziałam zawstydzona.

- Na pewno? - ciągnął, żeby się dowiedzieć.

Złapałam go za rękę i przeszliśmy na drugą stronę korytarza, żeby nas nie usłyszeli jak rozmawiamy. Spojrzałam na naszą ekipkę i złapałam kontakt wzrokowy ponownie z Max'em. Dzisiaj na mnie coś dziwnie patrzy.

- Pamiętasz jak tydzień temu byłeś u mnie i... wtedy pocałowałeś mnie w czoło... - cicho powiedziałam ostatnią część zdania i czułam jak lekko się zarumieniłam.

- Właśnie pamiętam i przepraszam, za to co zrobiłem. - powiedział zawstydzony i podrapał się po szyi.

- Nie, nic się nie stało. - powiedziałam i się uśmiechnęłam, po czym znowu złapałam kontakt wzrokowy z Max'em, a Lisa to zobaczyła i walnęła go w ramię.

- Co ty dajesz?! Co tak się patrzysz na to coś?! - krzyknęła, a wszyscy się spojrzeli.

- Uspokój się, nawet nie pozwolisz mi patrzeć przed siebie?! - krzyknął wkurzony Max.

- Oho, chyba pierwsza kłótnia związkowa. - szepnął Tobias do mnie.

- Dokładnie, ten związek nie przeżyje długo. Jak będą tak kłócić się o głupie rzeczy. - powiedziałam cicho.

- Tak! Jeśli raz spojrzysz na nią to nie tylko jej coś zrobię, ale tobie też! - krzyczała wściekła machając palcem przed nim.

- Jak będziesz się tak się zachowywać to zerwę z tobą! - krzyknął Max, łamiącym się głosem.

Ta kłótnia dobiegła teraz na poważnie, nikt nie wie co się teraz dzieje. Reszta osób ze szkoły nagrywa tą sytuacje.

- Nie zrobisz tego! Ja wiem. - powiedziała głośno Lisa.

Strasznie mnie smuci w jakim jest związku Max, współczuje mu.


Pierwsze 5 lekcji minęły spokojnie, a teraz znajdujemy się na hali, by odegrać role. Wszyscy już odegrali i zostałam tylko ja, żeby się przedstawić.

- Zapraszamy Alice! - powiedziała nauczycielka, która stała przed sceną.

Stałam zestresowana i nie mogłam się wykrztusić.

- No dawaj ślicznotko! Nie mam czasu! - machała kartką pani od plastyki.

Szybko machnęłam głowa i wypuściłam powietrze.

- Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo! Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę! Lub jeśli tego nie możesz uczynić, To przysiąż wiernym być mojej miłości, A ja przestanę być z krwi Kapuletów. - powiedziałam zestresowana, gdzie spojrzała na mnie.

- Mam że przemówić czy też słuchać dalej? - powiedziała nauczycielka.

- Konflikt, Miłość, Rodzina, Pozory, Prawda. Nazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna, Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie. Jest, że Monteki choćby tylko ręką, Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiek Częścią człowieka? O! weź inną nazwę! Czymże jest nazwa?.. - przerwała mi pani Foutley

- Dobrze, dziękuje. Jutro będzie już wywieszona kartka na drzwiach do hali, jaką rolę dostaliście.

Poszłam zestresowana za kulisy i podeszłam do mojej ekipy.

- Dobrze wyszłaś siorka. - powiedział Adam i uderzył mnie w ramię.

- Ałaaa! - powiedziałam głośno i złapałam się za ramię z bólu.

- Dobra to idziemy? - zapytała Phoebe wychodząc za kulisy, a reszta za nią.

- Jasne, tylko pójdę po moje rzeczy. - spojrzałam na wszystkich.

Poszłam na zaplecze po swoje rzeczy, ale usłyszałam jak ktoś wchodzi za mną, wiec się odwróciłam.

- Masz zostawić Max! - powiedziała głośno Lisa.

- Nawet nic z nim nie robię. - to jest idealny czas, żeby ja wkurzyć.

- Asz tak?! Lampisz się na niego cały czas!

- A co? Nie mogę? Przecież po to mam oczy. - powiedziałam i złapałam się za ręce.

- Nie denerwuj mnie! Masz go po prostu zostawić! - krzyknęła i pokazała ręka na mnie.

- Haha, ja siedzę spokojne, ale jak on chce się ze mną przyjaźnić, a ja z nim. To nic nie zrobisz.

- Nie wkurzaj mnie, naprawdę! - złapała się za głowę wkurzona.

- Jezu?! Nawet przyjaźnić mi się nie pozwolisz?! Jak z nim nie byłaś jeszcze to całowałam się z nim. - powiedziałam tak specjalnie.

- Co?! Byliście razem? - powiedziała zazdrosna.

- Więc, go pilnuj bo w każdej chwili może z tobą zerwać. - powiedziałam i się uśmiechnąłem się zdziorsko, gdzie tez podniosłam brew.

- Ohhhh... - coś czułam, że wkurzyłam ja na maksa.

Stojąc, Lisa podeszła do mnie i mnie popchnęła, gdzie poleciałam do tyłu. Chciałam się uratować przed zderzeniem z półką, ale się nie udało i oberwałam w czoło.

Ból jest okropny. Dotknęłam ręka w moje czoło i poczułam coś. Spojrzałam na swoją rękę i była to krew. Nagle wparowała jakaś uczennica.

- Co tu się dzieje? - wbiegła blondynka i podbiegła do mnie. - Wszystko w porządku?

- Tak, tylko głowa mnie boli? - siedziałam na ziemi i trzymałam się za głowę.

- Zaraz wrócę. Pójdę po pielęgniarkę.

- Co ja zrobiłam... Nie teraz wyrzucą mnie ze szkoły. - powiedziała łamiącym się głosem.

Pov Max

- Widzieliście Lise? - rozejrzałem się i zapytałem resztę.

- Nie, a ona w ogóle była z nami? - zapytała Amy, wkurzając mnie.

- Nie wkurzaj mnie Amy.

- Uspokój się, bo ci żyłka pęknie. - powiedziała chamsko.

- O co ci chodzi? - zapytałem zmieszany.

- Spokój! - krzyknęła Phoebe na mnie i spojrzała groźnie.

- Co ona tak długo? - powiedział Adam.

- Idę po nią. - powiedział Tobias, biegnąc w stronę szkoły.

- Idę z tobą, przy okazji Lise, znajdziemy. - podbiegłem do niego, nie będąc blisko jego, bo irytuje mnie on.

Poszliśmy w stronę sali i weszliśmy za kulisy. Nikogo nie było.

- Dobra ja pójdę na zaplecze, a ty idź szukaj sobie Lise. - powiedział idąc w stronę zaplecza.

- Jasne. - poszłem w stronę wyjścia hali.

Gdy Tobias wszedł usłyszałem swoje imię.

- Max! Chodź tu szybko! - krzyknął Tobias.

Pobiegłem i zobaczyłem Lise, która płakała. Podszedłem ukochanej i zobaczyłem obok siedzącą na ziemi Alice, która trzymała się za głowę, gdzie przy niej kucał Tobias.

- Co się stało? - zapytałem i przytuliłem moją dziewczynę.

- Yyy... - nie mogła się wysłowić, przez lekki płacz.

- Lisa... - przerwała Alice, moja dziewczyna.

- Za atakowała mnie! Jest zazdrosna o ciebie, więc za atakowała mnie, a ja się broniłam. Popchnęłam ją i wleciała w stronę pułki. - powiedziała na jednym wdechu.

- Nie prawda! - krzyknęła i jęknęła z bólu.

- Sama mnie zaczepiła i mówiła, żebym cie zostawiła spokoju. Wkurzyła się i mnie po pchnęła. - powiedziała głośno. Próbowała wstać, ale zleciała na ziemie.

- Nie kłam!! - krzyknęła Lisa, gdzie podeszła do niej. Szybko ją złapałem, żeby nic nie zrobiła Alice.

- Nie wierzę ci Lisa. - najchętniej z nią bym zerwał za takie zachowanie, ale nie chce żeby się wkurzyła bardziej.

- Co?! Jak własnej dziewczynie nie wierzysz?! - krzyknęła koło mojej twarzy.

- Bo wiem, widać to po twoim zachowaniu! - krzyknąłem, wkurzyła mnie na maksa prawie bym ją udezrzył, ale się powstrzymałem.

Pov Alice

Max i Lisa się kłócą. Chyba mi się udało. Strasznie mnie wkurza, mam nadzieje, że ją wyrzucą ze szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top