008 I jak, gotowi do szkoły?

Obudził mnie budzik, który jest ustawiony na 7 rano. Nie lubię wstawać o tej godzinie. Dziś jest mój pierwszy dzień w nowej szkole. Nie tylko mój, ale też Amy i Adam'a. Ogólnie strasznie się stresuje, a nie powinnam. Pierwszy raz się tak stresuje.

Od wycieczki minął tydzień. To co się działo to jakieś szaleństwo. Strasznie mam dziwne uczucia to co się wydarzyło. Nie potrafię tego opisać.

Rozmyślając w łóżku, postanowiłam wstać i pójść do łazienki się ogarnąć. Jak umyłam sobie twarz i zęby, gdzie też rozczesałam sobie włosy, wróciłam do pokoju, żeby się przebrać. Założyłam kremowy cropp top-bluzę z kapturem i włożyłam szybko dżinsy z dziurami na kolanie.

Wzięłam mój iPhone i była 7:20, więc telefon włożyłam do tylnej kieszeni z lewej strony w spodaniach. Zabrałam plecak i zeszłam na dół.

Na dole byli już Amy i Adam. Podeszłam do stołu i usiadłam, czekając na śniadanie.

- Wyspaliście się dzieci? - zapytał tata siadając na krzesełko, gdzie jeszcze się przysunął.

- Nawet - powiedziałam i oparłam się łokciami o stół. Spojrzałam na Adam'a, gdzie spał opierając się stół. Po chwili też na Amy, która coś oglądała na ig.

Po 5 minutach mama podała tosty z jajkiem sadzonym. Jedząc mama przerwała ciszę.

- I jak, gotowi do szkoły? - zapytała mama kończąc jeść swoje śniadanie.

- Ja nie chce do szkoły. - powiedział Adam ze smutnym tonem.

- Dobra, chodźcie dzieciaki, zawiozę was do szkoły. - powiedział tata, gdzie wstał ze stołu.

Staliśmy przed szkołą, czekając na Rose, która zaraz miała być. Bo napisała do mnie, żebyśmy zaczekali na nią. Stojąc szybko przyszła do nas, gdzie uściskała Adam'a.

- Czeeeeść! - powiedział podciągając słowo.

- Hej. - odpowiedziałam, gdzie jako jedyna odpowiedziałam.

- Dobra, idziemy do środka, czy będziemy tak stali jak głupi? - przerwała po chwili Amy z skrzyżowanymi rękami na piersi.

Jak ruszyliśmy z miejsca i podeszłam do drzwi. To na nich był plakat z ogłoszeniem na Casting do Romeo i Julia. Zaciekawiło mnie, może wezmę w udział.

Podeszliśmy do szafek, a ja schowałam do niego książki, które były mi nie potrzebne.

- Ej, słyszałam, że w naszej szkole jest ktoś chory na raka. - powiedziała koło mnie jakaś dziewczyna do swoje koleżanki.

- Naprawdę? - odpowiedziała jej koleżanka.

- Słyszeliście to? - zapytała Amy, a reszta pokiwała na „tak"

To co usłyszałam, aż zbladłam z tego jakie chodzą plotki po szkole. Postanowiłam się oprzeć o szafkę, żeby nie polecieć na podłogę. Czekając na lekcje, podszedł do nas Tobias.

- Cześć - powiedział i pomachał nam.

- Cześć - cała nasza czwórka odpowiedziała w tym samym momencie.

- Stawiacie mi Cole - powiedział Adam patrząc na nas szyderczo.

- Wszystko w porządku Alice? - spojrzał na mnie Tobias.

- Tak.

- Na pewno?

- Tak, na pewno. - powiedziałam dając mu zrozumieć.

Stając tak zadzwonił dzwonek na lekcje, więc poszliśmy do klasy fizycznej. Gdy weszliśmy. W klasie siedział już na tyle Max i Phoebe. Siedzi z lewej strony na końcu, więc usiadłam koło niego. Jak usiadłam to z mojej lewej usiadł Tobias, a przede mną Adam.

Czekaliśmy, a nauczyciel dalej nie przyszedł. Obserwując cała klasę, obróciła się do Max'a jakaś niebiesko włosa.

- Daj długopis. - powiedziała do Max'a niegrzecznie. Po chwili Max dał jej długopis.

- Do usług moja pani. - powiedział i mrugnął jej oczko. Jak obróciła się to spojrzała na mnie krzywko.

- Co tak się paczysz? - zapytała żując gumę.

- A co? Mam patrzeć na krowę? - zapytałam a cała klasa patrzyła na nas i powiedział „uuuu".

- Krowa siedzi przede mną. - odpowiedziała.

- Może krowa, ale przede mną siedzi kosmitka- cisnęłam dalej, a całą tą sytuację obserwował Max z nie do wierzeniem, że tak ją cisne i tak się zachowuję.

- Twoje miejsce jest w kosmosie! - krzyknęła jakaś ruda z okularami z przodu klasy.

Niebieska włosa wstała i miała ją za atakować, ale wszedł nauczyciel.

- Cisza! Siadajcie na swoje miejsca. Było słychać, aż was po drugiej stronie szkoły. - krzyknął nauczyciel i poszedł na swoje miejsce.

Cała lekcja minęła w spokoju, ale widziałam kątem oka, jak ta niebiesko włosa czasami na mnie patrzy. Denerwowało mnie to. Najbardziej ciekawiło mnie jak nazywa się.

Pierwsze pięć lekcji szybko minęło. Teraz mieliśmy mieć wf. Chyba mamy z chłopakami, więc może będzie ciekawe.

Szłam z Phoebe, Amy i Rose do szatni, żeby się przebrać w strój na wf. Gdy weszliśmy byliśmy tylko my. Był idealny moment żeby zapytać się co to za dziewczyna. Dowiedziałam się od Phoebe, że Cherry dziś nie będzie w szkole.

- Eh? Kto ta niebiesko włosa? - zapytałam zdejmując bluzę i szybo koszule białą.

- To jest Lisa Gomez. - powiedziała Phoebe przebierając się. - Zmieniła szkołę w tamtym roku.

- A jakie miał relacje z nią Max? - zapytałam siadając na ziemie.

- Ponoć razem chodzili. - powiedziała Rose szukając coś w plecaku.

- COOO?!! - krzyknęła głośno Phoebe, gdzie aż zakrztusiła się śliną. - Jak? Jak ty jesteś nowa też w szkole. Chyba?

- Nie, od samego początku chodzę. - powiedziała bawiąc się swoimi końcówkami włosów.

- Nigdy cię nie widziałam. - powiedziała Phoebe z kwaśną miną.

- Wychodzimy z stąd? - wtrąciła się Amy,
Rozmawiając nagle drzwi się otworzyły i weszła reszta dziewczyn. My postanowiliśmy wyjść z szatni na korytarz. Idąc wpadła na mnie Lisa.

- Patrz jak chodzisz brzydulo! - krzyknęła, gdzie aż prawie się przywróciła.

- Odezwała się kosmitka. - spojrzałam na nią i podniosłam lewą brew, trzymając ręce skrzyżowane.

Ta tylko się wkurzyła i zatrzasnęła drzwi, gdzie cały huk przeszedł przez całą szkole.

- Boże, co jej jest? - zapytała Amy, gdzie ziewnęła.

Poszliśmy na hale i byliśmy jako jedyne z dziewczyn a wszyscy chłopcy już byli. Patrząc na druga stronę hali ujrzałam Tobias'a gdzie spojrzał na mnie prosto w oczy i się uśmiechnął. Patrząc na niego zobaczyłam brata jak gadał z innymi chłopakami.

- WITAM DZIEWCZYNY! GDZIE RESZTA?! - krzyknął pan od wf, gdzie aż się wystraszyłam.

- Przebierają się jeszcze. - powiedział Amy ledwo głośno.

- Wszystko dobrze? - zapytałam się siostrze.

- Tak. - powiedziała poprawiając włosy, jakby nic się nie stało.

- No, dobra, ale jak coś mów.

Przestraszyłam się, bo nagle coś Amy się dzieje. Nawet jest lekko blada, ale to makijaż. Mam nadziej, ze to nic nie poważnego.

Postanowiliśmy usiąść na ławce pod ścianą, bo dziewczyny jeszcze nie przychodziły. Po pięciu minutach dziewczyny weszły na hale. Nagle chłopcy wyszli na zewnątrz na boisko, żeby zagrać nogę lub kosza.

- Dobra dziewczyny robimy rozgrzewkę, biegamy w okoł hali! - krzyknął pan wuefista, a dziewczyny ruszyły tyłek i zaczęły biegać. Biegłam mniejszym druczkiem niż reszta. Koło mnie, biegły móje przyjaciółki żeby mnie pilnować.

Biegnąc nagle się zmęczyłam i odeszłam na bok.

- Ej? Czemu nie biegasz? - podszedł do mnie pan.

- Bardzo się zmęczyłam mogę usiąść?

- To ty Alice Wolf? Tak?

- Tak.

- To możesz usiąść. Jeśli nie chcesz ćwiczyć to wystraszy przynieść mi zwolnienie od lekarza.

- Dobrze.

Poszłam w stronę ławki i usiadłam koło okna, żeby mieć widok na brata, Tobias'a i też Max'a. Siedząc rozmyślałam o wszystkim zobaczyłam jak Adam idzie w stronę bramki a za nim Max. Zauwarzył mnie bart i się uśmiechnął, odwzajemniłam uśmiech.

Postanowiłam spojrzeć na dziewczyny jak biegają, ale nagle usłyszałam dźwięk jakby ktoś upad na ziemię. Spojrzałam i podeszłam bliżej. Zobaczyłam, że na ziemi leży Amy. Spanikowałam i podbiegłam do niej. Próbowałam ją obudzić, ale nie budziła się.

- Co się stało!? - krzyknął pan wuefista, podbigajac do nas. Przyłożył palca przy szyi, żeby sprawdzić czy oddycha.

- Oddycha - ulżyło mi.

- Pewnie źle się jej zrobiło i za słabła, może wynieśmy ją na zewnątrz. - powiedziała Phoebe.

Pan wziął Amy na ręce, a ja otworzyłam drzwi od hali na dwór. Reszta dziewczyn szła za nami.

- Ej jak on się nazywa? - szepnęłam do Phoebe

- Pan Smith. - odpowiedziała.

Pan Smith położył Amy na trawę i zobaczył to Adam. Szybo pod biegł.

- Co się stało?! - zapytał głośno przestraszony i spanikowany.

- Za słabła. Pilnujcie jej idę zadzwonić po karetkę.

Adam i ja kucnęliśmy przy Amy. Po chwili przybiegli chłopcy.

- Co się dzieje? - zapytał Tobias przestraszony, gdzie spojrzał na mnie i nagle mu ulżyło, ale dalej był przestraszony tym co się stało.

- Amy za słabła. - odpowiedziałam.

Wszyscy się patrzyli jak na jakieś dzieło sztuki. Wkurzyłam się jak wszyscy tu stali i gadali sobie coś. Nagle usłyszałam jak, Lisa mówi coś do dziewczyn.

- Myślicie, że to ona jest chora na raka? - zapytała kosmitka wkurzona. Chyba ma okres laska.

- Pewnie tak skoro, za słabła. - ruszyła ramionami jakaś dziewczyna.

- Wkurzyłam się, ale nie będę reagować, żeby nie denerwować Lise.


Stałam przed szkołą z Adam'em na rodziców, bo mamy pojechać do szpitala. Amy już zawieźli. Czekajc, rodzicie już przyjechali.

Szybko poszliśmy w stronę samochodu i usiadłyśmy. Tata szybo jechał, więc już byliśmy w szpitalu. Szybko podbiegliśmy przed rejestracje.

- Dzień dobry, my do Amy Wolf. - powiedział mama oddychając jak pies. Pani przed biurkiem coś wpisywała do komputera.

- Pokój 105

- Dziękujemy! - krzyknęła mama, gdzie aż wszyscy po patrzyli.

Pobiegliśmy w stronę windy i tata na cisnął odpowiedni guzik. Lana moment i byliśmy już w pomieszczeniu.

Amy siedziała na łóżku gdzie, do niej mówił lekarz.

- Już jesteście. Z Amy wszytko w porządku tylko po prostu zjadła jedzenie przeterminowane. - powiedział pan doktor. A właściwe mój doktor. - Jeśli już jesteście tu to teraz możemy dać Alice chemię. Masz tu taj na szafce. Codziennie bierz o 22.

- Dobrze.

- Możecie już jechać z Amy wszytko jest dobrze. - powiedział, gdzie Amy wstała z łóżka

- Dziękujemy, panie doktorze. - powiedział mama z ulgą. - Do widzenia.

Siedzieliśmy już w samochodzie i Adam, zaczął rozmowę.

- Za dużo się dzieje w tym roku. - powiedział i wypuścił powietrzem.

Nagle przyszła mi wiadomość od Max'a.

Max pies 💩: I wszystko w porządku z Amy?

Ja: Tak tylko zjadła coś przeterminowane.

Max pies 💩: To dobrze, a chciałabyś przyjść później tak koło 17? 😀

Ja: Spko, przy okazji wezmę lekcje z ostatniej lekcji  🙆🏻‍♀️

Max pies 💩: Okej, czekam


Hejka 😊
Ogólnie zapraszam na rozdział Alice. Zaszły wielkie zmiany i tez tam jest postać Lisy ☺️Miłego dzionka lub nocy, bo zależy kiedy to czytacie 😂

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top