Wyjaśnienia, aszi i tygrys
~Iku
Siedziałyśmy jeszcze chwilę w jej pokoju, panowała cisza, ale nie taka niezręczna tylko miła dająca wytchnienie.
-Co właściwie zrobiłaś z tymi kwiatami?
-Każdy z bogów ma rzecz, zwierzę lub co zdarza się rzadko osobę, która jest tak jakby jego siłą, częścią. Coś takiego nazywa się Aszi. Dodaje mu sił, gdy ten tego potrzebuje, ale może mu także zadać ogromny ból, gdy zniknie lub zostanie zabity lub samto zrobi. W takich przypadkach najczęściej bóg opada z sił i przez pewien czas jest praktycznie bezbronny. - wyjaśniła.
-Czy on też był twoim aszi?
-Był, właśnie był. Po kilkudziesięciu latach po zostaniu aszi zaczęło mu się nudzić takie życie, choć sam wiedział, że był jednym z zaledwie kilku innych aszi, które nie były po prostu niewolnikami.
Próbował łamać zasady, robić po prostu złe rzeczy. Tylko pominął w tym jedną rzecz a dokładniej to, że za każdym razem gdy coś zrobił ja odczuwałam tego skutki. Nie mówiłam mu o tym, miałam nadzieję że się opamięta, jednak tak się nie stało, nie przestał. Pewnego dnia mu to uświadomiłam, byłam wtedy na granicy życia i śmierci. Przestraszył się, że zginę, jednak abym nie umarła zrzekł się bycia aszi. Nie wiem kiedy, ponieważ byłam nie przytomna, powiesił się . Zostawił list w którym mnie przeprosił i napisał że skoro to było przez niego to nie ma prawa żyć. - powiedziała, ostatnie kilka zdań mówiła łamiącym sie głosem.
~*~*~*~
Po tym jak się uspokoiła, zjadłyśmy śniadanie na tarasie. W pewnym momencie jej wyraz twarzy się zmienił, była smutna.
-Stało się coś?- zapytałam
-Zastanawiam się, który z bogów upadł tak nisko aby rzucać klątwy na innych. Muszę go znajeźć, nie mogę korzystać cały czas z mocy kwiatów. - odpowiedziała.
-Dlaczego nie możesz?
-Iku...kwiaty także potrzebują siły, a to co robiłam wcześniej można porównać do odbierania tej siły, gdy one zginą za moim pośrednictwem ja prawdopodobnie umrę z braku sił, chyba że ktoś albo coś odda mi się dobrowolnie i stanie moim aszi.
Trwałyśmy w ciszy, którą przerywał tylko szum spadającej wody pod nami.
Widziałam jak wpatruje się w zwierzę pijące wode, jej wzrok nie był normalny, nie było widać w nim spokoju. Był dziki.
Nagle wstała i pobiegła w stronę lasu, pobiegłam za nią. Stała przy jednym z drzew i uderzała w nie z całej siły, tak mocno, że chwilę później pękło i upadło. Upadła na kolana, od razu było widać, że coś jest nie tak.
-Kira co jest?- powiedziałam cicho, ale na tyle głośno żeby usłyszała.
Powoli do niej podchidziłam jak do zzwierzęcia, które ma zaraz uciec.
-Nie pod chodź! Idź do domu i nie wychodź!- powiedziała cicho ale stanowczo.
-Na pewno? - pokiwała głową.
Powoli wycofałam się do domu i zamnknęłam drzwi, od razu pobiegłam do okna, z którego było widać tamto miejsce. Niebyło już jej tam, lecz duży czarny tygrys z ledwie widocznymi granatowymi paskami.
Zdążyłam się domyślić że to ona.
Tylko dlaczego kazała mi uciekać?!
Pytanie zostało bez odpowiedzi. Czekałam na nią do późna, jednak zasnęłam i nie mogłam dłużej czuwać.
Następnego dnia chciałam wyjść, ale się powstrzymałam ponieważ obiecałam nie wychodzić.
Wruciła dopiero po tygodniu, nie wiem kiedy i jak, ale wróciła. Jednak to co zobaczyłam było okropne.
#########
Zrobie jak typowy polsat i tutaj przerwę XP
Do nexta!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top