Time to Say Goodbye

¶Odłożenie "Świtezianki" było jak piekielnie bolesne oderwanie języka od oblodzonego znaku.

¶To byłby przyjemny początek opowieści. Już słyszę, jak z słuchawek odkładanych przez nastolatka uciekają piękne, wyniosłe śpiewy tenora. Obok niewielkiej książki w twardej okładce, skąpanej w świetle lampki biurkowej, leży podgryzany ołówek. To nim zakreślał rudowłosy chłopaczyna co piękniejsze wersy. Te pobożne, skąpane w grozy wspomnień z wojny, te grożące pochłonięciem razem z nierozważnymi żeglarzami stawu.

¶Jednakże miast czytać o rozpościeranych żaglach, rospościera swe kasztanowe skrzydła. Nie widać w nich białych przebłysków, bielonych piór, bo były przytłumiona plamami łez wymieszanych z kurzem z mostu.

¶Albus Dumbledore nie był teraźniejszym nastolatkiem. Jedyne, co go łączyło z pięknym początkiem nieistniejącej historii, była "Świtezianka". Ale zanim ją chwyci, będzie musiał przeżyć.

¶A to zależało tylko od boskiego błogosławieństwa. I czy Gellert Grindelwald dalej go kochał.

¶Nie, to nie jest piękna historia o młodym uczniu rozkochanym w romantyzmie i fantastyce. To tragedia pełna szklanych brzytw, jakimi były buntownicze cele czarnoksiężnika, oraz prometeuszowe serce czarodzieja.

¶Jednakże napiszmy o tym rozprawkę.

¶Buntownik był tym, co nie chciał iść ramię w ramię z ogólnymi zasadami, a przeciwstawiał się im. Niezgodność z sercami ludzi wokół była ciemęzcą. Buntował się on przeciw żrącym tradycjom, królom-uzurpatorom, a nawet jego ogniste serce prowadziło naprzeciw wroga swego narodu.

¶Gellert Grindelwald był mieszanką buntownika oraz patriotą spiskowcem. Drugorzędnie wymieniony materiał na bohatera był w pełnym znaczeniu słów tym kimś. Był patriotą walczącym o swój naród, ale wiele chwytów było mu dozwolonych, choć były dość naganne: zdrada, szpiegostwo, zasadzka. Są to czyny ciężkie dla osoby pobożnej, jednak naród wybrany przez Boga walczył do ostatniej kropli krwi. Przykłady te są mocno związane z romantyzmem polskim - miast nawoływać do filozoficznego dumania czy uciekaniu w naturę, odczuć można gorące serca ukształtowane przez trudną sytuacją narodu polskiego w epoce romantyzmu.

Synteza była znana "młodym" romantykom, jakby na przekór "staruszkom" z oświecenia. Przykładem jest ballada, posiadająca fabułę o jednym ważnym wątku i zatartą granicę między realnym światem a folklorem. Jednakże nie mówimy tu o rusałkach, a o istotach niebiańskich, pochodzących od Boga, który tchnął życie w tych rewolucjonistów tworzonych przez romantyków.

Czarnoksiężnik Grindelwald w wieku między nastolatkiem a dorosłym odkrył, że okowy wroga uciskają czarodziejów - jego rówieśników. Byli oni wynaturzeniem w zestawieniu z zwykłymi ludźmi. Miast się poddać, dezertowali na pobocze ich świata. Delikatna sugestia - kobiety i dzieci w "Świteziance" miast dać się zabić, ubłagały Boga, by je zabito w honorze. Więc Anioł przybył, by zamienić je w ziele i schować w wody stawu, i w jego okolice. Kiedy natykano się z nikczemną chęcią, broniły się.
Według niego czarodzieje musieli powstać, zawalczyć o swoje wraz z nim. Jego serce, płonące błękitnym ogniem, prowadziło go ku buntu. Walczył więc, najpierw cicho, pomiędzy ludźmi wroga, kradnąc wiedzę zakazaną. Ale kiedy naruszono granicę, którą narysował między swym ludem a śmiertelnikami, stanął w mauzoleum i zawołał, by walczono z nim. I zawalczono. O swój naród, o swe ideały, z wrogiem.

¶Postać przeze mnie przedstawiona kreśli się sama na bohatera ballady. Druga postać nie odbiega od tego myślenia.

Albus Dumbledore to poeta wieszcz. Jego mądrość nie była związana z wiekiem, co było dla ludzi rozumnych oczywistością. Dla niego świat był irracjonalny, a jego światem nie rządziły formuły, lecz prawda wnętrza. Nie patrzył na książki jak na papier, skórę i litery, jak na czyste źródło wiedzy; była to esencja pisarza, różnego od każdego człowieka z osobna. Uciekał się w świat nierealny, do lasu pełnego drzew różdżkowych zamieszkanych przez nieśmiałki, gdzie pomiędzy nimi żyły testrale i jednorożce. Istoty poza wiarą boską, ale wystarczyło, że on był pełen bożej miłości. Dla wielu był natchnionym bohaterem.

Został on jednak wepchnięty w skórę rewolucjonisty, kiedy musiał stanąć naprzeciw swego drogiego przyjaciela, Gellerta Grindelwalda, który walczył o dobro swej części narodu za cenę jego bliskic. Zawsze miał w sobie szczep Prometeusza - dla dobra ludzi od serca, większego dobra, stał się potężnym czarodziejem, który zawalczy ze swoim kochankiem i sam udźwignie ten ból.

¶Rozprawka uzyskuje więc dwa słowa klucz: kochanek, bądź kochankowie, i wróg. Dlaczego te dwa słowa wyfiltrowałam z gromady słów tej epoki jak orientalizm, rewolucja, szaleniec, historyzm albo wolność?

Tą dwójkę przedstawionych przeze mnie postaci poznała się za młodości. I mieli ten sam cel - większe dobro. Byli buntownikami. Jednakże inaczej dostrzegali świat. Buntownik-spiskowiec, gdy dumał nad księżycem, widział w nim coś uwięzione w kajdanach ciemnej nocy. Poeata wieszcz spoglądał jednak na światło, które było wolnością dla tych, którzy się kryją ze swymi naturami. Ponieważ był czarodziejem, ale i skrzydlatą istotą. Rozwijał swe pierzaste serce w tkliwej samotni księżyca, jak inne istoty magiczne wychodziły z wód i listkowia, by się kąpać w bladym blasku.

Obydwoje, gdy w finale historii stanęli przed sobą w bitewnych pozach, z różdzkami ku sobie, oczy ich ujawniły sekret głębszy niż idee Gellerta czy skrzydła Albusa - dusze nieszczęśliwych kochanków.

Nieszczęśliwy kochanek to człowiek wrażliwy, zatopiony w marzeniach, ale napiętnowany śmiercią. Taki los romantyków, którzy czasami się topią w metafizycznym świecie. Jednakże kochanek ten jest szukającym przyczyn własnego nieszczęścia. Osoba tak delikatna, że zechce się targnąć na swe życie, ale na te silna, by po łokcie się moczyć w cudzych i własnych łzach, byleby odkryć prawdę. To ona prowadziłoby nas ku nieznanemu, ale nie w romantyzmie.

Z kim walczy buntownik, dla kogo rewolucjonista romansuje ze śmiercią, poeta pisze błogosławione hymny o przegranej? Wrogowi; temu, kto grozi narodowi.

Romantycy oddawali przyszłość w dłonie młodych. Możnaby było nazwać ich niedoświadczonymi, ale wiedza zamyka umysł człowieka w strachu, że można popełnić błąd. Jednakże studenteria pójdzie za głosem serca.

Wrogiem romantyzmu jest oświecenie. Nieprzyjacielem są sprzeczne idee, brak otwarcia serca na inne doznania.

¶Albus i Gellert były postaciami syntetycznymi, ze sobą sprzecznymi, ale jakże podobnymi w gorących sercach. Pozwolę sobie zacytować Mickiewicza:

"Nasz naród jak lawa
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi...".

Romantyzm to wiara, jak w Boga czy istoty folklorowe. Natchnienia żywcem wyjęte z arabskich ksiąg, pogańskich wierzeń lub od starca obłąkanego na punkcie Biblii - orientalizm - był drogą ku przekazowi. Był on prosty i gorejący na sercach prawdziwych buntowników. To one ukształtowały pogląd walki walczącego aż do śmierci, byleby dołożyć własną kostkę do brukowanej drogi ku wolności. Przekaz ten pozostał w wielu naszych historiach i ideałach, a zgrzyty pomiędzy romantykami i uczonymi oświecenia kształcą nowe opowieści.

¶Czy gdyby Albus nie dał się, oczywiście świadomie, wrzucić w skórę przygotowaną przez Ministerstwo Magii, a podszedł bliżej, ku dwukolorowym oczom...

¶A jeśliby Gellert otworzył oczy jeszcze bardziej na świat, by gorejący błękitny ogień uwydatnił wspomnienia stworzone z byłym kochankiem...

¶Czy gdyby stworzyli własny nurt, czy doszłoby do wyznania bez presji bandy klawiszy?

Bo Gellert Grindelwald pokochał anielskie skrzydła. I sprawiało mu ból to wszystko.

- Protego-

- Diabolica!

Źródło: Łzy, notatki z lekcji polskiego, scenariusz "Fantastyczne Zwierzęta", lata umysłowej studni.

Ocena:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top